Reklama

Supermaraton Gór Stołowych 55 km – relacja z biegu


Najpiękniejsze wśród niższych gór. Trochę w Polsce, czasem w Czechach. Cały dzień na trasie, ten prawie najdłuższy w roku. A na deser spektakularna meta na szczycie Szczelińca Wielkiego. Nie obiecuję, że będzie łatwo, ale naprawdę warto.


 

Supermaraton Gór Stołowych: Szczeliniec ciągle patrzy 

 

Tekst Michał Parwa   

 

Wiem, że jesień w pełni. Ale wyjątkowo w te chłodne i ponure dni proponuję Wam powrót do gorącego lata. Koniec czerwca w Karłowie pachnie adrenaliną i bukietem traw. 

 

[middle1]

Przeczytaj nowe e-wydanie Magazynu Na Szczycie

 

Parę minut po szóstej słońce umościło się wygodnie nad dachami. I patrzy, jak pokaźna zgraja biegaczy mocuje numery startowe, upychając się nerwowo przy ścianach Centrum Szkoleniowo-Edukacyjnego Parku Narodowego Gór Stołowych. Każdy z tych śmiałków wyczekuje na rozpoczęcie słynnej, 55-kilometrowej wyrypy przyciągającej w te strony setki zawodników. Nierzadko reprezentantów kraju w biegach górskich, amatorów pragnących zaliczyć swój pierwszy ultramaraton lub okazjonalnych truchtaczy nastawionych na całodzienną górską przygodę. Osobiście należę do frakcji czwartej, której nie chodzi o rekord, lecz o drogę. I do samej mety zamierzam się delektować atmosferą tej przygody zwanej Supermaratonem Gór Stołowych.

 

Policz siły na zamiary. Pierwsze kilometry przez Sawannę Pasterską

 

Parę minut przed siódmą Piotrek Hercog, organizator, słynny ultramaratończyk i ratownik górski, robi ostatnią odprawę przed startem. W oczach biegaczy widać jedynie skupienie, a uszy przeszywa wrzawa kibiców. Przed nami skalne labirynty, wizyta za granicą i test wytrzymałości. 

- To mój własny prezent na czterdziestkę. Jak dotrwam do końca, wrócę do domu jako świeżo upieczony „ultras” – słychać pierwsze przechwałki z tłumu.

I gdy tylko kończy się odliczanie, biegowa masa wciska nas pędem na wąski mostek. Pierwsze kilometry to istna zabawa na łące. Rozległa Sawanna Pasterska (ok. 750 m n.p.m.) upstrzona skałkami i bajeczne kadry na Szczeliniec Wielki (919 m n.p.m.) sprzyjają dużym prędkościom. Czołówka już zdążyła odczepić się od peletonu, a starzy wyjadacze ze środka stawki wciąż jadą na hamulcu. Wiedzą, że na górskim ultra nie można zacząć za szybko, bo w tej zabawie kryzys i próg bólu na pstrym koniu jeżdżą. Ja również trzymam tętno na wodzy, mimo że ścieżka pod Schronisko PTTK Pasterka jest praktycznie płaska. 

Tuż za wsią, na skraju lasu, wpadamy na pierwszy podbieg. Kroki tasują się z oddechami, a słońce nieśmiało przebija się przez gałęzie, jakby chciało pobiec z nami. Spomiędzy drzew co chwilę wyłania się jakiś głaz porośnięty mchem. I nie wiedzieć kiedy, wbiegamy pod Machovský Kříž, dawne polsko-czeskie przejście graniczne. Stoi tu piaskowcowy krzyż z 1859 roku, centralnie na przełęczy pod Božanovskim Špičákiem (773 m n.p.m.). Górą, która oglądana z polskiej strony, jawi się jako monumentalny blok skalny porośnięty lasem iglastym, niecałe 6 km na północny zachód od Radkowa. Lecz na razie muszę sobie wybić z głowy ten najwyższy szczyt pasma Broumovské Stěny. Trasa wiedzie zakręconym trawersem wciśniętym między Bahýnkę (720 m n.p.m.) i Signála (711 m n.p.m.). Tu każdy krok wymaga skupienia. Góry Stołowe to nie Tatry. Nie ma tu granitowych szczytów ani ostrych grani, ale jest coś trudniejszego. Nieregularność. To góry pułapka. Piaskowiec o różnej twardości, erozja, uskoki, schody wyryte przez naturę i czas. Efekt? Nie mam jeszcze 10 km w nogach, za to już dwie wywrotki na koncie. 

 

Velká Kupa brzmi znajomo: najbardziej widowiskowy fragment tras

 

Nieco szerzej robi się za rozgałęzieniem Pánův kříž (kolejny piaskowcowy krzyż, tym razem z 1827 roku). Była chwila wytchnienia, to teraz pod stopami znów robi się technicznie. Dokładnie gdy docieramy pod odbicie żółtych znaków na Korunę (769 m n.p.m.). Wysokością niewiele ustępuje ona wspomnianemu Špičakowi. I raczy swoich zdobywców ciekawym punktem widokowym - na lekko pochylonym głazie, upstrzonym barierkami i wykutymi w skale schodami. Już teraz polecam ją jako cel na regeneracyjny spacer, dzień po zawodach.

...

Płatny dostęp do treści

Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.

Pozostało 63% tekstu do przeczytania.

Wykup dostęp

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 03/12/2025 19:08
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do