Reklama

Reinhold Messner ocenia polski himalaizm i współczesne wyzwania

Pierwszy zdobywca Korony Himalajów i Karakorum jest głównym gościem 22. Krakowskiego Festiwalu Górskiego. Messner odbierze m.in. prestiżową nagrodę za całokształt osiągnięć górskich - Kraków Mountain Award Lifetime Achievement. 

Messner przyjechał do Polski po raz drugi w tym roku. We wrześniu był gościem Festiwalu Górskiego w Lądku-Zdroju, a teraz zjawił się pod Wawelem. Wieczorem w sobotę (7 grudnia) spotka się z miłośnikami gór, a rano odpowiadał na pytania dziennikarzy. 

Messner nie kojarzy młodych wspinaczy z Polski


Gość bardzo ciepło wypowiadał się przede wszystkim o polskich himalaistach z lat 70. i 80. Komplementował szczególnie Wojtka Kurtykę za jego wkład w historię alpinizmu. - Jego klasyczne podejście do alpinizmu sprawiło, że ten wspinacz stał się sławny na cały świat. Ale w historii szczególne miejsce zajmują też Jerzy Kukuczka i Wanda Rutkiewicz - mówił Messner. 
Pierwszy zdobywca Korony Himalajów i Karakorum przyznał, że pokonanie przez Kukuczkę i Tadeusza Piotrowskiego drogi Polish Line na południowej ścianie K2 w 1986 roku uważa za jedno z największych osiągnięć w historii światowego himalaizmu. Piotrowski zginął podczas zejścia. Prawdopodobnie odpiął mu się rak.  
Magazyn "Na Szczycie" zapytał więc Messnera, jak ocenia współczesny polski himalaizm i wspinaczkę. Odpowiedział bardzo dyplomatycznie, zanim przyznał szczerze, że nikogo z obecnych wspinaczy z naszego kraju nie kojarzy.  
- Historia alpinizmu związana jest z grupami narodowściowymi. Najpierw w latach 30. byli to Brytyjczycy, potem wspinacze z krajów alpejskich, np.  Austriacy, Niemcy czy Francuzi, a lata 70. i 80. to także Polacy, którzy stanowili czołówkę wspinania na wysokościach. Po nich w latach 90. triumfy odnosili m.in. Słoweńcy. Ta dominacja narodowościowa sprawiała, że wewnątrz poszczególnych krajów była konkrencja. Każdy chciał być najlepszy u siebie. Ale mniej więcej od przełomu wieków to się skończyło. Teraz do głosu doszły projekty ponadnarodowe - odpowiedział Messner . 
I przyznał szczerze: - Przepraszam, ale nie kojarzę żadnego konkretnego przejścia z Polski. Być może dlatego, że górska scena zrobiła się bardzo międzynarodowa - odpowiedział Messner, nie wymieniając żadnego współczesnego, polskiego wspinacza, alpinisty czy himalaisty. 

 

 

Powstało Messner Mountain Museum, teraz Instytut Ekologii


Pierwszy zdobywca Korony Himalajów i Karakorum opowiedział też o swoich najbliższych planach. W przeszłości jego oczkiem w głowie było Messner Mountain Museum w Południowym Tyrolu. Założył je, by przybliżyć widzom alpinizm, góry i lodowce, a także historię osadnictwa w górach. Muzeum ma kilka oddziałów, a sam mieszka z żoną niedaleko Sölden. 
- Muzeum to już projekt zamknięty. Natomiast latem 2025 roku otwieramy Instytut Ekologii, który będzie poświęcony m.in. współistnieniu w górach różnych pokoleń i rozwijaniu turystyki wysokogórskiej - powiedział Messner. - Naszym głównym celem będzie odwiedzanie dużych miast i pokazanie, na czym polega wspinanie w górach wysokich. Będziemy bowiem podkreślać różnice między popularną dziś turystyką a wspinaniem - mówił. 

Bardzo komercyjny Everest

Messner został też zapytany o przyszłe wyzwania dla nowego pokolenia wspinaczy. - To np. północna ściana Maszerbrumów i wiele innych dziewiczych szczytów. Pamiętajmy jednak, że jeśli zaczniemy używać helikopterów i wszelkich technologicznych udogodnień, to prawdziwe  wspinanie umrze - ocenił. 
Szczególnie ta sytuacja dotyczy komercyjnego dziś Everestu. 
- Zgadzam się z opiniami, że w pewnym sensie go straciliśmy. Jeśli bowiem można wejść na szczyt mając milion dolarów, to skończyła się pewna epoka. Kiedyś zdobywanie gór wysokich podzielone było na etapy.  Najpierw wchodziliśmy na czterotysięczniki w Alpach, potem pokonywaliśmy trudniejsze drogi, jak np. północna ściana Everestu, a trzecim etapem okazywały się m.in. stylowe drogi hakowe - to jest prawdziwy alpinizm. A obecnie mamy bardziej wspinanie po stoku narciarskim na przygotowanej trasie z dobrze opłacanymi Szerpami - zwrócił uwagę gość 22. KFG. 
Choć zastrzegł wyraźnie: - Ja tego już dziś nie krytykuję, ale nie nazywajmy tego alpinizmem czy himalaizmem. Pamiętajmy, że prawdziwe wspinanie ściankowe jest najlepsze. Zakłada też możliwość śmierci. Jeśli idziemy w góry i nie myślimy o tym, że to może zakończyć się śmiercią, to nie jest alpinizm - powiedział wyraźnie. 

Nanga Parbat to nie jest mściwa góra


Messner wrócił też do wydarzeń na Nanga Parbat, na której podczas wyprawy w latach 70. zginął jego brat. 
- Chcę jednak powiedzieć zdecydowanie, że  Nanga Parbat nie jest jakąś przeklętą czy tragiczną górą. Góra się nie mści, to my popełniamy na niej błędy. Owszem, dużo ludzi ginęło na Nandze. Ja też podjąłem decyzję, że się nie wycofam, za co zapłaciliśmy najwyższą cenę. Ale temu nie jest winna góra - odpowiedział Messner. 
Swoje godzinne spotkanie z dziennikarzami zakończył jednoznaczną oceną, czy George Mallory z kompanami mógł zdobyć Everest podczas wyprawy w 1924 roku? 
- To była dobra próba wspinaczkowa, ale bez zdobycia szczytu. Dlaczego? Nie było wtedy możliwe przejście drugiego stopnia bez drabiny. 100 lat wspinacze nie mieli takiej możliwości, więc zdecydowanie uważam, że nie dotarli na szczyt. Technicznie było to po prostu niemożliwe. Uważam, że Mallory jest "drugim najlepszym zdobywcą na Evereście", ale bez wejścia na wierzchołek. Myślę, że zginęli podczas odwrotu - przyznał Messner. 
 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 07/12/2024 12:56
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do