Reklama

Góry Orlickie - miejsce na pograniczu polsko-czeskim idealne dla miłośników narciarstwa i górskich wędrówek

Gdy dopada cię nagła choroba, nie ma wyjścia. Trzeba o 180 stopni zmienić swoje plany urlopowe. Dzięki temu spontanicznie pojechaliśmy szukać jesieni w Sudetach.

 

Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 06(33)/2023.

[middle1]

 

Góry Orlickie to jedno z tych miejsc na pograniczu polsko-czeskim, które zimą przyciągają miłośników narciarstwa, a w pozostałe pory roku fanów górskich wędrówek w miejscach niezatłoczonych. Są często niedoceniane w porównaniu z bardziej znanymi pasmami górskimi, takimi jak Tatry czy Beskidy. Tymczasem stanowią prawdziwą perełkę dla tych, którzy chcą odkrywać mało popularne szlaki i nieoczywiste atrakcje. Nasza ostatnia wędrówka w Górach Orlickich wyszła nam całkowicie spontanicznie. A po przejściu kilkunastu kilometrów, dała nam także do myślenia.

 

Góry Orlickie to pasmo leżące w południowo-zachodniej Polsce, na granicy z Czechami, które jest częścią Sudetów Wschodnich. Najwyższym szczytem Gór Orlickich jest Velká Deštná (1115 m n.p.m.), natomiast najwyższym wzniesieniem po polskiej stronie granicy jest Orlica (czes. Vrchmezí, 1084 m n.p.m.). I to właśnie ona stała się celem naszego jesiennego spaceru.

 

Nie tylko USA mają swoje ghost town

 

Nasza przygoda rozpoczyna się w miejscowości Duszniki-Zdrój, a dokładniej w dzielnicy Zieleniec, która jest znana jako jedno z najważniejszych centrów narciarskich w Polsce. Zimą Zieleniec przyciąga rzesze narciarzy i snowboardzistów z całego kraju. To miejsce, w którym można poczuć ducha zimowej zabawy i cieszyć się śnieżnymi stokami. Ale w innym czasie Zieleniec zamienia się w typowy ghost town, czyli wymarłe wręcz miasteczko.

 

Kiedy przyjeżdżamy do Zieleńca, zaskakuje nas ten zgoła odmienny widok, który znamy z zimowych relacji w mediach społecznościowych. Miejsce, które tętniło życiem kilka miesięcy wcześniej, teraz wita nas spokojem i ciszą. Restauracje i kawiarnie, które były pełne turystów z nartami czy snowboardami, zamknięte są teraz na cztery spusty. Udaje nam się znaleźć dwa otwarte sklepiki, życie toczy się też w obecnym tutaj oddziale GOPR.

 

To wszystko dowodzi, jak bardzo turystyka sezonowa wpływa na życie tych miejsc. Przyjechaliśmy tu po to, by rozpocząć naszą wyprawę, ale nie sądziliśmy, że tak mocno uderzy nas ten kontrast między latem a zimą. I zmusi nas jednocześnie do refleksji nad tym, jak zmieniają się górskie zakątki w zależności od pory roku i sezonu turystycznego.

 

Masarykova Chata ma swój czeski klimat górski. Zdjęcie Adobe Stock

 

...

Płatny dostęp do treści

Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.

Pozostało 77% tekstu do przeczytania.

Wykup dostęp

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do