Znajdujący się po słowackiej stronie Lodowy Szczyt pod względem wysokości zajmuje w Tatrach honorne trzecie miejsce. Przejście jego grani to jedno z moich ulubionych tatrzańskich wspomnień. Była wywołana ekspozycją adrenalina, sporo fajnego wspinania i oczywiście fantastyczne widoki.
Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 7(17)/2021.
[middle1]
– Wchodzimy na szczyt i schodzimy tą samą drogą? A może wolicie trawers, przejście granią z jednej strony na drugą? – pyta nas Ivan Krajčír, nasz słowacki przewodnik. Nie mamy wątpliwości, jasne, że wybieramy grań.
Następnego dnia o czwartej rano, jeszcze w totalnych ciemnościach, meldujemy się na parkingu w Starym Smokowcu, gdzie przesiadamy się do auta Ivana. To plus korzystania z opieki słowackich przewodników. Musimy dostać się na Hrebienok (1285 m n.p.m.), ale kursująca tam kolejka szynowa jest o tej porze nieczynna. Nie musimy jednak iść 40 minut mało ciekawą trasą na piechotę, bo Ivan (i jego koledzy z branży również), mają na ten odcinek specjalne przepustki. Za to od Hrebienoka trzeba zdać się już na własne nogi.

O tej porze na szlaku są jeszcze pustki. Spotykamy jedynie nielicznych, podobnych do nas, mających przed sobą jakieś ambitniejsze cele. Gdy już w Dolinie Małej Wody wychodzimy ponad granicę kosodrzewiny i zaczyna na dobre się rozwidniać, stajemy zauroczeni, aby podziwiać wiszące poniżej nas chmury, skrywające niczym pierzyna równinę, na której leży miasto Poprad.
Z kolei od zachodu hipnotyzuje nas oświetlana pierwszymi promieniami słońca Pośrednia Grań. Kolejny przystanek robimy nieco wyżej, gdy już na dobre wyłania się zamykający dolinę Lodowy (słow. Ľadový štít, 2627 m n.p.m.). Szczerze mówiąc, od strony polskiej wygląda on bardziej imponująco, ale i tak robi wrażenie. Jakby nie było przewyższa nasze Rysy o prawie 130 metrów i jest trzeci co do wysokości nie tylko w Tatrach, ale w całych Karpatach.
Mało kto wie, że przez 10 miesięcy był on najwyższym szczytem Polski! Tak tak, chodzi o okres od listopada 1938 roku do września 1939 roku, kiedy to wykorzystując rozbicie Czechosłowacji przez Hitlera, Polska zajęła Zaolzie oraz część Spiszu i Orawy, przez co Lodowy chwilowo był "nasz".

Lodowy Szczyt widziany z Doliny Pięciu Stawów Spiskich. Zdjęcie Przemysław Piegza
Po dość stromej końcówce podejścia meldujemy się w Terince, jak potocznie mówi się o Téryho Chacie, najwyżej położonym (2015 m n.p.m.), całorocznym tatrzańskim schronisku. Obiekt ten to prawdziwy zabytek. Stuknęły mu już 122 lata, a nazwa uwiecznia inicjatora budowy, węgierskiego taternika - z zawodu lekarza - zmarłego w 1917 roku Ödöna Tery`ego.
Siadamy na tarasie i popijając zrobiony z lokalnie rosnących ziół "tatrzański czaj", patrzymy na wznoszące się w okolicy szczyty zaliczane do Wielkiej Korony Tatr. Chodzi o 14 najwyższych tatrzańskich szczytów mających powyżej 8000 - nie metrów, ale stóp, czyli ponad 2438 metrów i wznoszących się minimum 100 m ponad najbliższą przełęczą. Z jednej strony wzrok przyciąga wspominana już Pośrednia Grań (2443 m n.p.m.) z popularną wśród wspinaczy Żółtą Ścianą, z drugiej - Baranie Rogi (2526 m n.p.m.), Durny (2623 m n.p.m.), którego słowacka nazwa brzmi lepiej, bo Pyšný štít. Trochę dalej wznosi się słynna Łomnica (2634 m n.p.m.), łatwo rozpoznawalna po budynku obserwatorium astronomicznego na szczycie (warto wiedzieć, że jest tam kameralny hotelik, w którym można przenocować!).

Autorka w drodze na Lodowy Szczyt. Zdjęcie z archiwum Moniki Witkowskiej
...
Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.
Pozostało 73% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępJeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie