Reklama

Marsz Grubasa – Michał Kościuszko pokazuje, że góry są dla każdego


Marsz Grubasa to inicjatywa Michała Kościuszki, DJ-a z Krakowa, który udowadnia, że nawet przy wadze 150 kg można zdobywać górskie szlaki. To manifest siły, determinacji i sprzeciwu wobec wożenia turystów końmi do Morskiego Oka.


WRZ14

Zbiórka o 8:00, startujemy o 9:00 z Mostu Flisaków w Szczawnicy. godz: 08:00

 

Marsz Grubasa – Michał Kościuszko pokazuje, że góry są dla każdego

 

Niezręczne pytanie, lecz trudno go nie zadać: ile ważysz?

W tym momencie 158 kilogramów, lecz przed przeprowadzoną ostatnio operacją bariatryczną ważyłem 182.

I tyle ważyłeś na Marszach Grubasa?

Dokładnie tyle. 

Zorganizowałeś już cztery edycje. Skąd pomysł na Marsze Grubasa?

Trzy lata temu, na 30. urodziny, chciałem wybrać się nad Morskie Oko, bo nigdy tam nie byłem. Wtedy przez sytuację osobistą nie udało mi się zrealizować tego planu. Przypomniał mi o tym zamiarze i zmobilizował filmik, na którym woźnica uderza konia leżącego przy Włosienicy. Stwierdziłem wtedy, że muszę udowodnić, iż nawet przy mojej wadze można wybrać się nad Morskie Oko, nie korzystając z transportu konnego. Że liczy się tylko chęć, przygotowanie i czas. Chciałem też po prostu propagować ruch wśród osób otyłych i własnym przykładem zachęcić je do aktywności.

Kiedy to było?

W ubiegłym roku. Nad Morskie Oko wybrałem się w połowie czerwca, na 33. urodziny. Lepszego prezentu nie mogłem sobie zrobić. Utworzyłem wydarzenie na Facebooku, zaprosiłem znajomych i po prostu poszliśmy. Było nas około 20 osób.

Same grubasy?

Nie wprowadziłem dolnego limitu wagi... (śmiech), chociaż kilku masywnych kumpli dołączyło do mnie. Ja byłem jednak absolutnie największym grubasem.

Jak długo szedłeś z Palenicy Białczańskiej nad Morskie Oko?

Trzy i pół godziny, czyli godzinę więcej, niż czas drogowskazowy. Każdy jednak w naszej ekipie szedł swoim tempem, więc prawie wszyscy byli w schronisku przede mną. A ja ani przez moment się nie śpieszyłem, przy tej wadze byłoby to lekkomyślne. Najważniejsze było dla mnie, aby spokojnie dojść do celu. Cały czas kontrolowałem puls i w razie potrzeby zatrzymywałem się, aby uspokoić tętno. Od połowy drogi robiłem krótkie postoje co kilkaset metrów. Gdy doszedłem, znajomi już czekali na mnie przed schroniskiem i zaczęli bić brawo, dołączyły do nich zupełnie obce osoby. Było mi bardzo, ale to bardzo miło.

Pozwoliłeś sobie w nagrodę na szarlotkę w schronisku?

Nie, poprzestałem na własnych kanapkach. W nagrodę pozwoliłem sobie natomiast na duże piwo, które wypiłem duszkiem. Bezalkoholowe, bo procentów od kilku lat unikam.

Domyślam się, że nie nocowałeś w Morskim Oku?

Zgadza się. Odpocząłem i wróciłem do samochodu. Co wcale nie było łatwiejsze, niż wejście, gdyż na zejściach, przy takiej wadze, kolana są niesamowicie przeciążone. Zresztą u osób szczupłych również stawy, kręgosłup i mięśnie są bardziej obciążone na zejściach, niż na podejściach.

Czułeś się okrutnie zmęczony po zejściu?

Okrutnie, ale w ogóle o tym nie myślałem. Cieszyłem się z sukcesu. Byłem dumny, że udało mi się udowodnić, pokazać ludziom otyłym, że warto spróbować, że da się, że nie trzeba się bać, trzeba tylko wstać z kanapy.

 

Marsz Grubasa – sprzeciw wobec wożenia turystów końmi

A Ty prosto z kanapy poszedłeś nad Morskie Oko, czy jakoś przygotowywałeś się do tej wyprawy?

Chodziłem na siłownię, ale ostatecznie nad Morskie Oko poszedłem niemal wprost ze... szpitala. Wypisano mnie zaledwie tydzień wcześniej. Miałem zapalenie tkanki miękkiej w lewej nodze, czyli tak zwaną "różę". Lekarz stwierdził, że mogę iść, bo ruch - przez przyspieszone krążenie - wręcz może pomóc w terapii, lecz powinienem podwójnie uważać na siebie. Byłem zresztą wtedy jeszcze na antybiotykach, które działały osłabiająco.

I mimo to, nawet w dół, nie chciałeś skorzystać z podwózki?

Ależ skąd. Przecież drugim przesłaniem mojej wędrówki było zwrócenie uwagi na los koni wożących turystów do Morskiego Oka. Absolutnie nie uważam, że konie nie nadają się do pracy, bo zawsze nam towarzyszyły i były użytkowane. Jestem jednak zwolennikiem rozsądku, a moim zdaniem nad Morskim Okiem konie są przeciążone. Potwierdzili to zresztą robiący im badania weterynarze, których akurat wtedy spotkałem. Może zatem na bryczce mogłoby być pięć osób, a nie piętnaście? Może przerwa mogłaby trwać dłużej? Wiem, że to byłoby mniej opłacalne, lecz biznes to nie wszystko.

 

Jak wygląda marsz osoby otyłej w górach?

Od razu po pierwszym Marszu Grubasa pomyślałeś o następnym?

Myślałem już o nim schodząc znad Morskiego Oka, natomiast nawet mi przez myśl nie przeszło, że marsz zrobi taką furorę. Opublikowałem na grupie "Tatromaniacy" relację z pierwszej edycji z zaproszeniem na drugą. Spodziewałem się może setki "lajków"? Było kilkadziesiąt tysięcy, a do tego mnóstwo wyrazów wsparcia, podziwu oraz życzliwych komentarzy i udostępnień. Zaproszono mnie do "Dzień dobry TVN". Poszedłem więc za ciosem...

...na Trzy Korony.

Tak, ze schroniska o tej samej nazwie. To było trudniejsze, gdyż - w przeciwieństwie do Morskiego Oka - nie prowadzi tam asfalt, lecz szlak, miejscami - jak dla mnie - dość stromy. Nigdzie się jednak nie spieszyłem. Szedłem powoli, kontrolowałem puls, odpoczywałem po drodze. Nikt mnie nie poganiał, szczuplejsi poszli szybciej. I tak krok za krokiem zdobyłem Przełęcz Szopka. A tam zrozumiałem, dlaczego nazywana jest też Przełęczą Chwała Bogu - odetchnąłem z ulgą, gdy na niej stanąłem.  Najtrudniejsze jednak okazały się dla mnie schodki przed samym szczytem Trzech Koron. Zatrzymywałem się na nich, bo zaczynały mnie łapać skurcze. Panorama z Trzech Koron wynagrodziła mi jednak wszystko.

Platforma widokowa jest tam dość eksponowana. Nie masz lęku wysokości?

Nie. Akurat się rozpogodziło, więc mogłem sięgnąć wzrokiem tak daleko, jak nigdy wcześniej w życiu. To było olśniewające. Na ziemię sprowadziło mnie... zejście. Bo tam - jeszcze bardziej, niż nad Morskim Okiem - trudniej było mi schodzić, niż wspinać się pod górę.

No tak, żółty szlak jest miejscami dość stromy.

I właśnie dlatego nie schodziliśmy nim, lecz nieco łagodniejszym przez Zamkową Górę.

Ile osób uczestniczyło w Drugim Marszu Grubasa?

Garstka, może 15. W każdym razie znacznie mniej, niż się zadeklarowało. To był czas powodzi. W ostatniej chwili, z powodu deszczu, przesunąłem termin o jeden dzień, ale i tak fatalna pogoda odstraszyła prawie wszystkich. Nie odstraszyła jednak mojej mamy, grupy najbliższych przyjaciół oraz operatora TVN, dzięki któremu powstał fajny materiał z wyprawy. Fajny i zachęcający do udziału w trzecim marszu. 

Trzeci Marsz Grubasa – Nowy Rok w Tatrach

Ale termin trzeciego nie był chyba zachęcający, bo kto wybiera się w góry 1 stycznia o świcie...

Chciałem udowodnić, że Nowy Rok można powitać aktywnie, na świeżym powietrzu, a nie lecząc kaca. I chyba udało mi się, gdyż uczestników było blisko 30 - znajomych i nieznajomych, wśród nich nawet jakiś "youtuber". A wśród znajomych grupa, która zrobiła mi niespodziankę i specjalnie na marsz przyjechała z zagranicy. Zresztą dla mnie samego ta wczesna godzina też była wyzwaniem, bo jestem DJ-em, więc w sylwestra nie odpoczywałem. 

Trasa Trzeciego Marszu Grubasa również prowadziła z Palenicy nad Morskie Oko.

Tak. I powiem Ci, że czułem się znacznie lepiej, niż za pierwszym razem. Może to także kwestia niższej temperatury, ale kondycyjnie i wydolnościowo byłem w wyraźnie lepszej formie. Chociaż ostatni odcinek zejścia, tak gdzieś od Wodogrzmotów Mickiewicza, to była droga przez mękę. Kolana bolały mnie okrutnie.

 

Marsz Grubasa nad Dunajcem – edycja 2025

W 2025 roku podjąłeś się organizacji czwartej edycji Marszu Grubasa.

Tak, ze Szczawnicy, wzdłuż Dunajca pod Czerwony Klasztor. To 12 kilometrów w jedną stronę, a powrót - według uznania - też na piechotę, lub tratwą. Ja, z uwagi na to, że jestem po bariacji, przypuszczalnie wrócę tratwą.

Czy trzeba mieć jakieś minimalne BMI, aby dołączyć?

Ależ skąd! Dołączyć może każdy, niezależnie od wagi. Zapraszam każdego, kto chce spróbować. Nie będziemy rywalizować, ani się spieszyć,, ale nie będzie to też zwyczajny spacer, lecz - przynajmniej dla mnie - manifestacja determinacji, siły, zmiany i wsparcia w walce o lepsze, zdrowsze życie.

Udział jest bezpłatny?

Tak, oczywiście. Będę natomiast prowadził absolutnie dobrowolną zbiórkę na podopiecznych Fundacji Primo Elemento, która zajmuje się między innymi wsparciem osób otyłych w walce z nadwagą.

 

Jak osoby otyłe powinny przygotować się do górskich wędrówek?

Jak osoby otyłe powinny przygotować się, czy to do Marszu Grubasa, czy w ogóle do chodzenia po górach?

Powoli, wytrwale, sukcesywnie. Wszystko zależy od nadwagi, stanu zdrowia i planowanych tras. Jeżeli osoba szczupła nie powinna prosto zza biurka wybierać się na szlak, to osoba otyła tym bardziej. Ważna jest codzienna aktywność, spacery, może siłownia, basen lub rower. Nie zaszkodzi też skonsultować się z lekarzem. Ja przed Pierwszym Marszem Grubasa trzy razy w tygodniu chodziłem na siłownię. Zresztą nigdy nie stroniłem od ruchu. Dopóki mi kolana i stawy pozwalały, dopóty byłem - jak na osobę otyłą - całkiem aktywny, dużo chodziłem i jeździłem na rowerze.

Czy coś szczególnego powinno znaleźć się w górskim ekwipunku osoby otyłej?

Dla mnie najważniejsze są bardzo dobre, mocne buty, ze znakomitą amortyzacją i solidnym trzymaniem kostki oraz porządne kijki. Musimy bowiem mieć świadomość, że przeciążenia przy nadwadze są olbrzymie. Należy mieć też ze sobą jeszcze więcej wody, niż podpowiada rozsądek. Podczas Trzeciego Marszu Grubasa, tylko idąc pod górę, do Morskiego Oka, wypiłem cztery litry płynów i mimo to żałowałem, że zostawiłem butelkę wody mineralnej w samochodzie. Chociaż było to przecież w styczniu, przy temperaturze bliskiej zera.

Prowiant?

Ja nie miałem nic nadzwyczajnego, tylko kanapki i żele energetyczne.

A jakieś specjalne zasypki, talk na otarcia, antyperspiranty?

Nie stosuję żadnych specjalnych.

Bielizna "oddychająca", czy bawełniana?

Dla mnie bawełna jest OK, ale to kwestia upodobań.

Na co osoby otyłe powinny zwracać szczególną uwagę podczas marszu?

Przede wszystkim na pracę serca, czyli tętno. Lekarz przed Pierwszym Marszem Grubasa ostrzegał mnie, aby nie przekroczyło wartości 160, czyli wyraźnie niższej, niż zalecana dla osoby szczupłej. 

Ile kalorii spaliłeś podczas Pierwszego Marszu?

Około cztery tysiące, ale to tylko pozornie dużo, gdyż ten parametr jest proporcjonalny do masy ciała.

Dlaczego wybrałeś góry? Czy nie łatwiej byłoby maszerować po płaskim?

Łatwiej, lecz chciałem, by wyzwanie było większe. A dlaczego góry? Bo podobały mi się na zdjęciach, lecz powyżej Gubałówki nigdy wcześniej nie byłem. 

Skąd u Ciebie ta otyłość? Czy to bardziej wina genów, czy trybu życia i diety?

Tu nie wierzę w genetykę, nie jestem "body positive". Wprawdzie nigdy nie byłem szczupły i już w dzieciństwie mówiono na mnie "baryłka", to jednak obecną wagę zawdzięczam przede wszystkim sobie. Momentem krytycznym było rozstanie z partnerką, straciłem wtedy kontrolę nad sobą. Fast food zastępował mi śniadanie, obiad, kolację i wszystkie posiłki pomiędzy. Piwo lało się strumieniami, koszulki 8XL zrobiły się za ciasne... Opamiętałem się, gdy cukier sięgnął 640 i kostucha zajrzała mi w oczy. Schudłem wtedy 50 kg, lecz przez efekt jojo wróciłem do dawnej wagi. Wtedy zdecydowałem się na operację bariatryczną. Polecam wszystkim, którzy mają problem z tak ogromną nadwagą. Bariatria to jednak nie wszystko, dlatego postanowiłem organizować Marsze Grubasa i promować aktywność. 

Czy masz na wadze jakiś cel, do którego zmierzasz?

Tak, bardzo chciałbym zobaczyć dwie cyfry, czyli nie więcej, niż 99, lecz wiem, że przy mojej masie mięśniowej ten cel jest mało realny. 

 

Michał Kościuszko

Ma 34 lata, waży 150 kg, mieszka w Krakowie. Jest DJ-em, prowadzi też pralnię. Zorganizował cztery edycje Marszu Grubasa. 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 10/09/2025 18:20
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do