Swoją przygodę z via ferratami zacząłem na Marmoladzie. Pamiętam to wejście, jakby to było wczoraj. Natalia zadebiutowała w Masywie Brenta. Czy przejście via ferraty Sentiero Benini też zapadnie jej w pamięć do końca życia?
Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 01/2020.
[middle1]
Był rok 2002. Latem polska reprezentacja poniosła klęskę na mundialu w Korei Płd., którą najlepiej chyba podsumował Maciej Maleńczuk w piosence „Mundialeiro”. Kilka tygodni później pojechaliśmy ze znajomymi w Dolomity. To był mój pierwszy samotny wyjazd w góry inne niż polskie. Pewnie dlatego pamiętam niemal każdy szczegół z tego wyjazdu. Chciałbym nawet napisać, że każdy kamień na szlaku, ale to byłaby tylko dobra figura retoryczna na potrzeby alpejskich wspomnień.
Ale naprawdę mam w głowie każdy dzień tamtego wyjazdu. Na przykład noclegi na kempingu w Canazei, kiedy rozbiliśmy namioty obok pewnej typowej, hałaśliwej włoskiej rodziny i mieliśmy problem, jak zapytać o korkociąg do wina – a to jeszcze nie były czasy taniego internetu. O cavatappi do dziś nie zapomina więc żaden z uczestników tamtego wyjazdu. W ramach wycieczek objazdowych odwiedziliśmy między innymi Predazzo w dolinie Val Di Fiemme ze słynnymi skoczniami narciarskimi o wdziecznej nazwie Trampolino Dal Ben. Rok po naszych odwiedzinach Adam Małysz zdobył podwójne mistrzostwo świata. Dekadę po nim złoto zgarnął także Kamil Stoch. Ale skocznie i kempingi to oczywiście tylko dodatki do naszych górskich przygód.

Krajobraz na wschód z Passo Grostè. Zdjęcie Tomasz Cylka
Razem z moim serdecznym kolegą Danielem weszliśmy wtedy na Marmoladę (3343 m n.p.m.), najwyższy szczyt Dolomitów. Z pokorą przyznaję, że zrobiliśmy to w stylu, który zasługuje na największe potępienie i wspominam o nim ku przestrodze. Owszem, szliśmy najłatwiejszym wariantem od schroniska Contrin, ale to nie zwalniało nas z obowiązku założenia uprzęży i kasków, a więc podstawowego wyposażenia na tego typu trasie. Niestety, był to wyjazd niskobudżetowy i przyoszczędziliśmy na sprzęcie. Kiedy podeszliśmy pod ścianę i przed pierwszą drabinką Hiszpanie i Włosi zakładali na siebie, co trzeba, my jedliśmy kanapki z pasztetową. Patrzyli na nas, jak na przybyszy z innej planety.
- Idziecie na szczyt? – pytali po angielsku z politowaniem w głosie. Gdy znad drugiego śniadania kiwnęliśmy potakująco głowami, usłyszeliśmy jakąś włosko-hiszpańską wiązankę, z której zrozumieliśmy tylko „Polacco furioso”. To nie był raczej komplement.
Żeby było jasne, to nie była trasa wiodąca przez lodowiec. Nie było tu spektakularnych trudności technicznych, ani siłowych fragmentów. Ale ekspozycja okazała się spora, drabinek i klamer nie brakowało. Przy zejściu po ośmiu godzinach wędrówki człowiek jest już wystarczająco zmęczony i wystarczy zachwianie równowagi czy zwykły zawrót głowy i bez wpięcia do stalowej liny, od razu można odpaść od ściany. Z pokorą przyznaję, że takie wejście nie powinno się wydarzyć, ale byliśmy „młodzi i głupi”.
Na szczęście każde kolejne wejścia na szczyty w Dolomitach wyglądały już tak jak należy. W poprzedniej dekadzie jeździłem do Włoch niemal co roku. Weszliśmy na Tofany i pokonaliśmy rozmaite via ferraty wokół Cortiny d`Ampezzo. Ale potem rodzina się powiększyła i wybraliśmy łagodniejsze doliny w Tyrolu. Wróciłem w Dolomity w ubiegłym roku. Jeśli więc planujecie letnie wakacje roku 2020, to z otwartym sercem polecam Wam Masyw Brenta.
Z osady Campo Carlo Magno tuż obok najpopularniejszej w okolicy, Madonny di Campiglio wjeżdżamy kolejką gondolową na Passo Grosté (2442 m n.p.m.). To chyba najsłynniejsza przełęcz w Masywie Brenta, gdzie niemal przez sześć miesięcy w roku tysiące narciarzy oddają się białemu szaleństwu. Jeśli kiedykolwiek trafiliście na zimowe zdjęcia z tej okolicy, z pewnością było to właśnie Passo Grosté, czyli charakterystyczne, rozległe obniżenie między dwoma najbliższymi szczytami Cima Grosté (2898 m) i Pietra Grande (2936 m). Pod oba prowadzą popularne via ferraty – w tym pierwszym przypadku to Sentiero Benini, w tym drugim Sentiero Vidi.

Autor w rejonie Cima Falkner. Zdjęcie Tomasz Cylka
...
Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.
Pozostało 63% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępJeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie