Góry Orlickie i Zieleniec zachwycają nie tylko zimą. Unikalny mikroklimat, malownicze szlaki i Torfowisko pod Zieleńcem sprawiają, że to miejsce warto odwiedzać przez cały rok.
Czuję się, jakbym wybierał się po Koronę Himalajów i Karakorum. Po wielu dniach siedzenia w domu po raz pierwszy ruszam w góry. Szukając miejsca, gdzie będę miał szansę powędrować w samotności, padło na Góry Orlickie. Chodzą słuchy, że jest tam klimatycznie.
Szukając celu wycieczki, zależało mi wybraniu mniej popularnej trasy, pójściu nieco wyżej niż szczyt Ślęży (718 m n.p.m.), ale też na tym, aby nie spędzić wielu godzin w samochodzie. Od jakiegoś czasu planowałem uderzyć w Góry Orlickie, o których słyszałem, że szczególnie wiosną i jesienią są niezwykle klimatyczne. Wysokość nieco ponad 1000 metrów n.p.m., okolica piękna, momentami dzika, mniej wśród turystów popularna – nic lepszego na zachętę nie trzeba.

O odpowiednią atmosferę zadbałem już w samochodzie, odpalając na głośniku książkę „Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście” Dariusza Kortki i Marcina Pietraszewskiego. Mimo, że znam historię Kukuczki całkiem dobrze, jadąc w góry wpadłem dzięki audiobookowi w niesamowity trans. Przeniosłem się na chwilę do Karakorum, gdzie Kukuczka razem z Wojtkiem Kurtyką robili trawers Broad Peaków (co za wyczyn!), czy zdobywali Gaszerbrumy. Błyskawicznie uruchomiły się wspomnienia z czasów, które doskonale pamiętam. Spotkania z Kukuczką w rodzinnym domu, czekanie na teleksy z gór najwyższych w redakcji „Trybuny” - kiedyś „Robotniczej”, potem „Śląskiej” - w której mój ojciec dziennikarz pisał o wyprawach. Ich momentach tryumfu, ale też tragicznych chwilach szczególnie na południowej ścianie Lhotse.
Jadę, słucham, towarzyszy mi kapitalny wschód słońca. Przede mną rozpościerają się sudeckie pasma: Góry Bardzkie i Sowie, a na wysokości Boguszyna przed Kłodzkiem kolejne - Stołowe, Bystrzyckie, Masyw Śnieżnika. Piękna jest cała Kotlina Kłodzka. Wiele tu miejsc godnych polecenia na wczasy, aktywny wypoczynek, rowerowe czy piesze eskapady. I co ważne, w większości przypadków są to mniej popularne tereny, co w dzisiejszych czasach jest przecież dość istotne.

Tuż przed godziną 7 melduję się w Zieleńcu, miejscowości znanej przede wszystkim z panujących tu zimą doskonałych warunków narciarskich. A by być poprawnym, dziś to w sumie nie miejscowość, a administracyjnie część Dusznik-Zdroju. I okazuje się, że jest to miejsce dość niezwykłe. Otóż według badań, które prowadzone były jeszcze przed II wojną światową, panuje tu unikalny mikroklimat. Zimą to oczywiście obfite opady i długo zalegająca pokrywa śniegu. Ale wspomnę jeszcze o wyjątkowym układzie ciśnieniowym mas powietrza, który porównywalny jest z tym spotykanym w Alpach. To on powoduje, że ludzki organizm produkuje więcej czerwonych krwinek. Co to oznacza dla nas w praktyce? Lepszą regenerację i efektywniejszy odpoczynek. Dodajmy, że jest to jedyne takie miejsce w Polsce.
Jak się okazuje, zalety tego miejsca potwierdzone zostały w prowadzonych tu przez wiele lat badaniach. Przed wojną robione przez…Luftwaffe, a w latach 80. i 90. przez badaczy wrocławskiej AWF.
Najwyższe wzniesienie polskiej części Gór Orlickich (1084 m n.p.m.), jeden ze szczytów Korony Gór Polski. To właśnie Orlica jest barierą dla napływających z południa wiatrów (fenu), dzięki czemu ciśnienie w okolicy przybiera tak niezwykłe wartości. Dzisiejsza trasa, choć nie będzie bardzo wymagająca, wieść ma klimatycznymi terenami wzdłuż polsko-czeskiej granicy. Muszę uważać, bo szlak przechodzi na czeską stronę, a w czasach pandemii koronawirusa jest to zabronione. Jednak według mapy dostępna jest nieoznakowana ścieżka, która doprowadzi mnie pod Masarykową Chatę, gdzie już niebieskim szlakiem będę mógł zejść do Zieleńca.
Na razie wychodzę na szlak zielony. W Zieleńcu i na trasie pustki. Wiedziałem, że to będzie dobry strzał. Podejście na Orlicę nie jest specjalnie wymagające. Trasa wiedzie wśród bujnej roślinności, która po ostatnich opadach deszczu wystrzeliła. Na dodatek przed moim nosem przebiega sarna. Zamieram. Oczywiście nie udaje mi się zrobić zdjęcia, tak to wszystko szybko się potoczyło. Na szczycie melduję się po niecałej godzinie. Tuż pod nim widać już fundamenty pod budowaną tu widokową wieżę. Choć jestem przeciwnikiem rozwoju infrastruktury w górach, akurat wieżom mówię zdecydowane tak - dopóki, rzecz jasna, architektonicznie nie przypominają kosmicznych statków. Wieża widokowa na Orlicy ma być jednak drewniana, a widok z niej będzie na pewno genialny. To zresztą domena większości sudeckich szczytów - choć są głównie zalesione, to na wielu z nich stoją (i powstają nowe) wieże widokowe, z których panoramy naprawdę zapierają dech w piersiach.
Idę dalej wzdłuż granicy. Wciąż słucham wyłącznie odgłosów natury. Wchodząc w głąb mglistej otchłani, czuję ostrość tutejszego powietrza. Czy to już ten mikroklimat? Czy już mam więcej czerwonych krwinek?
Po prawej stronie mijam tabliczkę informującą, że za drewnianym płotem znajduje się Park Krajobrazowy Orlickie Hory. Niezwykłe, dzikie łąki pośród pięknego lasu. Nie trzeba iść specjalnie daleko, żeby przenieść się w piękną i pustą krainę. Teraz idę chyba nartostradą. Dochodzę do Masarykowej Chaty, popularnego czeskiego schroniska, od którego zachowuję jednak należyty dystans, aby nikt nie posądził mnie o przekroczenie granicy. Jakoś nie uśmiecha mi się 14-dniowa kwarantanna.
Zbiegam szybko, tym razem szlakiem niebieskim. Warto pod drodze zajrzeć do mieszczącego się tuż przy drodze schroniska Orlica. Piękny zabytkowy budynek powstał jeszcze w II połowie XIX wieku. A dziś wciąż wierzę, że można zrobić z tego miejsca tak kapitalne schronisko jakim jest np. Jagodna czy Andrzejówka, gdzie fundamentem jest klimat, znakomita, prosta kuchnia i przede wszystkim wyjątkowi ludzie.
Zbiegam teraz zielonym szlakiem, w kierunku Torfowiska pod Zieleńcem. To kolejne miejsce w regionie, które trzeba w okolicy odwiedzić.
Od drogi szlak wiedzie lekko w górę, dochodząc po chwili do leśnego duktu. Do samego torfowiska nie jest specjalnie daleko. Po trzech kwadransach dochodzę do pierwszych, bagiennych miejsc. Według dostępnej literatury miąższość torfu sięga tutaj nawet ośmiu metrów - naprawdę trudno to sobie wyobrazić. Całe torfowisko zajmuje powierzchnię około 270 ha i tworzą je dwie oddzielne misy - „Czarne Bagno” i „Topielisko”. Nie jest oczywiście tajemnicą, że jest ono unikalnym i niezwykle bogatym skupiskiem flory i fauny. Według niektórych badań miejsce to może być reliktem epoki lodowcowej, a jego wiek szacowany jest na ok. 7600 lat. Warto dodać też, że wyjątkowość tego miejsca doceniali żyjący tu na początku XIX wieku Niemcy, tworząc w 1919 roku jeden z pierwszych w historii rezerwatów przyrody.
Torfowisko można zwiedzać dzięki ułożonemu drewnianemu chodnikowi oraz bardzo ładnej, drewnianej wieży, z której rozpościera się piękna panorama na okolice i wzniesienia Gór Bystrzyckich i Orlickich. Odpoczywam, podziwiam, uzupełniam płyny, pochłaniam kanapki żony. Spokój, relaks, natura. Czego więcej trzeba?
Wycieczka w sercu Gór Orlickich i wśród torfowisk przekonała mnie, że cała okolica to świetny pomysł na wypoczynek także, a może nawet przede wszystkim, poza zimowym sezonem. Dziś nie spotkałem praktycznie nikogo, a z tego co wiem, również latem nie jest tu zbyt tłoczno, o wiośnie czy jesieni nie wspominając. Myślę, że będę tu częstym gościem również z całą moją rodziną. Łagodniejsze wzniesienia i mniej uciążliwe szlaki to tereny idealne, aby wprawiać maluchy w górskim boju.
Z Wrocławia do Zieleńca jedziemy drogą krajową nr 8, a za Dusznikami-Zdrój skręcamy w lewo na drogę wojewódzką nr 389 do Zieleńca (120 km, ok. 2 godz.). Niestety, poza sezonem zimowym nie dojeżdża tam transport zbiorowy. Z Dusznik-Zdroju dojdziemy za to na samą Orlicę szlakiem czarnym i zielonym
Schronisko PTTK Orlica Zieleniec
www.orlica.info
ul. Zieleniec 78, 57-340 Duszniki Zdrój
tel. +48 609 000 088
zielony: Zieleniec – Orlica – 1 h ↑ 40 min ↓
czerwony: Orlica – Masarykova Chata (ścieżka wzdłuż granicy) – 1 h 30 min ↓↑
niebieski: Masarykova Chata – Zieleniec – 1 h ↓ 1 h 30 min ↑
zielony: Zieleniec – Torfowisko pod Zieleńcem – Zieleniec – 2 h 30 min
Tekst ukazał się w wydaniu nr 03/2020 pod tytułem "Zieleniecki (mikro)klimat".
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie