Reklama

Koniec wolności w Nepalu

Decyzja o zamknięciu himalajskich szlaków dla samodzielnych turystów zapadła tuż przed sezonem. Nepalski rząd znany jest z idiotycznych regulacji. Ta jednak całkowicie zmienia oblicze turystyki w tym kraju i odsyła w niebyt tysiące gości.

 

Rok 2020 zapisał się bardzo niewesoło w historii Nepalu, jednego z najbiedniejszych państw Azji i kraju leżącego pod Dachem Świata. Na ten właśnie sezon planowano ogromną kampanię wizerunkową, promującą turystykę w Himalajach. Biura podróży spodziewały się kilku milionów gości. Kraj mieli wypełnić turyści ze Wschodu i Zachodu, wzmacniając kruchą ekonomię kraju. Co wyszło z wielkiej kampanii? Pandemia koronawirusa zmiotła wszystkie plany w niebyt i kraj pogrążył się w turystycznym marazmie. Przewodnicy i agencje poszli na bezrobocie, a turystyczne dzielnice i szlaki górskie świeciły pustkami. Nawet teraz, po trzech latach, na ulicach Katmandu kupić można magnesy i naszywki z dumnym sloganem „Nepal Year of Turism – 2020”.

 

Gdy przyjechałem do Nepalu w grudniu 2021, turystyka ledwo żyła. Musiałem wrócić tam wiosną tego roku, by zobaczyć Nepal, jaki pamiętam – pulsujący życiem, gwarny i pełny gości. Coś się jednak zmieniło.

 

Nepal od lat pogrążony jest w kryzysie i figuruje na dole tabel rozwoju państw azjatyckiego kontynentu, a stoi za tym przede wszystkim niestabilność polityczna. Owszem, dawne rewolucje przeszły do historii, ale zastąpiły je częste zmiany rządów i korupcja. Efekt? Niepewne prawo, które tym razem zostało wycelowane w przybyszów.

 

Gdy zimą tysiące turystów postanowiły wrócić w Himalaje po trzech latach pandemii, rezerwacje biletów i miejsc noclegowych ruszyły lawinowo. Trekkerzy spodziewali się, że będą mogli wrócić na szlaki wokół Everestu, Annapurny czy Gokyo, by kontemplować widoki najwyższych gór świata. Urzędnicy Ministerstwa Turystyki mieli jednak swoją koncepcję. Niespodziewanie, gdy sezon się zaczął, wybuchła bomba: od tej pory trekkingi w Nepalu dozwolone są wyłącznie w towarzystwie lokalnych przewodników. Nikt nie ma prawa wędrować po górach samodzielnie – w grupie czy indywidualnie, nie ma to znaczenia. Zakaz obowiązuje wszędzie, także na szlakach poprzednio otwartych dla samodzielnych wędrowców.

 

- Decyzję podjęto dla dobra turystów. Podczas samotnej wędrówki mogą się oni gubić lub wchodzić w niebezpieczne sytuacje - ogłosił jakiś urzędnik.

 

Trudno o bardziej bzdurne wyjaśnienie. Oczywiście, wypadki zdarzają się wszędzie. W porównaniu np. z polskimi Tatrami jest ich w Nepalu tak mało, że względy bezpieczeństwa nie są żadnym argumentem. Co zatem stoi za decyzją? Na pewno chęć stworzenia większej liczby miejsc pracy dla przewodników i tragarzy. W końcu to oni – a raczej agencje, zgarniające lwią część pieniędzy w tym biznesie – staną się monopolistami na rynku turystyki górskiej. Czy dla Nepalu oznacza to jednak specjalny wzrost zatrudnienia? Nie bardzo.

 

Według ostatnich statystyk sprzed pandemii, zaledwie co dziewiąty turysta przybywający do Nepalu wędrował samodzielnie. Ogromna większość była już klientami zorganizowanych grup. Gdy więc myślę o tej decyzji, przypomina mi się słynna piosenka Wojciecha Młynarskiego: „Co by tu jeszcze spieprzyć panowie? Co by tu jeszcze?”

 

Część bardziej zamożnych turystów pokornie przystanie na to rozwiązanie. Ci mniej zasobni, dla których 30 dolarów dziennie, jakie wydaje się średnio pod Everestem czy Annapurną to już dużo, nie zdecydują się na dołożenie drugiej takiej kwoty tylko po to, by towarzyszył im przewodnik. Zresztą dla kogoś doświadczonego jest on kompletnie zbędny. Ci przeniosą się w góry pozwalające korzystać z wolności wędrówki, np. do Azji Centralnej, w Andy lub Kaukaz. Tysiące gości, takich jakim ja sam byłem kilkanaście lat temu, po prostu zniknie z tego kraju.

 

A nepalscy urzędnicy? Będą zacierać ręce, wspólnie z agencjami i władzami ds. turystyki, licząc pieniądze i gratulując sobie tej decyzji.

I wszystko będzie jak w piosence mistrza Młynarskiego:

„Niechaj ta myśl im wzrok rozpromienia, niech zatrą ręce,
Że tyle jeszcze jest do spieprzenia, a będzie więcej.”


 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do