Reklama

Buty Hoka Challenger ATR 7

Życie biegacza to niekończąca się udręka wyboru. Jedna para butów na asfalt, druga do biegania po lesie, trzecia na kamieniste górskie ścieżki i nagle brakuje miejsca w szafie, a stan konta drastycznie się zmniejsza. Szkoda, że uniwersalny but do biegania nie istnieje… oh wait!

 

 

Do czego?

Pierwsze dwa kilometry po chodniku, kolejne cztery szutrówką wśród pól i już jestem w podkrakowskim lesie pełnym błota, korzeni i zarastających alejek. Cały ten arsenał czeka na mnie w ramach codziennych treningów, podczas których o tej porze roku przeważnie pada śliski śniego-deszcz. W takich warunkach zacząłem testy butów Hoka Challenger ATR 7, które według założeń producenta są bardziej uniwersalne niż klucz francuski.

 

Dlaczego? Biegnąc po chodniku miałem wrażenie, jakbym założył buty dedykowane na twarde nawierzchnie, gdyż 4-milimetrowy bieżnik nie jest tak agresywny jak w typowych trailówkach. Ale w zupełności wystarczył, by przytrzymać stopę na leśnej, mokrej ściółce, gdy tylko wbiegłem w teren. Po raz pierwszy założyłem je na długie wybieganie - 22 km na typowej anglosaskiej trasie. I na całe szczęście wróciłem bez otarć, zaczerwienionej pięty, ani bólu w śródstopiu, czyli typowym dolegliwościom towarzyszącym mi, gdy wcześniej „rozbijałem” nową parę. W tym przypadku czułem jakbyśmy mieli z Challengerami już co najmniej 200 wspólnych kilometrów na koncie!

 

Swoje trzy grosze do stabilizacji dołożyła też mocno zabudowana pięta – zero mikroruchów ani przesunięć. Stopa nie drgnęła nawet na szybkim zbiegu.

 

zdjęcie Hoka

 

Z czego?

Na osobny wątek zasługuje cholewka zrobiona z tekstylnej siateczki. Za jej sprawą dostajemy dobrą oddychalność i stosunkowo szybkie wysychanie, gdy lubimy niczym Frank Sinatra skakać między kałużami. Gorzej z jej czyszczeniem. Po kilku deszczowych przelotach, do tej pory nie udało mi się zmyć błota z tego materiału. Grunt, że mimo małej zmiany barw, buty wciąż są lekkie jak piórko – ledwie 252 gramy! I przez to oferują naprawdę duży komfort już na pierwszych kilometrach.

Użytkownikom Hoki warto przypomnieć, że stopa leży w nich bliżej podłoża niż np. w modelu Speedgoat. Odpowiada za to system Active Foot Frame. Dzięki temu cholewka dobrze opina stopę, dając poczucie stabilności w trakcie biegu. A śródpodeszwa z pianki EVA niezmiennie robi świetną robotę w aspekcie amortyzacji. Nie ma się też co bać drobnych potknięć o pień czy nawet kamień, bo przednia część buta została odpowiednio wzmocniona, aby chronić nasze palce. Dodatkowo kołnierz na piętce i język przyszyty do cholewki są umiarkowanie wyściełane, co na pewno zwiększa poczucie dopasowania modelu. Chroni też przed wpadaniem drobnych kamieni czy piasku.

 

 

 

Dla kogo?

Challengery nie mają podparcia bocznego stopy (pronacyjnego lub supinacyjnego), dlatego są to buty odpowiednie dla biegaczy, którzy stawiają stopę podczas biegu w sposób neutralny, nie przechylając kostki do wewnątrz lub na zewnątrz podczas przetaczania. Będą też dobrym wyborem dla każdego, kto potrzebuje dużo miejsca na palce lub ma wysokie podbicie. Ze względów praktycznych zwróciłem również uwagę na sztywny, podwyższony zapiętek dla łatwiejszego ich zakładania. Przydał się szczególnie w rękawiczkach lub przy zgrabiałych palcach w chłodne dni. A poza tym skutecznie wspiera on ścięgno Achillesa.

To, czego zabrakło mi podczas wiosennych roztopów i ulewnych dni to membrana, która gwarantowałaby suche skarpety na każdym treningu. Na szczęście Hoka przewidziała taką opcję i wpuściła na rynek wersje z Gore-Texem. Ostatni smaczek to ekologia, która chyba każdemu z nas leży na sercu. Hoka wspiera ją technologią REPREVE® polegającą na wytwarzaniu włókien poliestrowych z plastikowych butelek PET w procesie pełnego recyklingu. Aż ciężko uwierzyć, że formalnie biegam… we flaszce po wodzie!

 

zdjęcie Hoka

 

 

Podsumowanie

Hoka Challenger ATR 7 są jak rasowy SUV. Można nimi odwieźć dzieci do szkoły, zabrać na rodzinne wakacje lub rzucić wyzwanie stromym szutrowym podjazdom. Wjadą wszędzie tam, gdzie zwykła „asfaltówka” odmawia posłuszeństwa. Las, polne drogi, nawet błota się nie boją (oczywiście w granicach zdrowego rozsądku). Sprawdzą się idealnie, gdy nie chcesz się zastanawiać przed każdym treningiem, jakie ubrać obuwie. Ale ostrzegam - nie są to buty na śnieg do kostek, ani na robienie życiówek, nie mają też sprinterskiej dynamiki. Ale będą Waszymi najlepszymi przyjaciółmi na każdym treningu. Niezależnie od tego, czy zapragniecie pobiec do lasu, czy robić interwały na asfaltowych alejach. Zatem jeśli nie możesz mieć trzech par, wybierz tę jedną – Challengery.

 

Sugerowana cena detaliczna: 699 zł

Do kupienia m.in. www.natural-born-runners.pl  

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do