Reklama

Wywiad z Aleksandrą Kałucką zdobywczynią brązowego medalu na olimpiadzie w Paryżu

Z Aleksandrą Kałucką, brązową medalistką igrzysk olimpijskich w Paryżu, rozmawia Andrzej Bazylczuk

 

Przepustkę do Paryża zwinęłaś sprzed nosa swojej siostrze bliźniaczce Natalii, która przed zawodami w Budapeszcie miała większe szanse na olimpijski start. Natalia chyba się nie gniewała, skoro wywalczyłaś miejsce na podium.

[middle1]

Byłyśmy na to przygotowane. Już w Budapeszcie przed finałem powiedziałyśmy sobie, że niech wygra lepsza i szybsza. Tą lepszą okazałam się wtedy ja.

A jak wygląda Wasza koegzystencja na ściance?

Śmiało mogę powiedzieć, że bez mojej siostry nie byłoby tego sukcesu, więc uważam, że medal na igrzyskach to nasze wspólne osiągnięcie. Bardzo się wspieramy i bez Natalii nie udźwignęłabym tego konkursu mentalnie. Tymczasem udźwignęłam i pobiegłam dobre biegi. Oczywiście głównie dzięki swojej ciężkiej pracy, ale udział Natalii także jest niepodważalny.

 

 

Jesteście bliźniaczkami, które w dodatku z sukcesami uprawiają ten sam sport. Jak jest z charakterem?

To zależy od wieku. Gdy jesteśmy dorosłe, to nie ma już takich wielkich różnic. Stałyśmy się raczej podobne do siebie i lubimy wspólnie spędzać czas. Obie jesteśmy spokojne, trenujemy i skupiamy się na pracy. Zawsze jednak żartuję, że Natalia jest jedyną osobą, która potrafi mnie wyprowadzić z równowagi w jedną sekundę.

Co takiego potrafi zrobić, że w mgnieniu oka z oazy spokoju zamieniasz się w kłębek nerwów?

Chodzi o takie zwykłe rzeczy, które zdarzają się w każdym rodzeństwie. Gdy np. mamy zły dzień i jedno słowo wystarczy do rozpętania kłótni. Kto ma brata lub siostrę, to wie, o co chodzi.

Wróćmy do Paryża, gdzie na większości aren naszym sportowcom nie szło, a Ty z Olą Mirosław zdobyłyście złoto i brąz. Wycisnęłyście maksimum, na jakie pozwoliła drabinka turniejowa. A przecież oprócz Waszej trójki jest też grono innych zawodniczek prezentujących bardzo wysoki poziom. Z czego wynika ten fenomen wspinaczki sportowej?

Sporo osób myśli, że taki układ to przypadek, ale drabinka wynikała z tego, że byłam czwarta w eliminacjach. A z czego wynika sukces? Myślę, że wszystkie dziewczyny z polskiej kadry są bardzo pracowite. Jesteśmy bardzo skupione na celu, trenujemy ciężko i mądrze. Warto też pamiętać, że od lat mamy wiele generacji polskich wspinaczek na czas. Klaudia Buczek i Edyta Ropek już ponad 10 lat temu zdobywały medale Pucharu Świata. Kiedy zaczynałam się wspinać, to inspirowały mnie właśnie siostry Buczek [Klaudia i jej bliźniaczka Sylwia] i reszta kadry. Polskie zawodniczki od lat regularnie osiągają sukcesy na mistrzostwach świata. To jest już długa kultura, więc to nie był przypadek, że wspólnie z Olą stanęłyśmy na podium igrzysk olimpijskich.

 

 

...

Płatny dostęp do treści

Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.

Pozostało 64% tekstu do przeczytania.

Wykup dostęp

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 11/10/2024 22:19
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama