Reklama

Wolontariat dla Tatr. Rozmowa z doświadczoną wolontariuszką TPN

Z Anną Lawendowską, doświadczoną wolontariuszką tatrzańską, rozmawia Kuba Terakowski.

 

Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 2(36)/2024.

 

Od jak dawna działasz w "Wolontariacie dla Tatr"?

Od 2007 roku.

 

Czyli od samego początku?

Tak. Przez większość tego czasu byłam wolontariuszką, a przez dwa lata - wraz z pracownikiem TPN - pełniłam obowiązki koordynatora.

 

Jak tam trafiłaś?

Z rozpędu... (śmiech). Przez wiele lat uczestniczyłam w tatrzańskich Akcjach Letnich Straży Ochrony Przyrody, więc po jej rozwiązaniu zgłosiłam się do wolontariatu, gdy tylko został utworzony przez ówczesnego dyrektora, Pawła Skawińskiego.

 

Zdjęcie z archiwum Anny Lawendowskiej

 

Duży problem to śmieci

 

Na jakich zasadach działa Wolontariat dla Tatr?

Mamy kilka tak zwanych zadań głównych oraz dużą liczbę dodatkowych. Do tych pierwszych należą Patrol Krokusowy, Sprzątanie Tatr Zachodnich, Patrol Morskiego Oka oraz Stacja Edukacja na Kasprowym Wierchu.

 

Na czym polegają te zadania?

Patrol Krokusowy jest pierwszy, zaczyna się – w zależności od kwitnienia kwiatów - pomiędzy połową a końcem kwietnia. Zadaniem wolontariuszy jest ochrona krokusów przed zadeptywaniem ich przez turystów. Patrole działają na Polanie Chochołowskiej, w Dolinie Kościeliskiej oraz na Kalatówkach. Sprzątanie Tatr Zachodnich trwa od maja do października. Zbieramy śmieci w Dolinie Kościeliskiej wraz z udostępnionymi tam jaskiniami, na Polanie Chochołowskiej, w Dolinie Strążyskiej oraz Białego, na Ścieżce nad Reglami i Drodze pod Reglami, na Giewoncie i Czerwonych Wierchach. Z kolei Patrol Morskiego Oka pod koniec dnia zbieram śmieci wokół niego i nad Czarnym Stawem.

 

Nikt poza Wami nie sprząta Tatr? TPN wysługuje się wolontariuszami?

Ależ skąd! Wolontariusze prawie w ogóle nie sprzątają górnych partii Tatr Wysokich, obsługiwanych przez wynajęte firmy, a także Doliny Bystrej, Hali Gąsienicowej, Pięciu Stawów oraz drogi do Morskiego Oka. Tatry sprzątają też pracownicy TPN, do tego dochodzi Akcja Czyste Tatry, lecz wszystko to mało, bo to syzyfowa praca. A przecież Tatry same nie wytwarzają śmieci, wszystkie zostały wniesione i zostawione przez turystów. W plecakach nie brakuje miejsca na pełne butelki, puszki czy opakowania, lecz puste już się nie mieszczą... To bardzo przykre, przyroda Tatr ponosi tego konsekwencje.

 

I wolontariusze, którzy kilometrami dźwigają worki pełne śmieci po szlakach...

Żadna praca nie hańbi, a szczególnie taka potrzebna. Poza tym nie poprzestajemy na zbieraniu śmieci. Pełnimy też funkcję mobilnej informacji turystycznej, a w razie potrzeby jesteśmy też na wpół przyrodnikami, przewodnikami, ratownikami i strażnikami - zależnie od sytuacji oraz indywidualnego przygotowania i predyspozycji wolontariusza.

 

Patrol Morskiego Oka – od lewej Szymon, Natalia, Krzysztof, Joanna oraz nasza rozmówczyni Anna Lawendowska. Zdjęcie z archiwum Anny Lawendowskiej

 

Nie zależy nam na karaniu

 

Strażnikami? A jakie macie uprawnienia?

Takie jak każdy: możemy zwrócić uwagę widząc, że ktoś łamie przepisy. Wolontariusze są jednak bardziej zaangażowani i lepiej przygotowani.

 

Można więc wzruszyć ramionami i dalej spokojnie dokarmiać kaczki w Morskim Oku lub zrywać krokusy w Chochołowskiej przy wolontariuszach?

Wzruszyć ramionami można, dokarmiać i zrywać - nie. A w razie potrzeby wzywamy Straż Parku... Nam jednak bardziej zależy na edukacji, niż na karaniu. Lepiej, gdy upomniany turysta wróci z wycieczki z poczuciem winy, bo postąpił źle, niż sfrustrowany, bo zwrócono mu uwagę niesłusznie. Jest bowiem szansa, że ten pierwszy następnym razem nie tylko nie popełni błędu, lecz sam także kogoś upomni; natomiast ten drugi, następnym razem, tylko lepiej się rozejrzy, zanim zacznie zrywać krokusy...

 

A turyści często wzruszają ramionami?

Rzadko, ale tu działa efekt skali. Im większy tłum, tym czarnych owiec jest więcej. A tłum jest z roku na rok większy i coraz więcej trzeba turystom tłumaczyć. Mam wrażenie, że im łatwiejszy i lepszy mamy dostęp do wiedzy, tym nasza wiedza jest bardziej pobieżna i ograniczona.

 

Wspomniałaś też o Stacji Edukacja na Kasprowym Wierchu. Na czym ona polega?

To akcja prowadzona przez TPN wspólnie z Polskimi Kolejami Linowymi. Wolontariusze są zakwaterowani na Kasprowym Wierchu i pomagają edukatorom przyrodniczym, pracującym w pobliżu górnej stacji kolejki. Na to zadanie zawsze jest najwięcej chętnych.

 

A zadania dodatkowe?

Och, jest ich całe mnóstwo. Zlecane są doraźnie i w zależności od potrzeb. Decyduje o nich koordynator lub leśniczy. To na przykład liczenie kozic, sadzenie drzewek, grabienie skoszonych polan i zbieranie bukwi, a także drobne prace leśne, usuwanie roślinności synantropijnej [która przystosowała się do życia w środowisku silnie przekształconym przez człowieka]. To również oczyszczanie przepustów i drobna pomoc w remontach szlaków, kierowanie ruchem przy okresowym zamknięciu szlaków, wsparcie w Punkcie Informacji Turystycznej, na Targach Książek i podczas Nocy Muzeów oraz asystowanie osobom niepełnosprawnym. A w rejonie Morskiego Oka to dodatkowo także pomoc w badaniu koni, monitoring ruchu turystycznego, pomoc w parkowaniu samochodów na Palenicy, asystowanie edukatorom przyrodniczym, sprzątanie wyższych partii szlaków oraz monitoring niedźwiedzia.

 

Monitoring niedźwiedzia?

Ojej, to tak poważnie zabrzmiało... A rzecz w tym, że jeżeli turyści zgłoszą spotkanie z niedźwiedziem, a w pobliżu nie ma akurat pracowników TPN lub Straży Parku, lecz są wolontariusze, to oni pilnują, by nikt się nie zbliżał. To się czasem zdarza popołudniami, w rejonie Morskiego Oka. Grzegorz Bryniarski [leśniczy w Obwodzie Morskie Oko] nie jest w stanie być zawsze i wszędzie, chociaż to uwielbia.

 

Nie trzeba nas pilnować

 

Jak przebiega przeciętny patrol?

Każdy wolontariusz ma wyznaczoną trasę, wzdłuż której powinien pozbierać śmieci. Zbieranie odbywa się z góry na dół, czyli od punktu końcowego trasy do początkowego, na przykład od Stawu Smreczyńskiego do Kir, aby nie dźwigać śmieci niepotrzebnie. Po drodze interweniuje, gdy ktoś łamie przepisy lub służy informacją, gdy ktoś o coś pyta. Szlaki sprzątane są po południu. Śmieci zbieramy do worków o pojemności 25 litrów lub większych, gumowych plecakoworków. Patrole są przynajmniej dwuosobowe. W dalsze rejony - na przykład pod leśniczówkę w Chochołowskiej - wolontariusze są podwożeni, lub jadą sami - meleksem z Palenicy Białczańskiej nad Morskie Oko. Nad wszystkim czuwa koordynator, który w systemie nadzorowanym przez TPN, wyznacza zadania poszczególnym wolontariuszom na konkretnie dni. Gdy pada deszcz, wyjścia w teren bywają odwoływane.

 

A kto sprawdza. czy zadania wykonywane są poprawnie?

Pracownicy terenowi TPN. Zapewniam jednak, że nas nie trzeba pilnować. Nikt nie jedzie na wolontariat pod przymusem, wszyscy są zaangażowani i zależy nam na ochronie Tatr.

 

Co robicie z pozbieranymi śmieciami?

Zostawiamy w wyznaczonych punktach: na Palenicy Białczańskiej, w bazie "Storczyk" w Kirach, przy Centrum Edukacji Ekologicznej w Zakopanem oraz obok leśniczówek.

 

Ile śmieci zbierają wolontariusze?

Rocznie około 20 metrów sześciennych, czyli 800 pełnych, standardowych worków.

 

Jakich śmieci jest najwięcej?

Plastikowych butelek i chusteczek higienicznych.

 

A które są najbardziej kłopotliwe?

Butelki szklane, bo są ciężkie oraz pieluchy, bo... wiadomo… A dla mnie najkłopotliwszy był połamany wózek dziecięcy w Dolinie Strążyskiej, z trudem dotaszczyłam go do wylotu.

 

Zdarzyło Ci się znaleźć coś cennego?

Tak, powerbanki, kluczyki do samochodu, ale takie przedmioty oddajemy Straży Parku.

 

Przywileje wolontariusza

 

Czy wolontariusze są jakoś umundurowani?

Każdy dostaje specjalnie oznakowaną koszulkę, czapeczkę oraz bandanę. Dodatkowo wypożyczana jest kurtka oraz peleryna. Resztę trzeba mieć własną: buty, spodnie, polar, plecak i cały niezbędny ekwipunek.

 

Wyżywienie też we własnym zakresie?

Tak.

 

A macie jakieś ulgi?

Wolontariuszom przysługuje bezpłatny wstęp do TPN oraz Muzeum Tatrzańskiego i przejazd busem linii 69 z Kuźnic do Kir. Z bezpłatnego wstępu do TPN można korzystać do końca danego roku, co jest istotnym gratisem dla osób często odwiedzających Tatry. Zakwaterowanie też mamy gratis.

 

A gdzie jesteście zakwaterowani?

Mamy dwie główne bazy: w ośrodku "Storczyk" u wylotu Doliny Kościeliskiej oraz na Palenicy Białczańskiej, w budynku po Straży Granicznej. Ponadto wolontariusze Stacji Edukacji są zakwaterowani na Kasprowym Wierchu. Oni też, jako jedyni, mają bezpłatne posiłki i przejazd kolejką.

 

Dysponujecie w górach jakąś lepszą łącznością niż telefony komórkowe?

Mamy radiotelefony TPN, ale tylko nad Morskim Okiem i podczas Patrolu Krokusowego.

 

(Prawie) każdy może aplikować

 

A gdyby ktoś z naszych Czytelników chciał zostać wolontariuszem TPN, co musi zrobić?

Zapraszamy serdecznie, wystarczy zarejestrować się na stronie TPN (w zakładce "wolontariat"), a następnie zgłosić się na wybrane zadanie, na przykład turnus Sprzątania Tatr Zachodnich. Trwa on tydzień, przyjeżdżamy w niedzielę, a od poniedziałku ruszamy do pracy. Przed przyjazdem każdy wolontariusz otrzymuje via e-mail obszerne materiały, w których omówione są przepisy TPN, podstawowe informacje o topografii i przyrodzie Tatr, metodyka interwencji. Natomiast przed każdym samym turnusem w Centrum Edukacji Ekologicznej TPN przeprowadzane jest krótkie szkolenie. Każdemu wolontariuszowi przysługują dwa dni odpoczynku, gdy jest zwolniony z wykonywania przydzielonych zadań. Zawsze rezerwujemy też pewną pulę miejsc dla debiutantów, aby w akcji nie uczestniczyły wciąż te same osoby.

 

Jakie warunki trzeba spełnić, aby zostać przyjętym?

Trzeba być pełnoletnim, chociaż na tzw. wolontariat rodzinny przyjmowane są osoby młodsze. Niezbędny jest też dobry stan zdrowia oraz kondycja fizyczna i... psychiczna. Bo trzeba mieć świadomość, że podczas wolontariatu nie szukamy miejsc nastrojowych, cichych i odludnych, gdzie można odpocząć od świata, lecz wręcz przeciwnie - najbardziej potrzebni jesteśmy tam, gdzie tłum jest największy.

 

A kto weryfikuje stan zdrowia i kondycję?

Rzeczywistość.

 

Nie ma żadnych kursów, sprawdzianów, egzaminów wstępnych?

Nie ma. Nad Morskim Okiem dodatkowym warunkiem jest posiadanie prawa jazdy (ze względu na dojazdy melexem), znajomość przynajmniej jednego języka obcego oraz poszerzona wiedza o Tatrach, tam nie przyjmujemy debiutantów. Podobnie jak na Kasprowy Wierch.

 

Kiedyś poprzeczka była wyższa

 

Czy nie masz wrażenia, że wolontariusze są dziś słabiej przygotowani, niż w czasach Straży Ochrony Przyrody?

Ależ bez porównania! Kajetan [Gawarecki] niesamowicie wysoko ustawiał nam poprzeczkę. Kilkumiesięczny kurs, wyjazdy szkoleniowe, egzaminy: przyroda, topografia, ratownictwo, przepisy, metodyka interwencji. Wolontariat to przy SOP przedszkole. Akcje Letnie SOP były najwspanialszym okresem w moim tatrzańskim życiu!

 

A dlaczego rozwiązano SOP?

Przypuszczam, że głównie dlatego, iż była jedyną społeczną organizacją, której członkowie posiadali uprawnienia mandatowe.

 

To nie lepiej było tylko odebrać te uprawnienia?

Nie mnie o to pytaj.

 

Czy analogiczne wolontariaty są organizowane w innych parkach narodowych?

Tak, w większości, a spośród górskich: w Gorcach, Górach Stołowych, Karkonoszach, Pieninach, na Babiej Górze i w Magurskim Parku Narodowym.

 

Przykre jest lekceważenie przyrody

 

Ile osób uczestniczyło dotychczas w wolontariacie dla Tatr?

Prawie pięć tysięcy, w większości są to osoby w wieku 25-30 lat, ale nie brakuje młodszych i starszych, nawet 60 plus. A, co ciekawe, dwie trzecie wolontariuszy stanowią dziewczyny.

 

Co w pracy wolontariusza jest najprzyjemniejsze?

Przebywanie na świeżym powietrzu i w pięknych miejscach. Kontakt z ludźmi i świadomość, że robię coś dobrego dla środowiska. A bardziej prozaicznie - gdy ktoś poprosi mnie o worek i sam zaczyna zbierać śmieci.

 

A zatem najmniej przyjemne jest...

...gdy ktoś widząc, jak zbieram śmieci, wrzuca mi swoje do worka. Nie jestem mobilnym śmietnikiem. I gdy ktoś mówi: „Patrz córciu, jeżeli nie będziesz się uczyć, to też będziesz zbierać śmieci, jak ta pani...” Przykre jest też lekceważenie przyrody. Turyści są coraz bardziej roszczeniowi i mniej świadomi ekologicznie. Wiesz po co się przede wszystkim teraz chodzi w Tatry?

 

Nie mam pojęcia.

Żeby zrobić selfie i pochwalić się w sieci.

 

A Ty wolisz selfie w Tatrach Zachodnich, czy nad Morskim Okiem?

Nie robię selfie, Tatry są ładniejsze ode mnie. A wolę Tatry Zachodnie, bo nad Morskim Okiem tłum jest taki, że nawet doświadczonemu wolontariuszowi trudno jest dłużej wytrzymać. Tam potrzebna jest nie lada odporność psychiczna.

 

Masz swoje ulubione miejsca, w które chodzisz po pracy?

Mam, to np. Przysłop Kominiarski, tam jest najmniej ludzi, można wziąć książkę i spokojnie poczytać. A gdy chcę wybrać się nieco wyżej, to wybieram się na Suchy Wierch, tam gdzie kończy się szlak, prowadzący dawniej na Kominiarski Wierch. Widok stamtąd nie ma równych sobie. Natomiast gdy mam ochotę trochę się zmęczyć, to idę w stronę Czerwonych Wierchów. Można tam spotkać wspaniałe kierdle kozic, rekordowo widziałam 62 sztuki. I ani jednego człowieka...

 

Anna Lawendowska

Mieszka w Warszawie, z wykształcenia geodeta i mgr ochrony przyrody, pracuje w biurze podróży. W latach 1999-2001 należała do Grupy Tatrzańskiej Straży Ochrony Przyrody, a od 2007 roku działa w „Wolontariacie dla Tatr.”

 

W wydaniu drukowanym ten artykuł znajdziesz pod tytułem "Nie jestem mobilnym śmietnikiem".

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 28/07/2024 22:19
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do