W Tatrach - i nie tylko - zdarzają się wypadki, mniej lub bardziej tragiczne, ale wszystkie niezwykle spektakularne i medialne, oczywiście. Rzecz jasna to nie wypadki były katalizatorem katowickiej konferencji „Bezpieczeństwo na szczycie”, lecz autentyczna troska o to, by w górach ludzie czuli się bezpieczniej.
Tytuł konferencji dotyczącej bezpieczeństwa w górach, która odbyła się 7 czerwca w Katowicach, jest zbitką „Bezpieczeństwa” i „Na Szczycie”. To sugeruje, zresztą zupełnie słusznie, że inicjatorem, pomysłodawcą oraz realizatorem był magazyn górski „Na Szczycie”, na którego łamach piszę ten felieton. Geneza tej inicjatywy, której twarzą był Kajetan Domagała, jest prosta. W Tatrach i nie tylko zdarzają się wypadki, mniej lub bardziej tragiczne, ale wszystkie niezwykle spektakularne i medialne, oczywiście. Wystarczy powiedzieć, że wypadek grupy polskich turystów zimą tego roku na Gerlachu wzbudził zainteresowanie nie tylko w wąskim gronie ludzi aktywnie zajmujących się górami. Media mainstreamowe rozpisywały się w charakterystycznym dla siebie stylu, „jak to się mogło stać” i „kto jest za to odpowiedzialny”. Rzecz jasna to nie ten wypadek był katalizatorem opisywanej tu inicjatywy konferencyjnej, lecz autentyczna troska o to, by w górach ludzie czuli się bezpieczniej. Stąd konferencja i mnogość tematów. Ale od początku.
Jak wlać do głów Polek i Polaków zasady bezpieczeństwa w górach?
Konferencję zorganizował magazyn „Na Szczycie”. Wsparł ją Prezydent Miasta Katowice, Marcin Krupa, a wszystko odbyło się w gościnnych, socrealistycznych wnętrzach Pałacu Młodzieży. Były cztery panele dyskusyjne; pierwszy pod nazwą „Najgroźniejsze oblicza Tatr”, drugi – „Góry w Polsce i na świecie”, trzeci – „Bezpieczeństwo w górach” i czwarty – „Początki początków”, czyli jak się można domyślić o tym, jak uczyć bezpieczeństwa w górach. Na widowni głównie młodzież szkolna i ich wychowawcy, nauczyciele i opiekunowie. W kuluarach sporo znaczących postaci ze świata gór. Słowem wszystko, co na przyzwoitej konferencji być powinno.
Przewijało się kilka wątków. Pierwszy dotyczył tego, kto jest w stanie skutecznie wlać do głów ludzi (pytanie: których głów? pozostaje niezmienne) zasady bezpieczeństwa? Co to powinno być, żeby zostało, no i oczywiście, jak to zrobić? I to jest clue całego problemu. Nie trzeba być detektywem o umiejętnościach Sherlocka Holmesa, żeby stwierdzić, że jest to prawie mission impissible. Wystarczy przywołać w pamięci, jak długo wdrażano zasady bezpieczeństwa na drogach i z jakim skutkiem?
Czy nam się to podoba czy nie, jesteśmy społeczeństwem Januszów i Grażynek, dla którego paradygmat „jakoś to będzie” jest ważniejszy od paradygmatu „życie mam jedno”. Więc czy oni powinni być studentami na „uczelni nauk o bezpieczeństwie w górach”?
Bezpieczeństwo w górach. Trzeba stawiać na świadomych rodziców
Lwia większość gości, uczestników konferencji uważała, że nie. Trzeba stawiać na młodzież. Między innymi właśnie na dzieci Januszów i Grażynek, żeby nie zdążyli wlać w latorośle swojej filozofii. Trzeba stawiać na świadomych i odpowiedzialnych rodziców, wtłaczających w swoje potomstwo od młodych lat zasady bezpiecznego „korzystania” z gór lub, jak wielu panelistów wskazywało, szeroko pojętego outdooru. Trzeba stawiać na świadome środowiska ludzi młodego pokolenia, jak kluby turystyczne lub wspinaczkowe, które konsekwentnie wprowadzają w życie zasady bezpieczeństwa na swoim podwórku.
Trzeba także stawiać na środowiska przewodnickie i alpinistyczne, które są doskonałym rozsadnikiem bezpieczeństwa w górach. To wszystko może jednakże nie wystarczyć. Ludzi przybywa, natomiast gór nie – dlatego tłok w nich był, jest i będzie. Bardzo ciekawe statystyki przedstawił m.in. Andrzej Maciata (TOPR). Dotyczyły wejść na Rysy i wypadków, jakie się tam zdarzają. Tłum ludzi, wszelkiej górskiej proweniencji, prący bezpardonowo na wierzchołek, może przyprawić o ból głowy każdego ratownika górskiego.
Armagedon na Giewoncie
Nie trzeba mieć wybujałej wyobraźni, żeby stworzyć obraz armagedonu, jaki wydarzył się na Giewoncie pewnego pięknego (nie do końca, jak się okazało) dnia. Ktoś powie, że dwa takie przypadki w tak krótkim czasie nie mogą (ze statystycznego punktu widzenia) się wydarzyć. Życie jednak to nie statystyka i taki czarny scenariusz może się zrealizować każdego dnia. Co istotne w tym kontekście, możliwości sprawcze TOPR-u są ograniczone liczbą ratowników, sprzętu i zostały brutalnie sprawdzone na Giewoncie. Także, co jest nie bez znaczenia, możliwości wytrzymałości psychicznej ratowników. Może zatem lepiej byłoby nie testować ich jeszcze raz w tak stresujących warunkach. Jak to uczynić?
W kuluarach padł strasznie niepopularny i antydemokratyczny, ale pragmatyczny, argument za limitowaniem wejść na najbardziej popularne góry w Tatrach, jak Giewont, Świnica czy Rysy. Przecież nie każdy Polak musi je „zaliczyć”, gdy przyjedzie na wczasy do Zakopanego. Nawet gaździna z żętycą i oscypkami od dawna (jeśli w ogóle tam była) urzęduje w dolinach. Oczywistym jest, że nikomu nie można zakazać tego typu aktywności. Pytanie jednak, jak uzmysłowić ludziom zasadność odpowiedniego przygotowania do wyjść w góry. Pociągnąłem teraz trochę wprawdzie, jak prezes pewnej znanej polskiej partii politycznej, „kijem po sztachetach” i czekam, kto i jak się odezwie.
Bezpieczeństwo “Na Szczycie”. Takie konferencje są potrzebne
Jednak wracając do konferencji, bo siła by mówić o tym wydarzeniu, to byłem, jestem i będę entuzjastą takich inicjatyw. Jest to świetna arena wymiany myśli, poglądów (różnych, różnistych), szukania rozwiązań, zawiązywania koalicji etc. Musimy stanąć na głowie, żebyśmy mogli się spotkać w Katowicach w przyszłym roku i w kolejnych latach także. Tak, by to wydarzenie było już zawsze z nami. Kiedyś w przyszłości bowiem urodzi się, nie bez bólu zapewne, dobry program, jak polepszyć bezpieczeństwo w górach, a przecież o to właśnie chodzi.
Na koniec miałem napisać o polskich wyprawach alpinistycznych w Karakorum. No i nie napiszę, bo ich nie ma. Za to jest wysyp informacji o wyprawach komercyjnych. A o nich nie chcę pisać. Czekam aż wyjedzie wreszcie elita z PHS-u, to będzie o czym pisać.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie