Obsada żadnego schroniska górskiego w Polsce nie budzi takich emocji, jak karkonoska Samotnia. Nawet w Tatrach nie było takiej burzy. Już w 2013 roku było głośno, gdy PTTK chciało przeprowadzić konkurs na dzierżawę obiektu. Wtedy presja społeczna zadziałała. Po 10 latach mamy powtórkę.
Położona w Kotle Małego Stawu – niecałe dwie godziny od Śnieżki - Samotnia to jedno z najstarszych polskich schronisk. Turystów przyciągają tu m.in. prawdziwie alpejskie krajobrazy. Od 1966 roku prowadził je Waldemar Siemaszko, a po jego nagłej śmierci stery przejęły jego żona Sylwia oraz córka Magda Arcimowicz. Schronisko należy jednak do Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, które – zgodnie z regulaminem - nie musi przedłużać umów z aktualnymi dzierżawcami swoich obiektów.
Tak też mogło się stać w 2013 roku, gdy ogłoszono, że zorganizowany zostanie konkurs na dzierżawcę schroniska. To oznaczało, że jest realna możliwość, iż rodzina Siemaszków pożegna się z klimatycznym budynkiem nad Małym Stawem. Gdyby ktoś inny złożył ciekawszą ofertę – czytaj: gotów byłby płacić co miesiąc wyższą dzierżawę, pewien etap w historii schroniska by się zakończył.
Taki scenariusz nie spodobał się wielu ludziom gór, którzy zorganizowali akcję Ratujmy Samotnię. Zaangażowały się w nią tysiące zwykłych turystów i sporo znanych nazwisk z wybitnymi himalaistami na czele. Dopięli swego. PTTK podpisało z dotychczasowymi dzierżawcami kolejną umowę. Miała obowiązywać przez 10 lat, co oznacza, że wygasa w tym roku. Tym razem zdecydowano się na ogłoszenie konkursu, do którego przystąpiła także rodzina Siemaszków.
29 lipca na facebookowym profilu schroniska poinformowano, że ich oferta została odrzucona i do 13 września wieloletnie gospodynie mają opuścić obiekt. To spowodowało, że odżył ruch Ratujmy Samotnię. Jednocześnie w mediach – zarówno tradycyjnych, jak i społecznościowych – zaroiło się od tekstów na ten temat. Znów zaangażowali się znane himalaistki i himalaiści, jak np. Kinga Baranowska, Krzysztof Wielicki, Piotr Pustelnik i Ryszard Pawłowski. W tym gronie są też aktorki (Maja Bohosiewicz) czy ludzie telewizji (Martyna Wojciechowska, Dorota Gardias, Marcin Meller).
Nie brakowało wpisów promujących tezę, że „schronisko zniknie” lub PTTK już zdecydowało się oddać je w ręce Artura Domańskiego, właściciela restauracji w Karpaczu, który o dzierżawę ubiegał się także 10 lat temu. To on w przeszłości kierowałem też lokalem gastronomicznym, który znajdował się w charakterystycznym budynku na szczycie Śnieżki.
Po dwóch dniach PTTK wydało oświadczenie, w którym zapewniono, że nowy najemca Samotni nie został jeszcze wyłoniony. – Będzie możliwość uzupełnienia ofert, zarówno dla obecnych gospodarzy schroniska, jak i pozostałych oferentów. W tej chwili uzupełniamy procedury zapytania o uszczegółowienie ofert. Następnie Prezes Zarządu Spółki Sudeckie Hotele i Schroniska PTTK powoła zespół, który będzie je oceniał – wyjaśnia Jerzy Kapłon, prezes PTTK.
Negocjacjami zajmuje się jeleniogórska spółka PTTK, czyli Sudeckie Hotele i Schroniska PTTK, której prezesem jest Grzegorz Błaszczyk. – Sprawa nabrała takiego publicznego rozgłosu, że prezes Błaszczyk opracowuje zasady uszczegółowienia ofert – materiał, który będzie przekazany oferentom, by ujednolicić sposób negocjacji. Nie chcemy, by działo się to w sposób niedopracowany – zapewnia Jerzy Kapłon.
Kluczowe w tym wszystkim jest to, że wciąż nie wiadomo, z jakiego powodu propozycja prowadzonej przez obecne gospodynie schroniska spółki cywilnej Samotnia miała pierwotnie odpaść z wyścigu. – Nie podano przyczyn, dlaczego nasza oferta została odrzucona. Spodziewam się, że dostanę to na piśmie, bym chociaż wiedziała, do czego się odnosić – potwierdza Magda Arcimowicz.
Szczegółów nie zdradza także Jerzy Kapłon. – Taką decyzję podjął prezes sudeckiej spółki, ale trudno mi powiedzieć z jakiego powodu. Jednak przyczyna nie będzie raczej publicznie podana, gdyż to są sprawy handlowe, których nie ujawniamy. Natomiast niejasności były też w drugiej ofercie. Dlatego zwróciliśmy się do obu podmiotów, żeby to wyjaśniły. Do kolejnej fazy negocjacji dopuszczamy także trzecią, złożoną ofertę. Dajemy im szansę, ale może się okazać, że żadna z tych ofert nas nie zadowoli – przyznaje.
PTTK nie ukrywa, że priorytetem przy wyborze dzierżawców jest oferowany czynsz i pakiet inwestycyjny. Co ważne, dzierżawca musi utrzymać ducha schroniska, a więc obiekt nie może zmienić swojej kategorii.
Według „Ustawy o usługach hotelarskich oraz usługach pilotów wycieczek i przewodników turystycznych” schroniska to obiekty zlokalizowane poza obszarami zabudowanymi, przy szlakach turystycznych, świadczące minimalny zakres usług związanych z pobytem klientów. Niezależnie od rozwoju sytuacji Samotnia nie może zamienić się w 5-gwiazdkowy hotel. Tyle przynajmniej mówią zapisy…
Wiele osób stających w obronie obecnych gospodyń Samotni wskazuje, że PTTK nie miało zarzutów do sposobu prowadzenia obiektu. Zatem nie ma powodu, by szukać nowego najemcy. Także Magda Arcimowicz potwierdza, że przez ostatnie 10 lat właściciel obiektu nie zgłaszał uwag do współpracy. – Nie sformułowano żadnych zarzutów dotyczących prowadzenia schroniska albo nienależytego wywiązywania się z umowy – podkreśla.
PTTK odpowiada, że nie było to konieczne. – Nikt nikogo nie wyrzuca, nikt nikomu nie robi krzywdy. Nie wypowiedzieliśmy umowy, tylko umowa zawarta pomiędzy spółką cywilną pań Siemaszko a PTTK reprezentowanym przez Sudeckie Hotele i Schroniska PTTK sp. z o.o. się skończy 14 września 2023 r. i doszliśmy do wniosku, że najlepszy będzie konkurs i już są efekty, gdyż jeszcze przed rozpoczęciem procedury negocjacyjnej zaoferowano wyższy czynsz – przyznaje Jerzy Kapłon.
Podkreśla przy tym, że stroną umowy nie jest Magda Arcimowicz, ani Sylwia Siemaszko, ale ich spółka. – Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze działa w oparciu o ustawę z dnia 7 kwietnia 1989 r. “Prawo o stowarzyszeniach” i jako przedsiębiorca (wpis do KRS PTTK jako przedsiębiorca) w oparciu o ustawę z dnia 6 marca 2018 r. “Prawo przedsiębiorców i o swobodzie prowadzenia działalności gospodarczej”, w granicach prawa i zapisów statutowych i nikt nie powinien się wtrącać w relację pomiędzy dwoma podmiotami gospodarczymi – postuluje prezes PTTK.
Można się tylko zastanawiać, czy sprawa stałaby się tak głośna i tak wiele osób czuło potrzebę ingerencji, gdyby komunikacja od początku była prowadzona transparentnie. Sytuacja z 2013 roku jasno pokazała, że jakiekolwiek zmiany dotyczące Samotni na pewno nie przejdą niezauważone. Tymczasem niejednoznaczne komunikaty tylko dolały oliwy do ognia.
Efekt jest taki, że położony nad Karpaczem budynek dokonuje niemożliwego – łączy nawet polityków PO i PiS. Nazwiska parlamentarzystów obu ugrupowań znalazły się wśród sympatyków inicjatywy Ratujmy Samotnię, np. senator Marcin Bosacki z PO i wiceprezes NBP Adam Lipiński z PiS. Dodatkowo Piotr Borys z Platformy Obywatelskiej przeprowadził interwencję poselską. Jednak nie ustalił w jej trakcie niczego, poza potwierdzeniem podanych wcześniej informacji o przywróceniu odrzuconych ofert i przejściu do trybu negocjacyjnego.
Jerzy Kapłon wspomina, że nie był to pierwszy raz, gdy na podobne tematy rozmawiał z politykami. – W takich sytuacjach zawsze pytam, jaką podstawę prawną ma samorząd czy nawet parlamentarzysta do wspierania jednego z przedsiębiorców w procedurze doboru dzierżawcy na obiekcie, na którym PTTK ma prawo własności nieruchomości i jest wieczystym użytkownikiem działki i organizuje konkurs na wybór dzierżawcy wedle swoich procedur – dopytuje.
Owszem podstawy prawnej do interwencji nie ma. Nie ulega jednak wątpliwości, że wszyscy boją się, że schronisko straci swój dotychczasowy charakter.
Mimo to prezes PTTK dostrzega pewne walory edukacyjne afery wokół karkonoskiego schroniska.
– Mamy ponad 100 obiektów służących turystyce kwalifikowanej: w górach i na nizinach. Tylko dzięki temu, że skomercjalizowaliśmy te największe w Krakowie, Zakopanem, Lublinie, Warszawie i jeszcze kilku innych miejscach, jesteśmy w stanie utrzymać sieć schronisk i szlaków turystycznych. Na ten ostatni cel co roku przeznaczamy 500-600 tys. zł – tłumaczy Jerzy Kapłon.
Wymienia też szereg inwestycji, jak np. kanalizacja ze schroniska na Hali Kondratowej do Kalatówek kosztem ponad 2,4 mln zł. Jego zdaniem sprawa Samotni może zwrócić uwagę na koszty funkcjonowania bazy noclegowej służącej turystyce aktywnej i fakt, że schroniska położone w kosztownych eksploatacyjnie obszarach są traktowane przez system podatkowy tak samo jak hotele w dużych ośrodkach turystycznych.
Potrzeby finansowe sprawiają więc, że w góry wdziera się biznes i tam, gdzie władze PTTK dostrzegają szansę na osiągnięcie lepszych dla siebie warunków, przeprowadzany jest przetarg na dzierżawę. Samotnia nie jest jedynym przykładem tej polityki. Niebawem gospodarzy mogą zmienić także schroniska na Przehybie w Beskidzie Sądeckim, Kochanówka w Karkonoszach oraz na Hali Kondratowej w Tatrach Zachodnich. To ostatnie zostanie zamknięte na dwa lata, bo czeka je kompleksowy remont. Pojawiają się informacje, że także w przypadku Kondratowej mogą zmienić się gospodarze, a nowy dzierżawca zostanie wyłoniony w przetargu.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie