Reklama

Styl wchodzenia na szczyty - różnorodność terminów we wspinaniu i tłumaczenia polskich określeń na angielski: walking, hiking, trekking, scrambling, climbing, rock climbing, mountaineering. Zewnętrzne wpływy a polski słownik górski. Czy zdobywanie szczytów to walka czy pokora? Korona gór - polskie o

Po ukazaniu się mojej książki o Evereście, gdzie dość często używam słowa "wspinanie", napisała do mnie pewna młoda "wspinaczka" , odsądzając mnie od czci i wiary, że to słowo profanuję. Bo klasyczna droga na ośmiotysięcznikach to żadne wspinanie. Z treści wynikało, że dziewczyna z górami wysokimi doświadczenia nie miała, ale moich argumentów przyjmować nie zamierzała. 

 

Minęło trochę czasu i już przy zupełnie innej okazji dotarło do mnie, że jeśli chodzi o określanie stylu wchodzenia na szczyty, to wyboru za dużego nie mamy. Owszem, jest "chodzenie", tudzież "wędrówki" po górach, wyższy poziom to "trekking" (tu pojawiają się nierozstrzygnięte jednoznacznie dyskusje czy przez jedno "k" czy dwa), i owe, przez niektórych otoczone nimbem świętości - "wspinanie". I… to wszystko. A pomiędzy wymienionymi określeniami pojawiła się luka. Dziura wielka niczym krater Ngorongoro. 

Zostawmy nawet ten Everest i weźmy zaś pod lupę bliższe nam wejście na Rysy. Takie zwykłe, bez ekstremów, w pogodny letni dzień, najpopularniejszą drogą. Jakiś pomysł, jak to zrelacjonować? Na "wspinaczkę" znowu niektórzy się pewnie oburzą, chociaż spacer to na pewno nie jest, a i trekking też niezupełnie. Owszem, lina swoja konieczna nie jest, ale są łańcuchy, stromizna, no i ekspozycja też występuje. W opisach po angielsku nie ma problemu, bo zakres pojęć jest zróżnicowany. Zaczyna się od walking (chodzenie, spacerowanie), potem jest hiking (np. do schroniska w Dolinie Chochołowskiej), ambitniej i dłużej to trekking. 

Natomiast gdy robi się bardziej stromo i trzeba podpierać się ręką lub nawet dwoma, mamy do czynienia ze scramblingiem. Dopiero potem, gdy wchodzimy w bardziej techniczne klimaty, mamy wspinanie czyli climbing, ewentualnie dla miłośników skał rock climbing. I wreszcie, idealny w przypadku mówienia o górach wysokich, mountaineering. Logiczne, proste, a przy tym precyzyjne. I nie prowokuje zbędnych dyskusji.
Ale żeby nie było, że nasz język jest ubogi… Z racji tego, że nasza narodowa duma cierpieć nie może, jest pewna działka górskiego słowniczka, w której polska mowa wznosi się na niepowtarzalne w innych językach wyżyny. Mam na myśli sformułowania z których przebija "wojowniczość" górskich działań. Co do mnie to zawsze mam moment zawahania przed użyciem zwrotu "zdobyć szczyt". Stosuję go, bo brak mi zamienników, jednak ze świadomością, że przecież z naturą nie powinno się "walczyć", a "pokonanie" góry to już jawne nadużycie. 

Tymczasem Polacy na góry nie wchodzą, tylko je "zdobywają", "walczą" na nich zawzięcie. Przy okazji może pojawić się "oblężniczy styl zdobywania góry", ruszamy do "ataku" szczytowego, mamy "Lodowych Wojowników", a w polskojęzycznej Wikipedii w opisach gór widnieje "Historia podboju" (dla porównania - w brytyjskiej przy odpowiedniku tego hasła jest po prostu "Expeditions" czyli "Wyprawy"). 

Swoją drogą utkwiło mi w pamięci, jak w jednym z wywiadów bardzo ceniony przeze mnie Andrzej Zawada mówił, że "sportowa wyprawa alpinistyczna to jest bitwa"! Od razu staje mi przed oczami husaria, albo wręcz Grunwald. 

A jak jest u innych? Weźmy wspomniany "atak szczytowy" - po angielsku to zwykłe "summit push" (summit to szczyt, push to pchać). Bez zbędnego zadęcia, buńczucznej megalomanii, ot tak zwyczajnie. Za to żeby nie było że tylko krytykuję, to przyznaję, podoba mi się określenie "Korona" .

Korona Ziemi, Korona Himalajów (i Karakorum), Korona Gór Polski, Korona Europy - każdy u nas wie, że chodzi o najwyższe szczyty. Jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłam, że tylko my (w znaczeniu: Polacy), tak mówimy! W każdym razie w rozmowach z innymi nacjami nie ma co silić się na dosłowne tłumaczenia, że ktoś zdobył na przykład "Crown of the Earth" (Koronę Ziemi). Cóż, pewnie przez grzeczność nikt się nie przyzna, że nie wie co mamy na myśli, bo wszędzie na świecie przyjęło się mówić po prostu: "Siedem Szczytów" (po angielsku: Seven Summits, po rosyjsku: Siem Wierszyn i analogicznie w innych językach). Jak dla mnie "Korona" brzmi fajnie, elegancko, nobliwie i oddaje górom szacunek. No i nawet wizualnie korona kojarzy się z ostrymi szczytami. Szkoda jedynie, że w obecnych czasach jest jeszcze inne skojarzenie z koroną. Koronawirusie - idź precz! Chcemy Koron, ale górskich!

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 06/08/2024 21:23
Reklama

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do