Reklama

Skiturowe wycieczki w Tatry - trasy dla początkujących i zaawansowanych

Skitury, foki, skialpinizm. Zupełnie nieoczekiwanie chodzenie na nartach po górach stało się tej zimy największym hitem. Oblężenie przeżywają wypożyczalnie, w sklepach coraz trudniej dostać narty skiturowe czy wiązania. Jak zacząć i gdzie założyć swój pierwszy ślad?

 

Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 1(11)/2021.

[middle1]

 

Tekst Marcin Kijowski

 

Przede wszystkim wszystko trzeba robić z głową. Góry zimą, szczególnie Tatry, to nie przelewki, dlatego swoją skiturową działalność dobrze zacząć z kimś doświadczonym - przewodnikiem tatrzańskim, instruktorem lub szkołą górską, która przygotuje wycieczkę na odpowiednim dla nas poziomie. A jak mówią mądrzy ludzie, nawet najdłuższą podróż zawsze zaczynamy od pierwszego kroku…

 

Na przykład na szlaku na Halę Kondratową swoje pierwsze kroki stawiały tysiące skiturowców. Bo można oczywiście foczenie zacząć boczkiem na stoku narciarskim, jeśli tylko obsługa pozwala. Ale powiedzmy sobie uczciwie: taki początek skiturowej przygody, choć szkoleniowo dobry, to jednak trochę... nudny. Lepiej od razu uderzyć w góry, a najlepiej w Tatry. Jeśli jeszcze traficie na jeden z tych słonecznych dni, gdy śnieg skrzy się w słońcu, wpadniecie jak śliwka w skiturowy kompot.

 

Zjazd z Kasprowego Wierchu w kierunku Doliny Gąsienicowej. Zdjęcie Katarzyna Paciorek

 

Kondratowa na dzień dobry

 

Zaczynamy, a jakże, w Kuźnicach (ok. 1000 m n.p.m.). Tu kleimy foki i ruszamy niebieskim szlakiem na Kalatówki. Idziemy szeroką i wygodną Drogą Brata Alberta. Na tym odcinku pojawia się pierwszy stromy fragment, więc kto za grubo się ubrał, szybko poczuje chęć zrzucenia wierzchniej warstwy. Mijamy kasę biletową TPN i odbijamy w lewo. Jeśli pójdziemy prosto, bardzo nie zbłądzimy. Tylko najpierw trafimy do Hotelu Górskiego Kalatówki. Stamtąd też dojdziemy na nasz szlak, po drodze zaliczając zjazd na fokach.

 

My trzymamy się jednak lewej strony. Idąc wąską ścieżką po kilkunastu minutach wychodzimy na Polanę Kalatówki. To tutaj rzesze początkujących skiturowców robią swoje pierwsze zakosy lub wbijają w śnieg sondy lawinowe. Warto założyć tu swój własny ślad, odchodząc od zatłoczonego często szlaku pieszego. Po prawej stronie mijamy wspomniany hotel i wchodzimy z powrotem w las. Po kilku minutach trafiamy na rozwidlenie: w prawo idzie niebieski szlak pieszy, a w lewo szlak narciarski - to te pomarańczowe tabliczki. Tu czeka na pierwszy poważny zjazd na fokach, który doprowadzi nas do nartostrady.

 

W ten sposób dojeżdżamy do rozwidlenia, gdzie możemy wybrać: wariant łatwiejszy, ale dłuższy oraz wariant trudniejszy, za to krótszy. Jeśli umiesz już robić zakosy albo chcesz poćwiczyć, wybierz tę drugą, ciekawszą opcję. Trzeba jednak uważać, bo to droga dwukierunkowa, o czym czasem zapominają zarówno zjeżdżający, jak i podchodzący. Po kilkuset metrach po lewej stronie widzimy dość szeroką stroną przecinkę w lesie - to słynne padaki, czyli dawna, jeszcze przedwojenna trasa FIS. My musimy pokonać pierwszą ścianę, szlifując technikę robienia zakosów. Na wzniesieniu mamy kolejne rozwidlenie. My skręcamy w prawo, cały czas delikatnie zdobywając wysokość. Jeśli zmęczyły Was zakosy, meta jest naprawdę blisko. Po kilkunastu minutach jesteśmy na Hali Kondratowej (1333 m n.p.m.).

 

Skiturowiec podążający w stronę Beskidu. Zdjęcie Katarzyna Paciorek

 

...

Płatny dostęp do treści

Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.

Pozostało 68% tekstu do przeczytania.

Wykup dostęp

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do