Jak podróżować po Włoszech i dobrze zjeść bez mięsa? Wegetarianizm na szlaku, w Dolomitach i kamperze. Ewa Nowak pyta Igora Dubowieckiego o wege patenty!
Lato już się zaczęło. A wraz z nim plecaki, bilety, spontaniczne wyjazdy i długo planowane podróże. Uwielbiam każdy wyjazd – czy to weekend w górach, czy dwa tygodnie za granicą. Jako osoba na diecie roślinnej często zastanawiam się: czy uda mi się dobrze i zdrowo zjeść?
Myślę o tym zwłaszcza we Włoszech, które kocham, ale czasem zaskakują skromnym wyborem dań bez mięsa. A że pewnie wielu z Was ruszy np. w Dolomity, to postanowiłam zapytać o szczegóły eksperta – Igora Dubowieckiego.
Igor mieszka w Bolzano, ale trudno go tam złapać – ciągle w drodze, na szlakach, biegach i wspinaczkach. Testuje lokalne smaki w schroniskach i miasteczkach, a miejsca wysokogórskie, choć piękne, bywają kulinarnie wyzwaniem. Co więc oprócz pizzy i aglio e olio można zjeść we Włoszech bez mięsa? Czy istnieje pyszne, wegańskie gelato?
Podróżowanie uczy elastyczności i szybkiego radzenia sobie w nowych miejscach. Pamiętam, jak w Wietnamie jeździłem skuterem z własnym zestawem jajek, tofu i czymś zielonym, żeby mieć co zjeść na wieczór. Albo jak ratowałem dwóch Czechów na lotnisku w Singapurze kanapkami z hummusem i ogórkiem. Nie zawsze jest łatwo, czasem trzeba poszukać lokalnego warzywnego targu lub zapytać o tofu bar.
We Włoszech wegetarianie mają jednak sporo ułatwień! Na południu i w centrum króluje dieta śródziemnomorska: zielenina, oliwa, sery, suszone pomidory, chleb, makarony i słodkie wypieki jak brioche. Ciepły klimat sprzyja lekkim posiłkom i wegetariański styl życia tam doskonale pasuje.
W północnych regionach – Bolonia, Turyn, Verona – klimat robi się bardziej europejski, pojawiają się sery dojrzewające (Parmigiano Reggiano, Gorgonzola), ocet balsamiczny, warzywa marynowane. Oferta jest bogatsza i bardziej sezonowa.
Niezależnie, czy jesz w restauracji, czy gotujesz w kamperze, znajdziesz sposób na pełnowartościowy posiłek wege. Włoska gastronomia jest przygotowana na wegetarian, a w dużych miastach – także na wegan i różne kulinarne style. Sklepy jak Spar czy Lidl oferują szeroki wybór oliw, serów i pomidorów. Uwielbiam eksperymentować, np. robić focaccię – jej składniki są wszędzie dostępne, a świeża czy na następny dzień – zawsze pyszna!
Bolzano to miejsce, które szczególnie sobie cenię – leży między Weroną a Innsbruckiem i łączy włoską kulturę z tyrolskim porządkiem. W regionie mieszają się Włosi, Tyrolczycy i Ladyni, a krajobraz tworzą potężne Dolomity. Znajdziesz tu świetne wina, knödle i świeże szparagi! Region słynie z turystyki sportowej, kulinarnej (festiwal szparagów!) i enologicznej, a wokół są znakomite trasy rowerowe i narciarskie.
Tu kuchnia to fuzja tyrolska i włoska – poranne espresso z cornetto na rozruch, a w ciągu dnia deska serów z hummusem i chlebem. Moim ulubionym daniem jest Obazta – rozgnieciony camembert z masłem i cebulą podany z preclem, idealny na górskie wędrówki. Po włoskiej stronie królują makarony i risotto z dojrzewającymi serami i warzywami – najlepsze, które jadłem, to pasta ze szparagami w sosie z białego wina oraz risotto z purpurową cykorią o wytrawnym smaku. Mahlzeit!
We Włoszech, nawet na szlaku czy w górach, nie musisz rezygnować z dobrego roślinnego jedzenia. Trzeba tylko czasem trochę poeksperymentować – i zjeść z przyjemnością!
Tekst ukazał się w wydaniu nr 04/2025
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie