Widok wyłaniających się z chmur strzelistych szczytów Karakorum jest po prostu uzależniający. Bezimienne sześciotysięczniki i meandrujące potoki lodowcowe zostają w pamięci na zawsze.
Wyprawa w 2019 roku miała być dla mnie podróżą życia i jedyną okazją sfotografowania K2, Trango Towers, Maszerbruma i wielu innych pakistańskich legend. Ale dwa lata później musiałem rozpocząć “nowe życie”. Wróciłem więc do Pakistanu i prawdopodobnie będę wracał, bo piękno skalnych katedr jest dla mnie nieporównywalne z niczym innym.

Wśród mgieł. Nienazwane szczyty Karakorum
Pokonując kolejne kilometry ciągnącego się po horyzont lodowca Baltoro, mijając ważące setki ton bloki skalne, czuć potężny majestat gór. Pobyt wśród tych kolosów uczy pokory, a jednocześnie daje możliwość obcowania z niemożliwą do opisania ilością piękna. Zresztą liczby czy wysokości nie mają tutaj żadnego znaczenia. Bo na przykład od K2 chętniej oglądam mgielne spektakle serwowane przez Marble Peak.

Marble Peak. Urzekły mnie w nim linie, kształty, tekstury, niezliczone odcienie brązów i szarości
Szczyty, których nazw trudno doszukać się na mapach, nie pozwalają spać. Bezimienne sześciotysięczniki i meandrujące potoki lodowcowe. Skała, lód, światło, deszcz oraz mgła. I krótka droga między „mam dość”, a kolejnym powrotem do nowego górskiego „domu”. To jest moje Karakorum.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!