9-letni Maciek Głownia w 20 dni przeszedł 500 km Głównego Szlaku Beskidzkiego, zdobywając diamentową odznakę PTTK. Towarzyszył mu tata – autor tej wzruszającej relacji.
Na czerwonym szlaku GSB spotkać można różnych wędrowców – samotników, biegaczy ultra, rodziny z dziećmi. Jednak 9-letni Maciek, który w czerwcu przeszedł 500 km w zaledwie 20 dni, odniósł swój wielki sukces. Towarzyszył mu tata Marcin - autor tego tekstu. Nasza wspólna wyprawa jest świadectwem determinacji, pasji i wielkiej miłości do gór.
Tekst i zdjęcia Marcin Głownia
Motywacja była konkretna i ambitna: pokonać 500-kilometrowy szlak w czasie krótszym niż 21 dni, a przy tym zdobyć diamentową odznakę GSB – wyróżnienie przyznawane przez Centralny Ośrodek Turystyki Górskiej PTTK za wyjątkowo szybkie przejście trasy. Maciek miał dokładnie 9 lat, 6 miesięcy i 11 dni, gdy 20 czerwca w Ustroniu stanął na mecie. Kilka dni później, 26 czerwca, COTG Kraków oficjalnie zweryfikował przejście – chłopiec stał się jednym z najmłodszych w historii zdobywców tego prestiżowego trofeum.

Nie był to spacer. Już trzeciego dnia Maćka i jego tatę dopadła prawdziwa próba charakteru: odcinek ze Smereka do Cisnej w Bieszczadach zamienił się w bagnistą, deszczową przeprawę. Od szczytu Okrąglika maszerowali w ulewie, a rwące potoki wypełniły szlak wodą. Ostatnie kilometry wędrówki wymagały przekraczania wezbranych strumieni wbród. Mimo zmęczenia i przemoczenia do suchej nitki, Maciek ani przez chwilę nie myślał o poddaniu się.
W pamięci chłopca zostało wiele niezwykłych momentów – zarówno tych pełnych zachwytu, jak i przygód z dreszczykiem. Pierwszy etap pętli z Wołosatego przez Tarnicę do Ustrzyk Górnych był jak wymarzony początek: wspaniała pogoda, rozległe panoramy Bieszczadów i poczucie, że wielka przygoda właśnie się zaczyna. Piątego dnia Maciek i Marcin natknęli się na świeży odcisk niedźwiedziej łapy – na szczęście na samym śladzie spotkanie się skończyło.
Po szóstym etapie w Lubatowej (Beskid Niski) gościli u pani Marty Zimy, autorki książkowej serii „Którędy na K2?”. To spotkanie było dla Maćka dużym wyróżnieniem i inspiracją, a w nagrodę otrzymał książkę z dedykacją, która jeszcze tego samego wieczoru stała się lekturą na dobranoc. Panią Martę serdecznie pozdrawiamy i dziękujemy za wspaniałe wsparcie.

Jednym z bardziej niezwykłych etapów był piętnasty dzień – wtedy ojciec i syn na wysokości Rabki Zdrój mijali niemal wszystkich uczestników biegu Rzeźnik GSB 500. Dla młodego piechura było to wyjątkowe przeżycie i okazja, żeby poczuć się częścią wielkiej górskiej społeczności.
Symboliczny okazał się także etap szesnasty – dokładnie rok i jeden dzień po swoim pierwszym wejściu Maciek znów zdobył Babią Górę. Tym razem w zupełnie innych okolicznościach pogodowych: w gęstej mgle i chmurach.
- To miało swój klimat – wspominał później z uśmiechem.
Na siedemnastym etapie na Maćka czekała wyjątkowa niespodzianka. W okolicy Przełęczy Głuchaczki (między Diablakiem a Pilskiem) dołączyły Agnieszka i Sabina – koleżanki poznane wcześniej na beskidzkich szlakach. Sabina nie przyjechała sama – towarzyszyły jej trzy radosne psiaki: Luna, Hektor i Mia. Maciek z uśmiechem na ustach przewędrował z nimi kilka kilometrów, ciesząc się ich energią i obecnością. Ich udział był dużym zastrzykiem pozytywnej energii w ostatnich dniach wędrówki.

Nie zabrakło też zupełnie nieoczekiwanych przygód – na zejściu do Rytra ojciec i syn przeżyli chwilę zaskoczenia, kiedy jakieś pięć metrów od nich przemknął rozpędzony dzik. Zwierzę pędziło tak szybko, że nawet ich nie zauważyło, a Maciek jeszcze długo opowiadał o tym spotkaniu, jako o jednej z najdziwniejszych sytuacji na szlaku.
Finałowy dwudziesty etap stał się prawdziwym sprintem – z Przełęczy Kubalonka do Ustronia, gdzie na Maćka czekała mama Milena, czteroletnia siostra Monika i dziadek Marian. Ich powitanie było najpiękniejszą nagrodą za trud wędrówki.

Mimo wysiłku i kilometrów w nogach, Maciek bardzo polubił noclegi w schroniskach. Każde z nich miało swój klimat, ale szczególnie przypadły mu do gustu Markowe Szczawiny. Schronisko pod Babią Górą stało się miejscem, gdzie mógł odpocząć, posiedzieć z herbatą i podsumować kolejny etap wyprawy.
Oprócz przygód i widoków, ważne były też kulinarne rytuały. Ulubionym daniem Maćka na szlaku był klasyczny schabowy z frytkami – nic tak nie smakowało po całym dniu marszu. A gdy trzeba było szybko uzupełnić energię, zawsze ratowały żelki. To one w trudniejszych momentach działały jak mała nagroda i motywacja, by iść dalej.

To przejście nie było kwestią przypadku. Od stycznia do maja Maciek przeszedł treningowo ponad 350 km w Beskidach i Sudetach. Każdy kilometr wzmacniał jego wytrzymałość i determinację. W schroniskach i na szlaku stali się rozpoznawalni. Wielu turystów prosiło o wspólne zdjęcie, a pomarańczowe buty Hoka Speedgoat 6 stały się ich znakiem rozpoznawczym.
- Z każdym dniem czuł się coraz bardziej pewnie, choć zmęczenie przychodziło falami – opowiada tata.
Maciek sumiennie zbierał pieczątki ze wszystkich etapów. Te małe stemple, dokumentujące kolejne dni marszu, stały się dla niego pamiątką na całe życie. Ich kolekcja trafiła wraz z dokumentacją do COTG, a zwieńczeniem była wymarzona diamentowa odznaka. Wielkie znaczenie miało też wsparcie bliskich i sympatia, którą obdarzała ich społeczność GSB.
- Nie spodziewaliśmy się, że tylu ludzi będzie śledzić naszą trasę, dopingować i gratulować. To dodawało skrzydeł – przyznaje Marcin.
Choć niedawno wrócili z czerwonego szlaku, Maciek już myśli o kolejnych wyzwaniach. W planach ma zdobycie Korony Gór Polski oraz wyprawę w Tatry, które od dawna go fascynują. Górskie przygody zamierza przeplatać z rowerowymi – marzy, aby przejechać polski odcinek trasy R-10 wzdłuż Bałtyku.
Jego historia pokazuje, że w górach nie jest istotny wyłącznie wiek i metry wzrostu. Liczy się serce, wytrwałość i wiara, że krok po kroku można spełniać nawet największe marzenia.
________________________________________
Redakcja "Na Szczycie" gratuluje Maćkowi i całej jego rodzinie wyjątkowego osiągnięcia. Życzymy kolejnych pięknych szlaków i równie niezapomnianych przygód!
Urodził się 9 grudnia 2015 r. w Katowicach. Uczeń Szkoły Podstawowej nr 33 w Katowicach, w czerwcu 2025 r. ukończył trzecią klasę. Pasjonat wędrówek górskich, w ciągu ostatnich 12 miesięcy przewędrował po górach ponad 1200 km, po zdobyciu GSB kompletuje Koronę Gór Polski, chce tego dokonać w kalendarzowym 2025 roku. Pasjonat wycieczek rowerowych, do tej pory przejechał na rowerze ok. 5000 km. 1 sierpnia rusza szlakiem rowerowym R-10, by przejechać całe polskie wybrzeże od zachodu na wschód. Bardzo lubi czytać, poza literaturą związaną z tematyką górską jest fanem serii przygodowej "Mazurscy w podróży" Agnieszki Stelmaszyk.
44 lata. Z wykształcenia ekonomista, od 20 lat zawodowo zajmuje się logistyką i supply chain. Mąź i ojciec Maćka i 5-letniej Moniki. Wicemistrz Śląska Seniorów w tenisie ziemnym i wieloletni reprezentant klubu KS Górnik Bytom.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie