Po każdej informacji o trudnej akcji ratowników w Tatrach próbuję wejść w buty kogoś, kto był zmuszony wezwać pomoc. Wyobrażam więc sobie, że przyjeżdżam do Zakopanego z plecakiem pełnym marzeń i czym prędzej ruszam w góry.
Na początku mojej przygody górskiej bywało, że zwyciężała czysta ambicja. Wówczas zamiast kolejnej wycieczki czy wspinaczki sytuacja zmuszała mnie do walki o przeżycie.
Po każdej informacji o trudnej akcji ratowników w Tatrach próbuję wejść w buty kogoś, kto był zmuszony wezwać pomoc. Wyobrażam więc sobie, że przyjeżdżam do Zakopanego z plecakiem pełnym marzeń i czym prędzej ruszam w góry. Nie do końca orientuję się, jak długo pójdę na szczyt. Wiem tylko, że zaprowadzi mnie tam szlak czerwony, zielony lub w innym kolorze. Niestety, nie jestem świadomy tego, że w okolicy mogą być różne szlaki oznaczone w ten sam sposób.
Jest już jesień, więc biorę ze sobą cieplejszą kurtkę jak do lasu na grzyby, które tak pięknie obrodziły w tym roku. Na nogach mam sportowe buty, bo góry to przecież outdoor, oprócz tego butelkę picia i kilka batonów na wypadek, gdyby wycieczka przedłużyła się do kilku godzin. Dopiero później, w miarę przedeptanych kilometrów, każdego pokonanego przewyższenia, coraz gorszej pogody i zbliżającego się końca dnia, czuję coraz większe zmęczenie.
Wtedy nie zauważam już, że od dawna nie było oznakowania szlaku i coraz bardziej zdenerwowany dostrzegam, iż znajduję się w fatalnej sytuacji. Tak naprawdę, to nie wiem, gdzie jestem i w którą stronę powinienem iść. Mogło być też o wiele gorzej, np. w eksponowanym miejscu, gdzie moje buty świetnie spisujące się na parkiecie, co rusz ślizgają się na mokrym podłożu. Zgrabiałe z zimna dłonie nie utrzymują skały i w końcu zaczynam się zsuwać...
Nie wiem, czy właśnie tak to właśnie wygląda, ale z opisów, opowiadań i rozmów domyślam się, że może być podobnie jak w moim opisie. Pobłądzenia i poślizgnięcia skutkujące upadkiem to najczęstsze przyczyny interwencji ratowników o tej porze roku. Dlatego podzielę się z Wami moim doświadczeniem.
Rzadko gubiłem drogę w czasie przemierzania górskich szlaków. Za to zdarzało się to stosunkowo często na początku mojej przygody ze wspinaniem. Dla świeżo upieczonego taternika największą trudnością jest bowiem trafienie w drogę wspinaczkową. Często bywa to przyczyną dość kuriozalnych sytuacji. Zdarzały się np. historie przejść ścian, podczas których wszystko zgadzało się z opisem z przewodnika. A na koniec okazywało się, że śmiałkowie zdobyli nie tę górę, którą zamierzali. Równie częstym błędem jest pobłądzenie w ścianie, w której znajduje się wiele dróg wspinaczkowych. Wówczas wchodzi się w inne drogi, czasem trudniejsze, czasem w mało uczęszczane, ale niebezpieczne i kruche. Już jako instruktor często korygowałem swoich kursantów, którzy zbaczali w teren niewspinaczkowy. Charakteryzuje się on tym, że taka skała zazwyczaj pokryta jest porostem, do tego bywa szara i krucha. Nie ma śladów ludzkich w postaci wyślizganych kamieni, wygładzonych do białości chwytów i stopni.
W turystyce jest identycznie. Zejście ze szlaku równoznaczne jest z wkroczeniem w teren, w którym wszystko się rusza, skała jest szorstka i porośnięta. Osoba doświadczona po kilku metrach zauważy, że coś jest nie tak, a każdy kolejny metr i krok może być fatalny. Ale dla kogoś, kto wkracza w nieznany sobie świat, takie znaki są nieczytelne i mówią tyle samo, co pismo zapisane w nieznanym języku.
Jedną z najistotniejszych umiejętności była nauka topografii rejonu, w którym zamierzałem działać. I nie chodzi o tę teoretyczną, tylko o praktyczne przekładanie informacji z map i przewodników. Obecnie to jest dość łatwe - przy dzisiejszym dostępie do informacji, mnogości zdjęć, aplikacji w 3D. Wystarczy tylko chcieć i mieć tyle zaparcia podczas planowania, jak w czasie samej wycieczki w góry.
Jesień to czas, kiedy warunki są bardzo ciężkie. Na ogół jest zimno, ślisko, szybko zapada zmrok. Przed wyjściem w góry na wymarzone Rysy, Zawrat, czy Świnicę, należy sobie zadać pytanie: czy zrobiłem/zrobiłam wszystko, żeby bezpiecznie wrócić do schroniska? I czy jestem gotowy/gotowa, by w warunkach, jakie teraz panują, zdecydować się na walkę o życie? Cotygodniowe raporty ratowników TOPR dowodzą niestety tego, że najpewniej nie padły powyższe pytania.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie