Styczeń to czas planów oraz ich pierwszej weryfikacji. To czas postanowień, zmian na lepsze – przynajmniej z założenia. Oczywiście kolejne tygodnie zweryfikują wszystko. Ale na początku tego roku pragnę Was zostawić z refleksją – nie żyjemy na tym świecie w odosobnieniu, pomagajmy sobie nawzajem.
W styczniu odbył się kolejny Zimowy Półmaraton Gór Stołowych. Mój przyjaciel, wspaniały człowiek i genialny konferansjer Wojtek Heliński, który przez cały weekend witał biegaczy na mecie przy schronisku na Szczelińcu Wielkim, wyciągnął mnie i moją żonę na cykliczną imprezę charytatywną “Kudowskie Serca”. Prowadził ją tuż po zakończeniu biegowej imprezy i tak naprawdę nie zdążył odsapnąć po zimowej masakrze w Górach Stołowych. W tym roku podczas gali zorganizowano liczne licytacje dla Maćka Kieresa – dziennikarza, pianisty, kompozytora związanego mocno z Dolnym Śląskiem, u którego zdiagnozowano ostatnio poważną chorobę neurologiczną. Mnóstwo ludzi zjednoczyło się w tym samym celu, by pomóc drugiej osobie.
Swoją górską edycję ma także Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Od 31 (trzydziestu jeden!!!) lat w Polsce organizowana jest akcja, która łączy ludzi mimo wielu podziałów w polskim społeczeństwie. To już zresztą idea, która wykroczyła daleko poza granice Polski i ludzkiej wyobraźni. Dla mnie finał WOŚP to niezmiennie od wielu lat impreza charytatywna w Schronisku Samotnia im. Waldemara Siemaszki w Karkonoszach.
Kto nie słyszał o tych kultowych licytacjach, na które ludzie - dosłownie i w przenośni - wchodzą drzwiami i oknami? Gdzie w jednym miejscu można spotkać sportowców, ludzi gór, artystów, aktorów i pisarzy? To tu licytuje się za zawrotne sumy bałwana w misce – Zenona, i jego małżonkę… a jak jest popyt to i potomstwo. Licytacja trwa tak długo, aż ten zmienia stan skupienia na ciekły i do swojego nabywcy trafia w… miednicy.
Dużo tu śmiechu, empatii, przyjaźni, bo licytacja od lat prowadzona jest przez niezłomnych i jedynych w swoim rodzaju – Tomasza “Banana” Banasiewicza i Maćka “Sokoła” Sokołowskiego. Po licytacji tańce i zabawa trwają do białego rana. To piękny zwyczaj, gdzie oprócz fantastycznej zabawy możemy również pomóc: wrzucając przysłowiową złotówkę do puszki, licytując czy prowadząc prelekcję dla chętnych.
Również podczas organizowanego przez moją fundację Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich prowadzimy charytatywną licytację dla Zakładu Leczniczo-Opiekuńczego w Piszkowicach. Niedługo będzie to już 10. rok, kiedy poza licytacją przeznaczamy na ten cel cały dochód z wpisowego na bieg Trojak Trail 10 km. Odbywa się on w niedzielę, która jest też takim świętem, gdy po całym festiwalu, przychodzi chwila wytchnienia. Bo wszyscy cieszą się że zrealizowali swoje marzenia albo nawet pobili rekordy. I wtedy też przychodzi moment, gdy wielu chce dać coś od siebie.
Położony niedaleko Kłodzka ośrodek w Piszkowicach to temat rzeka. Nigdy nie zapomnę zbiórki dla jednego z podopiecznych – Kubusia, bardzo chorego chłopca, który większość życia przeleżał, nie mogąc się ruszyć. Potrzebny był specjalistyczny wózek inwalidzki zaopatrzony w gorset. Na zwykłym wózku niedostatecznie rozwinięty przez chorobę szkielet Kubusia uciskał narządy, powodował liczne stany zapalne. Innym zbieraliśmy pieniądze na auto, którym dzieci mogły być dowożone na rehabilitację. Na to szły fundusze, których ośrodek nie pozyskałby, gdyby nie darczyńcy.
Pomaganie czyni nas pełniejszymi, choć tak naprawdę nie potrafię do końca opisać tego uczucia... Pewne jest jedno: wszyscy potrzebujemy tego zjednoczenia i działania w wyższym celu. I mam nadzieję, że w 2023 roku to my będziemy mogli nieść z dumą i radością tę pomoc, a nie odwrotnie. Tego Wam i sobie serdecznie życzę.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie