Kocham moje Tatry, uwielbiam Alpy i Pireneje, ale góry Al-Hadżar także mają swoją magię. Byłem tam po raz drugi i mam nadzieję, że jeszcze wrócę.
Góry Al-Hadżar w Zjednoczonych Emiratach Arabskich z najwyższym szczytem Jebel Jais (1934 m n.p.m.) to sama skała i absolutny brak wody. Deszcze padają tutaj zaledwie kilka razy w roku, a ZEA to jeden z 10 najbardziej suchych krajów świata. Dlatego aż do 2018 roku, gdy uruchomiono tu najdłuższą tyrolkę na świecie - Zip-line Jebel Jais liczy aż 2,83 km(!) - ten rejon był praktycznie niedostępny. Jednak wraz z budową tej wyjątkowej atrakcji, zaczęły powstawać drogi dojazdowe. To przyciągnęło nie tylko mieszkańców kraju, ale i turystów z zagranicy. W efekcie wytyczono szlaki i organizowano wyjątkowy marsz górski – Highlander.

Zdjęcie Albin Marciniak
By w nim uczestniczyć, trzeba było dobrze się przygotować. Na początek nieodzowne skompletowanie sprzętu i odzieży. Jego niska waga to podstawa wszystkiego, co potrzebne na trzy dni wędrówki i dwa biwaki w tym gorącym klimacie. W dzień upał przekracza 30 stopni Celsjusza i nie ma jakiegokolwiek cienia, a w nocy jest chłodno i śpiwór puchowy okazuje się konieczny. W efekcie, na zaledwie trzy dni mój 45-litrowy plecak wypakowany był po brzegi, bo do tego dochodzi jeszcze co najmniej 5 litrów wody na każdy dzień.
Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy po nocy spędzonej w Bear Grylls Explorers Camp, czyli obozie założonym przez brytyjskiego komandosa Edwarda Michaela, znanego jako… Bear Grylls. Na starcie zameldowało się ponad 230 osób z całego świata. Zaczęliśmy od wędrówki zacienionym wąwozem, ale już po wyjściu na przełęcz było trudno. Słońce, skały i prawie niewidoczny szlak wijący się zakosami i coraz wyżej wśród skał i rumoszu. Tak było przez całe trzy dni naszego trekkingu, na którym jedną z atrakcji był nocleg tuż pod najwyższą górą ZEA.

Zdjęcie Albin Marciniak
Cała trasa liczyła ostatecznie 55 km. Nie jest to żaden rekord, ale w takim upale to niesamowity wysiłek dla każdego. Na szlaku wypiłem aż 17 litrów wody, schudłem 6 kg, spaliłem nos i ramiona. Dzięki temu kolejny raz podniosłem poprzeczkę wytrzymałości swojego organizmu. Profesor Wiktor Zin powiedział kiedyś: "Jestem jak helikopter, ciągle muszę ruszać swoimi skrzydłami i wtedy dobrze się czuję. Zabija mnie bezczynność". Też tak się czuję, gdy miewam spokojniejsze dni. Muszę ruszać skrzydłami i tak robiłem podczas Highlandera.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie