Wyremontowany albo jak kto woli nowy budynek na Hali Kondratowej jednych zachwyca, a innych irytuje. Postanowiłem odwiedzić otwarte po dwóch latach remontu schronisko w drodze na Giewont.
Jego wysokość Giewont. Bliżej chyba nie trzeba go przedstawiać. Znamy go praktycznie wszyscy od najmłodszych lat, niezależnie czy przemierzaliśmy już kiedyś górskie szlaki. Zdecydowanie pobudza wyobraźnię. Część docenia urodę jego wapiennych skał i rozległych panoram, a niektórzy przeklinają go za niespodziewany wysiłek i wylany pot oraz łzy. Dla jednych wyjście na ten hipnotyzujący szczyt jest spełnieniem górskich marzeń. Inni z kolei nieodpowiedzialnie traktują go jako przedłużenie spaceru po zakopiańskich Krupówkach. Niezależnie jednak od naszej motywacji i doświadczenia, jego wierzchołek ciągle pozostaje interesującym celem niedługiej wycieczki, idealnym na krótki wypad czy zdobycie doświadczenia w kontakcie ze sztucznymi ułatwieniami.
[middle1]Pojawia się jednak istotne pytanie: którą drogę na szczyt wybrać? Opcji jest kilka, a wybór tej najlepszej może być uzależniony od walorów krajobrazowych czy długości i tempa podejścia. Jedno jest jednak pewne, wszystkie są świetnym pomysłem na wartościowe i aktywne spędzenie wolnego czasu.
Naszą dzisiejszą trasę poprowadzimy jednym z najpopularniejszych wariantów. Wystartujemy w Kuźnicach, po czym niebieskim szlakiem niespiesznie będziemy się przemieszać ku górze. W drodze powrotnej zatrzymamy się na chwilę w nowo otwartym schronisku PTTK na Hali Kondratowej. Przebudowa tego znanego obiektu rozpaliła środowisko turystyczne i wzbudziła kontrowersje.
Punktualnie o godzinie 7 rano meldujemy się w zakopiańskich Kuźnicach (ok. 1025 m n.p.m.). Pogoda na dziś jest pewna i nie grożą nam popołudniowe burze, dlatego nie wstawaliśmy o świcie. Wysiadamy z miejskiego autobusu linii nr 19 na nowoczesnym węźle przesiadkowym. Choć i jemu się dostało za słynną betonozę.
Jest tu trochę gwarno, mijani turyści pędzą tylko w sobie znane strony. Zauważamy pełen przekrój społeczeństwa - od rodzin z dziećmi na zwykłym spacerze po ambitnych turystów wysokogórskich. Nieopodal spory jak na tę porę dnia ogonek ustawia się również do kas kolei linowej na Kasprowy Wierch.
- Dzień jak co dzień - niewzruszenie komentują napotkani górale. My natomiast, omijając gęstniejące niemal z każdym metrem tłumy urlopowiczów, szybko ruszamy niebieskim szlakiem.
Droga na tym etapie nie jest trudna. Idziemy wygodnym, szerokim traktem, wychodząc powoli poza zabudowania. Niebawem napotykamy też na pierwsze interesujące obiekty. Po lewej stronie mijamy ciekawy przykład architektury w stylu zakopiańskim: klasztor żeński Sióstr Albertynek na Kalatówkach (1110 m n.p.m.). Niewielki budyneczek z okoliczną kaplicą i pustelnią wyłania się nagle wśród drzew. Jego pomysłodawcą był brat Albert Chmielowski, a projektantem Stanisław Witkiewicz.
Natomiast po prawej ręce wprawne oko zauważy jeszcze odbicie żółtego szlaku. Wąska dróżka prowadzi do kolejnego klasztoru w okolicy, tym razem męskiego - Albertynów na Śpiącej Górze (1184 m n.p.m.). Miejsce to dla zakonników pełni rolę pustelni. Architektura nie jest już jednak taka ciekawa. Oryginalne zabudowania spłonęły, a dzisiejsze zabudowania pochodzą z 1984 roku.
Maszerując dalej przecinamy Kalatówki (ok. 1200 m n.p.m.). Tutaj, po około pół godzinie marszu, decydujemy się na pierwszy odpoczynek. Przy odrobinie szczęścia można tu zastać sielski widok na pasące się owce - to jedno z tych miejsc w Tatrach, gdzie prowadzony jest wypas kulturowy. Na wiosnę z kolei zakwitają tu łany krokusów. Uroku sporej polanie dodają widoki na nieodległy Kasprowy Wierch. Gdyby miał ktoś ochotę, może też tu przenocować w całkiem sporym Hotelu Górskim PTTK.
...
Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.
Pozostało 73% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępJeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie