Reklama

Wieża znowu stanie na szczycie

„A tam w mech odziany kamień, tam zaduma w wiatru graniu, tam powietrze ma inny smak...” - śpiewała niegdyś Wolna Grupa Bukowina. Tam odgłos kroków uderzających o skały wyznacza rytm dnia, a wraz z nim wszystko wraca na właściwe miejsce. Kto raz poczuje w ustach smak górskiej wolności, ten będzie chciał tam nieustannie wracać.

 

Wyjazd do Lądka-Zdroju to od kilku lat obowiązkowy punkt naszych rodzinnych wakacyjnych planów. Przyciąga nas tam między innymi niepowtarzalna atmosfera Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich. Organizowana przez Piotrka Hercoga impreza, nie bez powodu ściąga w lipcowy weekend rzesze fanów górskich aktywności. Nawet tegoroczny koronawirus ludzi nie wystraszył, choć sanitarne wymogi pobyt zaostrzyły.

 

Déjà vu

 

- „Nie ma takiego miasta jak Londyn, jest tylko Lądek Zdrój” – to kultowe zdanie dźwięczy nam w uszach, gdy po raz kolejny przechadzamy się koło charakterystycznego Domu Zdrojowego „Wojciech”. Mijamy te same twarze co przed rokiem, te same sklepowe stoiska kuszą górskimi gadżetami, z baru „Lux” unosi się ten sam zapach domowego obiadu, a z głośników dobiega ten sam pozytywny głos Wojtka Helińskiego, który jak zawsze ubarwia swoją osobowością lądecką imprezę.

 

Wracamy i będziemy wracać. Nie tylko do Lądka, ale w otaczające go górskie pasma. Można już rzec, standardowo, wyruszam więc na samotną wędrówkę. Tym razem na podbój Śnieżnika, w zanadrzu mając powrót przez Czarną Górę aż do Stronia Śląskiego. W sumie 23 kilometry górskiego zapachu, czyli prawie osiem godzin niezmąconego spokoju.

 

Największa atrakcja regionu

 

Marsz rozpoczynam w Kletnie, przy parkingu będącym punktem startowym dla amatorów podziemnej eksploracji. Znajdująca się nieopodal Jaskinia Niedźwiedzia z licznymi stalaktytami i stalagmitami to chyba największa atrakcja regionu. Skomercjalizowanie ma tu swoje plusy i minusy, ale jedno jest pewne: bogactwo występujących tu form skalnych zachwyca nawet sceptyków.

 

Po pół godzinie od wyjścia na szlak mijam wejście do jaskini. I podążam żółtym szlakiem w stronę schroniska PTTK „Na Śnieżniku” (1218 m n.p.m.). Na godzinnej trasie spotykam tylko dwie osoby. Pewnie ma na to wpływ dżdżysta pogoda. Chmury na dobre zasnuły niebo, przysłaniając panoramę, która ponoć pięknie się na hali rozpościera. Po śliskich skałach zielonego szlaku wdrapuję się dalej w kierunku szczytu. Słońce próbuje wygrać walkę z chmurami, więc gnam czym prędzej, by załapać się na widoki.

 

Niestety, słońce przegrało bitwę. 1425 metrów n.p.m. zdobyte, jednak jedyne co widzę, to oznajmujący mi zdobycie Śnieżnika drewniany słup, przypominający procę. Na szczycie jesteśmy we czworo – ja, starsze małżeństwo oraz on – śpiewający swą świszczącą piosenkę wiatr.

 

- „Tam zaduma w wiatru gnaniu...” - dźwięczy mi w głowie Wolna Grupa Bukowina. Czy powietrze ma tu rzeczywiście inny smak? – nieśpiesznie analizuję dalsze słowa piosenki. Może i widoków brakuje, ale dzięki temu nie ma też tłumów. Wszystko ma swoje wady i zalety.

 

Ruszyła odbudowa wieży

 

Przez chwilę chłonę atmosferę miejsca, wpatrując się w pozostałości po stojącej tu niegdyś wieży widokowej. Ze względu na kopułowaty kształt Śnieżnika, widoczność ze szczytu była ograniczona. Wieża miała to zmienić. Wybudowana pod koniec XIX wieku, początkowo była kością niezgody pomiędzy sekcją Staré Město Morawsko-Śląskiego Sudeckiego Towarzystwa Górskiego a Kłodzkim Towarzystwem Górskim. Konflikt zażegnał książę Albrecht Hohenzollern, który jako właściciel tamtejszej ziemi, nie zgodził się na budowę.

 

Ostatecznie kilka lat później Kłodzkie Towarzystwo Górskie dopięło swego i wieża stanęła na kolejne 74 lata. Na najwyższej kondygnacji znajdowała się sala widokowa, gdzie umieszczono lunetę oraz tablicę z oznaczeniami otaczających szczytów. Po drugiej wojnie światowej, z uwagi na brak remontów i trudne warunki panujące na Śnieżniku, wieża uległa zniszczeniu, co doprowadziło do jej wyburzenia w 1973 roku.

 

Ale jest lipiec 2020 roku. W leżącym nieopodal Stroniu Śląskim zapada decyzja o odbudowie historycznej wieży przez firmę z Wrocławia.

 

– Było kilka argumentów przemawiających za odbudową wieży widokowej. Przede wszystkim to rys historyczny. Wieża była symbolem Ziemi Kłodzkiej i chcielibyśmy, by znów się nim stała – mówi Dariusz Chromiec, burmistrz Stronia Śląskiego.

 

Pomysłodawcom z jednej strony chodzi o zwiększenie ruchu turystycznego w Masywie Śnieżnika, ale z drugiej - także o jego uporządkowanie. Gdy budowla powstanie, rozległa kopuła szczytu nie będzie już w całości dostępna dla turystów. Wyznaczenie terenu ma chronić cenne gatunki roślin przez zadeptaniem.

 

– Budowa spotyka się z falą hejtu w internecie, głównie ze względów środowiskowych. Jednak my działamy zgodnie z prawem, mając wszelkie pozwolenia, także z zakresu ochrony środowiska – zapewnia burmistrz.

 

W planach jest też przywrócenie historycznego poniemieckiego szlaku ze schroniska „Na Śnieżniku” na szczyt. Czesi natomiast planują wybudowanie platformy widokowej. Prace na Śnieżniku ruszyły 22 sierpnia, a w zależności od warunków pogodowych, mają się zakończyć pod koniec 2021 roku.

 

Alpejskie schronisko w polskim wydaniu

 

Dziś pogoda psuje się jednak coraz bardziej. Zbieram więc swoje myśli w kieszeń i schodzę z powrotem w kierunku schroniska „Na Śnieżniku”. Tu dość mocno przemarznięta, zamawiam rozgrzewającą pomidorową i rozglądam się uważnie, szukając reliktów przeszłości.

 

Bo historia schroniska sięga 1871 roku, kiedy to z inicjatywy księżniczki Marianny Orańskiej, nieopodal istniejących już zabudowań pasterskich, stanął budynek wzorowany na styl alpejskich obiektów. Po wojnie został nawet nazwany „Szwajcarką”, zarówno ze względu na swój wygląd, jak i na pierwszego zarządcę obiektu – Szwajcara Michaela Aegertera .

 

Chcąc zabrać cząstkę tego miejsca z sobą, kupuję magnes ze starą fotografią wieży na Śnieżniku. To jak kawałek historii zamknięty w niewielkim prostokącie, a przypominający dawne dzieje i ludzi, którzy w zupełnie innych czasach, przemierzali puste jeszcze górskie szlaki.

 

Uwaga, wieża grozi zawaleniem

 

Czerwonym szlakiem przez Żmijowiec podążam w kierunku szczytu Czarnej Góry (1206 m n.p.m.). Im bliżej popularnego, szczególnie zimą wśród narciarzy, kompleksu, tym i ludzi więcej. Niebo na dobre zasnuło się chmurami, by tuż przed szczytem osiągnąć punkt kulminacyjny. Postanawiam przeczekać przelotny deszcz, by potem podziwiać rozległą panoramę ze stojącej tu wieży widokowej.

 

Niestety, szybko okazuje się, że czekanie nie ma sensu, bo drewniana wieża grozi zawaleniem. O żadnym wchodzeniu na nią nie ma więc mowy. Przynajmniej dla mnie, bo śmiałków, którzy łamią zakazy, nie brakuje. Czerwonym szlakiem idę dalej w kierunku Przełęczy Puchaczówka (864 m n.p.m.), gdzie kiedyś stało schronisko Puhu Baude.

 

Stąd do kresu mojej wędrówki, czyli centrum Stronia Śląskiego, zostało siedem kilometrów. Ostatni słoneczny rzut oka na okolicę i znów deszcz przejmuje dowodzenie. Teraz już na dobre, nie opuszczając mnie aż do końca. Dla mnie to układ idealny. W strugach lejących się z nieba zatapiam się w otaczający mnie deszczowy świat. I znów Wolna Grupa Bukowina towarzyszy mi na tych ostatnich kilometrach. Choć bruk tworzą górskie skały i leśny trakt, wszystko jest na swoim miejscu... „A tam w mech odziany kamień, tam zaduma w wiatru graniu, tam powietrze ma inny smak. Porzuć kroków rytm na bruku, spróbuj, znajdziesz, jeśli szukać zechcesz, nowy świat, własny świat...”.

 

Ramka

Wieża w Ogrodzie Bajek


 

Wieżę na Śnieżniku wybudowano w stylu niemieckiego, romantycznego historyzmu

wzorującego się na gotyku. Była dobrze widoczna z większości miejsc w okolicy i

stanowiła jeden z symboli ziemi kłodzkiej.

Jej miniaturową replikę można oglądać w Ogrodzie Bajek w Międzygórzu. To miejsce,

które swoim dzieciom powinni pokazać wszyscy rodzice. W multimedialnym świecie

warto przenieść się w czasie i odwiedzić np. domek Baby Jagi.

 

 

Informacje praktyczne

Dojazd

 

Z Wrocławia kierujemy się na południe drogą krajową nr 8 do Kłodzka, by dalej drogą nr 33 dojechać do Bystrzycy Kłodzkiej. Stamtąd piękna widokowa trasa zaprowadzi nas do Kletna. Alternatywą jest dojazd od strony Stronia Śląskiego.

Niestety, linia kolejowa do Stronia jest nieczynna. Od poniedziałku do soboty z Wrocławia są trzy połączenia prywatnego przewoźnika „Beskid” (odjazdy o godz. 8.50, 11.35, 15.45; powrót o 5.04; 7.34 i 12.04).

 

Nocleg

 

Schronisko Na Śnieżniku

tel. + 48 501 631 134

www.schroniskonasniezniku.eu

cena: od 38 zł

 

Szlaki

 

żółty, czerwony: Parking Jaskinia Niedźwiedzia – Schronisko Na Śnieżniku 2 h ↑ 1 h 30 min ↓

zielony, czerwony: Schronisko Na Śnieżniku – Śnieżnik 40 min ↑ 20 min ↓

czerwony: Schronisko Na Śnieżniku – Przełęcz pod Chłopkiem 3 h 30 min ↓ 4 h ↑

zielony: Przełęcz pod Chłopkiem – Stronie Śląskie 50 min ↓ 1 h 15 min ↑

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 09/08/2025 21:56
Reklama

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do