Reklama

UltraBies Biegi Górskie: Trasy, Historie Demonów, Dystanse | Przebiegły Leszy, Niestrudzony San, Zwodnicza Rusałka, Dziarski Czad | Bieszczady, Mapa, Impreza, Bieganie

Jeśli myślisz, że w Bieszczadach widziałeś już wszystko i chciałbyś wreszcie sprawdzić, o co chodzi w tym całym bieganiu po górach, to UltraBies jest dla Ciebie. Ale ostrzegam - można się uzależnić. Pod warunkiem, że Dziarski Czad, Niestrudzony San i Zwodnicze Rusałki pozwolą nam zwiedzić swoje włości.

 

W pokaźnej talii bieszczadzkiej demonologii brakuje nam jeszcze Przebiegłego Leszego. I mamy uzupełnione wszystkie trasy nowej imprezy na trailowej mapie Polski. Każda nazwa to inny demon, osobna historia. Różny dystans i zaproszenie do nowej biegowej przygody. Z dala od tłumów płynących w sezonie po połoninach, za to bliżej miejsc mało znanych, wręcz odludnych. Tak się dzieje, gdy za organizację biegu zabierają się bieszczadersi z dziada pradziada. Lokalsi mieszkający w Dołżycy i Cisnej od pokoleń, znający każdą salamandrę, kamień i przecinkę w okolicy.

 

- Pomysł na UltraBiesa narodził się z potrzeby pokazania ludziom Bieszczadów takimi, jakie kochamy najbardziej. Przed sezonem, kiedy przyroda budzi się do życia, a na szlakach trudno o spotkanie z człowiekiem. Zwłaszcza pod Korbanią czy Łopiennikiem, miejscami niedocenianymi, bo przecież pierwszy punkt wycieczki dla turystów to zawsze Połonina Caryńska, Wetlińska albo Tarnica – opowiada mi przed startem Dariusz Wethacz, organizator i pomysłodawca zawodów.

 

[paywall]

 

Śladami legendy Sana. Zaczynamy nad Jeziorem Solińskim

 

Szczerze? Nie wierzyłem mu. Nie wypiłem co prawda wiadra przepalanki z zakapiorami w ciśniańskiej Siekierezadzie. Ale po bieszczadzkich szlakach biegałem i wędrowałem jeszcze przed epoką jelenia Filipa pod Chatką Puchatka. Sęk w tym, że już przed startem jest 1:0 dla Darka. Zaskoczył mnie miejscem startu.

 

Przed godziną 6 meldujemy się nad Jeziorem Solińskim. „Bieszczadzkie morze” i Eko Marina w Polańczyku dopiero się budzą. Nie ma gofrów, parawanów, ani Pameli Anderson na wieży ratowniczej. Są za to niemal dwie setki biegaczy dosłownie stojących na wodach Sanu. Tak oto dotykamy najsłynniejszej bieszczadzkiej legendy o plemieniu dowodzonym przez Sana, który upodobał sobie zielone lasy i połoniny władane przez Biesa. I my również, za dokładnie 44 km, spotkamy się na finiszu w Dołżycy - w samym sercu jego krainy.

 

Tego rejonu Bieszczadów raczej nie znacie

 

Przyznaję, nie znając tej opowieści, nigdy nie ruszyłbym szlakiem z tych stron w Bieszczady. Nie mniej zdziwieni są mieszkańcy i turyści machający do nas przy ulicy Zdrojowej. Dopiero po kilku minutach blokady kurortu, wataha kolorowo ubranych biegaczy wpada kolejno na Kobajkę (606 m n.p.m.) i widokowe Wierchy (635 m n.p.m.). Dookoła nas królują łąki, pachnący mgłami las, przestrzeń i spokojna tafla Solinki. Co ważne, jak na razie stromych podejść brak. Wszystko udaje mi się podbiec, aż pod Przełęcz pod Markowską (640 m n.p.m.). Gdyby nie gęste chmury, pewnie zrobiłbym sweet focie z pasmem Żukowa i Otrytu. Ale skoro demony czuwają nawet nad pogodą, to pozostaje mi puścić nogę na długim zbiegu do Górzanki.

 

Niby zwykła wieś prawa wołoskiego, licząca sobie pół tysiąclecia. Ale jak człowiek troszkę zwolni, to dostrzeże, że mają tu XIX-wieczną drewnianą świątynię, dawną cerkiew św. Paraskewy plus szkolne schronisko młodzieżowe. I co kluczowe dla mojego przetrwania, pierwszy punkt żywieniowy na 15 km. Z reguły staram się jak najszybciej uwinąć z wizytą w takim przybytku. Coś na ząb, uzupełniam płyny i dzida dalej. Lecz mili państwo, jak się tu spieszyć, skoro goszczą nas przepysznym kremem dyniowym i pieczonymi ziemniakami?

 

Bieszczady, biegi górskie Ultrabies, fot. Piotr Dymus Photography

 

Widoki na rafinerię, a w tle Połoniny - Wetlińska i Caryńska

 

Tuż za namiotami pełnymi delicji zaczynają się prawdziwe Bieszczady. Błoto, krzaki, końskie muchy i pewnie wiadro kleszczy, gdybym tylko odbił ze szlaku. Dobrze, że zielone znaki w miarę klarownie prowadzą nas na Wierch (585 m n.p.m.). Bo tuż za nim czeka szybki przelot stokówką i blisko 5 km podbiegu pod Korbanię (894 m n.p.m.). Zieleń wokoło aż kipi. Stoki masywu są tak gęsto zalesione, że kija nie da się wcisnąć w ten las. Ale sam wierzchołek to już palce lizać. Szczególnie, że wieńczy go wieża widokowa. Przy dobrej pogodzie można stąd podziwiać Tarnicę, Połoniny - Wetlińską i Caryńską, Góry Słonne oraz rzecz jasna Jezioro Solińskie. Zaś deserem po panoramicznej uczcie jest kręty i szybki zbieg. Przez Przełęcz Hyrcza (697 m n.p.m.) z murowaną kapliczką, obok cudownego źródełka (podobno pomaga na choroby oczu), wprost do Łopienki, kolejnej bieszczadzkiej perełki, jeszcze nieodkrytej przez turystyczny mainstream.

 

Nieistniejąca wieś, całkowicie wysiedlona w latach 1946 i 1947 wita nas donośnym echem z kolejnego punktu żywieniowego. Od dawna nie było tu tyle życia, hałasu i ludzi. Przecież stare zabudowania zostały rozebrane, a za ostatni bastion cywilizacji w dolinie robi Studencka Baza Namiotowa „Łopienka”. No i rzecz jasna przepiękna murowana cerkiew św. Męczennicy Paraskewii z 1757 roku. Mało tego! Zanim wybiegniemy z tej magicznej krainy, warto pamiętać, że mijamy jeden z najstarszych ośrodków górnictwa naftowego na świecie! Rafineria oraz kopalnie ropy naftowej istniały tu przed 1884 rokiem.

 

Bieszczadzki Łopiennik, czyli deser dla twardzieli

 

Bardziej współczesne fakty są takie, że połowa maratonu już dawno za mną. A przed oczami wyrasta on – wypalacz ud, pogromca kolan i wyciskacz potu w jednym. Pan Łopiennik (1069 m n.p.m.). Nie ma mowy o jakimkolwiek podbiegu. Gęsiego, potulnie, zgięci jak Syzyf pod kamieniem, dreptamy pod szczyt. W końcu najwyższy punkt na trasie wita nas całą polaną usłaną czosnkiem niedźwiedzim.

 

- To są prawdziwe Bieszczady – słyszę za plecami od zdyszanego wąsacza.

 

I dawaj dyla po ostrych kamieniach, już bez szlaku w stronę Daniowej (873 m n.p.m.), za którą podpinamy się pod szeroką drogę leśną, wijącą się aż do Cisnej. Dawno tak szybko nie gubiłem wysokości. A przy okazji można mocno nadrobić czas, gdy wpadamy na asfalt tuż poniżej Bacówki PTTK pod Honem.

 

Ostatni akt to punkt żywieniowy pod Ośrodkiem Szkoleniowo-Wypoczynkowym „Wołosań”. Już witam się z gąską. Już niemal czuję metę oddaloną o niecałe 7 km. A tu trzeba jeszcze minąć Cisną, tory Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej (dla zawodników udostępniona za darmo) i czołgać się po korzeniach pod czubek Potoczyny (692 m n.p.m.). Gdybym poleciał stąd przełajem, byłbym na mecie w Dołżycy w 5 minut. Ale nie…

 

Darek zadbał, abym wrócił z Bieszczadów z wyrazistym wspomnieniem i głębokimi bliznami. I dołożył na koniec paręset metrów potokiem, jeszcze jedno podejście wśród paproci oraz finalny zbieg polaną do Karczmy „Skup Runa Leśnego”, gdzie poza samą metą trwa już istny festiwal. Koncerty kapeli ludowej, po chwili lokalny bieszczadzki rap, degustacje regionalnych przysmaków i tradycyjne moczenie zmęczonych stóp w rzece. Okazuje się, że na finiszu atrakcje nie ustępują tym z trasy zawodów. Ale takie już są Bieszczady. Marka sama w sobie. Zadbajmy tylko o oto, by pokazywali nam je prawdziwi bieszczadersi, którzy już dziś zapraszają na kolejną edycję UltraBiesa.

 

Głównym sponsorem i partnerem UltraBies Biegi Górskie była marka On Running oraz Podkarpackie. Dziękujemy, że byliście z nami w Bieszczadach! Do zobaczenia za rok!

 

Wybierz swojego demona 

  • Na UltraBies Biegi Górskie każdy znajdzie dystans dopasowany do swoich możliwości. Początkującym biegaczom/piechurom polecamy najkrótsze dystanse z długimi limitami na pokonanie trasy tj. Przebiegły Leszy (10 km) oraz Niestrudzony San (30 km). Dłuższe warianty to opisana w tekście Zwodnicza Rusałka (44 km) i koronny Dziarski Czad (102 km).

  • II edycja odbędzie się w maju 2023 r. Dodatkową atrakcją będzie nowa trasa Niezniszczalny Raróg poprowadzona na dystansie 60‒80 km. Zapisy startują jesienią 2022 r.. Szczegóły na: www.ultrabies.pl.

 

 

INFORMACJE PRAKTYCZNE

 

Dojazd

Do Cisnej/Dołżycy najszybciej dojedziemy przez Sanok i Lesko (droga wojewódzka nr 893). Komunikacja zbiorowa to konieczność przesiadki w Lesku lub Sanoku – dwa popołudniowe kursy dziennie. W sezonie wakacyjnym z Krakowa (m.in. przez Jasło i Krosno) odjeżdża bezpośredni poranny autobus do Cisnej. Szczegółowy rozkład jazdy na www.e-podroznik.pl.

 

Noclegi

Agroturystyka Pod Źródełkiem

Dołżyca 1a

tel. 533 855 032

www.bieszczadzkasadyba.pl/index.php/pod-zrodelkiem

 

Wybrane szlaki na trasie zawodów

czerwony spacerowy: Bukowiec – Korbania – 2 h ↑ 1 h 20 min ↓

ścieżka dydaktyczna zielona / czerwony spacerowy: Ujście doliny Łopienki, parking – Łopienka – Łopiennik – 3 h ↑ 2 h ↓

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 01/08/2024 03:07
Reklama

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do