30 grudnia 2001 roku w dwóch lawinach śmierć poniosły cztery osoby. Dwoje turystów i dwóch ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Dziś mija 23 rocznica tragedii pod Szpiglasową Przełęczą w Tatrach. 30 grudnia 2001 roku z Doliny Pięciu Stawów wyszło trzech turystów. Warunki były trudne. Padał śnieg, wiało, był 3 stopień zagrożenia lawinowego. Były godziny południowe, gdy zeszła pierwsza lawina. Jeden z turystów znalazł się poza głównym torem. Jak zrelacjonował ratownik TOPR Adam Marasek w kronice: "ocalały turysta wygrzebał się z lawiniska i schodzi do schroniska, by wezwać pomoc".
Informacja o wypadku dociera do centrali o 13:04. Pół godziny później z Zakopanego rusza pierwsza grupa ratowników. W tym czasie na miejsce zdarzenia wyruszają TOPRowcy, którzy dyżurowali w "Piątce". Przed godziną 15:00 natrafiają na ciało turysty. Pół godziny później znaleźli zasypaną dziewczynę. Jej także nie mogli już pomóc...
Nikt wtedy nie przewidywał, że to nie koniec tragedii. Około godziny 17:00 nad ratownikami, którzy dochodzili na próg Kociołka pod Szpiglasową pękł śnieg. TOPRowcy zostają porwani przez lawinę. Kilku z nich udaje się samodzielnie wydostać spod śniegu. Rozpoczynają poszukiwania kolegów. Najdłużej zasypani byli Bartek Olszański i Marek Łabunowicz. Spadli najniżej, byli na głębokości ok. 2m. Niestety nie udało się ich uratować.
Marek, przez przyjaciół nazywany Mają w chwili wypadku miał 29 lat. Bartek miał 24 lata.
Obaj zostali pochowani z honorami na cmentarzu Pęksów Brzyzek w Zakopanem.
Poniżej możecie zobaczyć film, który w sieci zamieścił Wojciech Olszański, brat Bartka:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!