Reklama

Himalaizm. To Cichy i Wielicki jako pierwsi weszli zimą na Everest. Alek Lwow mówi, jak było naprawdę

45 lat temu polska ekipa pod Everestem liczyła 20 osób. Do Warszawy na uroczyste spotkanie przyjechało sześciu z dziewięciu żyjących wspinaczy: Leszek Cichy, Krzysztof Wielicki, Walenty Fiut, Aleksander Lwow, Ryszard Gajewski i Maciej Pawlikowski. - To była najbardziej grupowa wyprawa, w jakiej brałem udział - przyznał Cichy. 

 

To Cichy i Wielicki jako pierwsi weszli zimą na Everest. Alek Lwow mówi, jak było naprawdę


17 lutego 1980 roku Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki jako pierwsi na świecie weszli zimą na najwyższy szczyt świata - Mount Everest (8848 m n.p.m.). Cichy był setną osobą na wierzchołku Everestu, a Wielicki sto pierwszą. Zdobyli górę klasyczną drogą o godz. 14.25 czasu nepalskiego. Do historii przeszły słowa Cichego, jakie skierował przez radiotelefon do kierownika wyprawy Andrzeja Zawady. 

- Halo Andrzej, wiesz gdzie jesteśmy? - zapytał Cichy. A potem krzyknął wspólnie z Wielickim: - Na szczycie Everestu! 
Na wierzchołku spędzili ok. 40 minut Zabrali kamienie i kartkę pozostawioną przez Amerykanina Raya Geneta, który zginął w trakcie zejścia. Był na niej numer telefonu do... prostytutki Pat. 

 

Żyje 9 wspinaczy z ekipy. Do Warszawy przyjechało 6


W 45. rocznicę tego wydarzenia w Centrum Olimpijskim  w Warszawie odbyła się rocznicowa gala zorganizowana przez Fundację Himalaizmu Polskiego im. Andrzeja Zawady. Spotkanie poprowadził Jacek Żakowski, który w 1980 r. był świeżo upieczonym absolwentem dziennikarstwa i przeprowadził ze zdobywcami 30-godzinny wywiad. Ukazał się jako książka "Rozmowy o Evereście", kilka lat temu została ona wznowiona.  


To była wielka 20-osobowa wyprawa - plus duchowny i drugi z operatorów kamery - którą kierował Andrzej Zawada. Oprócz niego i dwóch zdobywców do Nepalu pojechali: Ryszard Dmoch (zastępca kierownika), Andrzej Zygmunt Heinrich (zastępca kierownika ds. sportowych), Krzysztof Cielecki, Walenty Fiut, Ryszard Gajewski, Jan Holnicki-Szulc, Aleksander Lwow, Janusz Mączka, Kazimierz Olech, Maciej Pawlikowski, Marian Piekutowski, Ryszard Szafirski, Krzysztof Żurek, filmowcy Józef Bakalarski i Stanisław Jaworski, radiooperator Bogdan Jankowski, lekarz Robert Janik oraz ksiądz Stanisław Kardasz.

Z tej ekipy do Warszawy - 45 lat po historycznym wejściu - przyjechało sześciu z dziewięciu żyjących wspinaczy: Leszek Cichy, Krzysztof Wielicki, Walenty Fiut, Aleksander Lwow, Ryszard Gajewski i Maciej Pawlikowski. Dwóch mieszka dziś zagranicą - Krzysztof Żurek w Vancouver, a Marian Piekutowski w USA, z kolei Jan Holnicki-Szulc nie mógł dotrzeć z powodów zdrowotnych. 


- To była najbardziej grupowa wyprawa, w jakiej brałem udział - przyznał Cichy. Z 20-osbowego zespołu aż 18 wspinało się powyżej bazy.


Co stało się z resztą ekipy? Dwóch zginęło później w górach - Stanisław Jaworski na Manaslu (1983) i Andrzej Heinrich na Evereście (1989). Dziewięciu zmarło - kierownik Zawada w 2000 roku. 

 

Lwow mówi, jak było naprawdę


Jak to się stało, że na szczyt weszła dwójka Cichy i Wielicki? Oczywiście na spotkaniu nie brakowało dyplomatycznych odpowiedzi, że zadecydowała logistyka, mentalność, przygotowanie fizyczne. Jednak Aleksander Lwow w swoim stylu postanowił z przymrużeniem oka powiedzieć, jak to było naprawdę. Choć również dyplomatycznie powstrzymał się od wymieniania nazwisk. 

 


- Na początku lutego przyszło załamanie pogody. Obóz III został zniszczony, trzeba go było odbudować. Podczas spotkań wyszło, że w górę powinni iść A i B. Ci jednak wiedzieli, że jak pójdą, nie będą mieli szans, by wejść na sam szczyt. Zatem się migali. Zawada wskazuje: idą C i D. I znów to samo. Mówią, że to nie ich kolejka itp. itd. Przychodzi więc do F i G. I tak młody Lwow i Heinrich, któremu zawsze było wszystko jedno, byle iść w górę, odbudowali trójkę. I jeszcze założyliśmy poręczówki do 7500 m n.p.m.. gdzie ja się odmroziłem. A potem przyszło szykowanie ataku. Nagle A i B cudownie ozdrowieli, podobnie C i D. Taka to była prawda - ironizował Lwow, wzbudzając zachwyt publiczności. Nikt jego wersji nie zaprzeczył. 


Wysoko z Heinrichem wspinał się także Walenty Fiut. Koledzy żartowali, że zszedł na dół, bo w bazie była jego żona. 


- Dlaczego nie byłem na szczycie? Dwuosobowe zespoły zostały wcześniej ustalone przez Zawadę. My z Andrzejem Heinrichem zeszliśmy z Przełęczy Południowej, Uznaliśmy, że nie jesteśmy w stanie iść tego dnia do góry. A do Leszka i Krzyśka powiedzieliśmy: zróbcie to, co uważacie za stosowne. I tak uznali, że atakują szczyt - opowiadał Fiut. 


Wielicki skomentował to żartobliwie: - Straciłeś Everest, ale do dzisiaj jesteś z Ewą [żoną] - co nagrodzono głośnymi oklaskami. 

 

Zakopiańczycy też nie stanęli na szczycie


W 20-osobowej ekipie silna była reprezentacja wspinaczy z Zakopanego. To było aż pięciu himalaistów. Dlaczego do ataku szczytowego nie ruszyli Ryszard Gajewski i Maciej Pawlikowski? 


- Mniej więcej w połowie wyprawy dotarła do mnie informacja, że moja żona jest w ciąży. Przyznam, że jak dowiedziałem się, że mam być ojcem, to energia ze mnie zeszła. Dodatkowo Robert Janik mówił do mnie, że mam być ostrożny, by dziecko nie zostało pogrobowcem. Przyznam, że nie miałem ciągu w górę - mówił Gajewski, który kilka lat później został m.in. pierwszym zimowym zdobywcą Mansalu z Maciejem Berbeką. 


Z kolei Pawlikowski tak wspomina Everest z 1980 roku. - Ta wyprawa była dla mnie fantastyczna, choć wielu starszych kolegów odsuwało mnie na  dalszy plan. Wiele czasu spędziłem w wysokich obozach. Szczególnie wspominam wspólną wspinaczkę z Krzyśkiem Cieleckim, z którym często dzieliłem namiot - mówił Pawlikowski. 

 


Zimowe zdobycie Everestu w 1980 r. zapoczątkowało złotą erę polskiego himalaizmu. Wszyscy mieli nadzieję, że ta przygoda zakończy się zdobyciem K2, ale się nie udało. W pandemii dokonali tego Nepalczycy. Wszyscy mają nadzieję, że spotkają się za pięć lat z okazji 50. rocznicy historycznego wydarzenia. 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 19/02/2025 09:38
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do