Reklama

Jak planować wakacje? Nawet piwo to niezła zachęta

Powoli zbliżają się wakacje, a więc czas masowych wypadów i sporów o to, dokąd jechać. Dla nas odpowiedź jest jasna, ale niektórzy potrzebują delikatnej zachęty, żeby wybrać góry zamiast siedzieć nad morzem i bawić się w symulację przeludnienia. Oto mały poradnik, jak to zrobić bez krzyków i wzajemnych oskarżeń.

 

Z tego, co się orientuję, nie ma magicznego zaklęcia „gooroom lovarum”, dzięki któremu każdy oporny z miejsca zakocha się w pomyśle wypadu w góry. Dlatego – jak to zwykle w życiu bywa – trzeba przygotować się na kompromisy. Najprostszym wyjściem jest uzgodnienie, że co roku kto inny decyduje o celu wyjazdu. Kluczem jest zadbanie, aby pierwsza eskapada była właśnie w góry. Warto przygotować sobie grunt pod dyskusję i przez kolejne tygodnie, niby mimochodem, pokazywać zdjęcia zatłoczonych plaż i narzekać na ceny ryb w smażalniach. Kilka ciepłych zdań na temat parawanowych barykad pewnie też nie zaszkodzi.

 

Wyjazdów w góry nie odkładajmy na później

Dlaczego jest to ważne? Otóż jestem pewny, że jeśli ktoś da się wyciągnąć w góry raz, to nie będzie sobie wyobrażał innego sposobu spędzania urlopu. A jeśli nie przestanie ciągnąć nad morze, jeziora lub inne miejsca o żenująco niskim stopniu wypiętrzenia, to dostaniecie powód, by przemyśleć swoje wybory życiowo-towarzyskie. Naprzemienne wyjazdy warto zacząć od opcji górskiej także dlatego, że ostatnie lata pokazały nam, iż nigdy nie wiadomo, czy jakaś pandemia bądź inne paskudztwo nie zamknie nas w czterech ścianach. W takiej sytuacji wyjazdów w góry lepiej nie odkładać na później.

 

Trzeba też koniecznie ustalić, co kryje się pod tym tajemniczym hasłem „góry”. W końcu może być to zarówno maraton tatrzańskiej rzeźni i nieustannej ekspozycji na ekspozycję, jak i spokojne trekkingi w Górach Kamiennych. Lepiej poświęćcie chwilę nad tym zagadnieniem i uciszcie głosy, którymi wzywają was najtrudniejsze przejścia i chęć przesuwania granic własnych możliwości. Inaczej jest spora szansa, że pierwszy wspólny wyjazd będzie jednocześnie ostatnim.

 

Nie zrażajcie dzieci do gór

Za przestrogę niech posłuży historia mojego kumpla, którego w dzieciństwie przeciągnięto przez Czerwoną Ławkę, co skończyło się traumą i chyba nieuleczalnym przypadkiem górofobii, skoro alergicznie reaguje nawet na pomysł wejścia na Szrenicę. Jeśli więc chcecie zarazić kogoś pasją, to pierwszym krokiem jest stłumienie własnych ambicji i wykorzystanie swojego doświadczenia, by dostosować wycieczki pod możliwości wszystkich uczestników.

 

Swoją drogą, przekonując kogoś do gór warto pamiętać, że taki wyjazd to nie tylko krew, pot i łzy okazjonalnie nagradzane widokami, którymi można pochwalić się na „fejsiku” oraz „insta”. Chyba się zgodzicie, że najbardziej wyszukane drinki sączone na plaży nie smakują nawet w połowie tak wybornie jak najzwyklejszy lager po dniu na szlaku. Zresztą nie ma przecież jakiegoś prawa, które nakazywałoby pokonywanie dziennie minimum 30 km, więc gdy pogoda nie dopisze lub nastąpi zmęczenie materiału, zawsze można zrobić sobie dzień przerwy od wycieczek. I naładować akumulatory na kwaterze lub w jakimś klimatycznym lokalu jak choćby legendarna Siekierezada w Cisnej.

 

O tym, że przedstawiona wyżej strategia jest skuteczna, może przekonać was przykład mojego taty. Przez całe życie powtarzał on, że góry są bez sensu, bo po co gdzieś wchodzić, skoro za chwilę i tak trzeba będzie zejść? Nie przeszkadzało mu to co roku dawać wyciągać się na szlaki pasm wszelakich i zostawić po sobie dziesiątki, jeśli nie setki górskich zdjęć. Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że weselej wypadał na tych, gdzie w ręku miał piwo, a nie kijki.

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do