Zawrat i Rysy już znasz? A co z mniej popularnymi tatrzańskimi szczytami i przełęczami? Turystyczna Korona Tatr to świetna szansa na odkrycie aż 60 wyjątkowych miejsc w polskich i słowackich Tatrach. Co więcej, swoje wędrówki możesz ukoronować zdobyciem odznaki!
Okolice Morskiego Oka, Kasprowy Wierch, Dolina Kościeliska, a także Rysy i Giewont - to są bez wątpienia najpopularniejsze tatrzańskie hity. Ale pozostaje wiele miejsc niezwykle ciekawych krajobrazowo, przyrodniczo i turystycznie, które przez wielu są pomijane. Dobrym pomysłem na ich odkrywanie jest Turystyczna Korona Tatr.
Przeczytaj nowe e-wydanie Magazynu Na Szczycie
Ponad 5 milionów turystów odwiedziło Tatrzański Park Narodowy w 2024 roku. Po połowie 2025 roku już wiemy, że statystyki nie zmaleją. Dziś chcemy Was zachęcić do odkrywania mniej oczywistych miejsc zarówno w polskich, jak i słowackich Tatrach. Pretekstem może być odznaka Turystycznej Korony Tatr (TKT), przyznawana przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie (PTT). To idealna promocja mniej popularnych dolin, szczytów czy przełęczy, dzięki której zarówno sama przyroda, jak i turyści złapią oddech od tłumów na szlaku.
[middle1]
Poniżej znajdziecie historie ludzi gór, którzy podjęli to wyzwanie. Rozmawiamy też z pomysłodawcami tego projektu. Znajdziecie również wykaz szczytów i przełęczy potrzebnych do zdobycia TKT. I pamiętajcie, że odznaka Turystyczna Korona Tatr posiada trzy stopnie: brązowa za poświadczone wejścia na 20 dowolnie wybranych szczytów lub przełęczy; srebrna – za 40 i złota - za wejście na wszystkie 60 wymienionych miejsc.
Do tej pory zweryfikowano łącznie ponad 1000 odznak. Złoty stopień ma w kolekcji 150 osób. Najmłodszym zdobywcą, a raczej zdobywczynią jest dziewczynka z rocznika 2012. Najstarszym zdobywcą okazał się Ryszard Malesza, rocznik 1948 – mieszkaniec Wałbrzycha z 60-letnim stażem w PTTK, od sześciu lat członek nowosądeckiego oddziału PTT. Jako pierwszy zdobył wszystkie trzy stopnie odznaki. W grudniu tego roku obchodzi 77. urodziny i postanowił to uczcić 77-krotnym wejściem na wieżę widokową w Szczawnie Zdroju. Jest również znakarzem szlaków turystycznych i organizatorem wycieczek, głównie po Sudetach.

Katarzyna Goleńska uwielbia wędrówki górskie, żeglarstwo i aktywności na świeżym powietrzu. Każdy dzień stara się spędzać w ruchu, a triathlon stał się połączeniem jej pasji. O swojej miłości do Tatr mówi tak:
- Kiedyś jeździłam w Tatry z rodzicami. Natomiast mój pierwszy świadomy, dorosły wyjazd przypadł na sierpień 2022 roku, kiedy w planie było pięć dni intensywnej wędrówki. Na rozgrzewkę przed Rysami wybraliśmy Szpiglasowy Wierch i Wrota Chałubińskiego. Te drugie z daleka wydają się bardzo niepozorne, chociaż im bliżej, tym stromiej. Na tym szlaku ma skał ani łańcuchów, więc kask nie jest pierwszą rzeczą, o której myślimy przed wyjściem. Jednak bardziej doświadczone tatrzańsko ciocie, z którymi wędrowaliśmy, doradziły zabranie kasku. Jak się później okazało, miały rację…
Przed nami szło zaledwie kilka osób. Wędrowaliśmy bez pośpiechu, wręcz spacerem, aż tu nagle, słyszymy krzyki. Wtedy z przełęczy zaczęły obrywać się skały. Spadały w naszym kierunku, a wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Wszyscy zamarli i zostało nam tylko czekanie, bo tam za bardzo nie ma gdzie uciekać. Gdy wszystko się uspokoiło, ruszyliśmy dalej. Do końca szlaku towarzyszył mi bardzo duży stres, bo nigdy nie wiadomo, w którą stronę polecą odłamki spadających głazów. Dopiero po dotarciu na przełęcz poczułam, że jestem bezpieczna. Mimo to ciągle obserwowałam, czy coś się nie obrywa.
Z Wrót Chałubińskiego można podziwiać piękną na Dolinę Koprową i Koprowy Wierch z jednej, a szczyty dominujące nad Morskim Okiem z drugiej strony. Choć nie jest to żaden wysoki szczyt, nie ma też wspinania, to właśnie tutaj dostałam prawdziwą lekcję pokory. Będąc w górach zawsze trzeba uważać. Wspominam tę wędrówkę tym bardziej, że nie mam lęku wysokości czy przestrzeni, ale dzięki temu doświadczeniu jestem jeszcze bardziej ostrożna.
Będąc później na Rysach czy Orlej Perci miałam poczucie, że Tatry potrafią być zdradliwe. Nie można całkowicie im ufać, trzeba polegać na sobie i zachować rozsądek. Tak czy inaczej od tamtego czasu staram się być w Tatrach co roku. Tradycją stało się, że latem jeździmy na kilka dni z tą samą ekipą i śpimy w schroniskach.
Joanna Prorok swoją przygodę z górami zaczęła na harcerskich obozach w Bieszczadach. Dziś jest jedną z redaktorek Klubowej Gazety Podróżniczej KGP oraz współautorką przewodnika "Korona Gór Polski" wydawnictwa Compass.
- Najczęściej wędruję z mężem, którego wsparcie jest dla mnie szczególnie ważne. Jedna z moich życiowych zasad mówi: „lepiej być szczęśliwym niż mieć rację”. Jednak przyznaję, że czasem sama o niej zapominam - żartuje.
...
Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.
Pozostało 67% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępJeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie