Znalazłem koniec świata. Za Gorcami, za lasami, z obłędnym widokiem na Tatry i turystyczną pustką wokół. W samym środku przygranicznej krainy, z odrębną gwarą, tożsamością i historią, jaką mógłby się pochwalić niejeden naród.
Jedna droga dojazdowa, jeden sklep i pieśni religijnie z kościelnych głośników. Tak w dużym skrócie można opisać Dursztyn. Jak głosi napis na miejscowej tablicy: „jedna z najbardziej malowniczych” wsi polskiej części Spisza. W sumie jest ich 14. I 28 lipca tego roku minie dokładnie sto lat od decyzji Rady Ambasadorów, organu powołanego po I wojnie światowej, która przyłączyła je do Polski. Tak oto, ostał się nam niewielki skrawek rozległego regionu, w którym przez wieki mieszały się losy Polaków, Niemców i Słowaków, podlane węgierskimi wpływami.

Dziś wiemy, że granice nie są w stanie podzielić „Śpisoków”. Ich dom, to przecież wieloetniczny tygiel z własną gwarą, kulturą i charakterystycznym strojem. Dzięki temu wcale nie trzeba rzucać wszystkiego i jechać w Bieszczady, żeby naładować baterie, zwolnić i odpocząć. Wspomniany Dursztyn, ma do zaoferowania turystom znacznie więcej niż tylko spiska historia i etnograficzne smaczki. Wystarczy spojrzeć na mapę. Dookoła wapienne grzbiety (Honaj i Czerwona Skała), majestatyczny i stromy Żar (883 m n.p.m., najwyższy szczyt Pienin Spiskich), a z drugiej strony Grandeus (795 m n.p.m.), czyli taras widokowy na Tatry oddalony od wierzchołka Hawrania (2152 m n.p.m.) w Tatrach Bielskich o niecałe 11 km. Do tego Babia Góra dumnie stoi na zachodzie. Wygląda jak Kilimandżaro górujące nad sawanną.
Nic dziwnego, że miejscowe walory docenili już biegacze i rowerzyści. Ci pierwsi za sprawą Ultrajanosika – festiwalu biegowego rozgrywanego dwa razy w roku na okolicznych szlakach. Bajkowe krajobrazy i kilka dystansów do wyboru (od 10 km biegu aż po 110 km ultramaraton) przyciągają setki zawodników zarówno na letnią, jak i zimową edycję imprezy. Z kolei miłośnicy dwóch kółek zostali dopieszczeni nowiutką infrastrukturą: gładki asfalt, wiaty, stojaki na rowery i samoobsługowe stacje serwisowe. Nic, tylko jeździć po tzw. „Pętli Spiskiej” startującej w Kacwinie, albo od razu z grubej rury – po rowerowym szlaku wokół Tatr.
Osobiście wybieram bramkę numer jeden, czyli zwiedzanie spiskich ziem na biegowo. I żeby była jasność, polecam ją także w wersji spacerowej, zwłaszcza, że z centrum Dursztyna wyprowadza mnie najzwyklejszy w świecie, czerwony szlak pieszy.
Czyżbym wspomniał o centrum? Nie ma tu żadnego rynku, tylko zwykły placyk przy skrzyżowaniu i tabliczka kierująca do Niedzicy. A do tego wyjątkowa, religijna atmosfera miejscowej świątyni, do której od wielu lat przybywają wierni na słynne msze św. z modlitwą o uzdrowienie. Poza tym, w sąsiedztwie stoi klasztor Ojców Franciszkanów, no i są też Siostry Niepokalanki mieszkające tu od 1972 roku. Jakby to ująć… opatrzność czuwa, kiedy staram się rozbiegać zastane kości na ubitej jezdni prowadzącej do tzw. Jurgowskich Stajni. Chodzi o pastwiska, zakupione w 1902 roku od dursztyńskiego dworu przez jurgowskich górali. Nie mieli oni wyboru, gdyż książę Christian Hohenlohe zabronił im dotychczasowego wypasu w Tatrach Jaworzyńskich. W ślad za tym, pojawiły się zabudowania pasterskie, z których w latach międzywojennych uczyniono ośrodek wzorcowego łąkarstwa górskiego. Do naszych czasów przetrwało parę konstrukcji i dobrze radzę – warto przy nich zrobić krótką przerwę przed podejściem na Żar.
Na początku jest w miarę delikatnie, dróżka wznosi się na skraj lasu i nawet da się potruchtać. Prawdziwa rzeźnia zaczyna się przy wąskim żlebie, gdy nad głową dostrzegam iście tatrzańskie nachylenie. Nie ma zmiłuj, atakuję grzbiet frontalnie i po jednym kroku w górę, zjeżdżam pół metra w dół. Dość powiedzieć, że organizatorzy Ultrajanosika rozwieszają na tym stoku linę, żeby biegacze mogli się dosłownie wdrapać na grzbiet. Bo jeśli o mnie chodzi, to uważam za sukces doczłapanie się na górę bez postoju. Kto będzie wchodził jak turyście przykazano, nie będzie miał tu problemu.
W nagrodę za wysiłek dostaję tatrzańską panoramę, zaś po drugiej stronie powinno majaczyć lustro Jeziora Czorsztyńskiego. Dużo lepiej widać je z pobliskiej wieży widokowej. Niewielkiej, ale otwierającej szerszą perspektywę na północ. Prowadzi do niej wąska ścieżka upstrzona kamieniami. Idealna do sprawdzenia stabilizacji w biegu po nierównym górskim podłożu. Ponadto, łatwiej tu o spotkanie zwierzaka niż drugiego człowieka. Wszędzie cisza, spokój i prześwity spomiędzy drzew na niemal całe Gorce.
Podziwianie przyrody to jedno, ale tuż za wierzchołkiem trzeba się pilnować na zakrętach i przy skrzyżowaniu z tzw. Zieloną Drogą. Bo kolejny punkt orientacyjny wypada dopiero na przełęczy Przesła (675 m n.p.m.). Przebiega przez nią szlak żółty z Łapsz Niżnych, przecinający cały masyw w poprzek. I tym właśnie miłym akcentem, w towarzystwie Trzech Koron na wschodzie, zbiegam wprost do cywilizacji.
Płuca przewietrzone, w nogach mam już 10 km. Czyli warto uzupełnić płyny w lokalnym sklepie i z czystym sumieniem można wracać do Dursztyna. Niegdyś żwirowa, obecnie wyasfaltowana specjalnie dla rowerzystów droga, wije się wśród zabudowań, przez las, aż po tzw. Wichrówkę. Tym sposobem melduję się na grzbiecie, wyrastającym niemal równolegle do Żaru. Dzięki temu jak na dłoni widać złowieszczy stok, gdzie wylewałem siódme poty, zaś hen w dole, mijane o poranku stajnie. Na samą myśl znów bolą mnie łydki. Całe szczęście, że akurat zaczyna się podbieg na Grandeus. Bezleśne wzniesienie, które pod względem geograficznym znajduje się już w północnej części Magury Spiskiej.
Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce na piknik. I nie mam tu na myśli zastanej wiaty, masztu przekaźnikowego, ani paleniska dla miłośników pieczonych kiełbasek. Panorama szczytowa dosłownie zapiera dech w piersiach. Przed nosem piętrzą się Tatry Bielskie, do tego ściany Lodowego Szczytu (2627 m n.p.m.) i Łomnicy (2634 m n.p.m.) wraz z całym otaczającym je dobrodziejstwem. I takie cudne krajobrazy ciągną się przez następne cztery kilometry, gdy biegnę po niemal płaskiej grzbietówce. Aż dziw bierze, że nie prowadzi tędy żaden szlak i trzeba się bawić w nawigacyjne łamigłówki.
Kluczowe miejsce to ławeczka i tablica z opisem widocznych szczytów oraz krzyżówka leśnych dróg. Stąd na północ odbija mało wyraźna ścieżka klucząca przez pola i pastwiska, aż pod rezerwat Przełom Białki pod Krempachami. Tam czekają już słynne skały Kramnica i Obłazowa, gdzie znaleziono najstarszy bumerang na świecie – wykonany z ciosu mamuta i datowany na 30 tys. lat p.n.e. Niestety, w trakcie biegu raczej nieprzydatny. Zwłaszcza, że do Krempach docieram w asyście owieczek i goniących mnie gęsi.

Od mety dzieli mnie ostatni podbieg. Co prawda asfaltowy, przygotowany dla rowerzystów, ale za to urozmaicony wąskim pasem Dursztyńskich Skałek. Częściowo zalesione, wapienne twory o fantazyjnych kształtach prowadzą mnie aż do ul. Słonecznej w Dursztynie. Jak wygląda koniec dnia na końcu świata? Za plecami zachodzi słońce, podświetlając wielkie cielsko Diablaka (1725 m n.p.m.). Krowy schodzą z pastwisk wolno i ociężale, tak samo, jak sto lat temu. I tylko zegarek próbuje zamknąć w sztywne ramy tę magiczną chwilę, wyświetlając przebiegnięte 27 km. W sam raz na wycieczkę biegową albo długi spacer z co najmniej kilkoma pasmami na horyzoncie. I brakiem żywego ducha na trasie.
Dojazd
Trzeba jechać zakopianką do Nowego Targu, skąd drogą nr 969 kierujemy się na Krościenko nad Dunajcem. W Łopusznej odbijamy na Krempachy i Dursztyn. W dni powszednie 10 bezpośrednich busów z Nowego Targu (od godz. 7.30 do 19.17). W soboty sześć kursów, w niedzielę trzy. Szczegółowy rozkład jazdy dostępny na facebookowym profilu firmy „Ibert”.
Noclegi
Pokoje u Bryksego
www.ubryksego.nocowanie.pl
ul. Długa 62, Dursztyn
tel. 604 948 051
Szlaki
(czasy przejść podane dla marszu)
czerwony: Dursztyn – Żar – przełęcz Przesła – 2h ↑↓
żółty: przełęcz Przesła – Łapsze Niżne – 50 min. ↓; 1h ↑
szlak rowerowy / z czerwony: Łapsze Niżne – Grandeus – 2h ↑; 1h 30 min. ↓
bez znaków: Grandeus – Krempachy – 2h 10 min. ↓; 2h 40 min. ↑
szlak rowerowy: Krempachy – Dursztyn – 1h 15 min. ↑; 1h min. ↓
Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 02/2020
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie