Reklama

W górach łatwo zabłądzić! O wyzwaniach podczas jesiennych wycieczek w góry

Po każdej informacji o trudnej akcji ratowników w Tatrach próbuję wejść w buty kogoś, kto był zmuszony wezwać pomoc. Wyobrażam więc sobie, że przyjeżdżam do Zakopanego z plecakiem pełnym marzeń i czym prędzej ruszam w góry.

 

Jesień to trudny czas

 

Na początku mojej przygody górskiej bywało, że zwyciężała czysta ambicja. Wówczas zamiast kolejnej wycieczki czy wspinaczki sytuacja zmuszała mnie do walki o przeżycie.

 

Po każdej informacji o trudnej akcji ratowników w Tatrach próbuję wejść w buty kogoś, kto był zmuszony wezwać pomoc. Wyobrażam więc sobie, że przyjeżdżam do Zakopanego z plecakiem pełnym marzeń i czym prędzej ruszam w góry. Nie do końca orientuję się, jak długo pójdę na szczyt. Wiem tylko, że zaprowadzi mnie tam szlak czerwony, zielony lub w innym kolorze. Niestety, nie jestem świadomy tego, że w okolicy mogą być różne szlaki oznaczone w ten sam sposób. 

 

Jest już jesień, więc biorę ze sobą cieplejszą kurtkę jak do lasu na grzyby, które tak pięknie obrodziły w tym roku. Na nogach mam sportowe buty, bo góry to przecież outdoor, oprócz tego butelkę picia i kilka batonów na wypadek, gdyby wycieczka przedłużyła się do kilku godzin. Dopiero później, w miarę przedeptanych kilometrów, każdego pokonanego przewyższenia, coraz gorszej pogody i zbliżającego się końca dnia, czuję coraz większe zmęczenie. 

 

Wtedy nie zauważam już, że od dawna nie było oznakowania szlaku i coraz bardziej zdenerwowany dostrzegam, iż znajduję się w fatalnej sytuacji. Tak naprawdę, to nie wiem,  gdzie jestem i w którą stronę powinienem iść. Mogło być też o wiele gorzej, np. w eksponowanym miejscu, gdzie moje buty świetnie spisujące się na parkiecie, co rusz ślizgają się na mokrym podłożu. Zgrabiałe z zimna dłonie nie utrzymują skały i w końcu zaczynam się zsuwać...

 

Nie wiem, czy właśnie tak to właśnie wygląda, ale z opisów, opowiadań i rozmów domyślam się, że może być podobnie jak w moim opisie. Pobłądzenia i poślizgnięcia skutkujące upadkiem to najczęstsze przyczyny interwencji ratowników o tej porze roku. Dlatego podzielę się z Wami moim doświadczeniem. 

 

Rzadko gubiłem drogę w czasie przemierzania górskich szlaków. Za to zdarzało się to stosunkowo często na początku mojej przygody ze wspinaniem. Dla świeżo upieczonego taternika największą trudnością jest bowiem trafienie w drogę wspinaczkową. Często bywa to przyczyną dość kuriozalnych sytuacji. Zdarzały się np. historie przejść ścian, podczas których wszystko zgadzało się z opisem z przewodnika. A na koniec okazywało się, że śmiałkowie zdobyli nie tę górę, którą zamierzali. Równie częstym błędem jest pobłądzenie w ścianie, w której znajduje się wiele dróg wspinaczkowych. Wówczas wchodzi się w inne drogi, czasem trudniejsze, czasem w mało uczęszczane, ale niebezpieczne i kruche. Już jako instruktor często korygowałem swoich kursantów, którzy zbaczali w teren niewspinaczkowy. Charakteryzuje się on tym, że taka skała zazwyczaj pokryta jest porostem, do tego bywa szara i krucha. Nie ma śladów ludzkich w postaci wyślizganych kamieni, wygładzonych do białości chwytów i stopni. 

 

W turystyce jest identycznie. Zejście ze szlaku równoznaczne jest z wkroczeniem w teren, w którym wszystko się rusza, skała jest szorstka i porośnięta. Osoba doświadczona po kilku metrach zauważy, że coś jest nie tak, a każdy kolejny metr i krok może być fatalny. Ale dla kogoś, kto wkracza w nieznany sobie świat, takie znaki są nieczytelne i mówią tyle samo, co pismo zapisane w nieznanym języku. 

 

Jedną z najistotniejszych umiejętności była nauka topografii rejonu, w którym zamierzałem działać. I nie chodzi o tę teoretyczną, tylko o praktyczne przekładanie informacji z map i przewodników. Obecnie to jest dość łatwe - przy dzisiejszym dostępie do informacji, mnogości zdjęć, aplikacji w 3D. Wystarczy tylko chcieć i mieć tyle zaparcia podczas planowania, jak w czasie samej wycieczki w góry. 

 

Jesień to czas, kiedy warunki są bardzo ciężkie. Na ogół jest zimno, ślisko, szybko zapada zmrok. Przed wyjściem w góry na wymarzone Rysy, Zawrat, czy Świnicę, należy sobie zadać pytanie: czy zrobiłem/zrobiłam wszystko, żeby bezpiecznie wrócić do schroniska? I czy jestem gotowy/gotowa, by w warunkach, jakie teraz panują, zdecydować się na walkę o życie? Cotygodniowe raporty ratowników TOPR dowodzą niestety tego, że najpewniej nie padły powyższe pytania.

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 22/11/2024 17:38
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do