Reklama

Verglas - Na co należy uważać jesienią w Tatrach

Jeśli okaże się, że trzeba przeczekać noc przy niskiej temperaturze, opadach deszczu czy śniegu i silnym wietrze, wówczas może to być równoznaczne z walką o przeżycie. Dla nikogo, nawet najbardziej doświadczonego górołaza nie będzie to sielanka, a niemal zawsze takie przygody przytrafiają się osobom, które niewiele w górach przeżyły.

 

 

Jesień w górach jest zdradliwa


Proponuję mały sprawdzian. Wyjdźcie w listopadową zimną noc do pobliskiego parku i przycupnijcie na ławeczce nieosłoniętej od wiatru i deszczu. Zaręczam, że myśl o powrocie do domu pojawi się po bardzo krótkim czasie. A teraz wyobraźcie sobie, że utknęliście wysoko w górach…

 

Po burzliwym lecie przychodzi czas, w którym niebezpieczeństwa górskie „normalizują się”. Nadchodzi jesień. Dni stają się krótsze i coraz chłodniejsze. Przymrozki przed świtem naznaczą na biało skały i trawy, tym samym pojawi się verglass – zdradliwa lodowa polewka. Krótki dzień wymusza wcześniejsze wychodzenie w góry i możliwość napotkania na śliskie, zalodzone skały, które w połączeniu z ekspozycją stanowią śmiertelną pułapkę dla nieostrożnego turysty czy taternika. Trzeba mieć świadomość, że takie warunki mogą przydarzyć się również latem, nie mówiąc o zimniejszych porach roku. Jednak najbardziej niebezpiecznie jest właśnie z końcem sierpnia i nastaniem najpiękniejszego moim zdaniem czasu w Tatrach – późnego lata i wczesnej jesieni.

 

Najbardziej tragiczny wypadek szkoleniowy

 

Poza polewką lodową przez cały rok wysoko w górach może spaść śnieg. Gdy zaczynałem się wspinać w Tatrach, doszło do najbardziej tragicznego wypadku szkoleniowego. Bardzo doświadczony instruktor wraz z trójką kursantów rozpoczął wspinaczkę na drodze Świerza, na wschodniej ścianie Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego. Od kilku dni wiał porywisty wiatr, który zwiastował załamanie pogody. Gdy to nadeszło, zespół kursowy był wysoko w ścianie, tak więc, jak najbardziej słusznie instruktor zarządził odwrót.

 

Zjazdy w tak dużej ścianie są obarczone dużym ryzykiem, a w załamaniu pogody bardzo łatwo o popełnienie błędów. To właśnie podczas wycofywania wydarzył się wypadek, którego nikt nie przeżył. Niemal od razu z dołu ruszyła pomoc, jednak ratownicy nie byli w stanie dotrzeć nawet do podstawy ściany. Napadało tyle śniegu, że przedarcie się przez Bandzioch pod wschodnią ścianą Mięguszowieckiego okazało się niemożliwe. Ten tragiczny wypadek był i nadal jest przestrogą przede wszystkim dla instruktorów taternictwa.

 

Zginęli ostatniego dnia lata

 

Każdy z nas wyczekuje dobrej pogody, gdy zamierza się wybrać z kursem na długą i wymagającą wspinaczkę, w partie, które są trudno dostępne. Ponieważ tylko dobre warunki i stabilna pogoda zwiększają szansę szczęśliwego zakończenia wycieczki. Pozwalają także na odwrót, gdyby nastąpił uraz lub niedyspozycja któregoś z członków zespołu. Zwiększona jest też szansa na udaną akcję ratunkową.

 

Nie ma tu znaczenia, czy planujemy poważną wspinaczkę w dużej ścianie, czy też wyczerpującą wyrypę. Mam za sobą kilkadziesiąt lat działania w Tatrach i przypominam sobie załamania pogody połączone obfitymi opadami śniegu właśnie na przełomie sierpnia i września. A nie dalej niż dwa lata temu, w kopule szczytowej Staroleśnej w słowackich Tatrach zginął wybitny alpinista, a zarazem przewodnik wysokogórski, i jego żona. Przyczyną było podcięcie lawiny, co poskutkowało upadkiem z bardzo dużej wysokości. Tragiczny wypadek zdarzył się w ostatni dzień lata.

 

Niech więc nie zmyli nas wspaniała pogoda panująca w bagiennej części kraju. Góry to żywioł, do którego możemy jedynie się dostosować poprzez właściwe planowanie i przygotowanie.

 

Łatwo zabłądzić na Czerwonych Wierchach

 

Innym poważnym zagrożeniem w czasie jesieni jest ograniczona widoczność. Paradoksalnie dotyczy to szczególnie łatwiejszych technicznie rejonów. Bardzo częstym miejscem pobłądzeń są Czerwone Wierchy. Powodem tego jest rozległy, stosunkowo płaski teren, który w trudnych warunkach jest przyczyną utraty orientacji. Brakuje wówczas punktów odniesienia, każdy kierunek wydaje się dobry. Łatwo więc zabrnąć w przepaściste zbocza i ściany opadające do Doliny Małej Łąki lub Miętusiej albo na południową stroną do Doliny Cichej. W ubiegłym roku na początku jesieni, w  rejonie Ciemniaka w czasie załamania pogody zaginął mężczyzna, którego poszukiwania trwały przez wiele tygodni. Już w listopadzie podczas mgły w rejonie Lodowego Szczytu zaginął inny polski turysta. Wiadomo, że wcześniej miał wypadek, który skutkował urazem nogi.

 

Pisząc wcześniej o „normalizacji” zagrożeń, myślę o tym, że załamania pogody, gwałtowne opady deszczu, a nawet śnieżyce zdarzają się również z końcem lata. Wraz z upływem jesiennych tygodni warunki stają się bardziej przewidywalne, symptomy pogorszenia się pogody, pojawiają się na ogół na długo przed godziną zero. Nie tak jak latem, gdy wszystko potrafi się zmienić kilka razy w ciągu dnia.

 

Wspomniane dwa wypadki wydarzyły się w czasie spodziewanego załamania pogody. Każdy, kto wówczas śledził prognozy, miał świadomość nadciągającego armagedonu. Niestety, w obu przypadkach historie nie mają szczęśliwego zakończenia. Dodatkowo obaj turyści wędrowali samotnie. Nikt nie był w stanie im pomóc, doradzić czy odradzić. Poruszanie się po górach w pojedynkę obarczone jest dużym ryzykiem, jeśli jeszcze dodamy mało uczęszczaną okolicę.

 

W przypadku tragicznego zdarzenia na Lodowym Szczycie mamy dodatkowo do czynienia z dużą ekspozycją. A to oznacza ogromne ryzyko upadku. Jest mokro, ślisko, dłonie są przemarznięte, a jeśli nawet mamy założone rękawiczki, to są one przemoczone. Organizm w takich warunkach szybciej się męczy, ciało jest mniej elastyczne, ruchy sztywniejsze. Mówiąc krótko-łatwiej wówczas o wypadek. Nawet drobny uraz może spowodować problemy w poruszaniu, co z kolei wpływa na zmęczenie i potęguje stres. Wolniejsze poruszanie oznacza problem z wydostaniem się z trudnego terenu przed zmrokiem, czyli jeszcze większe ryzyko upadku. A przeczekiwanie nocy w takich warunkach prowadzi do wychłodzenia organizmu.

 

Niezależnie od liczby uczestników wycieczki poza dopasowaniem się do warunków niezbędne jest przygotowanie topograficzne. Mapa, busola, naładowany telefon, zegarek z wgraną mapą, urządzenie nawigacyjne, aplikacja Ratunek to wszystko zwiększa nasze szanse, oczywiście pod warunkiem, że wymienionym sprzętem potrafimy się posługiwać.

 

Jesień to nie jest martwy sezon

 

Dlatego najważniejsza jest profilaktyka, a ta zaczyna się w chwili planowania wycieczki, czyli już w domu. Sprawdzanie prognoz pogody, aplikacji pogodowych, aktualnej sytuacji w górach powinno być nawykiem. Analizując warunki podejmujemy decyzję o wyborze wycieczki, ale też o tym, czy w ogóle wyjeżdżamy w góry. Mówiąc o zagrożeniach górskich wielokrotnie przypominam, że druga część jesieni jeszcze do niedawna była czasem, kiedy trudno było spotkać turystę na szlaku. Chęć wyrwania się z miasta, łatwość komunikacji i po części media społecznościowe z modą na autopromocję spowodowały, że obecnie trudno mówić o martwym sezonie w górach. Frekwencyjnie różnica między lipcem a listopadem polega na tym, że jesienią nie ma tłumów. Ale turyści są w górach cały czas.

 

Natomiast zagrożenia górskie różnią się diametralnie. Wynika to nie tylko z długości dnia, czy małej liczby słonecznych godzin w najbardziej deszczowym miesiącu. Szczerze mówiąc uważam, że łatwiej działać w górach w środku prawdziwej zimy niż w listopadzie czy na początku grudnia. Mimo że temperatury późną jesienią są wyższe niż zimą, to ich odczuwanie jest inne, gdy pada deszcz. Wszechobecna wilgoć, połączona z silnym wiatrem i słabą widocznością, sprawia, że sama myśl o wyjściu z ciepłego schroniska wywołuje we mnie wewnętrzny opór. Wówczas nie widzę celu, żeby oddalać się od miejsca, w którym mogę skosztować, chociażby herbaty po góralsku, a o aspektach towarzyskich nie wspominam.

 

Jednak bez względu na wszystko, zawsze w tym czasie należy mieć odzież i wyposażenie niemalże zimowe. Zdarza mi się, że jedyną różnicę stanowi obuwie. Zimą na ogół chodzę w butach o sztywnej podeszwie, pod raki automaty lub półautomaty. Późną jesienią używam głównie tak zwanych podejściówek. Poza tym w plecaku noszę kilka warstw odzieży z ociepliną, kurtkę i spodnie z goretexu, picie w termosie oraz jedzenie.

 

Sprawdzian w miejskim parku

 

I przede wszystkim nie wolno nam zapomnieć, że w jesiennych warunkach nie tylko turyści mają trudniej! Trzeba pamiętać, że pomoc dotrze do nas o wiele później niż w słoneczny dzień, gdy ratownicy mają do dyspozycji śmigłowiec. Oczekiwanie na ratunek może trwać godzinami.

 

Jeśli okaże się, że trzeba przeczekać noc przy niskiej temperaturze, opadach deszczu czy śniegu i silnym wietrze, wówczas może to być równoznaczne z walką o przeżycie. Dla nikogo, nawet najbardziej doświadczonego górołaza nie będzie to sielanka, a niemal zawsze takie przygody przytrafiają się osobom, które niewiele w górach przeżyły.

 

Dla sprawdzenia jak to jest, proponuję mały sprawdzian. Wyjdźcie proszę w listopadową zimną noc do pobliskiego parku i przycupnijcie na ławeczce nieosłoniętej od wiatru i deszczu. Zaręczam, że myśl o powrocie do domu pojawi się po bardzo krótkim czasie. Jak sądzę, będziecie wtedy najedzeni, nie ma też mowy o zmęczeniu fizycznym i psychicznym po całodziennej wędrówce i zmaganiach z górskimi warunkami.

 

A gdy już będziecie chcieli uciec do ciepłego domu, to pomyślcie o tym, że niestety tym razem się nie da, bo nie wiemy, dokąd iść, nie mamy sił, jesteśmy kontuzjowani  i trzeba czekać do rana, aż dotrą do nas ratownicy. Ci z kolei nie tylko będą musieli dojść na nogach w tych samych, trudnych warunkach. Ale przede wszystkim będą musieli nas namierzyć i odnaleźć. Tak więc moi drodzy, zacytuję na koniec apel sprzed lat ratownika TOPR, Andrzeja Maciaty: „Turyści, pozwólcie się ratować!” Dlatego do znudzenia powtarzam na prowadzonych przez siebie szkoleniach: trudność wycieczki zawsze musi być dopasowana do warunków i umiejętności uczestników.

 

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 18/10/2024 21:43
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do