Z prof. Pawłem Valde-Nowakiem, archeologiem i dyrektorem Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, rozmawia Kuba Terakowski.
Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 07(34)/2023.
Podobno najstarsze na ziemiach polskich szczątki człowieka współczesnego odkrył Pan profesor na Podhalu...
Tak, a ściślej w Kotlinie Orawsko-Nowotarskiej, w Jaskini Obłazowej (630 m n.p.m.). Tam, w warstwie numer VIII znaleźliśmy szczątki Homo sapiens, datowane na ponad 30 tys. lat.
Gdzie znajduje się Jaskinia Obłazowa?
Na Spiszu, nieopodal wsi Nowa Biała [koło Łopusznej], na terenie rezerwatu Przełom Białki, w zboczu Obłazowej Skałki. Jaskinię tworzy komora o długości 9 m, do której prowadzi krótki korytarz.

Prof. Paweł Valde-Nowak. Zdjęcie J. Ceklarz
Co Pan znalazł w Obłazowej?
O, to długa opowieść... Spróbuję ją streścić. W Obłazowej, po wielu latach prac, udało się rozpoznać kilka poziomów kulturowych, czyli jak gdyby narastających z biegiem czasu "podłóg", po których stąpali kolejni jej mieszkańcy. Najpierw neandertalczycy, a później Homo sapiens. Ślady neandertalczyka reprezentują różne grupy, z różnym - jak to mówimy - inwentarzem, czyli na przykład narzędziami krzemiennymi i pokonsumpcyjnymi szczątkami fauny. Najstarsze ślady pobytu neandertalczyka w Jaskini Obłazowej pochodzą sprzed ponad 70 tys. lat. Natomiast swoją sławę Obłazowa zawdzięcza depozytowi, pozostawionemu tu ponad 30 tys. lat temu przez Homo sapiens.
Co wchodziło w skład tego depozytu?
Liczne drobiazgi, które określić możemy jako należące do ówczesnej sztuki duchowej: ozdoby z zębów lisa polarnego, świstawki z muszli ślimaków Conus (już wówczas kopalnych), kościane paciorki. Największą sensację stanowi jednak przedmiot, który świat archeologów uznał za najstarszy na świecie bumerang. Jest kompletnie zachowany. Ma kształt półksiężyca o długości prawie 80 cm, a wykonany został z kości mamuta. Aby zrobić tak duży przedmiot, musiało zginąć potężne zwierzę, na które polowała duża grupa ludzi. Bumerang z Obłazowej jest taki sam, jak australijskie, drewniane bumerangi typu Queensland i spełnia ich wszystkie cechy. Łącznie z tym, że nie powraca do rzucającego.

Zdjęcie Paweł Valde-Nowak
Nie powraca?
Większość aborygeńskich bumerangów nie powraca, gdyż służą do polowań, walki lub rytuałów. Tylko w potocznym przekonaniu wszystkie bumerangi, po zatoczeniu koła, lądują u stóp rzucającego. W rzeczywistości wracają tylko niektóre. Bumerang z Obłazowej musiał być niezwykle cenny dla ówczesnych ludzi. Świadczyć może o tym fakt, że leżał w centralnym punkcie kamiennego kręgu, utworzonego przez głazy specjalnie przyniesione do jaskini z koryta Białki. Każdy z nich waży ponad 60 kg, więc ich transport wymagał nie lada wysiłku.
Czy gdzieś jeszcze znaleziono takie bumerangi?
Nie, to jedyne na świecie takie odkrycie z czasów paleolitu. Być może używano już wówczas bumerangów, lecz wykonywano je zapewne z drewna, więc nie przetrwały do naszych czasów.
Gdzie można zobaczyć bumerang z Obłazowej?
Był prezentowany na kilku wystawach, natomiast obecnie znajduje się w sejfie Polskiej Akademii Nauk.
Czy w Obłazowej znaleziono także szczątki człowieka?
Tak, lecz bardzo drobne, świadczące o tym, że Obłazowa nigdy nie była miejscem pochówków. Otóż przy bumerangu leżała kość człowieka - paliczek dłoni lewego kciuka osobnika dorosłego oraz trochę dalej - paliczek małego palca. To dwie najstarsze kości Homo sapiens na ziemiach polskich. Według radiowęglowego datowania wykonanego przez laboratorium w Oxfordzie, kości pochodzą sprzed około 35 tys. lat. Warto podkreślić, że od pierwszych dni badań, prowadzimy w Obłazowej bardzo dokładną eksplorację i płuczemy na sitach - jak poszukiwacze złota - wszystkie sedymenty, więc z całą pewnością nic nie przeoczyliśmy. Ten paliczek zatem nie jest fragmentem szkieletu, lecz coś znaczy; może jest efektem amputacji, może jakiegoś rytuału?
Co więcej, cały ten krąg, z bumerangiem, kośćmi i wspomnianymi przedmiotami został posypany ochrą, która w archeologii pojawia się jako element obrzędowości, na przykład pogrzebowej. Wśród paleolitycznych przedmiotów znalezionych w Obłazowej warto też wspomnieć kamienne narzędzia wykonane z surowców pochodzących z daleka, nawet z odległości 300 km. To również wskazuje na wyjątkową wartość owego depozytu dla ówczesnych mieszkańców jaskini i jej szczególną pozycję w tamtym świecie.
Czy Obłazowa była zamieszkiwana także później?
Tak, zamieszkiwana lub odwiedzana, to trudno określić. Drugie znalezisko, które rozsławiło Obłazową w środowisku archeologów, pochodzi sprzed około 15 tys. lat i związane jest z kulturą magdaleńską, czyli ludźmi, którzy tworzyli malowidła w sanktuariach jaskiniowych, między innymi w Altamira lub Lascaux. To słynna Wenus z Obłazowej.
Namalowana na ścianie?
Nie, to rzeźba, płaski kamień, otoczak, pięknie obrobiony, retuszowany, jak mówimy. Ma kształt dobrze znany z innych stanowisk kultury magdaleńskiej: to schematyczna postać kobiety widziana z boku, sam zarys, bez głowy. Dowcipni internauci pisali w komentarzach, że chyba nie wiem, jak wygląda kobieta, skoro dopatruję się w tym kamieniu jej kształtu... (śmiech). Ale ja nie mam wątpliwości, bo wszystkie Wenus z tamtych czasów wyglądają podobnie. W Polsce znaleziono je tylko na trzech stanowiskach, ale na Zachodzie w wielu miejscach. Nasza statuetka właśnie wróciła z Paryża, gdzie przez wiele miesięcy była prezentowana na wystawie w Muzeum Historii Naturalnej.
A gdzie można zobaczyć ją teraz?
Również w sejfie, ale Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Planujemy jednak pokazać ją w Centrum Edukacji Ekologicznej u wylotu Doliny Kościeliskiej. Będzie tam też można zobaczyć kopię bumerangu.

Wenus z Obłazowej. Zdjęcie J. Skłucki
Czy pobliżu Obłazowej są inne jaskinie, w których odkryto ślady człowieka?
Nie ma – przynajmniej w promieniu 100 km.
Dlaczego zatem ludzie wybierali właśnie Obłazową? Co stanowi o jej szczególnym charakterze?
Po pierwsze dlatego, że ta jaskinia jest bardzo łatwo dostępna. Po drugie, znajduje się w przełomie rzeki, w miejscu stanowiącym doskonałe łowisko. A po trzecie, patrząc na tę skałę od strony Gronkowa można odnieść wrażenie, że przypomina kształtem jakieś wielkie zwierzę...
Mamuta?
Tak, przypomina mi mamuta. Jego sylwetka po nałożeniu na zdjęcie tej skały, pasuje do niej jak ulał. Mówiąc to obawiam się krytyków, bo oczywiście różnie można na to patrzeć. Ale jeżeli spojrzymy na inne sanktuaria, np. Chauveta we Francji, to znajduje się ono za mostem skalnym przypominającym żubra w skoku. I zapewne właśnie z tego powodu tę jaskinię wybrał wczesny Homo sapiens.
Wspomniał Pan o malowidłach. Czy w Obłazowej są jakieś?
Nie, zresztą w tej części Europy w ogóle ich nie znaleziono. Duże skupisko kultury magdaleńskiej znajduje się w jaskiniach krasu morawskiego, ale tam też nie ma malowideł, poza jednym tajemniczym znakiem wykonanym ochrą w jaskini w Mladeč.
Jak Pan profesor trafił na Jaskinię Obłazową?
Obłazowa jest dla mnie takim ukoronowaniem pewnych wysiłków, sprawdzeniem hipotez i rozstrzygnięciem dyskusji z końca ubiegłego wieku, gdy panował pogląd, że polskie Karpaty nie były zasiedlone aż tak wcześnie, czyli w epoce kamienia. Uważano, że w Beskidach i Tatrach nie ma krzemieni, czyli surowca możliwego do eksploatacji znaną wówczas metodą. Po cóż zatem ci ludzie mieliby tu przybywać, nie mogąc odnawiać swojego inwentarza i bazując tylko na tym ,co przynieśli? I faktycznie przez długi czas nie znajdowano u nas stanowisk. Dawne sensacyjne odkrycia w Kopie Magury zostały zakwestionowane, trafiono tam tylko na kości niedźwiedzia jaskiniowego.
Jednak w Pieninach są skały krzemionkowe, radiolaryty. Postanowiliśmy więc sprawdzić, czy nie były eksploatowane w epoce kamienia. I tak dedukując, na polach ornych w pobliżu Sromowiec Niżnych, odkryliśmy ślady pierwszych obozowisk paleolitycznych. Świat naukowy nie chciał wtedy tego zaakceptować, pierwsze reakcje były głęboko sceptyczne. Potem jednak w Sromowcach Kątach odkryliśmy kolejne obozowisko kultury magdaleńskiej - również miejsce obróbki miejscowego radiolarytu. A później przyszły następne odkrycia - Lipnica Wielka, Winiarczykówka, Podczerwone.
Aż nadszedł rok 1985, gdy mapa Podhala zaczęła zapełniać się archeologią i pojawił się dylemat jaskiń: czy ci ludzie zaglądali do nich? Tak doszło do oględzin Przełomu Białki, w którym znajduje się Jaskinia Obłazowa. Wewnątrz nie znaleźliśmy wtedy nic, lecz wracając z oględzin, dosłownie sto metrów od jaskini, na polu ornym Andrzeja Bednarczyka, zauważyłem rozkopane skupisko artefaktów, zarówno z lokalnego radiolarytu jak i krzemieni, które tutaj nie występują. To był sygnał! W lipcu 1985 roku rozpocząłem w Obłazowej wykopaliska, bo skoro tak blisko otworu są ślady z paleolitu schyłkowego (13 tys. – 11 tys. lat p.n.e), to rosła szansa, że ówczesny człowiek zaglądał też do środka. I tak dokonaliśmy pierwszych odkryć, a badania prowadzimy tam aż do teraz.
Co ostatnio udało się tam znaleźć?
W 2023 roku badaliśmy poziom osadniczy XVIIIb, z czasów neandertalczyka. Są tam ślady ogniska, wraz z doskonale zachowanymi narzędziami, głównie krzemiennymi nożami. Odkryliśmy też szczątki nosorożca włochatego, lwa jaskiniowego, mamuta, renifera, hieny jaskiniowej, niedźwiedzia jaskiniowego, lisa polarnego i pardwy.
To wszystko żyło wówczas na Podhalu?
Aż trudno uwierzyć, prawda?
Czyli od ilu lat Obłazowa była zamieszkiwana?
Warstwa, którą teraz badamy pochodzi sprzed 50-60 tys. lat. I nie jest to warstwa najwcześniejsza...
Natomiast w samych Tatrach, jedyne ślady osadnictwa z epoki kamienia, zostały znalezione w Jaskini nad Huczawą?
Tak, w Tatrach Bielskich na wysokości 937 m n.p.m. Znaleźliśmy tam ślad potężnego ogniska ludności kultury magdaleńskiej (sprzed około 15 tys. lat) z doskonale zachowanym inwentarzem kilkuset artefaktów. To między innymi ostrza broni drzewcowej, igły kościane, ozdoby z muszli, fragment lampki kamiennej oraz pokonsumpcyjne szczątki między innymi konia i koziorożca alpejskiego. Wszystko świadczy o dłuższym pobycie grupy myśliwych lub wielokrotnych wizytach. To absolutna sensacja, lecz historia tego odkrycia jest smutna.
Dlaczego?
Mój kolega, słowacki archeolog prof. Marian Sojak, na hałdzie obok jaskini znalazł cztery przedmioty krzemienne, które go zaintrygowały, więc przyjechał z nimi na konsultację do mnie.
Na hałdzie?
Tak, pozostawionej przez speleologów, którzy chcieli przebić się do sąsiedniej jaskini. Niestety, przez nierozważne działania naruszyli tam namulisko – bezcenne, bo w kontekście dziejowym sięgającym wielu tysięcy lat! Po przeszukaniu hałdy rozpoczęliśmy wspólne prace w jaskini, w ramach mojego grantu "Człowiek epoki kamienia w jaskiniach Tatr" Narodowego Centrum Nauki. I to był strzał w dziesiątkę.
Czy na kursach speleologicznych nic nie mówi się o archeologii?
Przypuszczam, że niewiele, a szkoda, bo jeżeli już wbijamy gdzieś łopatę, to trzeba to robić rozważnie. Przez ostatnie dwa lata prowadziłem badania po polskiej stronie Tatr. Sprawdziłem między innymi Jaskinię Obłazkową (nie mylić z Obłazową) na wysokości 1096 m n.p.m., koło Mylnej. I okazało się, że jej namulisko zostało zniszczone przez osoby, które udostępniały ją kiedyś turystom. Prowadzone tam były ogromne prace ziemne, obniżony został poziom pierwotnego, starego namuliska, osad wyniesiono i wykorzystywano do umacniania ścieżki. W trakcie tych prac zniknęły wszystkie zabytki, które mogły znajdować się w namulisku, także te nowożytne. Pomimo starannych poszukiwań znaleźliśmy tylko jeden mały kawałek szkła sprzed stu lat.
Obłazkowa jednak położona jest dość wysoko, więc w ubiegłym roku postanowiłem sprawdzić jaskinię łatwo dostępną, czyli popularną Dziurę (1002 m n.p.m.) w Dolinie Ku Dziurze. I okazało się, że jest tam jeszcze gorzej. Przez długi czas ze studentami i doktorantami przekopywaliśmy rozległą hałdę znajdującą się obok jaskini, pozostałość po akcji Zwolińskich udostępniających Dziurę. Wykonano więc przed nią równy, wygodny taras dla turystów oraz stopnie, lecz namulisko zostało bezpowrotnie zniszczone. W Tatrach już zapewne stracono znacznie więcej, ale na przykład na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej wciąż są odkrywane i eksplorowane kolejne jaskinie. Stąd mój apel, by nie drążyć tam nieprzytomnie, nie rozkopywać namulisk, które mogą stanowić bezcenne depozyty nie tylko archeologiczne, ale i paleontologiczne.
Co stanowi o wyjątkowości Jaskini nad Huczawą? Dlaczego została wybrana przez ówczesnych ludzi?
Łatwe dojście, mały płaski taras przed wejściem, niewielki otwór, poziome wnętrze i - last but not least - pionowy komin odprowadzający dym z ogniska.
Czyli po polskiej stronie Tatr nie udało się znaleźć żadnych śladów osadnictwa z epoki kamienia?
Nie, najbliższe znaleziska przedmiotów kultury magdaleńskiej pochodzą z Witowa koło Kościeliska. Można przypuszczać, że najwyższe partie Tatr mogły być okresowo omijane przez ludzi w tamtych czasach. Zapewne klimat był zbyt surowy, dużą część obszaru Tatr pokrywał wówczas lodowiec, lecz niższe rejony, w tym Jaskinia nad Huczawą, leżały poza jego czołem. Ludzie bywali więc w Tatrach od znacznie odleglejszych czasów, niż nam się potocznie wydaje.
Paweł Valde-Nowak
Prof. dr hab., archeolog, dyrektor Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor około 300 drukowanych publikacji. W pracy badawczej zajmuje się m.in. archeologią terenów górskich.
W wydaniu drukowanym ten artykuł znajdziesz pod tytułem "Renifery żyły na Podhalu".
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie