Reklama

Jak przygotować dzieci do jazdy na nartach? Najczęstsze narciarskie grzechy rodziców.

W nauczaniu dzieci przyjmujemy trzy złote zasady: bezpieczeństwo, zabawa i nauka – i to właśnie w tej kolejności

 

PIERWSZE FERIE NA ŚNIEGU

 

Jeśli marzysz o pierwszym rodzinnym wyjeździe na narty, lecz masz wątpliwości: czy to jest dobry moment, czy dzieci są w odpowiednim wieku do nauki, czy wyjazd za granicę z początkującymi przedszkolakami to dobry pomysł i jak przygotować dzieci na pierwsze doświadczenie ze śniegiem, przeczytaj poniższy poradnik!

 

Krok 1 - Strój, czyli dziecko na nartach dobrze ubrane


Dziecko ubieramy tak jak siebie, uwzględniając odczuwalną temperaturę, nasłonecznienie i przewidywany ruch. W górach pogoda bywa zdradliwa i niekoniecznie na niższej wysokości będzie cieplej. Często zdarza się, że w wiecznie zacienionej dolinie jest mroźnie, a przy górnej stacji wyciągu słońce z pełną mocą operuje od rana, rozgrzewając bezwietrzne powietrze. 

 

Pierwsza warstwa, najbliżej ciała, to bielizna termiczna lub termoaktywna, która oprócz właściwości izolujących od zimna, pozwala skórze oddychać. W zimowych warunkach najlepiej sprawdzi się komplet składający się z legginsów i koszulki z wełny merino. 

 

 

Skarpetki narciarskie, od zwykłych sportowych, będą różnić się głównie wysokością, zakrywając piszczele. Dodatkowo ogrzewają też newralgiczne miejsca jak podbicie czy palce. Bez względu na pogodę zakładamy dzieciom tylko jedną parę skarpet. Przy dwóch warstwach w bucie panuje ścisk, krew nie przepływa swobodnie i w konsekwencji palce marzną jeszcze szybciej. W przypadku małych dzieci, gdy jest bardzo zimno, zjeżdżamy po prostu na częstsze przerwy w ciepłym miejscu, gdzie można rozpiąć lub na chwilę zdjąć buty. Trzeba też się upewnić, że ani bielizna, ani skarpetki nie tworzą zgrubień, szczególnie na wysokości piszczeli, ponieważ jest to najczęstszy powód komunikatu o bolących nogach.


Druga warstwa to polar lub ciepła bluza termiczna. Jako ostatnie wkładamy ocieplane, nieprzemakalne spodnie, najlepiej z wysokim stanem i dłuższą kurtkę lub cieszący się popularnością jednoczęściowy kombinezon. W razie gwałtownej zmiany pogody warto zabezpieczyć się też w np. dodatkową lekką kurtkę puchową zwijaną do woreczka.

 

Dla małych dłoni sprawdzi się jedna para nieprzemakalnych rękawiczek jednopalczastych, zakończonych rękawkiem z gumką. Kto choć raz musiał wywijać na drugą stronę dwuwarstwowe pięciopalczaste rękawiczki, i próbował nimi utrafić w dziecięce paluszki, a następnie zapanować nad pokazującą się gołą skórą nadgarstków, ten wybierze z pewnością dziecięce łapawice.

 

Na koniec dobrze dopasowany kask z mocowaniem z tyłu na gogle narciarskie. Pamiętajmy, że szyba musi być dopasowana do nasłonecznienia, które zazwyczaj bardzo różni się na polskich i alpejskich stokach. W Polsce lub Czechach najczęściej sprawdzają się żółte szkła, które poprawiają widoczność w pochmurne, mgliste dni. We Włoszech używa się głównie ciemnych lub lustrzanych szyb z oznaczeniem S3. Słońce jest tam mocniejsze i dodatkowo odbija się od zaśnieżonych stoków. Po kilku godzinach bez odpowiedniej ochrony oczy puchną i łzawią. Warto też dodatkowo zaopatrzyć dzieci w okulary przeciwsłoneczne z filtrem UV. Przydają się szczególnie w ciepłe marcowe popołudnia na płaskich stokach przedszkoli narciarskich, gdzie nie ma wiatru i robi się przysłowiowa “patelnia”. W goglach w takich warunkach potrafi być naprawdę gorąco.

 

 

Z dodatków, zakładamy na szyję komin typu buff - nie szalik. Do kieszeni wrzucamy pomadkę z kremem do buzi i ust 2w1 z filtrem SPF 50. Warto zwrócić uwagę, by krem był przeznaczony na mróz, lecz nie zawierał wody. Na koniec do lewej górnej kieszeni kurtki lub kieszonki rękawa (tak by z łatwością dosięgnąć do czytnika) wkładamy  skipass! Nawet jeśli dziecku przysługuje darmowe korzystanie z wyciągów, zawsze musi mieć karnet przy sobie - z wyjątkiem przedszkoli narciarskich z samymi taśmami.

 

Krok 2 - Paleta kolorów i wzorów, czyli dobór nart i kijków dla najmłodszych

 

Narty powinny być dopasowane do wzrostu, wagi i umiejętności dziecka. Przy dzieciach najmłodszych i początkujących różnica będzie dotyczyła głównie wysokości nart. Na tym poziomie jazdy, wśród dostępnych firm nie ma dużych różnic technologicznych, a modele różnią się głównie kolorem. Dla szczupłego 3-latka, który rozpoczyna przygodę, narty będą sięgać bliżej pępka. 5-latka, który opanował hamowanie i skręcanie na niebieskich trasach, warto wyposażyć w narty, które sięgają do klatki piersiowej. 6-letni ścigacz poradzi sobie najlepiej z nartami do szyi.

 

 

Zbyt długie narty dla początkujących maluchów będą ciężkie i trudne w poruszaniu się, a dzioby będą się krzyżować zarówno przy chodzeniu, jak i przy pierwszych próbach hamowania pługiem. Za krótkie narty szybciej wchodzą w skręt, ale też zmniejszają kontrolę nad torem jazdy, i pogarszają pewność trzymania krawędzi przy większych prędkościach. Dziecku trudniej jest też wykonać na nich ćwiczenia, które prowadzą do równoległego ułożenia nart. Powyższa zasada doboru nart dotyczy najmłodszych. Dla dzieci szkolnych wyjściowo narty będą sięgać od klatki piersiowej do wysokości brody lub nawet nosa. 

[paywall]
Początkującym 3-4-latkom kijki nie będą potrzebne. Dziecko na tym etapie oswaja się z nartami, łapie równowagę i z pomocą rąk pomaga sobie przenieść ciężar ciała do przodu lub na odpowiednią nartę przy nauce skręcania.


Do kijków zaczynamy przyzwyczajać pewnie jeżdżące pługiem 5- i 6-latki. Dzięki temu dzieci od początku są obyte z ich używaniem i przyjmują z czasem prawidłową postawę. Kijki służą też pomocą do odpychania się na płaskim stoku oburącz, a rodzic jest tym samym zwolniony z ciągnięcia dzieci za sobą. Na przejazdy wyciągiem kijki przejmujemy od dzieci, uprzedzając wypadki, takie jak zaplątane dłonie, groty wbite w śnieg przy starcie krzesła lub utrata sprzętu po drodze.

 

Sprzęt wypożyczyć czy kupować? Dzieci bardzo szybko rosną, więc pewniejszym wyborem jest co roku wypożyczenie sprzętu pod aktualny wzrost i umiejętności. Przewagą wypożyczonych nart są nasmarowane ślizgi i naostrzone krawędzie w cenie. Serwis bierze też odpowiedzialność za dobrze ustawioną siłę wypięcia wiązań (ze względów prawnych instruktor nie będzie mógł poprawić wiązań dziecku na stoku).

 

Krok 3 -  Najlepszy wiek na stawianie pierwszych kroków na nartach

 

Dzisiejsza technologia sprawia, że narty są sportem przyjaznym i łatwym, ale wciąż wymagają dobrej kondycji i koordynacji ruchowej. Podobnie jak w przypadku osób dorosłych, im dziecko więcej rusza się na co dzień, tym szybciej sobie radzi na nartach i ma z tego frajdę. 

 

Najwięcej rodziców chce, by ich dzieci zaczęły jeździć na nartach w wieku ok. 3 lat. Większość 3-latków niestety nie widzi w narciarstwie nic atrakcyjnego. Mają na sobie ciężkie, niewygodne buty, twardy kask, zaparowane gogle i wszystko jest nowe. Ponadto u 3-latków punkt ciężkości osadzony jest wyżej, bliżej klatki piersiowej, a głowa jest nieproporcjonalnie duża do reszty ciała, dlatego dziecku jest trudniej złapać równowagę. Na tym etapie brakuje też koordynacji ruchowej i mimo wkładania ogromnego wysiłku, dużą trudność przynosi mu rozsunięcie tyłów nart. Małe dzieci są w stanie skupić się maksymalnie 30-40 minut, a lwią częścią całego nauczania jest po prostu zabawa na śniegu. 

 

 

4 lata to bezpieczniejszy wiek na start, ale podobnie jak u młodszych dzieci, zależny od indywidualnych cech. Najszybsze postępy, umiejętność koncentracji oraz prawdziwe chęci i radość z jazdy mają 5- i 6-latki.

 

Pamiętajmy tylko, że różne są zadania rodzica i dziecka. Celem rodziców jest nauczenie dziecka pracy stóp - rozsuwania pięt na zewnątrz do pozycji płużnej z jednoczesnym trzymaniem dziobów blisko siebie. Osiągnięcie tej z pozoru dziecinnie prostej “pizzy”, dla małych narciarzy jest prawdziwym sukcesem. Umiejętność jazdy pługiem daje przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Jest to nauka zarówno hamowania jak i kontrolowanie prędkości, a to wbrew pozorom są dwa odmienne zadania. Chodzi o to, żeby dziecko potrafiło dostosowywać wielkość “pizzy” oraz utrzymać tempo jazdy: przyspieszać i zwalniać w zależności od spadku terenu, z drugiej strony pewnie zahamować bezpośrednio z jazdy równoległej na wprost.
 

Z kolei celem, dziecka jest złapanie równowagi oraz zabawa (np. udawanie zwierząt, podskoki, tory przeszkód, fale, hopki, zbieranie grzybów, tunele i baloniki przywieszone do kasków) i po prostu ślizganie! Największą frajdę przynosi jazda na wprost tzw. ”frytkami”. Hamowanie dla przedszkolaka to zadanie mozolne, trudne i nie ma żadnego uzasadnienia. I tu wkracza instruktor.

 

Krok 4 - Pierwsza lekcja narciarstwa

 

Zabierając dziecko na pierwsze zajęcia, nie wpinamy go od razu w narty. Wprowadza to często stres i efekt paniki. Pierwsze minuty przeznaczamy na poznanie terenu, rozgrzewkę, najlepiej taką, którą dzieci znają z przedszkola lub szkoły. Następnie ćwiczymy bez nart, później z jedną nartą i na końcu z dwiema. Z 3-latkiem pierwsze 15 czy 20 minut, jeśli sytuacja tego wymaga, spędzimy nawet na lepieniu babek ze śniegu.

 

W nauczaniu dzieci przyjmujemy trzy złote zasady: bezpieczeństwo, zabawa i nauka – i to właśnie w tej kolejności. Instruktorzy często mierzą się ze wzrokiem zaniepokojonych rodziców, którzy zainwestowali w lekcje indywidualne, a widzą instruktora robiącego śnieżki 10 metrów od taśmy. Nauka będzie skuteczna tylko wtedy, jeśli dziecko będzie czuło się bezpiecznie i pewnie w nowej sytuacji, a zbudowanie wzajemnej sympatii i zaufania do instruktora wymaga czasu i metody małych kroków. 

 

Gdy tylko instruktor złapie kontakt z dzieckiem, rodzic powinien jak najszybciej niknąć z pola widzenia. Może obserwować, powinien być osiągalny pod telefonem, ale nie może być widoczny. Z uwagi na czas potrzebny na korzystanie z toalety oraz logistykę, ważne, by dziecko było już gotowe do zajęć. Z kolei wzmacniające energię i motywację przekąski warto dać na przechowanie instruktorowi, tak by nasz narciarz zjadł je ze spokojem na siedząco w czasie przerwy.

 

 

Czy instruktor musi mówić w tym samym języku? Niekoniecznie. Dzieci w wieku przedszkolnym muszą po prostu kogoś polubić, a uczą się głównie przez naśladowanie. Zabawy i ćwiczenia nie wymagają też tłumaczenia wielu zasad. Dzieci mają dobrze rozwinięty instynkt samozachowawczy, i paradoksalnie, przy osobie która może nie zrozumieć ich do końca, często są bardziej skupione i odporne na niewygody. W praktyce instruktorzy, którzy obsługują wielu zagranicznych turystów, znają kilkadziesiąt słów w danym języku. One wystarczają do podstawowej komunikacji z dziećmi, chodzi np. o “stój”, “poczekaj” “chcesz siusiu”. Oczywiście wybór polskojęzycznego instruktora to idealne rozwiązanie dla wszystkich.

 

Gdzie jechać? Polska czy zagranica?

 

Polskie ośrodki często są oczywistym wyborem ze względu na odległość od domu i możliwość wyjazdu weekendowego. Wadą wakacji w popularnych Alpach są długie godziny spędzone w samochodzie i koszty dojazdu. Większość rodzin korzysta z noclegu po drodze, np. w okolicach Monachium, ale dla małych dzieci nawet taka dzielona podróż może być dużym wyzwaniem. Przy wyborze samolotu, trzeba się z kolei liczyć z dodatkowym kosztem wynajmu samochodu na miejscu. Niestety, do niewielu ośrodków dojeżdża pociąg czy transfer z lotniska. 

 

Atutem Alp są przedszkola narciarskie dobrze wyposażone w taśmy o różnej długości, tory przeszkód, slalomiki, karuzele na śniegu lub nawet tory saneczkowe - doskonałe na przerwę w jeździe. Warto wybrać pod tym kątem resort, ponieważ z 3-4-latkiem spędzimy tu większość czasu.

 

Starszaki spędzą na oślej łączce 1-2 dni. Przeciętnie nauka hamowania i skręcania dzieciom 5-6-letnim zajmuje jeden dzień. Początkujący w tej grupie wiekowej, najczęściej już po ok. 3 godzinach w przedszkolu, wyjeżdżają na pierwszy niebieski stok szkoleniowy. Po średnio 2-3 dniach są w stanie swobodnie jeździć po niebieskich trasach, a tydzień kończą na czerwonych łagodnych stokach z umiejętnością zjechania slalomu.

Dodatkowo, poza jazdą po trasie, gdy tylko pewnie poczują się na nartach, będą korzystać z licznych slalomów, skicrossów, tzw. hopek na brzegach stoków, mini snowparków i specjalnie budowanych fal. W praktyce mają szansę przejechać dziesiątki kilometrów po zróżnicowanym terenie, z wieloma atrakcjami, często przy słonecznej pogodzie - tu chyba wygrywają Włochy.


Alpy to też pewniejsza destynacja z powodu zmian klimatycznych. Co prawda w wysokich górach doświadczamy coraz częstszych anomalii pogodowych - zdarzały się już upały w lutym z termometrem wskazującym 30 stopni Celsjusza na wysokości 2000 m n.p.m. czy śnieżyce w maju, a ośnieżone zbocza w niektórych ośrodkach stają się rzadkością - jednak same trasy są sztucznie dośnieżane przez nowoczesną sieć armatek. Już w listopadzie zaczynają się przygotowania do sezonu i możemy mieć pewność, że stoki od grudnia będą otwarte i bezpieczne.

 

W kontekście jazdy na nartach z dziećmi dochodzi też wygoda gondoli, w których można się ogrzać, nowoczesne szybkie krzesła z ochroną od wiatru z tzw. bubble i zdecydowanie mniejsze kolejki do wyciągu. Do tego czekają na nas liczne schroniska na ewentualną przerwę z pysznym regionalnym np. włoskim menu i ceny, które nie odbiegają szczególnie od polskich. 


Progres narciarski w Alpach jest szybki, a nowe umiejętności można od razu wykorzystać na wielu urozmaiconych stokach, które wymuszają dostosowanie się do różnego nachylenia i warunków śniegowych. Teren oraz licznik przejechanych  kilometrów, oczywiście z odpowiednim fundamentem, to dla dzieci najlepsi nauczyciele. 

 

 

LISTA NARCIARSKICH GRZECHÓW GŁÓWNYCH RODZICA

 

Obiecywanie nagród za przyjście na narty


Narty to przyjemność, prawda? Zmuszając dzieci do jazdy na nartach i co gorsza oferując im nagrody w zamian, stwarzamy przykry obowiązek, karę albo zło konieczne, które jakoś trzeba przetrwać. Nawet jeśli dzieciom będzie się bardzo podobało, to wizja kolejnego bonusu w zamian za przyjście drugi raz na stok wydaje się być zbyt kusząca.


Pokazywanie odwrotnie ćwiczeń. 

Przykładem jest “samolot” - najpopularniejsze ćwiczenie w nauce skręcania. Polega on na wyciągnięciu rąk w bok i “lataniu”, tak by obciążać nartę zewnętrzną, późniejszą nartę dolną, aby skręt był łatwy i bezpieczny. Przy pomyleniu stron, mamy zupełnie odwrotny efekt.

 

 

Upieranie się, by dziecko jeździło z dużo lepszymi lub starszymi


Pewnych etapów w jeździe na nartach nie jesteśmy w stanie ominąć. Krokami milowymi są jazda pługiem (łuki płużne, skręt z pługu), później skręt równoległy ślizgowy i na koniec jazda na krawędziach. Każdy etap wynika z poprzedniego i wymaga sporo czasu, czucia i przejechanych kilometrów.

 

Jeśli chodzi o wiek, to często umiejętności techniczne 6- i 11-latka mogą być podobne, ale z powodu choćby różnicy długości nart i wagi narciarza, nie wyrównamy tempa jazdy, a to prowadzi do frustracji zarówno jedne, jak i drugie dziecko. Do tego dochodzi kwestia wytrzymałości, czy nadmierne obciążanie stawów młodszego dziecka na stromych zjazdach.

 

Krzyczenie do dziecka “pizza, pizza” w nadziei, że zahamuje


Przedszkolakowi nie wystarczy tylko komunikat, ani nawet pokaz całościowego ruchu. Na zrobienie pozycji płużnej są sposoby, konkretne małe zadania, które prowadzą niepostrzeżenie do celu.

 

Nadużywanie uprzęży narciarskiej

 

W przypadku dziecka, które nie potrafi samodzielnie hamować, zwalniamy go z obowiązku kontroli sytuacji. Sprawiamy, że zawsze będzie czuło się bezpiecznie, i ryzykujemy, że nie będzie widziało sensu, ani zabawy w nauce hamowania w przedszkolu narciarskim. Każdy stok na jego realnym poziomie będzie dla niego “za wolny”.

 

Artykuł powstał we współpracy ze szkołą narciarską SKI PLANET www.narty-wlochy.pl 

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: SKI PLANET Aktualizacja: 22/11/2024 14:30
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do