Reklama

Salomon Thundercross - wygodne i stabilne buty do biegania w trudnym terenie

Umówmy się – aż do marca czeka nas błoto, gołoledź albo topniejący śnieg zmieszany z mokrymi liśćmi. Czyli jesienno-zimowa codzienność na górskich szlakach, gdzie trzeba nam dobrego bieżnika, niskiej wagi i świetnego czucia podłoża na każdym kroku. Czy nowa trailowa glebogryzarka z francuskiej stajni podoła temu wyzwaniu?

 

Zamienię Cię na lepszy model

Na pierwszy rzut oka Salomon Thundercross ma wszystkie cechy żeby sprawdzić się w tak trudnych warunkach. Ale dla pewności wziąłem go pod lupę na miesięcznym teście. Ponad 300 km, bez litości, kilkanaście długich wybiegań, regularne leśne treningi, speed hiking po Beskidzie Wyspowym. A między tym wszystkim górski maraton i półmaraton z niemałym przewyższeniem.

Wychowany na kultowym modelu Speedcross spodziewałem się co najwyżej kontynuacji, ale w nowej, dizajnerskiej odsłonie. A to oznacza twardego, wąskiego buta, z podeszwą przypominającą opony Monster Trucków. Z cholewką zrobioną z siateczki, która dość szybko dokona żywota. Nic bardziej mylnego. Otwierając pudełko nie da się oprzeć wrażeniu, że projektanci Salomona odrobili lekcje naprawiając to, co nie działało. Zostawiając za to kultowe rozwiązania, z których słynie marka.

 

 

 

 

Czysto i stabilnie

Mam tu na myśli chociażby system sznurowania Quicklace oraz podeszwę Contagrip. Po pierwsze nie trzeba się martwić latającymi sznurówkami. Zamiast nich otrzymujemy kevlarową linkę (w formie pętli) opinającą równomiernie całą cholewkę. Wystarczy jedno mocne pociągnięcie, a system blokujący zrobi resztę roboty za nas. But jest „zasznurowany” w dwie sekundy. I co ważne – bez zbędnej regulacji czy konieczności dopasowania.

Z kolei wspomniany Contagrip, to gwarancja bardzo solidnej przyczepności na stromych, błotnistych podbiegach oraz w trakcie zbiegania po zboczach. Dobitnie przekonałem się o tym na zawodach w Beskidzie Niskim. Jest jak w Speedcrossach - biodra i korpus mogą latać na boki, ale noga jak przyrośnięta trzyma się ziemi. Właśnie dzięki podeszwie z charakterystycznymi, 5 mm wypustkami w kształcie litery Y, która samoczynnie oczyszcza się z materiału. Po co? Żebym nie musiał biec do mety z dodatkowymi kilogramami błota na butach. A jeśli już jesteśmy przy porządkach, to w przeciwieństwie do innych marek czy siateczkowego pokrycia, do umycia cholewki wystarczy gąbka z ciepłą wodą.

 

 

 

Zapraszam, dla każdego znajdzie się miejsce

Największa obawa dotyczyła jednak szerokości stopy. Generalizując, przeróżne modele Salomonów były zawsze dla mnie nazbyt wąskie. W Thundercrossach jest więcej miejsca nie tylko na palce, ale i w okolicach śródstopia. Mimo tego, niezależnie od nachylenia, ani razu nie odczułem aby stopa się przesuwała lub miała luzy – szczególnie na piętach. Dowód? Na pierwszym treningu zrobiłem prawie 20 km po lesie. Zero otarć, pęcherzy czy dyskomfortu. Odpowiadają za to widoczne po bokach paski czyli system SensiFit. Dba o to, by buty były odpowiednio trzymane właśnie przy śródstopiu. Odciążając w ten sposób palce i likwidując ich uciskanie. Tu zdecydowanie jestem na tak! Czarnym paznokciom i odciskom mówimy zdecydowane NIE. Tym bardziej jestem wdzięczny projektantom za gumowy otok na przodzie, który te moje wrażliwe palce chronił przed uderzeniami w kamienie, korzenie i inne terenowe przeszkody.

 

 

 

 

Komu, czemu te pioruny?

Liczby są bezlitosne. 4 mm drop, waga na poziomie 290 g (w rozmiarze 42) i solidny plaster dynamicznej pianki Energy Foam (aż 31 mm pod piętą i 27 mm pod palcami) czynią z Thundercrossów uniwersalnego żołnierza na dłuższe dystanse w bardzo zróżnicowanym terenie. Nieważne czy szukałem prędkości na kamienistym zbiegu z Mogielicy czy stabilności na mokrych liściach w krakowskim Lasku Wolskim. But dawał mi te samą pewność, że mogę dociskać jeszcze bardziej i przekraczać swoje granice. Tym chętniej już za chwilę, zabiorę swoją parę na pierwsze śnieżne przetarcie.

 

 

 

 

Jeśli cenisz sobie komfort, wygodę i szukasz obuwia na trudne, zmienne warunki, to Thundercrossy spełnią Twoje oczekiwania. Zwłaszcza, że cena katalogowa na poziomie 679 zł jest dość konkurencyjna w tym segmencie trailówek. Szczególnie gdy już teraz pojawiają pierwsze przeceny.

Na deser kwestia higieniczna. Być może nieistotna dla samego użytkowania, ale ważna dla Waszych domowników. Zastosowana w Thundercrossach wkładka OrthoLite o właściwościach antybakteryjnych, odprowadza wilgoć i nie rozprzestrzenia nieprzyjemnych zapachów nawet po długim treningu. Uwierzcie na słowo – rodzina doceni ten walor.

 

Sugerowana cena detaliczna: 679 zł

 

 

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do