Do Korony Gór Polski należy Skopiec. Ale czy aby na pewno jest on najwyższy? Dlatego w Krainie Wygasłych Wulkanów najlepiej wejść na cztery szczyty.
Po dłuższym czasie przymusowego siedzenia w domu, wśród różnych niedogodności związanych z pandemią, poczuliśmy spory wycieczkowy niedobór. Na pewno wielu z Was wie co mam na myśli, mówiąc o krajobrazowym głodzie. Za nami szalony rok, który obfitował we wszelakie zakazy i nakazy. I co by nie mówić, fakty są takie, że przez długie tygodnie człowiek nie widział swoich towarzyszy od łazęg, a oczy aż powysychały od braku widoków.
– Wybierzmy się tedy na Okole! – usłyszałem. Spojrzałem na mapę, tutaj to nas jeszcze nie było. A to przecież góra łatwo dostępna, choć niewysoka. I w dodatku podobno niezły z niej widok. Choć trzeba przyznać, że właściwie z żadnej strony nie prezentuje się ona charakterystycznie.
Jak Tatry i Gorce
Góry Kaczawskie są traktowane trochę po macoszemu. Będąc w Sudetach Zachodnich, większość turystów zwraca się ku Karkonoszom, które piętrzą się na południu, niczym gigantyczne fale tsunami z filmu „Interstellar”. Tymczasem od północy, Kotlinę Jeleniogórską zamykają właśnie Góry Kaczawskie. Ta orograficzna sytuacja kojarzy mi się trochę z Gorcami, które prezentują się z Tatr niewybitnie, ale mają przecież swoich wielbicieli.
Wróćmy jednak do północnych Sudetów, by rozejrzeć się po terenie omawianego pasma. To wszak słynna Kraina Wygasłych Wulkanów, z geologicznymi pamiątkami sprzed setek milionów lat. To również pierwsze pasmo górskie na Dolnym Śląsku, patrząc od północy i niepozorne królestwo siedemsetniaków, z ukrytymi tu i ówdzie urokliwymi wsiami oraz miasteczkami. Tutaj źródło ma Kaczawa, rzeka z bogatą ichtiofauną, a niejedna góra w tym mezorejonie została dosłownie „rozebrana”. Dojdziemy do tego. Zatem pojedźmy najpierw na Okole!
Lawa z dna morza
Po dotarciu do Świerzawy, skręcamy na lokalną drogę do Lubiechowej, skąd podjeżdżamy na Przełęcz pod Świerkami (556 m n.p.m.). Jest tutaj leśny parking, a stąd już tylko półtora kilometra do szczytu. Wielu turystów przesiada się w tym miejscu na rower, bo w okolicy funkcjonuje kilka single tracków. Za to my idziemy żółtym szlakiem przez las, mając wrażenie, że wszyscy czekali na ten weekend, bo ruch w obie strony jest całkiem spory.
Kiedy dochodzimy do łącznika ze szlakiem niebieskim, słyszymy znajomy śmiech. Nie, to niemożliwe, żeby w to samo miejsce przyjechali nasi znajomi. A jednak! Zza zakrętu wyłania się grupka kolegów i koleżanek z naszego miasta. To wprost niesamowite uczucie, spotkać kogoś dobrze znajomego, w środku lasu pod mało znaną górą. Tym bardziej, po tym dziwnym czasie unikania spotkań towarzyskich. Ów zakręt, na którym doszło do spotkania, nazywamy „nowosolskim”. Okazuje się, że znajomi już ze szczytu schodzą, ale umawiamy się na wspólne zdobycie najwyższego - przynajmniej oficjalnie - szczytu Gór Kaczawskich, Skopca. Niebawem docieramy na wierzchołek Okola (718 m n.p.m.), pod którym stoi wiata, a wyżej całkiem spory taras widokowy. Wchodzimy również na pobliską skałkę, która zdaje się być właściwym zwieńczeniem góry. Część skał budujących ten szczyt pochodzi z wylewów lawy na dnie morza. Z całkiem przyjemnego punktu widokowego widać plecy grupy Skopca, a przy dobrej pogodzie również Góry Sowie, Wałbrzyskie i Stołowe. Pięknie prezentują się Karkonosze oraz pobliskie Rudawy Janowickie. Stąd można udać się na Skopiec niebieskim szlakiem (12 km i ponad trzy godziny wędrówki), jednak my wracamy tą samą drogą i podjeżdżamy dalej autem, bo nie mamy dużo czasu.
Drzewo obrosłe butami
Mijając wzgórze o nazwie Zazdrośnik oraz Dziwiszów, dojeżdżamy na koniec wsi Komarno, do parkingu pod Przełęczą Komarnicką (662 m n.p.m.). Jest to szeroka łąka, położona w siodle pomiędzy Barańcem i Okolem a Folwarczną. Wszystkie te góry mają bardzo podobną wysokość, trochę ponad 700 m n.p.m.
Obracamy się ku otwartej panoramie, Sokoliki i Śnieżka są na wyciągnięcie ręki. W górę biegną szlaki żółty i niebieski, a blisko ich rozwidlenia stoi ciekawa rzeźba – uschnięte drzewo z zawieszonymi nań butami. To tzw. „Into the blue”, projekt Magdaleny Osak z 2013 r., która wykorzystała pień uschniętej czereśni i umocowała na nim pomalowane na niebiesko buty. Z czasem butów zaczęło przybywać, pozbywali się ich najwyraźniej sami turyści. Czy schodzili dalej na bosaka?
Odbijamy w prawo niebieskim szlakiem i obieramy azymut na Baraniec (720 m n.p.m.). Podejście kontynuujemy dziką ścieżką, w pobliżu przekaźnika TV i dalej już na skróty pod tabliczkę z nazwą szczytu. Tabliczka bowiem jest, ale szlaku nie poprowadzono. Nie wiem, dlaczego. Teren jest przecież łatwo dostępny i jak widzimy często odwiedzany, a rezerwatu tutaj brak. Wierzchołek Barańca jest zadrzewiony, ruszamy zatem w stronę oddalonego o kilkaset metrów Skopca, prawie nie tracąc wysokości.
Na prawo otwiera się widok na wznoszącą się ponad Wojcieszowem „rozebraną” do połowy górę, o której wcześniej napomknąłem. To Połom o diabelskiej wysokości 666 m n.p.m., choć niektórzy podają na wszelki wypadek, że jest o metr wyższy. Niegdyś był to teren chroniony, później został rozryty kamieniołomem wapienia. Kopalnie odkrywkowe nie są wcale rzadką rzeczą na Dolnym Śląsku, a te - wciąż są aktywne. Osobliwy to dość widok, kiedy mamy świadomość, że kształt tej góry nie jest naturalny, a jednak z powodzeniem służy jako punkt odniesienia.

Majestatyczny pejzaż w Górach Kaczawskich
fot. Daniel Koszela

Góry Kaczawskie, Modraszek Telejus
fot. DE2 www.gorykaczawskie.pl
Czy aby to najwyższa góra?
Meldujemy się na Skopcu (719 m n.p.m.) pod kolejną tabliczką, ale widoków z najwyższego szczytu Gór Kaczawskich nie ma. W tym celu należy oddalić się nieco we właściwym kierunku lub po prostu wrócić na siodło pomiędzy górami. I tak też czynimy, bo zamierzamy wejść jeszcze na Folwarczną (723 m n.p.m., na niektórych mapach pod nazwą Maślak). Po pierwsze, dla samej frajdy, bo trudno się tu zmęczyć. Po drugie, bo właśnie ta góra pretenduje do najwyższej w całym paśmie, a zatem dwie obok siebie stoją łeb w łeb.
Na płaskim wierzchołku wita nas jeszcze jedna tabliczka i znowu się dziwię, że zadbano o ten miły przejaw infrastruktury turystycznej, ale nie poprowadzono szlaków turystycznych. Siadamy na pniu zwalonego drzewa i rozmawiamy znów o różnicach w pomiarach wierzchołków gór. W literaturze górskiej i w sieci znaleźć można artykuły dotyczące wnikliwych badań wiarygodności Korony Gór Polski, bo w ostatnich latach ożywiła się dyskusja dotycząca najwyższych szczytów w poszczególnych pasmach.
Problemy pojawiły się nie tylko w Górach Kaczawskich, ale znamy je również z Gór Wałbrzyskich, Bardzkich czy Świętokrzyskich. Z jednej strony prowadzi to do mrówczej pracy przy mapach topograficznych, tak papierowych jak i cyfrowych, z drugiej do osobistych pomiarów w terenie, na przykład wysokościomierzem barymetrycznym i innymi nowoczesnymi metodami, co przynosi zadziwiające rezultaty (patrz ramka).
Co ma Lem z górami wspólnego?
Zaletą wędrówek po górach takich jak Kaczawskie jest właśnie ich pozornie leniwy tryb, a więc mała liczba kilometrów w nogach i możliwość zwrócenia uwagi na walory przyrodnicze. Rozsiadając się na kaczawskiej łące, możemy na przykład dojrzeć tutejsze motyle, do których należą choćby modraszek telejus, rojnik morfeusz, powszelatek sertor albo paź żeglarz. Nazwy tych stworzeń idealnie pasują do twórczości Stanisława Lema, którego 100. rocznicę urodzin obchodzimy w tym roku.
Powiecie, że to nie ma nic wspólnego z górami? Otóż ma, bowiem Lem chyba jako pierwszy używając środowiskowej nomenklatury, opisał wspinaczkę w górach Księżyca. Nawet taką, na którą wybrał się robot. To taka mała, osobista dygresja, ponieważ zdarza mi się zasiąść do lektury nawet na szlaku, co bywa inspirujące do dalszych poszukiwań.
Spór o wysokość
- Latem 2020 roku udostępniono dane, z których wynika, że Okole ma 725 m n.p.m., pozostawia więc trójkę konkurentów w dole. Jest to prawdziwa zagadka dla kolekcjonerów odznaki Korony Gór Polski, ale również gratka dla zdobywców rzeczywistych kulminacji.
- Według jednego z wiarygodnych źródeł, występujące kulminacje Gór Kaczawskich mają odpowiednio: Okole (725 m n.p.m.), Baraniec (720 m n.p.m.), Skopiec (720 m n.p.m.), Folwarczna (723 m n.p.m.). A być może nie powiedziano jeszcze na ten temat ostatniego słowa. My na wszelki wypadek, podczas tej wycieczki weszliśmy na wszystkie cztery góry.
Informacje praktyczne
Dojazd
W Góry Kaczawskie można autem dojechać na dwa sposoby. W okolice wsi Komarno pod Skopcem najlepiej jechać z Wrocławia autostradą A4. Zjeżdżamy na węźle Kostomłoty i drogą krajową nr 5, a potem nr 3 aż do Radomierza. Tu skręcamy w prawo do Komarna. Do Radomierza kursują autobusy z Jeleniej Góry. Z kolei pod Okole koło Świerzawy jedziemy A4 aż do Legnicy i przez Złotoryję dojeżdżamy na Przełęcz pod Świerkami.
Noclegi
Szałas Muflon
ul. Słoneczna 27, Komarno
75 752 17 77, kom. 601 581 357
www.szalasmuflon.pl
Szlaki
żółty: Świerzawa – Lubiechowa – Przełęcz pod Świerkami – Pod Pańską Wysoczką 2 h 40 min. ↑ 2 h ↓
niebieski: Pod Pańską Wysoczką – Okole – Kapela – Źróbek – Przełęcz Komarnicka – Skopiec – Radomierz 6 h ↑↓

Góry Kaczawskie, Kamieniołom Połomie
fot. DE2 www.gorykaczawskie.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!