Graniczny odcinek między Mędralową i Przełęczą Glinne to jeden z najdzikszych zakątków Beskidów. Przed pandemią na niektóre umieszczone tu fotopułapki nie nagrywał się ani jeden człowiek. Dziś to już tylko wspomnienie, ale i tak jest bardzo cicho.
Skoro już dzień wcześniej weszliśmy na najwyższy szczyt Głównego Szlaku Beskidzkiego, Babią Górę (1725 m n.p.m.), to powinno być już z górki. Nie do końca. Do mety w Ustroniu wciąż spory kawałek drogi, a przed nami jeden z najtrudniejszych etapów - w stronę Hali Miziowej i dalej Rysianki. Dodatkowo co rusz będziemy kuszeni, żeby skrócić drogę. A dwa razy na horyzoncie pojawią się dodatkowe szczyty, które moglibyśmy zdobyć przy okazji dzisiejszej wędrówki. Nie byle jakie zresztą i w tym cały problem.
Nie ma nic piękniejszego niż wiosenny las. Cisza poranka jest idealną przeciwwagą dla gwarnego - momentami aż za bardzo - schroniska na Markowych Szczawinach (ok. 1190 m n.p.m.). Szybkie spojrzenie na tabliczkę z informacją, że do pierwszego znaczącego punktu, Żywieckich Rozstajów (1100 m n.p.m.), jest godzina i 10 minut, i możemy ruszać. Idealna droga na początek – w ciągu niecałych 4 km pokonamy tylko 100 m do góry. I dobrze, bo na prawdziwe wyzwania przyjdzie czas później.
Czy Mała Babia Góra (1517 m n.p.m.) rzeczywiście jest mała? Może przy większej siostrze, Babiej, coś w tym jest, ale tak ogólnie… To całkiem fajna góra, nie górka, do zdobycia. Widoki wprawdzie bardziej skromne, więcej kosówki w otoczeniu, ale jest znacznie bardziej kameralnie. Wschód słońca z Małej Babiej uwieczniony w smartfonie, a następnie przeniesiony do sieci na Facebooka czy Instagrama? Raczej nie, ale to w końcu trzeci pod względem wysokości szczyt w całych Beskidach.
Z Żywieckich Rozstajów na Cyl, jak nazywana jest Mała Babia, to tylko niewiele ponad 2 km oraz 420 m w górę. Potem trzeba oczywiście jeszcze wrócić do „punktu wyjścia”, ale mimo wszystko kusi bardzo - choć kilka razy byłem już na szczycie, także od słowackiej strony. A zatem, czy ktoś jest chętny? Nasza kilkuosobowa ekipa z Kubą Gdynią na czele, który idzie z nami od Wołosatego, odpuszcza. Za duży na dziś mamy dystans.
Kolejne kuszenie już blisko, bo za 2 km. Oto bowiem na Przełęczy Jałowieckiej (1010 m n.p.m.) zaczyna się żółty szlak, którym można obejść Mędralową. Wiedzie przez Słowację i kiedyś, gdy swobodne przekraczanie granic było fikcją, dla niektórych piechurów - chcących skrócić trasę w kierunku Babiej Góry - fundował dreszczyk emocji. Nie pójdziemy jednak tą drogą, jak mawiał klasyk, bo wtedy nie moglibyśmy się tytułować zdobywcami Głównego Szlaku Beskidzkiego. Tyle kilometrów z Bieszczadów by poszło na zmarnowanie…
...
Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.
Pozostało 77% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępJeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie