Wrzesień w Tatrach ma swój szczególny urok – szlaki nieco pustoszeją po letnim zgiełku, a w powietrzu unosi się lekka mgiełka i zapach wilgotnych hal. Owce wciąż pasą się na zboczach, ale dzień robi się krótszy, a słońce jest już łagodniejsze.
To właśnie w takim czasie warto odwiedzić bacówkę Marysi Zych-Ptoś w Witowie – miejsce, w którym tradycja pasterska wciąż jest żywa, a każdy ser ma swoją historię.
Nie jest ona duża, ale jej drewniane ściany kryją prawdziwe skarby. Marysia od lat przygotowuje oscypki według dawnych receptur, delikatne gołki, ciągnące się korboce i miękki, świeży bundz, który wprost rozpływa się w ustach. To sery, które nie trafiają na sklepowe półki, tylko wprost do rąk turystów i okolicznych mieszkańców.
Wrzesień to czas, gdy mleko owiec jest wyjątkowo aromatyczne – bogate w smak górskich ziół, które zwierzęta jadły przez całe lato. Dzięki temu oscypki mają głębszy, pełniejszy smak, a bundz jest kremowy i lekko słodkawy.
Składniki:
Przygotowanie:

Bacówka Marysi to nie tylko przystanek na trasie – to podróż w czasie, do świata, w którym rytm dnia wyznaczają owce, a zapach świeżo przygotowanych serów miesza się z rozmowami gości.
Gdy już będziecie wracać w doliny, warto zabrać ze sobą kawałek tego świata – świeży oscypek, pachnący jesiennym Podhalem. To prezent, który ucieszy bliskich i pozwoli w domowym zaciszu znów poczuć smak Tatr.
Tekst ukazał się w wydaniu nr 05/2025
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie