Góry Sowie, to nie tylko raj dla rowerzystów i pasjonatów historii, ale również ciekawa propozycja na rodzinne wędrówki z dziećmi. Wieże widokowe, schroniska czy liczne grupy skalne będą atrakcją nie tylko dla najmłodszych.
Pierwszym skojarzeniem z położonymi w rejonie Wałbrzycha Górami Sowimi jest oczywiście Wielka Sowa (1015 m n.p.m.). Nie jesteśmy więc oryginalni w wyborze weekendowego celu dla naszej czteroosobowej rodzinki. Najmłodszy uczestnik ekspedycji, trzyletni Piotrek spróbuje swojego pierwszego całkowicie samodzielnego wejścia na szczyt. Nie jest to jego górski debiut, ale do tej pory zawsze korzystał z pomocy rodziców. Teraz, będzie go wspierał i zachęcał, zaprawiony w górskich wędrówkach 11-letni Szymon.
Żeby Piotrek miał szansę na wykonanie zadania, wyruszamy z położonej niedaleko szczytu Przełęczy Sokolej (754 m n.p.m.), na którą można dotrzeć samochodem od strony Sokolca lub Rzeczki. Prowadzi stąd czerwony szlak, jedna z najpopularniejszych tras na Wielką Sowę.
Startujemy z miejsca, gdzie w przeszłości przez kilkaset lat przebiegała granica między Księstwem Świdnicko–Jaworskim i Ziemią Kłodzką. Z tej okazji gospodę na przełęczy na początku XX wieku nazwano Grenzbaude, czyli Gospoda Graniczna. Obecnie to miejsce w symboliczny sposób również nawiązuje do tradycji, ponieważ to właśnie tutaj leży granica między powiatami wałbrzyskim i kłodzkim.
Opuszczamy więc granicę. Ale w przeciwieństwie do większości turystów nie idziemy prosto pod górę w kierunku schroniska Orzeł, tylko skręcamy w lewo na ścieżkę zwaną Srebrną Drogą. W ten sposób będziemy mogli wędrować w spokoju przez sporą część podejścia na Wielką Sowę.
Podobno Srebrna Droga zawdzięcza swoją nazwę temu, że prowadziła do dawnych sztolni w których wydobywano srebro i ołów. Jedną z najbardziej znanych była leżąca niedaleko Walimia kopalnia Silberloch. Tymczasem na wysokości Średniej Góry schodzimy z szerokiej drogi i odbijamy w prawo, by wrócić na czerwony szlak, którym przez las kierujemy się w stronę wierzchołka.
Wielka Sowa coraz bliżej. Dzieci liczą więc, że może usłyszymy lub spotkamy na szlaku prawdziwą sowę. Jednak wbrew swojej nazwie Gór Sowich nie zamieszkują duże ilości tych ptaków. Przy odrobinie szczęścia wieczorem usłyszymy na przykład puszczyka zwyczajnego. Z większym prawdopodobieństwem można za to liczyć na spotkanie symbolu sowiogórskiej przyrody - muflona. Ta owca pochodząca z Korsyki i Sardynii zamieszkuje sudeckie tereny od ponad stu lat.
Ale mimo że w Górach Sowich żyje ponad 500 osobników tego gatunku, nie udaje się nam spotkać żadnego z nich. Za to z pewnością zobaczymy wieżę widokową na szczycie. Przekonujemy się o tym po dwóch godzinach wędrówki, maszerując tempem trzylatka. Naszym oczom ukazuje się kamienno – betonowa budowla.
Szczyt Wielkiej Sowy od zawsze mógł być doskonałym punktem widokowym. Ale podziwianie panoram utrudniały porastające górę drzewa. Dlatego w 1886 roku zbudowano obiekt, który pozwolił wspiąć się ponad korony drzew. Najpierw na szczycie stała 20-metrowa drewniana konstrukcja, którą zamknięto po tragicznym wypadku. W 1904 roku konstrukcja wieży załamała się i spadła z niej dwójka turystów z Wrocławia. Przeżyli, ale podjęto wtedy decyzję o budowie solidniejszego obiektu.
Nowa, stojąca do dziś 28-metrowa wieża powstała już dwa lata po wypadku. By dostać się na samą górę, trzeba pokonać 128 schodów. Dzieciom podobają się wąskie i kręte przejścia. Kiedy znajdujemy się wyżej niż drzewa rozpościerają się przed nami panoramy na większą część Sudetów. Podziwiamy Karkonosze, Góry Stołowe, Bystrzyckie, Orlickie, Masyw Śnieżnika i Ślęży. Jedynie znajdujący się na szczycie maszt telefonii komórkowej nie pasuje do tego miejsca.
Najważniejszy cel dzisiejszej wędrówki został osiągnięty. Piotrek zdobył samodzielnie swój pierwszy szczyt i do tego zaliczany do Korony Gór Polski. Na polanie szczytowej zaczyna się robić tłoczno, więc po krótkim odpoczynku schodzimy w kierunku Przełęczy Sokolej czerwonym szlakiem.
Po drodze mijamy dwa schroniska. Położona wyżej Sowa ma już ponad sto lat, młodszy o kilkadziesiąt lat jest Orzeł. Oba były kiedyś ośrodkami wczasów pracowniczych, potem stały opuszczone. Ale w końcu udało się je przywrócić do życia i dzisiaj służą turystom.
Sowa jak to prawdziwa sowa jest ukryta wśród drzew. Natomiast sprzed Orła rozpościerają się widoki na Góry Kamienne oraz Wałbrzyskie. Można także dostrzec Karkonosze i Rudawy Janowickie. W tych okolicznościach robimy przerwę na obiad. Miejsca jest dużo i możemy usiąść spokojnie przy stoliku na uboczu. W dzisiejszych czasach taka możliwość jest bardzo ważna. Na przełęcz wracamy po czterech godzinach spokojnego, rodzinnego spaceru.
Kolejnego dnia za cel obieramy Kalenicę (964 m n.p.m.), trzeci co do wysokości szczyt Gór Sowich. Tym razem wyruszamy z parkingu na Przełęczy Jugowskiej, skąd udajemy się do popularnego schroniska Zygmuntówka (740 m n.p.m.). Jego obecni gospodarze są bardzo aktywni. Nie ma dnia, by nie publikowali czegoś na Facebooku. Kiedy człowiek siedzi w pracy za biurkiem, może zobaczyć, co też dzieje się w Górach Sowich.
Za schroniskiem rozpoczyna się ostre podejście czerwonym szlakiem stokami Rymarza. Omijamy z lewej strony jego wierzchołek i schodzimy na Zimną Polankę. Stąd wchodzimy na Słoneczną (949 m n. p. m.). Wbrew nazwie słońca na nim niewiele. Góra porośnięta jest lasem i nie oferuje też żadnych widoków. Gdyby nie tabliczka na drzewie, pewnie przegapilibyśmy wierzchołek. Pozostaje tylko odnotować, że zdobyliśmy czwarty pod względem wysokości szczyt w tym paśmie. Co ciekawe, nazwa tej góry wzięła się od leżących niedaleko Dzikich Skał, dawniej zwanych Słonecznymi – Sonnenstein.
Duże skupisko skał, które osiągają miejscami wysokość ośmiu metrów, podoba się dzieciom. Robimy więc krótki postój, by je dokładnie obejrzeć. Na najwyższej z nich przed wojną mieścił się punkt widokowy. Zachowały się po nim jedynie pozostałości stalowych klamr.
Szlak nadal prowadzi przez las, aż na wierzchołek Kalenicy. Na szczycie znajduje się wiata i wieża widokowa. Metalowa konstrukcja nie jest tak efektowna jak na Wielkiej Sowie. Wybudowana w 1933 roku, mierzy 14 metrów i by na nią wejść, trzeba tym razem pokonać 79 schodów. Wspinamy się ponownie ponad korony drzew, by podziwiać między innymi Wielką Sowę.
W przedwojennych opracowaniach szczyt nazywany był Górą Wieży. Metalowa budowla przetrwała do naszych czasów dzięki pracom konserwacyjnym, których nadal potrzebuje. Kilkadziesiąt lat temu pojawił się pomysł, by przenieść ją na Śnieżnik, na szczycie którego 47 lat temu wysadzono kamienną wieży. Ale i ten pomysł zarzucono.
Wieża na Wielkiej Sowie to obowiązkowy punkt wycieczek w okolicy Fot Piotr Skrzyszewski
Na szczycie Kalenicy znajduje się również rezerwat „Bukowa Kalenica”, chroniący przede wszystkim buka sudeckiego. Mijając go, schodzimy na Polankę Bielawską, gdzie znajduje się skrzyżowanie leśnych dróg i kilku szlaków. My wybieramy niebieski, którym wracamy do Zygmuntówki. W gościnnych progach robimy dłuższy postój i kończymy naszą pięciogodzinną wycieczkę.
Dwa dni w Górach Stołowych, choć niezbyt forsowne, okazały się fajną górską przygodą. Nie zawsze trzeba pchać się wysoko, by spędzić miło czas. Polecam Góry Sowie nie tylko rodzinom.
Po drugiej wojnie światowej, dawne niemieckie schronisko na Przełęczy Jugowskiej stało opuszczone. Turyści wrócili tu za sprawą działacza PTTK, Zygmunta Scheffnera – stąd jego nazwa. Zresztą dziś ten obiekt nosi również jego imię.
Piętrowy budynek z dwuspadowym dachem nawiązuje do stylu tyrolskiego. Jest to jedno z nielicznych schronisk w okolicy, które przetrwało wojnę i służy turystom.
Zarówno na Przełęcz Sokolą, jak i Przełęcz Jugowską dojedziemy tylko własnym autem. Z Wrocławia drogą krajową nr 35 do Świdnicy, a potem drogami lokalnymi.
Wielką Sowę można zdobyć także z Walimia lub Rzeczki, gdzie dojeżdżają autobusy linii nr 5 z Wałbrzycha (rozkład jazdy na www.zdkium.walbrzych.pl).
Schronisko PTTK Zygmuntówka
Tel. 74 667-52-22
www.schroniskozygmuntowka.pl
cena: od 34 do 44 zł
Schronisko Górskie Orzeł
tel. 603 778 977
www.orzel.info.pl
cena od 25 do 30 zł
czerwony: Przełęcz Sokola – Wielka Sowa 1 h ↑ 45 min ↓
żółty: Walim - Wielka Sowa 2 h ↑ 1 h 30 min ↓
czerwony, niebieski, czerwony: Przełęcz Jugowska – Zygmuntówka – Zimna Polanka - Kalenica – Bielawska Polanka – Zygmuntówka - Przełęcz Jugowska 3 h 30 min ↑↓
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie