Nie od dziś wiadomo, że Dolny Śląsk to żywe muzeum historii. Sudety słyną z opowieści o poszukiwaczach złota, a w Górach Sowich kryje się jedna z największych tajemnic drugiej wojny światowej.
Góry Sowie, choć malują się sielankowymi krajobrazami, to echo odbijające się od szczytów niesie niejedną mroczną historię. A pośród porastających zbocza świerków odnaleźć można relikty przeszłości. Jednak takich atrakcji wśród sudeckich lasów znajdziemy wiele. To, co sprawia, że Góry Sowie przyciągają amatorów historii, kryje się pod ziemią.
Z racji ukształtowania terenu, pasmo jest też chętnie odwiedzane przez rodziny z dziećmi, a także zdobywców Korony Gór Polski. Dominujący nad wszystkimi wierzchołek Wielkiej Sowy (1015 m n.p.m.) należy bowiem do zacnego grona 28 najwyższych szczytów naszego kraju. To moja pierwsza wycieczka w tę okolicę, więc również pokusiłam się o zdobycie najwyższego szczytu.
Na Wielką Sową prowadzi wiele dróg
Zarówno ta trasa, jak i całe Góry Sowie, nie są zbyt widokowe. Żeby podziwiać panoramę okolicy, trzeba udać się na jeden z punktów widokowych, np. na wieżę na szczycie Wielkiej Sowy. Jednak ta jest obecnie zamknięta ze względu na remont. To mnie jednak nie zniechęciło.
Aby dojść na najwyższy szczyt pasma, możemy przebierać wśród wielu prowadzących na niego szlaków. Nie da się ukryć, że to najpopularniejszy cel wędrówek w okolicy, więc ilość spotkanych na trasie osób może nieco zrażać tych, co lubią ciszę i spokój. My, z racji usytuowania naszej bazy noclegowej, wycieczkę rozpoczynamy i kończymy w miejscowości Rzeczka, robiąc przyjemną pętlę.
Początkowo idziemy poboczem lokalnej drogi asfaltowej. Nie jest to zbyt komfortowe, z racji przejeżdżających obok nas samochodów. Jednakże to najszybszy sposób na dojście do Walimia, gdzie żółty szlak zaczyna piąć się w górę w kierunku Wielkiej Sowy. Po lewej stronie, na wysokości góry Ostra (654 m n.p.m.), mijamy wejście do jednego z siedmiu kompleksów sztolni wybudowanych w czasach drugiej wojny światowej. To m.in. tu otwiera się przed odwiedzającymi świat tajemnic, niedopowiedzianych historii i pytań pozostających bez odpowiedzi.
Podziemne korytarze, czyli kompleksy „Rzeczka”, „Książ” czy „Osówka”.
Czy wiesz, że za czasów III Rzeszy powstało tutaj podziemne miasto z sieci korytarzy i grot? W listopadzie 1943 roku rozpoczęły się prace górniczo-budowlane pod kryptonimem „Riese”, czyli „Olbrzym”. W skałach Gór Sowich wydrążono odporne na bombardowania pomieszczenia i system podziemnych korytarzy. Wśród wybudowanych kompleksów znalazły się m.in. „Rzeczka”, „Książ” czy „Osówka”. Na położonych koło Wałbrzycha Zamku Książ pod ziemią stworzono przynajmniej dwa poziomy kuluarów i komór połączonych z piwnicami zamku. Pierwszy poziom powstał 15 metrów pod ziemią, a drugi aż 53 metry. Doprowadzono tu nawet kolejkę wąskotorową, bo w zamierzeniu konstruktorów zamek miał być osiągalny wyłącznie drogą podziemną, tunelami samochodowymi i kolejowymi.
Kompleks „Riese” powstający rękoma przymusowych pracowników z obozu Gross-Rosen, stał się największym budowlanym projektem III Rzeszy. Ale do dzisiaj pozostaje zagadką jego prawdziwe przeznaczenie. Istnieje kilka teorii na ten temat. Jak choćby ta, że miała to być główna kwatera Hitlera. Inni twierdzą, że budowano hale dla podziemnych fabryk zbrojeniowych do produkcji tajnej broni. Do dziś trwają o to spory. Co do jednego badacze są jednak zgodni – wiele wskazuje na to, że Niemcy zbudowali o wiele więcej niż możemy dziś zobaczyć. Prawdopodobnie gdzieś w Górach Sowich nadal znajdują się doskonale ukryte przed ludzkim okiem obiekty.
Pod Małą Sową wydobywano srebro
Wokół wejścia do sztolni kręci się spora grupa żądnych emocji i dużej dawki historii turystów. My zostawiamy odkrywanie tajemnic na inny wyjazd i idziemy dalej. Teraz prowadzą nas już czarne oznakowania, które na początku miejscowości Walim zamienią się na żółte. Po skręcie w prawo, jeszcze przez około 600 metrów towarzyszy nam pod nogami asfalt. Droga jednak zaczyna się już piąć dość stromo ku górze. Idziemy tak zwaną Cesarską Drogą w kierunku Małej Sowy. Historie o małej ilości widoków nie są przesadzone. Otacza nas gęsty las, więc zatopieni w rozmowę pokonujemy kolejne metry przewyższenia. Na Jeleniej Polanie szlak przecina się z oznakowaną czarnym kolorem Srebrną Drogą. Swoją nazwę zawdzięcza znajdującej się nieopodal kopalni srebra.
Obecnie nic już się tam nie wydobywa, jednak prace górnicze prawdopodobnie rozpoczęto już w średniowieczu. Przed drugą wojną światową działające na terenie Gór Sowich towarzystwa turystyczne starały się uczynić z niej jedną z atrakcji regionu. Jednak po wojnie o obiekcie zapomniano. Na przełomie 2004 i 2005 roku, aby przywrócić ruch turystyczny w tym miejscu, kopalnię osuszono. Jednak ostatecznie do korytarzy ponownie napłynęła woda, co uczyniło to miejsce szczególnie niebezpiecznym.
Dawna baza narciarska znajdowała się pod Wielką Sową
Po półtorej godzinie od wejścia na żółty szlak docieramy do Małej Sowy (972 m n.p.m.). Gdyby nie informacja na drzewie, w ogóle nie zorientowalibyśmy się, że jesteśmy na szczycie. Tutaj teren się wypłaszcza i kawałek dalej las się przerzedza, ukazując wyczekiwaną przeze mnie panoramę okolicy. Maszerujemy po bardzo komfortowej ścieżce, napawając się przez chwilę dostępnymi widokami. Mamy bowiem świadomość, że z powodu zamknięcia wieży na Wielkiej Sowie, dużo więcej dziś nie zobaczymy. Na szczęście należę do osób, które czerpią przyjemność z samego przebywania w lesie. I choć widoki są atrakcyjnym bonusem, to już obcowanie z naturą samo w sobie jest miłą odskocznią od wielkomiejskiej codzienności.
Jeszcze przed szczytem natrafiamy na kolejny relikt przeszłości. Czy wiesz, że kiedyś w rejonie Wielkiej Sowy uprawiano sporty zimowe? Świadczą o tym m.in. ruiny dawnego narciarskiego schronu wojskowego. Powstały w 1924 roku obiekt miał służyć głównie wojsku, gdy żołnierze uprawiali narciarstwo. Po zakończeniu sezonu była to również baza wypadkowa dla górskich wędrówek. Udostępniono go także cywilom. Prawdopodobnie przetrwał do 1944 roku, a potem został zniszczony. Z kolei od strony miejscowości Kamionki, las skrywa pozostałości po skoczni narciarskiej z 1931 roku. Obiekt był całkiem duży jak na swoje czasy, bo długość najazdu wynosiła około 60 metrów.

Góry Sowie, wieża widokowa na Wielkiej Sowie, wybudowana w 1906 roku, fot. Adobe Stock
Wieża na Wielkiej Sowie nadal jest w remoncie
Kawałek dalej widzimy obudowaną rusztowaniami białą wieżę na najwyższym szczycie Gór Sowich. To właśnie ona zapewnia rozpoznawalność Wielkiej Sowie. Czy wiesz, że wieża ta należy do grona 240 wież Bismarcka powstałych na całym świecie? Ich zadaniem było sławienie dawnego kanclerza Niemiec.
Pierwsza wieża na Wielkiej Sowie – drewniana z kamienną konstrukcją, powstała w 1886 roku. Traf chciał, że w 1904 roku pod turystami z Wrocławia załamały się spróchniałe schody. Choć spadli na niższą kondygnację, nic im się nie stało. Jednak budowlę zamknięto i jesienią tego samego roku zburzono. Niedługo później postanowiono zbudować nową wieżę, którą dwa lata później otwarto. Patronem murowanej budowli miał zostać wspomniany już Bismarck.
Na wypłaszczonym szczycie dużo się obecnie dzieje. Liczne ławki i stoliki, a także bar z jedzeniem i pamiątkami, oraz sporo miejsca do biwakowania, sprawiają, że chętnych na spędzenie tu kilku godzin nie brakuje. Jak dla mnie – amatorki ciszy i spokoju, dzieje się tu zdecydowanie za dużo. Siadamy więc tylko na chwilę, aby zjeść coś przed dalszą drogą. Wśród ludzi, słychać głosy niezadowolenia z powodu zamkniętej wieży, a więc i deficytu jakiegokolwiek widoku na okolicę.
Po krótkim odpoczynku ruszamy czerwonym szlakiem w stronę Przełęczy Sokolej. Do kolejnego asfaltu dzieli nas zaledwie 40 minut spaceru. Utwardzona droga zaczyna się już koło schroniska Orzeł (875 m n.p.m.). Z Przełęczy Sokolej (754 m n.p.m.) poboczem lokalnej drogi docieramy do końca naszej wędrówki.
Choć Góry Sowie nie należą do imponujących ani powierzchnią, ani wysokością, jednak są dobrą opcją na rodzinny wyjazd, wiosenny rozruch przed poważniejszymi wyprawami lub żywą lekcją historii z nutą tajemniczości. Ja z całą pewnością wrócę tu jeszcze nie raz, by stanąć oko w oko z przeszłością.
Ciekawostki Gór Sowich
- Podziemia stworzone przez nazistów w Górach Sowich stały się inspiracją dla Remigiusza Mroza do napisania kolejnej książki. W styczniu 2022 r. nakładem wydawnictwa Filia ukazał się „Projekt Riese”.
- W odkrywaniu tajemnic „Riese” pomoże nam szesnastokilometrowy, oznakowany czarnym kolorem Szlak Martyrologii. Choć nie obejmuje wszystkich obiektów wchodzących w skład projektu, jednak prowadzi m.in. w pobliżu zachowanych fragmentów budowli. Rozpoczyna się na stacji kolejowej w Głuszycy Górnej, gdzie kiedyś docierały transporty więźniów z całej Europy do przymusowych prac. Szlak kończy się na stacji w Jugowicach.
Informacje praktyczne
Dojazd
W rejon Gór Sowich można dojechać od strony Wałbrzycha kierując się drogą nr 381 w kierunku Kłodzka. Natomiast jadąc od strony Wrocławia, korzystając z drogi krajowej nr 35 jedziemy do Świdnicy i tam skręcamy na Pieszyce lub Walim. Wybierając drogę krajową nr 8 z Wrocławia, trzeba w Łagiewnikach odbić na Dzierżoniów.
Z Wrocławia do Pieszyc dojedziemy autobusem (odjazdy w dni robocze o godz. 6, 11.27, 15.27 i 17.30, soboty o 6 i 17.30; powrót o 5.45, 7.10, 9.15 i 14.40). Z Wałbrzycha do Głuszyc dojedziemy Kolejami Dolnośląskimi (odjazdy o 6.22, 8.43, 10.45, 13.16, 16.40, 21.05; powrót o 6.44, 8.59, 11.06, 15.44, 17.57 i 20.26).
Nocleg
Schronisko Górskie „Orzeł”
tel. 603 77 89 77
Szlaki
czarny: Rzeczka – Walim 20 min ↑ 25 min ↓
żółty: Walim – Wielka Sowa 1 h 55 min ↑ 1 h 5 min ↓
czerwony: Wielka Sowa – Przełęcz Sokola 50 min ↓ 1 h 15 min ↑
czarny: Przełęcz Sokola – Rzeczka 20 min ↓ 30 min ↑
Aby zamknąć pętlę i dojść do miejsca, z którego wyruszaliśmy, trzeba zrobić dodatkowe 2 km wzdłuż drogi biegnącej przez miejscowość Rzeczka. Nie ma tu oznakowanego szlaku.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!