Reklama

Jak uniknąć tłumów na polskich szlakach górskich - Na Szczycie

Tatry to ulubione miejsce wielu, ale co zrobić, aby uniknąć tłumów? Odkrywamy mniej popularne górskie trasy.

 

Jak uniknąć tłumów w górach? Odkryj magiczne szlaki

 

Od pandemii wzrosła liczba turystów na polskich szlakach. Statystyki, jak i tłok na trasie dowodzą, że najczęściej wybieramy Tatry. Tylko w sierpniu ubiegłego roku liczba wejść na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego sięgnęła prawie miliona osób! Co zrozumiałe, najwięcej osób kupiło bilety na Palenicy Białczańskiej, skąd szlak prowadzi nad Morskie Oko i dalej na Rysy. Ale inne pasma także cieszą się sporą popularnością i coraz trudniej o ciszę na szlaku.

 

Jak zatem odpocząć, gdy na szlakach tłumy? Jednym ze sposobów jest wyjście bardzo wczesną porą lub po prostu wybór mniej popularnego miejsca. Sprawdźcie, co proponują moi rozmówcy. Może ich rekomendacja sprawi, że znajdziecie swój szlak, który zagości w Waszym letnim, górskim harmonogramie.

 

Karol Nienartowicz: Magiczne Śnieżne Kotły w Karkonoszach

 

Karkonosze to pasmo, które popularnością depcze po piętach Tatrom. Co zatem zrobić, by nie iść w tłumie ludzi na Śnieżkę?

 

– Proponuję trasę ze Szklarskiej Poręby do wnętrza Śnieżnych Kotłów, tzw. Ścieżką nad Reglami. To bardzo widokowy szlak wprowadzający do wnętrza najlepiej wykształconych kotłów polodowcowych w Karkonoszach. Można powiedzieć, że to najbardziej tatrzański zakątek całych Karkonoszy, bo krawędź kotłów tworzy dwustumetrowa, poszarpana ściana skalna – zachęca znany fotograf górski, Karol Nienartowicz.

 

Trasa za czerwonymi znakami początkowo pnie się w górę czerwonym szlakiem, w stronę Schroniska PTTK na Hali Szrenickiej. Po drodze przechodzimy przez Wąwóz Kamieńczyka, tuż obok wodospadu o tej samej nazwie. By uniknąć tłumów ludzi, którzy wyciągiem wjeżdżają na Szrenicę, na hali wchodzimy na zielony szlak. Najpierw przez Szrenickie Mokradła idziemy do Schroniska PTTK pod Łabskim Szczytem i dalej kierujemy się w stronę pięknych Śnieżnych Stawków. Lato to idealna pora, by wybrać się na tę wędrówkę, ponieważ do 31 maja zielony szlak jest zamknięty. A skoro trasę poleca najsłynniejszy polski fotograf górski, nie zapomnijcie zabrać aparatu!

 

– Główną atrakcją całej trasy jest Wielki Śnieżny Kocioł z pięknymi stawami na dnie. Ze szlaku świetnie też widać Mały Śnieżny Kocioł, który również dobrze wychodzi na zdjęciach. Najbardziej efektowne zdjęcia zrobimy we wnętrzu Wielkiego Śnieżnego Kotła, stojąc nad taflą wody Śnieżnych Stawków – zapewnia Nienartowicz.

 

Ale jak uniknąć tłumów, a przy tym zrobić dobre zdjęcia? Wszak to Karkonosze, gdzie chętnych do wędrówek nie brakuje.

 

– Aby uniknąć tłumów i mieć najlepsze światło do podziwiania widoków, warto być tutaj o dobrej godzinie – zachęca fotograf. – Najlepszą porą na zdjęcia w okresie późnowiosennym i letnim jest poranek. O wschodzie dość szybko pojawia się tu światło. Najlepiej więc być tu godzinę lub dwie po wschodzie słońca, gdy światło wciąż jest dobre – dodaje.

 

Kolejną atrakcją na trasie jest wędrówka czerwonym szlakiem nad Śnieżnymi Kotłami. Choć tu może być już ciężko o spokój, bo piękna panorama Kotliny Jeleniogórskiej, a także Śnieżne Stawki widziane z góry, przyciągają jak magnes. Wracając do Szklarskiej Poręby żółtym szlakiem charakterystycznego budynku przekaźnika radiowo-telewizyjnego, zaplanujcie czas na relaks na polanie przy Schronisku Pod Łabskim Szczytem. Po przejściu 18 km warto odpocząć, rozkoszując się zarówno dobrym jedzeniem, jak i pięknymi widokami.

 

 

Tomasz Habdas: Cisza na Wielkiej Rycerzowej

 

A może wolicie pojechać gdzieś bliżej Śląska? Przewodnik beskidzki i autor popularnego bloga „W szczytowej formie”, Tomek Habdas, zabiera Was na wędrówkę przez mniej uczęszczane tereny Beskidu Żywieckiego, mimo że prowadzą na dość popularną Halę Rycerzową.

 

– Ze względu na pochodzenie Beskid Żywiecki jest najbliższy mojemu sercu. Tam się wychowałem, tam zaczynałem swoją przygodę z górami. Mogę powiedzieć tak poetycko, że jak jadę w Beskid Żywiecki to uśmiech na mojej twarzy jest największy. A sama Hala Rycerzowa jest przepiękna i bardzo widokowa, a do tego jest tam klimatyczna bacówka, gdzie można zjeść pyszne racuchy z jagodami. To jedna z najlepszych rzeczy w okolicy – zapewnia Habdas.

 

 

Z samej bacówki w 20 minut wejdziemy na szczyt Wielkiej Rycerzowej (1226 m n.p.m.), a w kwadrans na Małą Rycerzową (1207 m n.p.m.), skąd rozpościerają się kapitalne widoki na Babią Górę, Beskid Śląski i Śląsko-Morawski, ale też na słowackie Tatry.

 

– Po drodze mamy jeszcze Muńcuł, który leży w Beskidzie Żywieckim na totalnym uboczu. Jest tam stara hala pasterska, z której otwiera się piękny widok na Pilsko, słowacką część Tatr, Góry Choczańskie czy Małą Fatrę. Widać też cały grzbiet graniczny, choćby Krawców Wierch i Trzy Kopce. Myślę, że pod względem widokowym Muńcuł może spokojnie konkurować z Małą Rycerzową, a zdecydowanie jest tam mniej ludzi – podkreśla Habdas i dodaje: – Myślę, że wracając przez grzbiet Hutyrowa możemy nikogo nie spotkać, gdyż leży totalnie na uboczu. Naprawdę rzadko się zdarza, by ktoś tamtędy szedł na Rycerzową. Zaznamy beskidzkiej ciszy, co w Beskidzie Żywieckim jest już coraz trudniejsze do osiągnięcia – zauważa.

 

Trasa jest bardzo dogodna komunikacyjnie. Łatwo się na nią dostać, jadąc z Żywca busem do Ujsół, praktycznie pod sam szlak. Natomiast schodząc, trafiamy na stację PKP Rycerka, skąd pociągiem wrócimy do Żywca czy Katowic. Kto jedzie autem, może skrócić trasę, robiąc pętlę i wracając w to samo miejsce, z którego zaczynał.

 

– Mam sentyment do tych miejsc, bo Wielka Rycerzowa to są takie okolice, które odkrywałem jako pierwsze. Wychowałem się w Żywcu, dlatego tata zawsze wybierał Beskid Żywiecki na nasze wspólne, górskie wycieczki. Na Rycerzową chodziłem więc już od małego. Natomiast ten poszerzony wariant to moja wersja wycieczki. Gdy zacząłem sam jeździć w góry, chciałem lepiej poznać Beskid Żywiecki i odkryć miejsca, których do tej pory nie widziałem. One mnie totalnie zachwyciły – podsumowuje.

 

 

Natalia Tomasiak: Szosowym rowerem przez Beskid Niski

 

Jeśli lubicie jeździć rowerem, to mamy dla Was nieco inną propozycję. Tym razem asfaltową drogą przemierzymy malownicze zakątki Beskidu Niskiego. To alternatywa dla tych, którzy nie są tak bardzo zahartowani w jeździe po typowo górskich ścieżkach, jednak chcieliby spróbować swoich sił w takim terenie.

 

– Na wycieczkę rowerem szosowym proponuję ciekawą, aczkolwiek dość wymagającą trasę. Jednak jej uroki wynagrodzą trudy podjazdu. W końcu jak to bywa w górach, ciężko jest o trasę idealnie płaską – podkreśla Natalia Tomasiak, czołowa polska biegaczka górska, która często rusza na rowerowe treningi.

 

 

Startujemy z centrum Krynicy-Zdroju w stronę Tylicza. Na początek 8 km prawie płaskiego terenu będzie doskonałą rozgrzewką na dalszą część trasy. Później czekają nas już tylko podjazdy i zjazdy, więc przygotujcie się na dużą dawkę wysiłku.

 

– Z Tylicza kierujemy się w stronę Mochnaczki, a potem Berestu. Tu się zaczyna pierwszy mocniejszy podjazd, dość stromy, aczkolwiek bardzo krótki. Wjeżdżamy trzysta metrów do góry, gdzie już rozpościerają się piękne widoki na Beskid Niski, m.in. na najwyższy szczyt pasma, czyli Lackową – opowiada biegaczka.

 

Jadąc dalej na Przełęcz Krzyżową, pokonujemy długi, ciągnący się serpentynami podjazd. Gdy już się wdrapiemy na przełęcz, mamy do wyboru dwie opcje – zjechać 6 km drogą krajową do Krynicy lub wydłużyć trasę, odbijając w stronę Mochnaczki Górnej. Jest tu co jeździć i widoków też nie brakuje. Jednak gdy komuś jeszcze mało, spokojnie może dowolnie modyfikować wycieczkę, by zobaczyć kolejne niespodzianki w mało znanym i uczęszczanym Beskidzie Niskim.

 

– Trasa jest górzysta. Tylko początkowy fragment okazuje się stosunkowo płaski, a później już tylko podjazdy i zjazdy. Ale jest to jedna z ładniejszych i bardzo malowniczych tras szosowych w okolicach Krynicy-Zdroju. Kilometraż nie jest zbyt duży - około 50 km - więc trasa zajmuje około trzech godzin. Jest o tyle fajna, że nie trzeba podjeżdżać autem, tylko ruszamy z tego samego miejsca gdzie kończymy, czyli z centrum zdrojowego miasteczka. A widoki są naprawdę piękne – wymienia Tomasiak.

 

Jednak malownicze tereny Beskidu Niskiego to nie wszystko, co znajdziecie na tej trasie. Warto się wybrać do znajdujących się na Szlaku Architektury Drewnianej cerkwi – w Tyliczu, Czyrnej, Piorunce, Bereście i Mochnaczce. Jadąc sobie na spokojnie i zatrzymując się na zwiedzanie, można spędzić dzień w miłych okolicznościach przyrody, porządnie się zmęczyć, a do tego zafundować sobie pokaźną lekcję historii.

 

 

Roman Ficek: Hala Krupowa i Polica na biegowo

 

A może wolicie pójść śladem znakomitego ultrasa Romka Ficka i wybrać się na górską przebieżkę? Romek przygotował dla Was trasę, którą sam bardzo lubi, więc przy odrobinie szczęścia może go tam spotkacie.

 

– Trasa prowadzi ze Skawicy, przez Halę Krupową i Policę, z powrotem w to samo miejsce. To są szlaki, na które pierwszy raz wybiegłem, zaczynając dziewięć lat temu swoją przygodę z bieganiem. Wtedy codziennie lub co drugi dzień byłem na Hali Krupowej, gdzie trenowałem podbiegi. Zresztą do dziś tam biegam, więc są to moje codzienne ścieżki – opowiada Ficek. - To jest bardzo fajna trasa. Z Hali Krupowej są ładne widoki na Beskidy, Tatry czy Kraków z drugiej strony. Mamy też schronisko, gdzie można sobie odpocząć. Dalej wbiegamy na Policę (1369 m n.p.m.), drugi co do wysokości szczyt na trasie Głównego Szlaku Beskidzkiego, skąd widać Babią Górę czy Tatry – opowiada Romek.

 

2 kwietnia 1969 roku na zboczach Policy doszło do katastrofy lotniczej, zginęły 53 osoby. Przyczyn jak dotąd nie wyjaśniono. Rozpowszechniana w czasach PRL hipoteza mówiła nawet, że samolot został zestrzelony, by zapobiec ucieczce zagranicę znajdujących się na pokładzie ludzi. Ale bardziej prawdopodobna jest wersja, że przez mgłę pilot stracił orientację.

 

– Nie jest to, ani bardzo łatwa trasa, ani super trudna. Na tych 20 kilometrach mamy około 1000 metrów w górę, a to nie jest dużo. Można tu jednak nabrać troszkę siły, bo są bardziej strome odcinki, jak np. na Halę Krupową. Na 2,5 km jest prawie 500 metrów przewyższenia – podkreśla zwycięzca Tatra Fest Bieg.

 

Trasa jest różnorodna - początek bardzo kamienisty, potem patyki, kamienie i wystające korzenie, bo droga wiedzie przez las. Ale z kolei cień drzew chroni nas przed palącym, letnim słońcem. Będzie też kawałek po asfalcie.

 

– Myślę, że Polica i Hala Krupowa to bardzo dobry teren do zrobienia porządnego treningu. To nie tylko wbieganie pod górę, ale są też trudności techniczne. Mamy elementy przydatne biegaczowi, który w ten sposób ćwiczy równowagę i zbieganie. W niektórych miejscach trzeba być mocno skoncentrowanym i uważać, by się nie wywrócić i nie zrobić sobie krzywdy. A potem to procentuje na zawodach – podkreśla Ficek.

 

Trasa zaproponowana przez Romka ma same plusy – widokowa, świetnie przygotowująca pod zawody, a do tego poza weekendami i czerwonym odcinkiem szlaku – rzadko uczęszczana przez turystów.

 

 

Justyna i Krystian Zając: Pieniny z maluchem

 

Justyna i Krystian, którzy po górach chodzą ze swoim pięcioletnim synem Radkiem, a swoje przygody opisują na popularnym blogu „Hasające Zające”, dla rodzin z dziećmi przygotowali trasę po Małych Pieninach.

 

– Jest to wędrówka z Jaworek przez Wąwóz Homole, z opcją wejścia na Wysoką. Potem zmierzamy w kierunku Górskiego Ośrodka pod Durbaszką, a jeśli mamy siłę, możemy też wejść na Wysoki Wierch. To jest pętla, którą z dziećmi da się pokonać. Choć pamiętajmy, każdy maluch jest inny. Pięciolatek może być troszkę za mały, by przejść całość na nogach, dlatego dla naszego syna wzięłabym miękkie nosidło, gdyby się zmęczył – tłumaczy Justyna Zając.

 

W zależności od wieku i kondycji naszych dzieci, trasę możemy modyfikować uwzględniając lub omijając Wysoką (1050 m n.p.m.) oraz Wysoki Wierch (898 m n.p.m.). Idąc z maluchami, warto sobie jednak zaplanować na jej przejście cały dzień.

 

– To fajna trasa dla dzieci, ponieważ jest urozmaicona. W wąwozie są wysokie kamienne ściany, ale też mostki czy schodki, więc będzie to dla dziecka dobra zabawa. Potem jest Dubantowska Polana, gdzie można odpocząć. Są tam kamienne księgi, które mogą być dodatkową atrakcją dla malucha – opowiada współtwórczyni bloga Hasające Zające.

 

Jednak jak to zrobić, by rodzice się nie umęczyli, a dziecko miało prawdziwą frajdę ze spacerowania po górach? Można postawić na zabawową formę wyprawy.

 

– My wypatrujemy widoków na Tatry, bo Radek bardzo to lubi. Kolejną rzeczą jest poszukiwanie słupków granicznych, dlatego staramy się wybierać szlaki leżące na granicy. Sprawdza się też szukanie oznaczeń szlaku na drzewach czy rozpoznawanie kształtów w skałach. Mamy to szczęście, że naszemu dziecku wystarczy patyk do zabawy, więc zbiera sobie patyki, kamienie czy szyszki – wymienia Justyna.

 

Warto również zaangażować dziecko w przygotowania do wyprawy. Udział w pakowaniu, sprawdzaniu pogody i wspólnej rozmowie o tym, co się wydarzy, może być dla niego ekscytującą zapowiedzią przygody. Często na zachętę działa też piknik, który po przejściu jakiegoś odcinka trasy jest miłym przerywnikiem, nie tylko dla dzieci.

 

– Piknik jest taką rzeczą, które nasze dziecko bardzo lubi. U nas na zachętę działa też schronisko, bo Radek wie, że będzie mógł sobie coś zamówić w bufecie, a to dla niego duża atrakcja. Na Wysokim Wierchu jest ławka. Jak powiesz dziecku, że na szczycie jest ławka, to ono będzie szło, żeby ją zobaczyć – śmieje się moja rozmówczyni.

 

Niezależnie od tego jaką formę wakacyjnego spędzania czasu w górach wybierzecie, pieszo, biegowo, na rowerze czy z dzieckiem - pamiętajcie o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Bo najważniejszy jest szczęśliwy powrót do domu. Niech to będą dla Was udane górskie wakacje. Do zobaczenia na szlaku!

 

 

 

Nasi rozmówcy

 

Karol Nienartowicz – jeden z najbardziej znanych polskich fotografów górskich, podróżnik, malarz i autor książek o fotografii. Góry na zdjęciach uwiecznia od 2003 roku. W tym czasie odwiedził z aparatem ponad 45 krajów na czterech kontynentach. Nagradzany w krajowych i międzynarodowych konkursach fotograficznych.

 

Tomasz Habdas – autor bloga podróżniczego „W szczytowej formie”, przewodnik beskidzki. Lider grup na wyprawach w Polsce i zagranicą z agencją Adventure24. Autor górskich książek m.in. „Gdzie w góry na weekend” czy „Polskie góry zimą. 25 nieoczywistych szlaków”. W kolekcji Korony Ziemi, którą zdobywa, ma już Mont Blanc, Elbrus, Kilimandżaro czy Aconcaguę.

 

Natalia Tomasiak – topowa biegaczka górska. Zawodniczka Salomon Suunto Team. Wśród jej ostatnich sukcesów można wymienić wygraną w Tatra Fest Bieg wśród kobiet w 2022 roku oraz Łemkowyna Ultra Trail na dystansie 100 km. Aktywna mama, z przyczepką biega, jeździ na rowerze górskim czy na nartach. Na szosówce pokonuje sporą liczbę kilometrów nieopodal swojej rodzinnej Krynicy-Zdroju.

 

Roman Ficek – czołowy polski biegacz ultra z bardzo pokaźną liczbą sukcesów na koncie. W 2022 roku pobił rekord szybkości na trasie Głównego Szlaku Beskidzkiego, rok wcześniej w ciągu jednej dobry wszedł zimą dziewięć razy na Rysy. Wywalczył złoto m.in. na takich biegach jak Tatra Fest Bieg, 6xBabia Góra, czy tegoroczne zawody Pieniny Ultra Trail na dystansie 96 km. W marcu 2023 roku w przeciągu 35 godzin i 8 minut pokonał 188 km i 10.500 m przewyższeń, okrążając Tatry.

 

Justyna i Krystian Zając – od 2016 roku prowadzą bloga Hasające Zające. Prezentują tam swoje podróże oraz górskie wyprawy, na które wybierają się w pakiecie z pięcioletnim synkiem Radkiem. W 2020 roku blog „Hasające Zające” zajął pierwsze miejsce w Rankingu Polskich Blogów Podróżniczych. Napisali książkę „Hasające Zające w górach. 50 wycieczek dla małych i dużych”, będącą górskim przewodnikiem dla rodzin z dziećmi.

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 10/05/2025 18:14
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do