Rysianka to jedno z moich ulubionych, beskidzkich schronisk. Przed oczyma mam nocną skiturę, miliony gwiazd nad głową i strome podejście na nartach w skrzypiącym śniegu i majaczące w oddali światła schroniska. Z okien jadalni roztaczają się obłędne widoki, przed nami Tatry, Orawa, Babia Góra i Pilsko
Mówisz Pilsko, myślisz freeride. Mówisz Rysianka, myślisz obłędna panorama. Beskid Żywiecki zaskakuje. I gdy w Tatrach po świeżym opadzie może być lawiniasto i niebezpiecznie, to tu przygoda dopiero się zaczyna.
Północne stoki Pilska znane są narciarzom od lat 70. ubiegłego wieku. Brzmi trochę jak prehistoria, natomiast wówczas był to resort na miarę alpejskich krajów. System wyciągów pozwalał – i do dziś tak jest - pokonać 800 metrów deniwelacji. I choć na sam szczyt Pilska na nartach czy snowboardzie nie wjedziemy, to inaczej sprawy się mają, kiedy jesteśmy na skiturach. I do skorzystania z nich chcę Was gorąco zachęcić, zapraszając na wycieczkę – jedno lub dwudniową w zależności od kondycji, umiejętności i wolnego czasu.
Sam szczyt Pilska (1557 m n.p.m.) jest mekką freeridu. Gdy tylko spadnie odpowiednia ilość świeżego śniegu, chętnych do wytyczenia pierwszych linii w dziewiczym puchu jest sporo. Pierwsi skiturowcy wyruszają jeszcze nocą, tak by na szczycie zameldować się równo ze wschodzącym słońcem. Kiedy uruchomione zostają wyciągi, na Pilsko ciągną tłumy żądnych białego szaleństwa. Z najwyższego bowiem orczyka, kierując się na prawo, mamy stok, a na lewo natomiast pole do popisu. Trzeba jednak uważać, bo przy braku koncentracji, kiepskiej pogodzie, czy słabej znajomości topografii, możemy zjechać na stronę słowacką, skąd powrót może się okazać dość czasochłonny.
W pandemii, kiedy wyciągi były nieczynne, to właśnie Pilsko przyciągało skiturowców, którzy na szczyt podchodzili opustoszałymi stokami. Dziś taki wariant, gdzie tylko można, odradzam, bo jest to ogromne niebezpieczeństwo dla wszystkich, zarówno tych zjeżdżających, jak i podchodzących. Natomiast w myśl powiedzenia “potrzeba matką wynalazku” to właśnie w pandemii uskuteczniono praktykę wwożenia narciarzy ratrakami, czy skuterami śnieżnymi. A jeśli pamiętacie, to zima była wtedy uporczywie, i na przekór wszystkiemu, długa i śnieżna. W normalnych warunkach sezon by trwał kilka miesięcy.
Na Pilsko większość skiturowców podchodzi z Korbielowa (ok. 700 m n.p.m.) leśnymi ścieżkami na lewo od wyciągu Polana Strugi – Hala Szczawiny. Tak zwana ścieżka przez Byka to miła wycieczka, gdzie mniej więcej stałym tempem o równym nachyleniu powoli zyskujemy wysokość. Na wysokości Soliska (około 1100 m n.p.m.) zaczynają się piękne hale i rzadszy las. W tym miejscu można skręcić na krótki odpoczynek do Schroniska PTTK na Hali Miziowej. To najwyżej położony obiekt w polskich Beskidach, bo znajduje się na wysokości 1274 m n.p.m. To doskonała baza wypadowa na różne wycieczki, bo krzyżuje się tu wiele szlaków. A kiedy zimą wszystko pokryje śnieg, to schronisko znajduje się na środku stoku! Tu można się posilić, naprawić sprzęt w działającym w sezonie serwisie narciarskim albo jeśli mamy wcześniejszą rezerwację zdecydować się na nocleg. Kilkadziesiąt kroków dalej jest też całoroczna stacja GOPR. W sezonie zimowym jest tu zatem jak w ulu. Nic dziwnego, że żądni spokoju skiturowcy zatrzymują się tu tylko na chwilę i gnają dalej, najczęściej na szczyt Pilska.
Z Hali Miziowej na szczyt czeka nas ostre podejście - to około 300 metrów w pionie. Tu niestety, ale trzeba podchodzić już stokiem, bo trasa pokrywa się z czarnym szlakiem pieszym. Ewentualnie możemy chować się, idąc w zagajniku.
Sam szczyt Pilska to obszerna kopuła, która przy złej pogodzie potrafi być zwodnicza. Wypłaszczony teren w zawiei, zamieci i przy ograniczonej widoczności stanowi nie lada wyzwanie orientacyjne. Przyjmuje się, że najwyższy punkt kopuły szczytowej znajduje się po słowackiej stronie (1557 m n.p.m.) w miejscu, gdzie stoi ołtarz polowy oraz krzyż wzniesiony przez mieszkańców orawskiej wsi Mutne. Na stokach wyraźnie rysuje się układ pięter roślinności. Mieszany las dolnego regla, bór świerkowy wyżej, kosodrzewina oraz piętro hal, gdzie wiatr hula z niewiele mniejszą prędkością niż na Babiej Górze. Przy dobrej pogodzie i widoczności ze szczytu roztacza się urokliwa panorama. Widoczna jest wspomniana Babia Góra, a także Mała Fatra, Worek Raczański, Tatry - od Bielskich przez Wysokie po Zachodnie – i Beskid Śląski. To jedna z tych gór, gdzie można się uczyć topografii.
[paywall]
Gdy już nacieszymy się widokami lub zmarzniemy na tyle, by nie czuć palców, ruszamy na zachód, w kierunku Rysianki. Niebieski szlak, który wybieramy, wiedzie wzdłuż granicy państwa. Wzniesienia nie są forsowne, a całość przypomina raczej spacer niż górską wyrypę. Na Trzech Kopcach (1216 m n.p.m.) szlaki się rozgałęziają. Niebieski schodzi w stronę Krawców Wierchu, a czerwony idzie prosto do Schroniska PTTK Rysianka (1254 m n.p.m.).
Muszę przyznać, że to jedno z moich ulubionych beskidzkich schronisk. Przed oczyma zawsze będę mieć nocną skiturę, miliony gwiazd nad głową, strome podejście na nartach w skrzypiącym śniegu i majaczące w oddali na górce światła schroniska. Romantyczna wizja, ale całe to miejsce jest jakby stworzone dla romantyków. Kto choć raz doświadczył tu wschodu słońca, wie, o czym mówię. Z okien jadalni oraz z samej hali, na której położone jest schronisko, roztaczają się obłędne widoki, przed nami Tatry, Orawa, Babia Góra i Pilsko.
Nocleg na Rysiance jest świetną opcją, jeżeli możemy sobie pozwolić na dwudniową wycieczkę. Kiedy późnym popołudniem obiekt się wyludnia i zostają tylko nocujący, naprawdę czuć tu górski klimat. A po drugie, w schronisku znajduje się sauna, która po całym dniu ekspozycji na zimno cudownie relaksuje i rozgrzewa. Należy tylko pamiętać o wcześniejszym zapisie, bo albo ktoś nas ubiegnie albo sauna nie zdąży się nagrzać.
Jeśli wracamy do auta zaparkowanego w Korbielowie, nasza droga w dużej mierze pokrywać się będzie z tą, którą pokonaliśmy w tę stronę. Z tą różnicą, że nie będziemy kierować się na samo Pilsko, tylko czerwonym szlakiem pójdziemy przez Halę Cebulową w stronę schroniska na Hali Miziowej. Stąd mamy wiele opcji. Można próbować swoich sił na freeridach, a można zjechać też stokiem.
Tę wycieczkę polecam początkującym narciarzom skiturowym. Zjazd nie stanowi w tym przypadku wiekszego problemu, jeśli mamy podstawowe umiejętności. Wpinając się do zjazdu na wysokości Hali Cebulowej lub Miziowej wciąż jesteśmy dość wysoko i czeka nas imponująco długi zjazd jak na beskidzkie warunki. Linia stoku pokrywa się z zielonym szlakiem pieszym. Wybierając tę opcję gwarantujemy sobie wydłużenie zjazdu, który zakończy się na dolnej stacji kolejki Baba lub Kamienna-Solisko. Można też jechać równolegle do wyciągu Polana Strugi-Hala Szczawiny, ale ta opcja jest krótsza i szybsza.
Jeżeli natomiast nie musimy wracać do Korbielowa, bo przyjechaliśmy komunikacją publiczną, to polecam trasę przez Romankę (1366 m n.p.m.) do Sopotni. To piękna tura, a lokalne hale i rzadkie lasy oferują genialne linie zjazdu.
Czytaliście “Wyżej niż Kondory” Wiktora Ostrowskiego? Książkę o polskiej eksploracji Andów w okresie międzywojennym? Jeśli tak, to z całą pewnością kojarzycie nazwę nieves penitentes, czyli śniegi pokutujące. Jeśli nie, to przytoczę krótki fragment książki, która doskonale to opisuje:
„Mercedario broni dostępu do swojego królestwa. Już w okolicach Paso de Ansilta spotkaliśmy po raz pierwszy nieves penitentes tak zwane śniegi pokutujące. Ta nadzwyczaj ciekawa i oryginalna formacja śnieżna jest, powiedziałbym „specjalnością” Andów środkowych. Oślepiającej białości, z twardego zlodowaciałego śniegu, cięte stalagmity, rosną gęsto całymi łanami, na zboczach i dnach wysokich dolin. Piszę rosną, bo doprawdy trudno to inaczej nazwać. Gęstą szczotką stoją wprost na piargu albo wyrastają z zamarłych cielsk lodowców. Gdy się patrzy na takie pole penitentów w kierunku zachód-wschód lub odwrotnie, widzi się smukłe stożki, czasem dosłownie ostre igły. Natomiast jeżeli oglądamy je od południa lub północy – widzimy tajemniczą ręką ustawione długie szeregi cienkich lodowych płytek, stojących w ordynku, niczym żołnierze zamarli na baczność w czasie parady. Skąd się wzięła nazwa nieves penitentes? Zrozumieć można to widząc je pierwszy raz nocą, zalane trupim od księżyca światłem. Wyglądają niesamowicie. Do złudzenia przypominają długie szeregi klęczących, rozmodlonych mnichów, otulonych w białe habity i nakrytych kapturami.”
Śniegów pokutujących w Polsce nie doczekamy, ale chylące czubki pod naporem śniegu, przysypane do połowy choinki oblepione czapami śniegu już tak. Poznajcie zatem drzewa pokutujące – arboles penitentes – których wokół Pilska jest naprawdę wiele.
Z Katowic do Korbielowa jedziemy drogami krajowymi – najpierw nr 86 do Tychów, a potem nr 1 i S1 do Żywca. Stąd drogą wojewódzką nr 945 przez Jeleśnię docieramy na parking Szczyrbok w Korbielowie.
Komunikacją publiczną musimy dostać się do Żywca, skąd kursują busy do Korbielowa (odjazdy średnio co godzinę od 6.15 do 20.10; powrót odpowiednio o 6.55 i 19.10).
Schronisko PTTK Chata Baców
ul. Beskidzka 110, Korbielów
tel: +48 788 742 066
e-mail: [email protected]
www.chatabacow.pl
cena: od 55 zł/os.
Schronisko PTTK na Hali Miziowej
tel. +48 33 488 72 54
e-mail: [email protected]
www.halamiziowa.pl
cena: od 75 zł/os.
Schronisko PTTK Rysianka
tel. +48 503 037 979
e-mail: [email protected]
http://www.rysianka.com.pl
cena: od 70 zł/os.
zielony (lub bez znaków - skiturowy): Korbielów – Hala Miziowa 2 h ↑ 1 h 15 min ↓
czarny, zielony: Hala Miziowa – Pilsko 1 h ↑ 30 min ↓
niebieski, czerwony: Pilsko – Trzy Kopce – Hala Rysianka 2 h 15 min ↓ 3 h ↑
czerwony, zielony: Hala Rysianka – Hala Miziowa – Korbielów 3 h 30 min ↓ 4 h 30 min ↑
Uwaga! Czasy piesze letnie – nie uwzględniają trudnych warunków zimowych na szlaku.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie