Z Rafałem Raczyńskim, podróżnikiem i administratorem grupy Tatromianiacy, rozmawia Kuba Terakowski.
Tatromaniacy to najstarsza, górska grupa w polskim Facebooku?
Tak, powstała w maju 2010 roku. Z większych tylko jedna pojawiła się kilka miesięcy później, a wszystkie pozostałe są bez porównania młodsze. Zaczęło się od Naszej Klasy, a gdy ta zaczęła upadać, Krzysztof Gucman przeniósł ją na Facebooka i zaproponował mi funkcję administratora.
Tatromaniacy są też grupą największą...
Tak, mamy blisko 850 tysięcy członków. Następna grupa w tym rankingu ma około 300 tysięcy, a kolejna niecałe 200. Największy boom przeżywamy od dwóch lat, tygodniowo dołącza teraz do nas ponad pięć tysięcy osób.
Jak duży zespół czuwa obecnie nad Waszą grupą?
Czterech administratorów i dziesięciu moderatorów, których uprawnienia są nieco mniejsze.
I co należy do Waszych zadań?
Zatwierdzanie wszystkich publikowanych postów i nadzór nad wszystkimi komentarzami. Usuwamy wszystkie wpisy, w których pojawia się hejt, wulgaryzmy, agresja.
Przeczytaj nowe e-wydanie Magazynu Na Szczycie
Jak duża to praca?
Od początku czerwca do końca września tego roku dodanych zostało ponad 300 tysięcy komentarzy, a wyświetleń było 150 milionów. Aktywność grupy jest skorelowana z górską aktywnością naszych członków. Grupa przeżywa więc największe oblężenie, gdy i Tatry są oblegane najbardziej, czyli w wakacje i słoneczne weekendy. Z tym, że charakterystyczne jest pewne przesunięcie w czasie. Najwięcej nowych postów publikowanych jest bowiem w niedzielne wieczory, czyli po weekendzie, gdy ludzie wracają do domów. Natomiast najwięcej wyświetleń odnotowujemy w poniedziałki rano, jeszcze przed godzinami rozpoczęcia pracy. Dużo postów pojawia się też w soboty rano. Ich autorami są najczęściej turyści, którzy na bieżąco informują o aktualnych warunkach panujących na szlaku. Takie wiadomości bywają szczególnie cenne, bo mogą ostrzegać przed niespodziewanym zagrożeniem, na przykład o miejscowym oblodzeniu szlaku. Reguły jednak sobie, a Facebook sobie. Jego algorytmy niekoniecznie promują to, co uważamy za najciekawsze, najważniejsze, czy najbardziej wartościowe.
A co promują algorytmy?
Ludzi. Jeżeli na zdjęciu są ludzie, a przekaz fotografii jest pozytywny - uśmiechy, słońce, ładne tło - to taki post będzie wyświetlany bez porównania częściej, niż informacja o pogodzie, ostrzeżenie, czy dyskusja o sprzęcie. Częściej także, niż zdjęcie krajobrazowe. Mieliśmy takie przypadki, że znakomici fotografowie, publikujący u nas świetne zdjęcia pejzażu, nie byli w stanie przebić się przez algorytmy, podczas gdy furorę robiły przeciętne, amatorskie zdjęcia wykonane w tym samym miejscu, lecz z człowiekiem lub grupą ludzi na pierwszym planie. Niekiedy, nie wiedzieć czemu, dziesiątki tysięcy wyświetleń ma zwykły "selfiak" zrobiony telefonem komórkowym.
Masz na to wpływ? Jesteś w stanie promować posty, które Twoim zdaniem są bardziej wartościowe?
Nie, to jest całkowicie poza zasięgiem administratora grupy.
Czyli - aby mieć duże zasięgi - należy publikować zdjęcia uśmiechniętych twarzy, na ładnym tle, a treść ma mniejsze znaczenie?
Tak, warto też unikać linków, szczególnie do Instagrama, bo takie posty są "zbijane". A jeżeli komuś zależy na udostępnieniu linku, to lepiej opublikować go w komentarzu, a nie w samym poście.
Każdy komentarz jest przez Was sprawdzany?
Nie, przy tej skali to jest niewykonalne. Naszego zatwierdzenia wymagają tylko nowo publikowane posty. Natomiast w przypadku komentarzy interweniujemy, gdy zostaną zgłoszone przez członków grupy albo gdy algorytm wyłapie słowo z czarnej listy. Usuwamy tysiące wpisów i blokujemy setki osób.
Za co można dostać "bana"?
Za obrażanie innych, wulgaryzmy, seksizm, agresję, reklamę. Unikamy także tematów związanych z religią i polityką. Nie udostępniamy też żadnych zrzutek poza dedykowanym TOPR i TPN.
Wszyscy administratorzy i moderatorzy pracują u Was pro publico bono?
Tak, robią to bezinteresownie, w czasie wolnym od pracy i nie pobieramy z tego tytułu ani złotówki. Wszyscy jesteśmy pasjonatami gór i dzielimy się tą pasją.
Jak udało Wam się zbudować tak dużą społeczność?
Nie wiem, to samo poszło. Nigdy w żaden sposób nie promowaliśmy grupy, nie płaciliśmy za reklamy. Nasz sukces jest zasługą osób, które publikują najwartościowsze materiały.
850 tysięcy - czy ilość przekłada się w jakość?
Im więcej osób, tym więcej treści wartościowych i... bezwartościowych. Inna sprawa, co kto uważa za wartościowe. Natomiast coraz trudniej przebić się przez ten gąszcz. Aktywnych członków grupy mamy teraz blisko 700 tysięcy.
Aktywnych, czyli?
Wyświetlających przynajmniej jeden post miesięcznie. Natomiast komentujących i publikujących jest oczywiście znacznie mniej. Rekordziści publikują po kilkadziesiąt postów miesięcznie i dodają ponad tysiąc komentarzy.
Jakich postów jest teraz najwięcej?
Selfie i krajobrazów.
A które wzbudzają najwięcej emocji?
Wypadki. Im poważniejszy, tym reakcji jest więcej. I z jednej strony to bardzo dobrze, bo każdy taki post stanowi przestrogę, lecz z drugiej strony - nie ulegam iluzji - wiem, że furorę robią po prostu sensacje. Ogromną popularnością cieszą się też posty o osobach, które zrobiły coś nieprzeciętnego. Rekordowe cztery i pół miliona wyświetleń miał post o parze 80-latków, którzy weszli na Rysy. Na topie są też osoby niepełnosprawne oraz uroczystości - zaręczyny, sesje ślubne. Duże zasięgi miał również Marsz Grubasa, o którym pisałeś niedawno. Nie chcę jednak tym epatować, gdyż nie zależy nam na kliknięciach i zasięgach, lecz na przekazywaniu wartościowych treści.
Po co zatem powstała Wasza grupa?
Pierwotnie miała służyć umawianiu się na wspólne wyjazdy, publikowaniu zdjęć, informowaniu o warunkach pogodowych i turystycznych, rekomendacji szlaków, wymianie doświadczeń, udostępnianiu ważnych informacji, dyskusji o sprzęcie.
I nadal temu służy? Nic się przez ten czas nie zmieniło?
Zmieniło się bardzo dużo. Do grupy weszła moda na ubiór, ekwipunek i na lans. W Tatrach, a więc także na grupie, panuje teraz rewia mody. Z jednej strony prezentowana jest najdroższa i najnowsza odzież turystyczna, z drugiej ciuchy idealne na... plażę. Dla wielu osób najważniejszy jest wspomniany lans, stąd te wszystkie selfie, "słitfocie", obcisłe lycry, karteczki, torty, szampany, sukienki, zbroje… Długo mógłbym tak wymieniać... Wszystko po to, aby zabłysnąć, zaimponować, zrobić wrażenie. To stosunkowo nowe trendy i nowe zjawisko, lecz przyspieszające jak lawina.
Znajomy właśnie z tego powodu przestał odwiedzać Tatromaniaków...
Też mi się to nie podoba, wolę wartościowsze treści.
Może więc warto zatrzymać tę lawinę?
Stworzyliśmy Tatromaniaków dla ludzi, a nie dla siebie. Skoro więc teraz takie są potrzeby, to staramy się je zaspokajać. To ludzie tworzą grupę, nie chcemy niczego im narzucać. Grupa jest dla turystów, a nie na odwrót. Służymy wszystkim, lecz nie sposób uczynić zadość oczekiwaniom 800 tysięcy. Ile osób z powodu zniechęcenia opuściło Tatromaniaków? Nie wiem, nie prowadzimy takich analiz. Wiem, że z tej przyczyny nie zrezygnował żaden z adminów lub moderatorów.
Nie masz wrażenia, że moda, na przykład na selfie, powoduje niestosowne zachowania, a w związku z tym Tatromaniacy mają udział w ich promocji?
Niestety, masz rację, bo dawniej nikomu nie przyszłoby do głowy, aby na przykład zejść ze szlaku dla efektownego kadru, który można od razu wrzucić do sieci. Jednak szczerze mówiąc, te wszystkie karteczki, łańcuszki, jakkolwiek nieszkodliwe, to dla mnie dziecinada. Ale po pierwsze nie mamy na to wpływu, a po drugie to wina wszystkich social mediów, a nie tylko Tatromaniaków. Jeżeli ja nie pozwolę na publikację takich zdjęć, to zaraz pojawią się gdzieś indziej. W Tatrach co roku ustanawiane są kolejne rekordy frekwencji i to z pewnością jest także zasługą - a może raczej winą – serwisów społecznościowych. Dawniej nie było tam tylu ludzi, bo nie było mediów, które lansują góry. Tak, Tatromaniacy mają w tym swój udział - signum temporis. Nie zatrzymamy tej lawiny. Wszystko, co możemy to edukować, promować bezpieczeństwo, apelować o rozsądek, ostrzegać przed zagrożeniami. I robimy to regularnie.
Ile postów zostało opublikowanych na Tatromaniakach przez te 15 lat?
Nie mam pojęcia. Setki tysięcy. Rekordowo, w szczycie sezonu publikowanych jest sto postów na godzinę.
Czy któryś szczególnie zapadł Ci w pamięć?
Z nowszych - ten o kamieniu zrzuconym z grani Mięguszowieckich. Cieszę się, że właśnie dzięki Tatromaniakom udało się nagłośnić sprawę i odszukać sprawców. A spośród starszych - cała seria o uderzeniu pioruna w Giewont z sierpnia 2019 roku. Byłem tam, uprzedzałem o tej burzy, nadaremnie...
Byłeś wtedy na Giewoncie?
Ależ skąd, byłem na dole. Nikt przy zdrowych zmysłach nie szedł wtedy na Giewont. A ja już o siódmej rano ostrzegałem na Tatromaniakach o zbliżających się burzach i odradzałem wyjścia w ten rejon. Pojawiły się potem głosy ludzi twierdzących, że burza nadeszła znienacka. To bzdura! Mam na Głodówce kamerę, która co 10 sekund, zapisuje kolejne kadry; złożyłem z nich timelapse'a [technika polegająca na rejestrowaniu sceny w określonych odstępach czasu, a następnie odtwarzaniu jej z dużą prędkością – red.]. Widać tam jak na dłoni, że od chwili pojawienia się pierwszych zwiastunów burzy, do uderzenia pioruna, minęły trzy godziny. Trzy godziny! To nie jest znienacka.
Czyli sam też publikujesz w Tatromaniakach?
Tak, zajmuję się właśnie wypadkami oraz pogodą. To moja specjalność i pasja.
Widziałem na Twojej stronie obszerny rozdział poświęcony pogodzie w Tatrach: warunki, komunikaty, alerty, burze, pokrywa śnieżna, lawiny, kamery...
Głównym zadaniem mojej strony jest udostępnianie informacji o bieżących warunkach atmosferycznych oraz prognoz pogody. Są tam też bardzo głębokie analizy meteorologiczne, gdyż moja strona za pomocą specjalnych skryptów, łączy się z serwerami IMGW w Polsce oraz HZS na Słowacji. Dzięki temu w czasie rzeczywistym prezentuje bardzo szczegółowe dane. Wszystko to ma służyć nie tylko turystom w górach, ale też mieszkańcom całej Polski, bo udostępniam dane dla całego jej obszaru. Jest tam też sporo analiz historycznych, ostatnio szczególnym zainteresowaniem cieszą się wykresy zmian temperatury w Tatrach na przestrzeni blisko pół wieku.
Dużo ludzi korzysta z tych informacji?
Zaskakująco dużo. Zdarzyło się kilka razy, że gdy serwery IMGW lub HZS akurat nie funkcjonowały, to o braku danych na mojej stronie zawiadamiali mnie użytkownicy, zanim sam zdążyłem się zorientować.
A dlaczego wśród wszystkich punktów tak wyróżniłeś akurat Łapczycę?
Bo tam mieszkam... (śmiech). To moja pierwsza i prywatna stacja meteo.
Na ile absorbująca jest dla Ciebie funkcja admina? Masz czas na wycieczki po górach?
Nie mam, lecz z powodu pracy, a nie grupy. Dawniej potrafiłem i sto dni w roku spędzić w górach, nie zaniedbując przy tym grupy. Do pełnienia funkcji admina wystarczy telefon i zasięg, a z tym jest wszędzie coraz lepiej.

Sto dni w górach? Głównie w Tatrach?
Tak, ale byłem też na Piku Lenina, Aconcagui, Ama Dablam, Kilimandżaro, Elbrusie, Kazbeku, Mont Blanc, Matterhornie i wielu innych szczytach.
Czy zdarza się, że ktoś rozpoznaje Ciebie w górach, jako admina Tatromaniaków?
Oj tak, zaskakująco często. I to nie tylko w górach, lecz także w saunie.
Chodzisz do sauny?
Regularnie... Jestem saunamistrzem, prowadzę seanse saunowe, więcej czasu spędzam w saunie, niż w górach... (śmiech)
Rafał Raczyński - ma 45 lat. Jest absolwentem geofizyki na Akademii Górniczo-Hutniczej. Odwiedził 38 państw na czterech kontynentach. Brał udział w wielu wyprawach górskich. Pasjonuje go fotografia i meteorologia. Ma licencję operatora bezzałogowych statków powietrznych. Administruje grupą Tatromaniacy: www.facebook.com/groups/tatromaniacy/, prowadzi też stronę www.rafalraczynski.com.pl.
Tekst ukazał się w wydaniu nr 08/2025
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie