Z Adamem Małyszem, wielokrotnym mistrzem świata i wicemistrzem olimpijskim, a obecnie koordynatorem ds, skoków w Polskim Związku Narciarskim, rozmawia Paulina Grzesiok.
Jako że rozmawiamy dla Magazynu Ludzi Gór „Na Szczycie”, zapytam na początku po prostu: czym są dla Ciebie góry?
Przede wszystkim życiem. To w górach się urodziłem, dorastałem i żyję po dziś dzień. Góry od zawsze były mi bardzo bliskie. Cały czas też dostrzegam w nich piękno, którym zachwyca się każdy, kto w nie przyjeżdża. A jeśli ktoś może mieszkać w nich tak jak ja, to uważam, że ma wielkie szczęście.
Podczas kariery sportowej znajdowałeś w ogóle czas, by chodzić w góry?
Jak to mówią: szewc bez butów chodzi. Często jest tak, że ludzie, którzy mieszkają w górach, inaczej na nie patrzą. Nie wybierają się na wędrówki. Ale w moim przypadku mimo chronicznego braku czasu, dość często bywałem w górach. Może nie na klasycznych wyprawach z plecakiem, ale w związku ze sportem, który uprawiałem często w nich trenowałem – marszobiegi albo biegi. Sporo bywałem nie tylko w Beskidach, ale i Tatrach.
Postawiłem na skitury, na razie zagranicą
Przeczytałam, że ostatnio narty klasyczne zmieniłeś na skitury. To prawda?
Na nartach zjazdowych jeździłem od zawsze. Najwięcej wiosną, po zakończeniu sezonu na skoczni. Ale w momencie, kiedy nastała pandemia, a wraz z nią zamknięto stoki i wyciągi, to sięgnąłem po narty skiturowe. Dają mi one wielką frajdę, a jazda na nich naprawdę bardzo mi się spodobała. Najbardziej doceniam w nich niezależność. Można dotrzeć w zupełnie inne miejsca, niż miałem w zwyczaju odwiedzać na zwykłych zjazdówkach. Skitury stały się ogromnie popularne w ubiegłym sezonie, więc coraz więcej osób może dostrzec piękno tego sportu i samemu je doświadczyć.
Żeby się zatem nie zdziwić na szlaku, powiedz nam, gdzie możemy Cię najczęściej spotkać?
W Polsce niestety nie miałem jeszcze okazji pochodzić na skiturach. Ze względu na brak czasu zazwyczaj zabieram je na wyjazdy i zgrupowania narciarskie z chłopakami. I na miejscu, kiedy tylko pojawia się dogodna chwila wybieram się na jakąś turę. Najczęściej jest to wieczór lub wczesny ranek, a towarzyszy mi albo ekipa z serwisu, albo trenerzy. Do tej pory chodziłem na skiturach w Finlandii, Austrii, na Słowenii i w Norwegii. Ale niewykluczone, że przy odrobinie czasu wolnego wyruszę na jakieś polskie szlaki.
Jak ptak w przestworzach
Narty do skoków narciarskich zasadniczo różnią się od zjazdówek, co widzimy podczas transmisji. Osobiście nie widziałam z bliska narty do skoków, ale by sobie to lepiej wyobrazić, powiedz proszę, jakie ona ma rozmiary Do jakich parametrów zawodnika jest ona dobierana?
Nartę na pewno najlepiej jest zobaczyć na żywo, wziąć ją do ręki, poczuć. Te narty są zdecydowanie dłuższe od jakichkolwiek innych rodzajów. Ich długość waha się między 2,20 a 2,50 metra, a szerokość to 10 lub 11 centymetrów. Dobiera się je do wzrostu zawodnika. I ze względu na ich gabaryty oraz rodzaj wiązań nie nadają się do niczego innego oprócz skoków.
Mamy zatem narty na nogach, to zapytam o uczucie, które towarzyszy podczas lotu 200 metrów w powietrzu. W 2003 roku wyrównałeś rekord świata w długości skoku narciarskiego – wtedy to było 230 metrów w powietrzu.
Tego nie da się opisać. Można wyobrazić sobie, jakby to było być ptakiem szybującym w przestworzach. To najbardziej adekwatne porównanie. Ludzie od zawsze chcieli unosić się nad ziemią. Dziś wielu jest to dane – uprawiają skoki spadochronowe, paralotnie, latają balonami, helikopterami, samolotami. Dla nas takim narzędziem do oderwania się od ziemi są narty. Kiedy oddajesz dobry skok, czujesz jakbyś potrafił latać.
Na początek wystarczy ubić próg
Do uprawiania skoków narciarskich predestynowane są tylko osoby mieszkające blisko gór?
Nie jest powiedziane, że kto mieszka w mieście czy na nizinach nie może uprawiać tego sportu. Oczywiście, jeśli w grę wchodzi profesjonalne współzawodnictwo, wówczas taka osoba zmuszona będzie do przeprowadzki w góry. Ale zacząć przygodę ze skokami narciarskimi może każdy, bez względu na to, gdzie mieszka. Kiedyś była skocznia również w Warszawie i Suwałkach. Ale w dzieciństwie wystarczy wyjść na pobliski pagórek, który zawsze się znajdzie bliżej czy dalej. Wtedy ubijamy próg ze śniegu, z którego będzie można się odbić. I tak zacząć skakać.
Jakie predyspozycje powinien mieć adept tego sportu?
Jeśli ktoś umie jeździć na nartach i chce rozpocząć przygodę ze skokami, to moim zdaniem na początek to wystarczy. Liczą się chęci, a wszystkiego można się nauczyć później. Oczywiście, jeśli podchodzimy do tego profesjonalnie i nastawieni jesteśmy na osiąganie wyników, sprawa wygląda inaczej. Musimy mocniej się w to zaangażować. Zadbać o odpowiedni trening, dietę, psychikę. Bardzo ważna jest także waga zawodnika, a co za tym idzie nie tylko ścisła dieta, ale sposób życia, nawyki żywieniowe. Zresztą w każdym sporcie wygląda to podobnie, z tym że do każdej dyscypliny potrzebne są inne predyspozycje.
Skoki łączymy z biegami
Kiedy jest najlepszy czas na rozpoczęcie przygody ze skokami narciarskimi? Pytam oczywiście o realną szansę na karierę zawodniczą, a nie tylko hobby.
Takim najlepszym okresem jest wiek między 7. a 12. rokiem życia, przy czym ja bym to zawęził nawet do 10 lat. Przygotowując się do uprawiania takiej dyscypliny jak skoki narciarskie, równie ważne są treningi ogólnorozwojowe - czyli inne dyscypliny przyczyniające się do polepszenia kondycji, a co za tym idzie wyników, jak bieganie, akrobatyka, rozciąganie. Bez tego nie zbudujemy dobrej formy do dalszych skoków. Bardzo dużo trenerów w naszych klubach podchodzi do procesu treningowego w taki sam sposób – jeśli zapisujesz się do klubu i chcesz uprawiać skoki, to na początku bierzesz udział w kombinacji norweskiej. To połączenie skoków i biegania – bez względu na to, czy to bieganie na nartach, jazda na rolkach albo zwykłe biegi. Sam tak trenowałem, podobnie jest w innych krajach i to się sprawdza. Następnie w wieku 14-16 lat przychodzi czas, w którym trzeba zdecydować, czemu chcemy się poświęcić - czy to będą tylko i wyłącznie skoki czy nadal kombinacja norweska.
Ty kombinację norweską trenowałeś nawet jeszcze dłużej...
W zasadzie do 18. roku życia. Przy czym jak miałem 16 czy 17 , byłem zdecydowany na skoki. Ale mimo to brałem udział w zawodach w kombinacji norweskiej. Miałem nawet okazję wystartować trzykrotnie w Pucharze Świata.
Jeden sprzęt dla kilku młodych
Jak Twoje sukcesy przyczyniły się do promocji skoków?
Przede wszystkim zwiększyła się liczba adeptów tego sportu. Tak było, jest i będzie, że kiedy pojawia się jakaś osoba odnosząca sukcesy – muzyk, sportowiec, osoba publiczna, dzieci chcą się na niej wzorować. Stąd też dziś mamy zawodników odnoszących sukcesy. Powiem więcej, pojawiają się nowe pokolenia skoczków, którzy chcą być jak Kamil Stoch, Piotrek Żyła, czy Dawid Kubacki. To bardzo dobrze, że ta fala cały czas gdzieś tam się utrzymuje. Zwłaszcza, że młodzież coraz rzadziej uprawia sport. Niestety, ale tradycyjny sport coraz częściej wypiera esport. Gros dzieciaków woli być dziś youtuberami, nie chce im się fizycznie uprawiać konkretnej dyscypliny, nie lubią się ruszać. Sposób i kulturę spędzania wolnego czasu wynosi się z domu, więc stąd też ogromna rola rodziców w tym, by uświadamiali dzieci, że ruch jest niezbędny.
Niewątpliwie Twoje sukcesy, a także sukcesy młodego pokolenia przyczyniły się do lepszego finansowania tego sportu, a co za tym idzie stworzenia lepszych warunków szkolenia. Jak to wyglądało kiedyś, a jak jest dziś?
Obecnie jest bez porównania lepiej. Są obiekty, jest sprzęt, o niebo lepiej wygląda również finansowanie. Bardzo sporą pomoc klubom niesie Polski Związek Narciarski. Cała infrastruktura, zaplecze kadrowe, a także doświadczenie starszych sportowców daje duże możliwości rozwoju młodym. Kiedyś było tak, że by oddać skok, czekało się w kolejce z trzema czy czterema kolegami, czekając na sprzęt. Był jeden kombinezon, jeden kask, narty i buty...
Każdy ma inny styl
W biegu na 100 metrów wiemy, ile wynosi rekord i do czego się równać. Natomiast w skokach narciarskich jest tyle wypadkowych, że właściwie ciężko przewidzieć cokolwiek.
Zgadza się, aczkolwiek robi się wszystko, żeby osiągnąć sukces. Ale czy ostatecznie się go osiągnie, to już nikt nie da gwarancji. Na zawody rangi Pucharu Świata nie jedzie z całą pewnością żaden nowicjusz, tylko zawodnik doświadczony. Ma za sobą szereg startów, mocny trening, własne spostrzeżenia i świadomość tego skoku. Wie też doskonale, na czym się koncentrować – a mimo wszystko może zdarzyć się jakiś zgryz, ból, rozczarowanie, bo nie wyszło tak, jakby się chciało. Ale taki jest właśnie sport. I właściwie w każdej dyscyplinie, nawet tej, która wydaje się najbardziej sprawiedliwa i zewnętrzne warunki nie mają takiego wpływu – zawsze może wydarzyć się jakaś niespodzianka. Tutaj jedyną receptą na sukces jest robić wszystko z myślą o sukcesie, ciężko trenować, a potem czekać na swoją szansę.
Sama odległość na skoczni to nie wszystko. Kiedy zawodnik może otrzymać maksymalną notę za skok?
Są zasady i przyjęte normy przyznawania punktów za skoki. Najwyższą, tak zwaną dwudziestkę otrzymuje zawodnik, który zaprezentuje perfekcyjny telemark, dobry styl i daleki skok. Wprawdzie w przepisach zapisane jest, że odległość skoku nie ma znaczenia, ale nie widziałem, by sędziowie dawali wysokie noty za przeciętnej długości skok. Poza tym każdy zawodnik ma troszkę inny styl skakania.
O zwycięstwie decydują szczegóły
Gdybyś teraz miał do dyspozycji aktualny sprzęt i zaplecze, wyśrubowałbyś swoje wyniki? Ile zmieniło się na przestrzeni tych lat i gdzie jest granica w tym sporcie?
Czas mocno zmienił ten sport. Kiedy patrzę dziś na sprzęt, jaki jest dostępny i jak rozrósł się team, to jestem pod wrażeniem. Ja nie miałem takiego sztabu ludzi, który mamy teraz. Nie mieliśmy trenerów technicznych odpowiedzialnych za podpatrywanie nowinek technologicznych i szycie kombinezonów. Zawsze powtarzam, że czasy kiedy ja skakałem były inne. Kiedy ktoś porównuje mnie do Kamila Stocha odpowiadam: każdy z nas był najlepszy w swoich czasach. Skoki narciarskie tak mocno poszły do przodu, wyniki są tak wyżyłowane, że bardzo małe szczegóły odgrywają rolę przy zwycięstwie. Dlatego uważam, że oprócz tego, że trzeba być perfekcyjnie przygotowanym, to do tego trzeba mieć sztab ludzi, który pracuje na to zwycięstwo.
Co dzieje się w głowie przed skokiem?
Oj, przeróżnie się dzieje i to wszystko jest niesamowicie skomplikowane, jaki wpływ na nasze ciało ma psychika. To, co siedzi w głowie przed skokiem, jest uzależnione od zawodnika. Obecnie coraz częściej skoczkowie pracują z psychologami, którzy potrafią wyjaśnić zachodzące procesy, uzmysłowić mechanizm ich działania. Tłumaczą, jak się zachowywać, co ćwiczyć, na co zwracać uwagę. Wyobraź sobie, że siedzisz na rozbiegu i na dole są tysiące osób, które pojawiły się na zawodach tylko dla Ciebie i chcą widzieć Twoje sukcesy, a Ty starasz się ich nie zawieźć. To ogromna presja.
Twoje sukcesy były imponujące, w ślad za tym przyszła popularność, a nawet zjawisko nazwane “małyszomanią”. Jak sobie radziłeś z tą sławą?
To wcale nie jest takie proste. W moim przypadku to doświadczenie przychodziło etapami, aż w końcu nauczyłem się z tym żyć. A może bardziej niż żyć, powinienem powiedzieć, że nauczyłem się z tym sobie radzić. Ale na początku było zdecydowanie ciężko.
Chciałem być blisko sportu
Jak wygląda emerytura sportowa?
Wielu sportowców ma problem po zakończeniu kariery, a sam proces odejścia na sportową emeryturę jest dość skomplikowany. Po pierwsze trzeba sobie coś znaleźć w zastępstwo, bo jeśli odkładasz sport w 100 procentach po zakończeniu kariery, to ciężko poradzić sobie z powstałą pustką. Jeden z trenerów mawiał, że nie możesz od razu odłożyć sportu, ale musisz stopniowo coraz mniej trenować, i mniej, aż w pewnym momencie będziesz trenował bardzo mało. Ale mimo wszystko nadal będziesz trenował...
Jesteś dyrektorem koordynatorem ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim. Bycie działaczem sportowym jest naturalną konsekwencją kariery sportowej?
To pewnie zależy od człowieka. Ja nadal chciałem być blisko sportu i kiedy skończyło się finansowanie w rajdach samochodowych przystałem na złożoną mi propozycję ze strony związku. Cieszę się, że mimo zakończonej kariery sportowej mogę nadal działać na rzecz skoków narciarskich.
Chciałam zapytać Cię jeszcze o kultową bułkę z bananem? Co to za magiczny przepis?
Pomysł narodził się na skoczni, kiedy ze względu na złe warunki pogodowe musieliśmy czekać na oddanie skoku. Wszystko się przedłużało, brzuch burczał z głodu, a nie można było zjeść nic konkretnego, ponieważ momentalnie odbiłoby się to na wadze. Profesor wymyślił, że w takim przypadku dostatecznie syta, a także dodająca energii będzie bułka z bananem. Wysokowęglowodanowa strawa da potrzebną energię w kolejce do oddania skoku. I trzeba przyznać, że to działało.
Król Adam I, Król Małysz I, Orzeł z Wisły czy Polski Obiekt Latający to tylko niektóre z określeń, jakie nadano Ci. Czy jeszcze któreś sobie przypominasz?
Batman… Niczego innego nie mogę sobie na szybko przypomnieć. Ale faktycznie, pojawiały się różne określenia.
Adam Małysz
44 lata, czterokrotny mistrz świata i trzykrotny wicemistrz olimpijski, czterokrotny zwycięzca Pucharu Świata, triumfator Turnieju Czterech Skoczni; po zakończeniu kariery startował w wyścigach samochodowych (Dakar). Od kilku lat koordynator ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!