Reklama

Zugspitze w blasku wschodzącego słońca. Alpy na wyciągnięcie ręki

Czy wpadł Wam kiedyś do głowy pomysł, by wędrować po górach w środku nocy? I po to tylko, żeby dojść do niepozornego miejsca i zobaczyć wschód słońca? Owszem ludzie wchodzą na szczyty, by podziwiać to zjawisko. Ale w naszym przypadku było to słońce, które jedynie wyłaniało się zza najwyższego szczytu Niemiec – Zugspitze. A i tak były to wrażenia wyjątkowe.

 

Tekst Małgorzata Kempska

 

Drogi Czytelniku i Droga Czytelniczko, jeśli chciał(a)byś przeczytać w tym tekście, jak niedźwiedź stanął nam na drodze, a w jego oczach można było wyczytać chęć zjedzenia nas żywcem albo zabrać nasze małe ciałka na pożarcie dla swoich młodych niedźwiedziątek, to… nic z tego. A może masz ochotę na kawałek dramaturgii w postaci opowiadania, jak (nie)można zapomnieć paszportu i przypominamy sobie o tym, gdy wchodzimy na lotnisko w Szanghaju? Nie daj Boże, liczysz na komedię o porwaniu namiotu przez małe wścibskie małpy paradujące po plażach Wyspy Ko Dong w Tajlandii. To uwaga - tutaj również tego nie znajdziesz.

Reklama

 

Ale poczekaj i nie odkładaj tego magazynu „Na Szczycie”. Zabiorę Cię bowiem w niezapomnianą, niepozorną wędrówkę do schroniska Wolfratshauserhütte pod Grubigstein na wysokości 2050 m n.p.m. Obiecuję, że dołożę wszelkich starań, byś nie żałował tych pięciu minut poświęconych na przeczytanie tego, co tu piszę. Tym bardziej, że cała wędrówka prowadzić będzie przez krętą i szeroką ścieżkę, ale w… zupełnych ciemnościach.

 

Panorama Zugsptize w blasku słońca. Zdjęcie Adobe Stock

 

Nocne wejście, żeby zobaczyć Zugspitze

 

We wrześniu 2021 roku pojechałam z moją najcudowniejszą pod słońcem siostrą w Alpy. Zdecydowałyśmy się na tydzień w fantastycznej austriackiej miejscowości Ehrwald, leżącej u stóp położonego na granicy z Niemcami Zugspitze (2962 m n.p.m.). Jaki to był cudny czas… Nie przeszkadzał nam nawet fakt, że pogoda okazała się w kratkę. Dobrze wiemy, że w górach trzeba być elastycznym. W końcu nawet stuprocentowo pewna prognoza nie zawsze się sprawdza.

Reklama

 

Obejrzawszy topografię okolicy, zwróciwszy uwagę, gdzie słońce wschodzi, a gdzie zachodzi, podjęłyśmy decyzję, że wejdziemy w nocy na przeciwległy szczyt od Zugspitze. Wszystko po to, by podziwiać ten jedyny, w ciągu całej doby moment, dający wszystkim ludziom wiele nadziei.

 

Przez cały tydzień czekałyśmy na ten dzień. To miał być nasz „pierwszy raz”, kiedy planowałyśmy wyjść z hostelu o nieludzkiej porze i wędrować pod osłoną nocy. Nawet scenariusz zdobycia samego Zugspitze przez przełęcz Gatterl tak mnie nie cieszył - mimo że to byłby mój kolejny, najwyższy szczyt Europy Zachodniej - jak plan wyjścia w środku nocy w towarzystwie Drogi Mlecznej, podejścia ponad 1050 metrów w górę i przeżycia tego, czego jeszcze żadna z nas nie doświadczyła.

Reklama

 

Z Ehrwaldu do Lermoos

 

Wieczór przed rozpoczęciem nocnej wyprawy przeznaczyłyśmy na skrupulatne spakowanie plecaków, zrobienie kanapek i przygotowanie rzeczy na (nie)pogodę. O godzinie 21 zameldowałyśmy się w łóżkach. Podekscytowane wycieczką, nie mogłyśmy zasnąć i kiedy wreszcie sen przyszedł (niekoniecznie o czwartej nad ranem ), dźwięk sygnału zwiastującego niesamowitą przygodę poderwał nasze ciała do pionu. Kiedy w hostelu trwała jeszcze cicha biesiada, my opuszczałyśmy lokal. Mina osób patrzących na nas, jak w pełnym rynsztunku wychodzimy na zewnątrz – bezcenna. Dobrze, że komentarze niemieckich turystów, nie do końca były dla nas zrozumiałe. Jednak sądząc po minach i śmiechach, pewnie i nas rozbawiłyby do łez.

Reklama

 

Jest pierwsza w nocy, ruszamy ścieżką przez pola z Ehrwaldu (ok. 1000 m n.p.m.) do Lermoos. Droga okazuje się łatwa i przyjemna. Mózg wytwarza sporo adrenaliny i serotoniny. To zwariowane połączenie, które w nadmiarze każe nam śpiewać i tańczyć na środku ścieżki wiodącej do zbocza góry, gdzie nie będziemy widzieć „nic”. Dochodzimy do zbocza, wchodzimy w gęstwinę lasu i zaczyna się…

 

Moja głowa płata figle. Dostrzegam sporej wielkości wilka. Siostra Wiola zapewnia mnie, że wilków nie ma. Idę więc dalej, ale widzę go coraz wyraźniej. Im bliżej jestem, tym bardziej wyczuwam go moim zmysłem węchu. Czuję migotanie przedsionków i nagle ten sam wilk, zamienia się realnie w… śpiącą krowę. Możecie sobie wyobrazić reakcję mojej siostry, która pada na kolana ze śmiechu i tym samym budzi niczemu winną krowę. Ta zrywa się na równe nogi, podobnie jak i siostra, której już nie jest tak do śmiechu. Biegnie szybko pod górę, bo myśli, że krowa będzie chciała się zemścić za przerwany sen. Teraz to śmieję się do rozpuku. Potrzebowałam naprawdę kilku minut, żeby dojść do siebie.

Reklama

 

Jezioro Sebensee to jedna z atrakcji w okolicach Ehrwaldu. Zdjęcie Małgorzata Kempska

 

Podejście do schroniska Wolfratshauserhütte

 

Idziemy dalej, wchodząc w gęstwinę drzew. Oczy potrzebują trochę czasu, żeby się przyzwyczaić, ale ja nie daję rady. Odpalam czołówkę i pukam kijkami o ziemię, bo przecież wilki jednak gdzieś mogą tu być. Co tam Wiola może wiedzieć o wilkach, ona zna się na krowach… Im wyżej jesteśmy, tym widzimy coraz więcej gwiazd na niebie. A to może zwiastować tylko jedno: uda nam się zobaczyć to, po co zmierzamy na górę!

Reklama

 

Przebieramy nogami coraz szybciej, choć Wiola już na wysokości ok. 1500 m n.p.m. zaczyna łapać oznaki… choroby wysokościowej. Pierwszy objaw – brak kijka, drugi - daleko do domu, na szczęście trzeciego nie będzie… Jesteśmy coraz wyżej, wreszcie dostrzegamy ciemny zarys szczytu i migocące w oddali światełko przy schronisku Wolfratshauserhütte. Miałyśmy do pokonania 16 km, ale zdecydowanie źle oszacowałyśmy tempo, bo dokładnie po 4 godzinach 16 minutach i 42 sekundach docieramy do punktu docelowego. A dlaczego uważam, że źle czas oszacowałyśmy? Bo doszłyśmy dwie godziny przed wschodem słońca! Co tu robić przez ten czas?

Reklama

 

Temperatura na wysokości 2050 m n.p.m. zbliżyła się ledwo do 2 stopni Celsjusza. Trzeba zatem odziać się we wszystko, co mamy w plecaku! I tu moja rada dla Was: jeśli chcecie, żeby było Wam w górach ciepło, to koniecznie ściągnijcie z siebie mokre (przepocone) rzeczy i załóżcie suche. W przeciwnym razie i tak będziecie się trzęśli jak galaretka. I nieważne, ile warstw suchych rzeczy na siebie ubierzecie i tak nie poczujecie komfortu termicznego.

 

Przytulone do siebie i dodatkowo opatulone kocem termicznym, ucinamy sobie drzemkę. Niebo jest przejrzyste! Wiemy, już że zobaczymy ten cud natury i łezka się w oku zakręci, gdy ta paląca się gwiazda wyłoni się zza Zugspitze.

Reklama

 

Z widokiem na Zugspitze - najwyższy szczyt Niemiec

 

Warto było czekać te dwie godziny, a wcześniej zbudzić śpiącego wilka. Ten widok był wart również choroby wysokościowej. Wyobraźcie sobie, jak cudownie smakuje kawa zrobiona w kawiarce na ponad 2000 m n.p.m. z widokiem na alpejskie ściany, które zaczynają lśnić od promieni rzucanych przez słońce. W takim momencie człowiek ma ochotę, by ta chwila trwała wiecznie.

 

Ale wiemy z siostrą, że nic nie może wiecznie trwać, więc ogrzane promieniami czekamy na pierwszą kolejkę, które zwiezie nas do Lermoos. Nie mamy już bowiem tyle siły, żeby schodzić. Idziemy zatem do górnej stacji. A tam niespodzianka! Na szybie drzwi wejściowych kartka „Cash only” Serio? To nie może się dziać naprawdę! Nie pozostaje nam nic innego, jak użyć uroku osobistego i poprosić pracowników o transport w dół na tzw. „krechę”. Kto z pokolenia Y lub Z wie, o jaką „krechę” chodzi? Na pewno o tę, która nie ma nic wspólnego ze słynnym Pablo Escobarem.

Reklama

 

Sympatyczny pan się zgadza. Pozwala nam wejść do kolejki. Informuje przez radiotelefon obsługę na dole, że jadą w dół „dwie gwiazdy”, które muszą uiścić opłatę po wyjściu z wagonika. Jakby stresu było mało, zaczynamy się zastanawiać, czy w ogóle nas na tę przyjemność stać. Na Revolucie zero euro, w kieszeniach kilka centów… Na szczęście łapiemy zasięg i przelewamy nasze ostatnie zaskórniaki na konto, by opłacić przejazd, który uratował nasze nogi. A mówiąc nieprzesadnie – nawet życie…

 

Autorka tekstu z siostrą Wiolą podczas nocnego wyjścia na wschód słońca. Zdjęcie Małgorzata Kempska

Reklama

 

Powrót do Ehrwaldu. Niemcy nie wierzą własnym oczom

 

Szczęśliwe i spełnione, choć zmęczone docieramy do Mellow Mountain, naszej miejscówki w Ehrwaldzie. Ci sami Niemcy, którzy ze śmiechem komentowali nasze nocne wyjście, mijają nas w progu. Nie mogą uwierzyć własnym oczom, patrząc na filmik ze wschodu słońca.

 

My oglądając go po półtora roku, też nie możemy uwierzyć, że nam się udało. Choć dla wielu z Was może to było niepozorne wejście. Dla nas to było wielkie przeżycie i chętnie jeszcze powtórzymy taką akcję. Mamy taki plan na Teide – wulkaniczny szczyt na Teneryfie.

 

Powyższy tekst zajął II miejsce w konkursie Magazynu „Na Szczycie” i marki Alpinus na relację z górskiej wyprawy marzeń.

 

Ehrwald

Wczesna historia miejscowości Ehrwald, która sięga drugiej poł. XIII w. nie ma dziś większego znaczenia dla turysty. Ale ważnym momentem w rozwoju była budowa kolejki linowej na Zugspitze w 1926 r. Dzięki temu to właśnie turystyka zmieniła Ehrwald w jeden z najpopularniejszych tyrolskich kurortów. Oprócz najwyższego szczytu Niemiec turystów przyciąga łańcuch Wettersteingebirge.
  Ehrwald jest także atrakcyjny dla rowerzystów. Leży bowiem na trasie długodystansowego szlaku Via Claudia Augusta, który biegnie wzdłuż starożytnej, rzymskiej drogi o tej samej nazwie. Nie można również zapomnieć o miłośnikach nart biegowych, bo na nich czeka ok. 60 km dobrze przygotowanych i niezbyt trudnych tras.
  W drugiej połowie czerwca (w dzień przesilenia letniego), warto zobaczyć spektakularny pokaz, gdy po zachodzie słońca rozpalanych jest ok. 8 tys. ognisk na zboczach okolicznych gór. W ten sposób tworzą one różnego rodzaju obrazy. Pokaz ten od 2010 r. figuruje na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.

 


WARTO ZOBACZYĆ

 

Seebensee

Łatwa i przyjemna wędrówka z Ehrwaldu nad jezioro Seebensee, idealna dla spokojnych spacerowiczów i rodzin z małymi dziećmi. Trasa dostępna jest również dla rowerów.

 

Zugspitze

Wjazd kolejką z Ehrwald na najwyższy szczyt Niemiec, który leży na granicy z Austrią. Można też wejść łatwą via ferratą, ale jest to całodzienna wyprawa na ok. 12 godz.

 

Highline179

To linowy most wiszący na terenie gminy targowej Reutte. Przebiega nad drogą krajową nr 179 (wejście 8 euro). Wysokość mostu wynosi 114,6 m, a szerokość platformy dla pieszych 1,2 m. W 2014 r. most wpisany został do Księgi Rekordów Guinnesa, jako najdłuższy most wiszący w stylu tybetańskim. Elementy konstrukcji wykonane zostały przez polskie przedsiębiorstwo „Jerzy” z Dzięgiekowa koło Cieszyna.

 

INFORMACJE PRAKTYCZNE

 

Dojazd

Z Polski autostradami dojeżdżamy do Monachium, skąd kierujemy się na Garmisch-Partenkirchen (drogi nr 95 i 23) i dalej przez granicę z Austrią do Ehrwald (drogą nr 187).

Do Monachium można też dolecieć samolotem lub dojechać autobusem (np. bezpośrednie połączenie z Warszawy – ok. 329 zł, czas jazdy 18 godz.). Z Monachium do Ga-Pa i dalej do Ehrwaldu dojedziemy kolejką lub autobusem (ceny od 22 euro).

 

Noclegi

Ehrwald oferuje bogatą bazę noclegową, począwszy od pokoi u prywatnych gospodarzy, na hotelach SPA kończąc. Z większości z nich rozciąga się widok na Grubigstein (2233 m n.p.m.) i Sonennspitze (2417 m n.p.m.).

 

Hostel Mellow Mountain

tel.: +43 664 386 92 55

e-mail: [email protected]

www.mellowmountain.at

cena: od 25 euro bez śniadania os. (pokoje 2,3,4,6,8-osobowe z łazienkami)

Meldując się w Ehrwaldzie warto poprosić o kartę mieszkańca. Umożliwia darmowy przejazd komunikacją miejską między Garmisch-Partenkirchen, Reutte, Heiterwang, Bichlbach, Lermoos, Erghwalder Alm.

 

Coburge Hutte (1920 m n.p.m.)

tel+43 664 325 47 14

https://www.coburgerhuette.at/

cena: od 15 euro, zniżki Alpenverein

 

Wolfratshauserhütte

+43 676 599 60 64

https://wolfratshauserhuette.eatbu.com/

cena: od 22 euro, zniżki Alpenverein

 

Koszt wyjazdu

Przybliżony koszt tygodniowego pobytu z przejazdem, kolejkami, basenem i wyżywieniem to ok. 2 tys. zł.

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do