Reklama

Trasa turystyczna z Gubałówki do Chochołowa na Pogórzu Gubałowskim - propozycja dla unikających tłumów, ciesząca okiem i spokojem, nieco zapomnianych szlaków turystycznych w Tatrach.

Zderzenie natury z kulturą, a w zasadzie z popkulturą, sacrum z profanum, ciszy z hałasem… Gdzie? Jest jedno takie miejsce w polskich górach – Gubałówka. Ale żeby się o tym przekonać, trzeba dotrzeć na nią z odległego o 15 km Chochołowa. Być może wtedy docenimy, jaką wartością jest w życiu cisza.

 

Proponowana przeze mnie trasa to propozycja dla tych, którzy chcą uniknąć tłumów na szlakach. Kiedy nawet w dolinach reglowych zaczyna się robić ciasno, a kolejki ustawiają się już nie tylko przed wejściem na Giewont czy na Orlej Perci, ale i przed Sarnią Skałą, przenosiny na Pogórze Gubałowskie zrobią dobrze każdemu. Tym bardziej, że co jakiś czas łagodne zbocza Tatr Zachodnich i bardziej surowe Tatry Wysokie będą odkrywały z czerwonego szlaku całe swoje oblicze. Będziemy mieli więc najwyższe polskie góry na wyciągnięcie dłoni. Może w towarzystwie niespecjalnie błyśniemy, kiedy powiemy, że zdobyliśmy Gubałówkę z Chochołowa, ale lepiej zorientowani w miejscowych realiach powiedzą – ten szlak ma swoją wartość.

 

Jak Chochołów, to do wód

 

Powstanie chochołowskie, zwane także „insurekcją pod Tatrami”, czyli zbrojne wystąpienie górali z Chochołowa, Cichego, Dzianisza oraz Witowa przeciwko uciskowi dworskiemu oraz władzom carskim z 21 lutego 1846 roku, to na tyle odległa historia, że nie interesuje przeciętnego turysty. Dziś miejscowość jest znana głównie z term. Kiedy więc w Zakopanem kierowca busa obwieszcza, że zabiera turystów do Chochołowa, dopowiada krzykiem, że oczywiście do ciepłych wód, a nie Muzeum Powstania Warszawskiego.

 

[paywall]

 

– Głośno tu u was – tymi słowami nie odkrywam Ameryki podczas szybkiej kawy wypitej u chochołowskiego artysty, który mieszka z żoną w jednej z wiekowych drewnianych chałup położonych przy głównej ulicy.

 

– Od początku tak było. Kiedy już się trochę przyzwyczailiśmy do samochodów i wydawało się, że jest dobrze, zostały otwarte Termy Chochołowskie i ruch zrobił się jeszcze większy, niemal jak na autostradzie – mówi mój rozmówca, który właśnie wrócił z kilkukilometrowego spaceru z psami po okolicy. Kiedy dowiaduje się, że tego dnia doszedłem z Chochołowa do Poronina, patrzy trochę z niedowierzaniem. Takich „delikwentów” można policzyć na palcach jednej ręki.

 

– To piękna trasa, rzadko uczęszczana, choć trzeba zabrać dużo wody, bo w większości wiedzie odkrytym terenem – zastrzega artysta.

 

Giewont z Pogórza Gubałowskiego, fot. Karol Nienartowicz

 

Na Gubałówkę wcale nie tak blisko

 

Czas więc wyruszyć. Szlak rozpoczyna się przy kościele pw. św. Jacka. Gdyby ktoś po całej nocy drogi obudził się nagle przed tą świątynią i ktoś dla żartów powiedziałby, że to Anglia, pewnie by uwierzył. Swoją architekturą w ogóle bowiem nie nawiązuje do Podhala. Prawdziwe skarby skrywa w środku.

 

– Wewnątrz zwracają uwagę freski Walerego Eljasza-Radzikowskiego oraz otoczony legendami i słynący łaskami malowany na desce obraz Matki Boskiej – czytamy na tablicy informacyjnej w centrum wioski.

 

Choć Gubałówka wydaje się być tuż, tuż, raptem za kilkoma wzniesieniami, szlaki pokazują, że mamy na nią 4 godziny i 45 minut. Całkiem sporo, jak na łagodną wędrówkę.

 

Najpierw asfaltem do miejscowego cmentarza, potem już szeroką ścieżką nieznacznie zdobywamy wysokość. Cyrhlica (896 m n.p.m.), Tomiński Wierch (837 m n.p.m.) czy Ostrysz (1023 m n.p.m.) to z pewnością szczyty, o których nie przeczytamy w każdym przewodniku, a w drodze na Butorowy Wierch i Gubałówkę musimy je zwyczajnie „zaliczyć” .

 

My tylko na krótki spacer”. Turyści na Pogórzu Gubałowskim

 

Wędrówkę rozpoczynamy na wysokości 750 m n.p.m. i już po godzinie marszu meldujemy się w okolicach tysiąca. Szlak wiedzie polami i obfituje w bogactwo jarzębiny. Co chwilę zza kolejnych wzniesień wyłaniają się krzaki maliny i ostrężyny. Do tego bogactwo zwierząt gospodarskich, niespotykane jak na tatrzańskie warunki. Cisza, spokój i piękne widoki.

 

Wszechobecne krowy przywołują mi na myśl wędrowanie po Alpach, oczywiście nie tych najwyższych, ale po polanach, tak charakterystycznych dla tych gór. Skłamałbym, gdybym napisał, że turystów jest jak na lekarstwo. Nie ma nikogo. Zero. Dlatego kiedy na jednej z górskich polan spotykam małżeństwo wędrujące z psem, pytam z nadzieją: – Idą państwo do Chochołowa? W odpowiedzi jednak słyszę: – Nie, my tylko na krótki spacer.

 

Po kilku kilometrach marszu, kiedy już przekroczymy asfaltową drogę łączącą Ciche z Dzianiszem i dość mozolnym podejściu częściowo lasem, częściowo polami na Ostrysz (na krótkim odcinku musimy pokonać blisko 200 metrów różnicy wzniesień; tuż pod szczytem jest miejsce do siedzenia wraz z ogniskiem), docieramy pod Gruszków Wierch (1030 m n.p.m.). To przedsmak tego, co nas czeka za chwilę. Pojawiają się zabudowania – stare, nowsze oraz te, które już wkrótce będą zwiększać masę krytyczną Zakopanego i Tatr. Na jednym z gotowych, ale niewykończonych w środku drewnianych domów, zagadkowa informacja na tablicy: „Otwarcie już za rok. Zapraszamy”. Brakuje jednak punktu odniesienia – kiedy została powieszona?

 

 

Na Gubałówce wszystko na sprzedaż

 

Na pewno jednak trzeba dopisać, że to tereny dla osób, które cenią sobie spokój. Umowną granicą między ciszą o wszechobecnym hałasem jest wejście na drogę łączącą Kościelisko z Dzianiszem i Nowem Bystrem (1128 m n.p.m.). Kiedy wyłaniam się z małym plecakiem i wbijam się w asfalt, mogę sprawiać wrażenie człowieka znikąd. To jednak nie żaden błąd, a szlak czerwony, wytyczony i utrzymywany przez zakopiański oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, uparcie podąża przez blisko kilometr szosą, by po chwili wprowadzić nas na „przełęcz”.

 

Tutaj dawny świat odchodzi w niepamięć, by ustąpić miejsca nowemu porządkowi – w minutę spotykam kilkadziesiąt osób i zaczynam się dusić. W oczy biją promocje – najpierw związane z zaparkowaniem pojazdu (tutaj cena 10 złotych za cały dzień, za chwilę dwa razy taniej, ale na godzinę), po chwili rozpoczyna się targowisko próżności – bogactwo jadła i napitków oraz wszelakich atrakcji. Chcecie zrobić zdjęcie alpace? Nie ma sprawy. Ale czy jest możliwość jej pogłaskania? Oczywiście, że tak. Wjazd 15 złotych od osoby, do tego trzeba doliczyć 3 złote na karmę. Kawałek dalej dzieci mogą przejechać się na kucyku. Zmarniałe zwierzę stoi pod płotem. Podobnie jak jego właściciel, który znudzony przeżuwa gumę. Aż boję się pomyśleć, czym jest „tunel grawitacyjny”, za który zapłacimy tyle samo, co za głaskanie ssaka z rodziny wielbłądowatych. I jeszcze Polaków rozmowy – zasłyszane podczas przeciskania się przez przelewający się w obu kierunkach tłum – o inflacji, polityce, zanieczyszczonej Odrze, rzadziej już pandemii.

 

– Nie kupię ci tego, takie same auta masz w Auchan – mówi ojciec, odciągający kilkulatka od jednego z setek stoisk. Bajer z Auchan będzie musiał powtórzyć wiele razy, bo zabawki można kupić na każdym kroku.

 

Inny zachęca swoją pociechę do szybszego marszu słowami – myszki biegną. Za chwilę góral biegnie w kierunku prowizorycznego parkingu, żeby przegonić kierowcę, który śmiał zaparkować na poletku gruzu zmieszanego z błotem.
– Za chwilę przyjadą kolejni – niemalże krzyczy. I zagradza swoje włości dziwną konstrukcją z drewnianych sztachet.

 

I tak aż do samej Gubałówki, by przy górnej stacji kolejki wjeżdżającej z Zakopanego, osiągnąć swoje apogeum.

 

I znowu cisza. Zejście do Poronina

 

Od wschodu tłum dalej napiera na Gubałówkę, ale z każdym metrem robi się coraz ciszej. Pełna cisza wraca, kiedy czerwony szlak mija skrzyżowanie w kierunku Zębu (Eliaszówka, 1018 m n.p.m.) i kieruje się do Poronina. Tutaj można spokojnie podziwiać Tatry, a mogę zapewnić, że z tej perspektywy nawet tak niewybitny szczyt, jak Nosal, prezentuje się bardzo ciekawie. W dolinie nie spotykam już ani jednej osoby, ponownie ciesząc się tym, co było moim udziałem z Chochołowa na Gubałówkę.

 

Pogórze Gubałowskie

- Pogórze Gubałowskie (Pasmo Gubałowskie) jest częścią Pogórza Spisko-Gubałowskiego. Leży pomiędzy Białym i Czarnym Dunajcem.

- Najwyższym szczytem jest Palenica Kościeliska (1182 m n.p.m.). Popularny Butorowy Wierch jest niższy o 22 m, a sama Gubałówka wznosi się na 1133 m n.p.m. Trochę poniżej znajduje się górna stacja kolejki terenowej z Zakopanego.

- Na przełęczy między Cyrhlicą a Ostryszem znajduje się jedno z nielicznych w Polsce naturalnych stanowisk rzadkiej i chronionej prawnie rośliny – lilii bulwkowatej.

 

INFORMACJE PRAKTYCZNE

 

Dojazd

By przejść szlak z Chochołowa przez Gubałówkę do Poronina najlepiej auto zostawić w Chochołowie i wrócić po niego busem, które kursują tu regularnie.

 

Z Krakowa do Chochołowa najlepiej jechać zakopianką, z której na wysokości Rabki zjeżdżamy na drogę wojewódzką nr 958 i przez Rabę Wyżną oraz Czarny Dunajec jedziemy do Chochołowa. Transportem zbiorowym najszybciej dostaniemy się przez Zakopane (przesiadka na bus).

 

Noclegi

Noclegi u Bogusi

Chochołów 127

tel. 509 772 534

Cena: od 120 zł (pokój 2-os.)

 

Dom Gościnny Gubałówka

Ul. Zubka 4, Gubałówka

tel. +48 18 206 27 95, 501 131 166

www.gubalowka.pl

cena: od 70 do 100 zł/os.

 

Szlaki

czerwony: Chochołów – Tomiński Wierch – Ostrysz – Gubałówka – Eliaszówka – Poronin 6 h 15 min ↑↓

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 27/07/2024 13:35
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do