Reklama

Zorza polarna - niezwykłe widowisko na Kasprowym Wierchu

Piękna to była noc – 11 maja. Choć w górach chmur nie brakowało, to kolorowa zorza falowała na niebie ze zmiennym natężeniem przez kilka godzin - od dominującej purpury, przez czerwień, do zieleni. Kolory i kształty można było rozróżnić gołym okiem.

 

Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 5(39)/2024.

 

Tekst Witek Kaszkin

 

Zorza polarna – wielu marzy, by zobaczyć ją na własne oczy. Można wybrać się w tym celu np. na północ Norwegii, na Islandię, czy wyżej, w rejony polarne. Jedziemy tam na wycieczkę i dostajemy zorzę podaną na talerzu, „z gwarancją satysfakcji”, prawie że w dowolnym momencie. Trzeba być tylko na tyle świadomym, żeby nie pojechać na jej obserwacje w czasie dnia polarnego, gdy Słońce nie zachodzi w ogóle, lub podczas białych nocy, kiedy zachodzi za horyzont zbyt płytko i na krótki czas.

 

Co innego „nasze” szerokości geograficzne. Na północy Polski można ją zobaczyć dosyć często, choć jakość - w porównaniu do rejonów polarnych - pozostawia wiele do życzenia. Na południu naszego kraju jest pod tym względem na co dzień naprawdę źle – szanse są tak małe, że lepiej na to w ogóle nie liczyć. Jednak raz na kilkadziesiąt lat kosmiczna pogoda ułoży się tak, że zrobi i tutaj niespodziankę i prawdziwy show, a raz na około sto lat zorze polarne podobno można zobaczyć i w okolicach równikowych.

 

Zdjęcie Witek Kaszkin

 

Choć zjawisko to wręcz dosłownie mi spowszedniało, gdy zimowałem w Polskiej Stacji Polarnej w Hornsundzie, na Spitsbergenie, to na swoją zorzę w Tatrach czekałem lat 30. Przypadek sprawił, że akurat 11 maja pełniłem dyżur meteo w Wysokogórskim Obserwatorium Meteorologicznym IMGW na Kasprowym Wierchu, i to był TEN DZIEŃ.

 

Potencjalnie dobre warunki „zorzowe” były zapowiadane już od dwóch dni, w miarę upływu czasu prognoza była coraz lepsza, i choć kilka godzin przed nocą zorza na niebie była wręcz niemal pewna, to zawsze coś mogło pójść nie tak.  Lecz w końcu – nareszcie! – burza geomagnetyczna o naprawdę rzadko spotykanej sile stała się faktem.

 

Piękna to była noc. Choć w górach chmur nie brakowało, to kolorowa zorza falowała na niebie ze zmiennym natężeniem przez kilka godzin - od dominującej purpury, przez czerwień, do zieleni. Była na tyle jasna, że kolory i kształty można było rozróżnić gołym okiem, a nie tylko prześwietlając zdjęcie cyfrowym aparatem fotograficznym (choć w aparacie zawsze wygląda to lepiej, tak już jest przy prawie wszystkich nocnych zdjęciach).

 

Szwendałem się bardzo lokalnie, między Kasprowym Wierchem a Beskidem, bo przecież byłem w pracy, ale dobre i to! Radość tym większa, że nazajutrz, gdy internet zalały tysiące kolorowych obrazków z ubiegłej nocy, okazało się, że chyba tylko ja byłem wtedy z aparatem w Tatrach. Tej nocy powstało wiele pięknych zdjęć również w Karkonoszach, Beskidach, Pieninach i Bieszczadach.

 

 

W wydaniu drukowanym ten artykuł znajdziesz pod tytułem "Kolory Kasprowego Wierchu".

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 28/07/2024 17:11
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do