Reklama

Czy schroniska górskie są nam jeszcze potrzebne? 100 zł za nocleg? To skandal, że tak mało

Polska jest krajem zdecydowanie nizinnym. Góry, choć występują niemal na całej południowej granicy, to zajmują zaledwie 3,3 proc. powierzchni kraju. A góry wysokie - te powyżej 1500 m n.p.m. – to już w ogóle tylko 0,2 proc. Mimo tak niewielkich, promilowych wręcz, ilości zdołaliśmy wykształcić potężna kulturę górską z newsami dotyczących gór na pierwszych stronach mediów mainstreamowych.

 

Nie jest to sytuacja nowa. Choćby wiek XIX to początek masowej turystyki górskiej. Parków Narodowych i Państwowej Straży Pożarnej wtedy jeszcze nie powołano, więc adaptacja różnego rodzaju bud pasterskich, a czasem budowa od zera obiektów nie była przesadnie zbiurokratyzowana. Schronienia służyły tym, który nie mogli zejść na czas do miasta. Nikt o rezerwacjach nie słyszał, podobnie jak o gniazdkach z elektrycznością czy łazienkach w pokojach.

 

W PRL-u do schronisk górskich jeździły wycieczki zakładowe

 

Potem przyszła wojna a po niej PRL, który zaprowadził organizacyjny porządek. Wszystkie te obiekty przemianował na schroniska górskie, oddał w zarząd jednej organizacji (PTTK), a licznym KO-wcom z fabryk nakazał organizować do nich wycieczki zakładowe. Obłożenie w 1983 roku to ponad 45 proc. w stosunku rocznym.

 

Wolna Polska od 1989 roku zachłysnęła się architekturą rodem z „Dynastii” i dla odmiany od przaśności minionej epoki – luksusowymi hotelami, żyrandolami i łazienkami w każdym pokoju. Granice nagle zostały otwarte i z dnia na dzień skończyły się czas prosperity w górach. Zamiast włóczyć się po szlakach, trzeba było zarabiać pieniądze. Nawet himalaizm zaliczył pokoleniową wyrwę, nie było komu na wyprawy jeździć.

 

Jednak schroniska przetrwały, dostosowując się jak tylko można – remontując, wyczarowując toalety w miejscach, w których nikt ich wcześniej nie przewidywał, ale przede wszystkich – schroniska uratował klimat. Zazwyczaj zabytkowe obiekty, którymi kierowali niesamowicie ciekawi ludzie, nierzadko utalentowani muzycznie i tacy co z niejednego chleba piec jedli. Może i niezbyt wygodnie, może bez łazienki w pokoju, ale człowiek jechał do schroniska dla klimatu i opowieści przy ognisku.

 

Katastrofa przez pandemię

 

A dziś? Od wybuchu pandemii w 2020 roku schroniska funkcjonują w nieustannym trybie awaryjnym i ich przetrwanie nie jest takie pewne. Najpierw odgórne zamknięcie, które w niektórych przypadkach dało się zrównoważyć rządowymi tarczami lub akcjami pomocowymi. Potem wybuch wojny w Ukrainie, który obiektom przy wschodniej granicy zdecydowanie nie pomógł, wreszcie gigantyczne podwyżki cen prądu i węgla.

 

I można by powiedzieć, że jest to sprawiedliwa plaga dotykająca wszystkich, ale to nieprawda. Inne, komercyjne obiekty, jeżeli się ich operatorowi to nie opłaca – na sezon zimowy mogą zostać po prostu zamknięte. Schroniska jako społecznie użyteczne, zgodnie z regulaminem powinny być ciągle otwarte. Tylko dla kogo?

 

Według danych GUS w 2021 roku obłożenie schronisk wyniosło 24,4 proc. Gorzej było tylko w schroniskach młodzieżowych (ale te są zazwyczaj w szkołach, więc nie ma problemu z ich utrzymaniem) i w kwaterach agroturystycznych (tu też jest to po prostu część rolniczego domu, bez dodatkowych kosztów). Niespełna 25proc. oznacza, że schronisko przez trzy czwarte miesiąca stoi puste. A jeżeli przyjąć, że wakacje są jednak czas prosperity, to stoi puste praktycznie przez całą zimę. A ogrzewać, płacić podatki i utrzymać pracowników trzeba przez cały rok.

 

Coraz trudniej o pracownika

 

A jak już przy pracownikach jesteśmy – to o tych ostatnio też coraz ciężej. Łatwiejszą pracę można znaleźć na każdym kroku – wszak bezrobocie utrzymuje się szczęśliwie na stale niskim poziomie. Ci, którzy jednak decydują się na „zawodową górską przygodę”, często chcą/muszą w obiekcie mieszkać – to zdecydowana większość obsady wszystkich schronisk położonych zazwyczaj na uboczu. Ale jeżeli jeszcze kilka lat temu normą były wieloosobowe sale – kadrówki to dziś oczekiwane są jednoosobowe pokoje, a najlepiej mini apartamenty. Pytania o dodatkowe korzyści znane z korporacji trafiają się nierzadko, a odpowiedzi, że benefitem jest widok z okna są uważane za żart boomersów.

 

Dzierżawcy, by sprostać temu wszystkiemu, robią tylko jedną rzecz, która jest możliwa – podnoszą ceny. Spotyka się to oczywiście z protestem tych, którzy przybywają do schroniska najchętniej na jedną noc z soboty na niedzielę i to tylko wtedy, jak jest w prognozie ładna pogoda. No bo jak to? 70, 80, a może i 100 zł to skandal. To prawda, skandal, że tak mało. Z jednego, dwóch dni noclegowych w tygodniu nie wyżyje się dni siedem.

 

Trzeba ciąć koszty. W schroniskach nie będzie wygód

 

Nieuchronnie czeka więc nas drugi etap „reformy” schronisk – dehumanizacja. Ponieważ skoro nie idzie oszczędzić na ogrzewaniu, czynszu czy prądzie, a oczekiwania co do płacy i socjalu są spore – to trzeba zrobić wszystko, aby ludzi w obsłudze schroniska zatrudniać jak najmniej. Pojawią się skrócone godziny pracy, onlinowe rezerwacje, zameldowania i wymeldowania, zamki w drzwiach na aplikację, automaty vendingowe i cała reszta tego nowoczesnego świata, od którego chcieliśmy uciekać w góry, by może bez wygód, ale jednak spotykać się z żywym człowiekiem.

 

Czy więc idea schronisk nie umrze? Nie będzie wygód, ludzi, klimatu… Pewnie przeżyje kilka schronisk, bez których nie uda się wędrować w dalsze partie gór, ale cała reszta?

 

Może rozwiązaniem będzie, znany ze Skandynawii system schronisk samoobsługowych? Cóż, jako wieloletni obserwator naszego ruchu turystycznego śmiem wątpić w długowieczność takiego projektu przekraczającą horyzont czasowy jednego sezonu.

 

Pomyśl o tym wszystkim, Drogi(!) Czytelniku, gdy w głowie twej pojawi się pytanie, czemu to tyle kosztuje…

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Wandzia mi nie psuje.. niech - niezalogowany 2023-04-14 11:22:39

    Bardziej zastanawia mnie dlaczego do SCHRONISKA w czasie burzy na Babiej nie wpuszczają, żeby mokrymi butami nie zniszczyć podłogi. Coraz częściej to są hotele górskie. Schroniska to wymierający gatunek.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Patka - niezalogowany 2023-04-15 15:37:22

    Dzwoniąc do wielu schronisk z prośbą o rezerwację miejsca, spotkałam się ze stwierdzeniem "nie ma miejsca i już" jeśli wszystkie łóżka były już zajęte. Oczywiście dopytywałam o glebę, ale w wielu przypadkach argument pandemii czy też "czasów popandemicznych" ma się dobrze. Dlaczego tak jest? Wiem, że nocleg na glebie nie jest wielkim wydatkiem, ale w "czasach kryzysu" (schronisk i nie tylko) chyba każdy grosz się liczy. Moim zdaniem schroniska nie raz same kreują się na hotele podwyższając standard dla wynajmujących pokoje przez odmawianie podłogi podrozojacym tanio glebowiczom. Nie rozumiem tego. Z tego co wiem założeniem schroniska jest nie odmawianie noclegu nikomu.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    FJ - niezalogowany 2023-04-17 08:28:35

    Miłośnik gór, zapaleniec który cały wolny czas spędza na wędrowce po Polskich górach. Ostatnio wolna przestrzeń na tego typu eskapadę pojawiła się w lutym i wybór padł na Karkonosze. Nocleg : Strzecha Akademicka. Prywatnie, znam się z osobami tam pracującymi. Wszyscy zgodnie twierdza ze tak źle jeszcze nie było. Chętnych coraz mniej, a jeżeli ktoś się pojawi to szybko ucieka, Cena noclegu mocno w gore, ceny posiłków dramat, herbata za 12 zł to standard lotniskowy. Jak to działa: Turystów coraz mniej, bo drogo - jaki plan? Co z tym robimy? - Oczywiście podnosimy ceny wszystkiego! Nie jestem z tych co jeżdżą w góry pic piwsko i balować do rana. Przez to tez poznałem kilka ciekawych osób, zapaleńców jak ja, które stwierdziły ze muszą zrewidować swoje planowane wyjazdy przez wzrost kosztów. Standard schroniskowy dawno został już zatracony, Brak możliwości spania na glebie? Brak wrzątku lub za dodatkowa oplata? Zakaz spożywania własnych posiłków? Płatna toaleta? Drodzy Najemcy, nie sztuka jest podnieść ceny i liczyć na "weekendowych gwiazdorów" którzy robią tygodniowy utarg. Sprzedać im kicz i tandetę za bardzo wysoka cenę. Sztuka jest prowadzić działalność w zgodzie z sumieniem i przeznaczeniem, jakie pamiętamy z dawnych lat.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Off.R.ma - niezalogowany 2023-04-28 22:23:36

    "Spotyka się to oczywiście z protestem tych, którzy przybywają do schroniska najchętniej na jedną noc z soboty na niedzielę i to tylko wtedy, jak jest w prognozie ładna pogoda. No bo jak to?" Parę dekad spaceruję po polskich górach i wydaje mi się, że ideą turystyki "z plecakiem" jest właśnie to, że jestem w drodze, idę od schroniska do schroniska, zatrzymując się w nich właśnie na jedną noc. W ostatnich latach spotkałem się, rozmawiałem z takimi administratorami schornisk, którzy chcieliby, aby odwiedzający ich turyści przybywali na "turnusy", tak na jeden, dwa tygodnie. Co robić dwa dni na Śnieżniku, a co dopiero przez tydzień? Poza tym, Pan Autor uważa, że turystykę powinno uprawiać się wtedy gdy zapowiadają deszcze i burze? No cóż, każdemu według potrzeb. Proszę też nie mylić potrzeby odnawiania bazy noclegowej z ambicją właścicieli, aby ze schronisk zrobić apartamentowce. Czy likwidowanie sal wieloosobowych i przebudowa w kierunku apartamentów z łazienkami ma na celu zadowolenie typowych "łazików", czy może robiona jest pod kątem ściągnięcia do obiektu bogatszej klienteli, np. amatorów narciarstwa? Ja odnoszę wrażenie, że z biegiem czasu mniej zamożni turyści są po prostu "solą w oku" dużej części administratorów schronisk. Jeśli tak, to sami sobie będą winni. Z polskich gór i tak nie da się zrobić alpejskich kurortów narciarskich. Niestety turystyka piesza w polskich górach, a właściwie, to w polskich "pagórkach", umiera i duża w tym wina administratorów schronisk. Wielu z nich, to obecnie po prostu "hotelarze" i właściciele "barów". Jak się robi dobrą atmosferę w schronisku, nie budując apartamentów i nie odmawiając odwiedzającym gitary (bo mogą ją uszkodzić), wiedzą np. na Jagodnej, Soszowie, czy w Chatce Górzystów. Przepraszam, że nie wymieniłem innych również bardzo się starających :)

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do