Stało się. Głosami słuchaczy RMF Classic oraz przyjaciół z mediów społecznościowych, którzy nigdy o tym radiu nie słyszeli, ale wypełnili formularz w mediach społecznościowych – wygrałem plebiscyt MocArty. To znaczy: my wygraliśmy.
18 marca otrzymałem od redakcji RMF Classic tytuł Człowieka Roku za koordynację akcji pomocowej dla powodzian w Lądku-Zdroju. Tytuł tak pretensjonalny, że z początku - gdy w pierwszych dniach lutego przyszedł e-mail informujący o nominacji - zaprotestowałem i nie zgodziłem się jej przyjąć.
Mój opór nie trwał jakoś specjalnie długo, bo już następnego dnia zadzwoniła prezes radia Ewa Miszczak i natychmiast wyczuła moją słabą stronę.
– Chce pan, żeby o powodzi mówiono, czy nie?!? - zapytała, a ja musiałem przyznać, że chcę. Jedyne, co udało mi się wynegocjować, to żeby na scenie występować nie samodzielnie, a choćby z kilkoma najbliższymi współpracownikami. I w ogóle najlepiej nie mówmy o człowieku roku w liczbie pojedynczej tylko mnogiej.
Późniejsze wydarzenia to już tylko konsekwencja raz podjętej decyzji. Choć przyznam, że szum medialny, który się podniósł najpierw przy zbieraniu głosów, a potem sam werdykt – mocno mnie zaskoczył. Konkurowanie w samym tylko świecie gór z Sebastianem Kawą i Marcinem Koszałką uznałbym normalnie za misję straceńczą, a obok nich były przecież jeszcze dwie twórczynie filmowe - Małgorzata Hajewska-Krzysztofik i Ewa Puszczyńska.
Stało się jednak i głosami słuchaczy RMF Classic oraz przyjaciół z mediów społecznościowych, którzy nigdy o tym radiu nie słyszeli, ale wypełnili formularz udostępniony w mediach społecznościowych – wygrałem. To znaczy: my wygraliśmy.
Bo naprawdę - pomaganie w powodzi to sport wybitnie zespołowy.
Wracam myślami do tych pierwszych dni, kiedy w Lądku-Zdroju nie było żadnej łączności, prądu, wody, gazu. Spotykani przypadkowo, bo przecież umówić się nie sposób, znajomi - do tej pory organizatorzy lądeckich wydarzeń kulturalnych – przeistaczali się w liderów ruchu pomocowego. Jak słusznie bowiem zauważyła Karolina Sierakowska, dyrektorka lądeckiego Centrum Kultury i Rekreacji – kultura, przynajmniej ta na prowincji, od lat działa w permanentnym kryzysie, więc jeden więcej nie robi już wielkiej różnicy.
A skoro w Lądku-Zdroju działo się w kulturze dużo więcej, niż by wynikało z wielkości miasteczka, to i działania pomocowe zaczęły być zakrojone na dużo większą skalę, niż gdzie indziej. Za widocznym wzmożeniem, kilkoma hubami pomocowymi i małym tłumkiem pomagających podążyły wielkie organizacje. To w Lądku-Zdroju Pokojowy Patrol WOŚP założył swoją bazę, to u nas Polska Akcja Humanitarna była najpierw. Lądek stał się symbolem powodzi, ale i symbolem pomagania. To zasługa naprawdę bardzo wielu osób, ale i, jak się okazuje, recepta dla innych gmin na odporność kryzysową – wspierajcie działania kulturalne i społeczne na swoich terenach. Kiedyś może przyjść czas, że będzie to opoka, o którą będzie się można oprzeć.
Powracając do gali rozdania nagród, najbardziej mnie zaskoczyło - już podczas bankietu wieńczącego galę - gdy przy jednym stoliku Alan Starski, Janusz Gajos i Monika Olejnik zgodnie twierdzili, że o Festiwalu w Lądku-Zdroju wiedzą, znają go i darzą szacunkiem. Może im się z Londynem pomyliło?
Nie mogę obiecać, że zobaczycie ich już za pół roku na 30. Festiwalu Górskim, ale mogę wyrazić przekonanie, że to będzie wyjątkowa edycja. I nie dlatego, że trzydziesta – bardzo nie lubię organizować rocznicowych edycji, bo oczekiwania spore, stres większy, a my przecież każdą edycję robimy, jakby była ostatnia. Będzie wyjątkowa, bo rok po powodzi.
Szykuje się więc czas podsumowań, rozliczeń, radości, że tak dużo udało się odbudować i smutku, że jednak jeszcze nie wszystko. Widząc jak błyskawicznie znikają karnety, wiem, że wy też to wiecie.
Być może będzie też wyjątkowa, bo po raz pierwszy bez Domu Zdrojowego, który trafi do remontu. To, co z jednej strony jest kopernikańskim przewrotem i powodem do gigantycznej radości, dla nas jest powodem wielkiego stresu. Jednak te wszystkie wnętrza wykorzystywane na biura festiwalowe, kluby i magazyn, ciężko i drogo zastąpić czymś innym.
Przygotowujemy więcej miejsc na polach namiotowych, więcej food trucków i namiotów. Z drżeniem liczymy pieniądze. a przede wszystkim – czekamy na WAS.
Bo dzięki WAM, widzom festiwalu wydarzyło się to całe dobro. Gdyby nie WASZE wsparcie, kontakty i pieniądze, to byśmy wcale tej pomocy nie mogli zorganizować. A może nas by też w ogóle wtedy nie było? Według mnie - WY też jesteście Człowiekami Roku!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie