Książka "Schronisko, które spowijał mrok" Sławka Gortycha wygrała plebiscyt wśród polskich kryminałów. Jego przemowa na gali, gdy dziękował swojemu partnerowi Grzesiowi, wzruszyła wszystkich i została przyjęta owacyjnie.
28-letni dziś Sławek Gortych najpierw podbił książkowy konkurs na Festiwalu Górskim w Lądku-Zdroju. Jego publikacje karkonoskiej serii - "Schronisko, które przestało istnieć" i „Schronisko, które przetrwało" (2023) oraz "Schronisko, które spowijał mrok" (2024) - szybko zdobyły uznanie zarówno czytelników, jak i jury. Gortych dwa lata z rzędu wygrywał w kategorii Literatura górska kryminalna. Tytułowe schroniska to kolejno: nieistniejący już obiekt im. Księcia Henryka nad Kotłem Wielkiego Stawu, Odrodzenie oraz Strzecha Akademicka.
- W spełnianie swoich marzeń trzeba wierzyć. Cieszę się więc, że ta moja praca została doceniona - opowiadał Gortych w wywiadzie dla magazynu "Na Szczycie" i tłumaczył: - W konkursach zawsze cieszą mnie uzasadnienia. W moim przypadku przyznano mi nagrodę za przełamywanie tabu dotyczące polsko-czesko-niemieckiej historii Karkonoszy. Ktoś docenił to, co było dla mnie najważniejsze - nie ukrywał radości.
Jego książki wygrywały też popularny plebiscyt portalu Lubimyczytac.pl. Pierwsza powieść zdobyła tytuł Książki Roku 2022 w kategorii Debiut. Rok później kontynuacja serii została Książką Roku 2023 w kategorii Kryminał, Sensacja, Thriller. Ten sukces powtórzyła teraz trzecia część. „Schronisko, które spowijał mrok” Gortycha wyprzedziło „Paderborna” Remigiusza Mroza i „Smolarza” Przemysława Piotrowskiego.
Pochodzący z Bolesławca Gortych nie krył podczas gali wzruszenia. - To była najtrudniejsza książka. Pierwszą i drugą pisałem do szuflady - dla siebie, nikt nie miał tego czytać. Ale trzecią pisałem już z tą świadomością, że ktoś to może przeczytać. Dlatego stres i poczucie odpowiedzialności były jeszcze większe - opowiadał na scenie.
Pisarz z dużym dystansem odnosił się do swojego literackiego sukcesu.
- Zastanawiałem się, czy jako stomatolog mam prawo pisać, bo wykształcono mnie do dłubania w zębach, a nie do dłubania w słowach - mówił Gortych. - Ale przyszedł mi z dobrą myślą profesor Andrzej Szczeklik, nieżyjący już mentor polskich internistów. To on powiedział, że dobry lekarz to jest taki, który sprawia, że pacjent wychodzący od niego z gabinetu, czuje się zdrowszy na duszy, nawet jeżeli nie wykupił jeszcze leków z recepty, którą dostał. Że trzeba też umieć leczyć rozmową. To sprawiło, że pomyślałem, że od lekarza do pisarza nie jest tak daleko, i od czytelnika do pacjenta też. Bo tak naprawdę chodzi o to, żeby ulżyć komuś w trudzie życia, w cierpieniu czy tęsknocie. Tylko że lekarz też leczy lekami, a pisarz leczy duszę słowem - opowiadał autor karkonoskiej serii.
Wśród podziękowań, jakie Gortych skierował ze sceny podczas gali, jedno szczególnie chwyciło publiczność za serce.
- Na koniec chciałbym podziękować jeszcze jednej ważnej dla mnie osobie. Przyszedł teraz taki czas, że z różnych względów bardzo trudno mi się pracowało nad kolejną powieścią. I gdyby nie ta osoba, to by się nie udało. A w kraju, którego prezydent uważa, że nie jestem człowiekiem, tym bardziej czuję się zobowiązany, żeby podziękować mojemu partnerowi, Grzesiowi. Lubię o Tobie mówić Grześ, że jesteś moim lekiem na całe zło. Mam nadzieję że przyjdzie taki moment, że zostaniesz moim mężem - zakończył Gortych.
Kilka dni później, w połowie marca, pisarz na swoim blogu Zagubiony w Karkonoszach poinformował, że w pociągu z Olsztyna do Wrocławia - gdzieś między Rawiczem a Żmigrodem - zakończył pisać czwartą powieść, tak bardzom wyczekiwaną przez czytelniczki i czytelników.
- "Płaczę jak głupi. To była bardzo trudna książka; gdzie temat i pomysł był świetny, ale czas do pracy nad książką był dla mnie chyba najtrudniejszy w życiu. I dlatego - choć liczyłem, że skończę pisać na koniec stycznia, udało się dopiero teraz. Ale się udało, to najważniejsze" - napisał Gortych i jak zapowiedział, premiera planowana jest na czerwiec.
Jak to się stało, że Gortych zabrał się za pisanie kryminałów z akcją w Karkonoszach? Pisarz lubi wędrować po tych górach, ale oczywiście to nie jedyny powód.
- W ciągu ostatnich 100 lat w Karkonoszach dużo się działo. Światowa polityka bardzo się odbiła na tych górach. Najpierw przebiegała tam granica niemiecko-austriacka, później niemiecko-czechosłowacka, polsko-czechosłowacka, a dziś polsko-czeska. Gospodarze po obu stronach nie pałali do siebie sympatią, co było przyczyną różnych kryminalnych wydarzeń - mówił w rozmowie z "Na Szczycie" i tak tłumaczył: - Uświadomiłem sobie, że mało kto o tym opowiada i nie wszyscy mają świadomość, wędrując po Karkonoszach, jak burzliwe to były dzieje. Niemymi świadkami tych wydarzeń były schroniska i to one stały się bohaterami moich książek - podsumował Gortych.
Kto jeszcze nie czytał jego kryminałów, niech idzie do księgarni albo biblioteki. Dla miłośników gór i dobrej literatury to jest lektura obowiązkowa.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie