Prof. Arkadiusz Nowak, pierwszy Polak z Koroną Europy, dzieli się swoimi doświadczeniami z badań nad roślinnością górską w Powsinie oraz swoimi podróżami do odległych zakątków świata, takich jak Tadżykistan czy Patagonia. Odkrywanie mitycznego raju w Górach Zagros i ochrona endemicznych gatunków to tylko część jego pasji.
Czy w Ogrodzie Botanicznym w Powsinie są rośliny górskie?
Tak, mamy nawet tak zwane Bieszczady oraz Tatry. W części wschodniej ogrodu jest specjalnie usypana skarpa z roślinnością połonin, a na zachód od nich - czyli, tak jak w rzeczywistości - mamy całą połać roślin tatrzańskich, otoczonych kosodrzewiną i limbami. Prowadzi tam szlak turystyczny, znakowany jak w górach - czerwony, główny, wiodący przez szczyty. W naszych "Tatrach Wysokich" mamy też źródlisko wybijające spod wierzchołka, które bystrym potokiem spływa w dół. Mija po drodze typowe tatrzańskie zbiorowiska roślin, np. z gęsiówką alpejską, czy warzuchą tatrzańską.
O! Czyli warzucha tatrzańska nie jest endemitem, a więc gatunkiem, występującym na niewielkim obszarze, skoro rośnie także w Powsinie...
To nazbyt swobodna interpretacja słowa endemit... (śmiech)
Jak udaje się utrzymać na nizinach rośliny górskie, wymagające surowego klimatu?
Nie wszystkie rośliny górskie wymagają górskiego klimatu. Część z nich to po prostu słabi konkurenci, więc rosną tam, gdzie inne, bardziej dominujące gatunki nie mogą wytrzymać. Przystosowanie do surowego klimatu pozwoliło im zatem przetrwać. Naszą rolą w ich przypadku jest więc głównie ochrona przed ekspansją innych gatunków. I to nam się udaje, bo już od ćwierć wieku rośnie tu m.in. goździk okazały, dębik ośmiopłatkowy, omieg kozłowiec, szarotka alpejska i wiele innych. Nie trzeba więc jechać w góry, aby zobaczyć te gatunki. Z tym, że niektóre są wysiewane z naszego banku nasion co dwa, trzy lata.
A ile gatunków tatrzańskich znajduje się w banku nasion?
Mamy tu nasiona około stu szczególnie cennych gatunków endemitów lub subendemitów, bo nie wszystkie są stricte polskie. Przechowujemy je w oparach ciekłego azotu, czyli w temperaturze poniżej minus 170 stopni. Gdyby więc coś w przyszłości stało się z naturalnymi populacjami, to jesteśmy w stanie odtworzyć każdy z tych gatunków.
Niedawno wrócił Pan Profesor z Patagonii. Jakie badania tam prowadziliście?
Badania górskich stawów, w których specyficzne warunki powodują formowanie glonów w dużych rozmiarów kule. To jedyne miejsce na świecie, gdzie występują takie struktury. Badaliśmy też kriokonity, czyli niewielkie, wypełnione wodą zagłębienia na powierzchni lodowca, w których w okresie odmarzania może rozwijać się mikroflora i mikrofauna. To wyjątkowo zagrożone mikroekosystemy.
[paywall]
Nieco wcześniej był Pan w Tadżykistanie...
To mój ulubiony kraj i główny obszar badawczy. Nota bene Tadżykistan jest jednym z trzech państw z największą średnią wysokością n.p.m. - mało kto o tym wie. Jeździmy tam od 19 lat. Tym razem, już po raz kolejny byliśmy w górach Pamiro-Ałaju i Pamiru, realizując Projekt Gloria. To program naukowy prowadzony od 25 lat, którego celem jest monitorowanie ocieplenia klimatu na podstawie badań populacji roślin na szczytach gór. Dlaczego na szczytach? Po pierwsze dlatego, że to właśnie szczyty są najbardziej wystawione na ekstremalne zjawiska pogodowe i klimatyczne, więc można przypuszczać, że ocieplenie klimatu będzie tam miało bardzo wyraźne skutki. A po drugie dlatego, że rośliny nie mogą stamtąd już nigdzie przed ociepleniem uciec. Na nizinach przesuną swój zasięg występowania na północ, na stoku przejdą na północne zbocze lub wespną się wyżej, a z wierzchołka nie mają gdzie uciec.
Przejdą? Wespną się? Rośliny? W jaki sposób?
Na przykład tworząc szypułki kwiatowe, które zaginają się i wciskają nasiono w szczelinę powyżej, chroniąc je równocześnie przed stoczeniem po skale. Albo produkując kleiste nasiona, które nie sfruną z wiatrem w doliny. Jednak jeżeli klimat nadmiernie się ociepli, to wiele populacji roślin zniknie ze szczytów. To właśnie monitoruje Projekt Gloria.
I ile gatunków zniknęło ze szczytów kontrolowanych przez Glorię?
Na niektórych wierzchołkach ponad 15 procent, a szczególnie wrażliwe są gatunki wapieniolubne. Obecnie projekt obejmuje ok. 70 punktów na świecie, zawierających po cztery szczyty. Nam, dopiero ostatnio, w Górach Zarafszańskich, udało się znaleźć miejsce spełniające wszystkie warunki Glorii: cztery pobliskie szczyty, w czterech strefach wysokościowych, z ograniczonym wypasem i interesującą florą.
Czy polskie szczyty też objęte są badaniami Projektu?
Tak, to cztery sąsiadujące ze sobą wierzchołki, w niedostępnym turystycznie rejonie Karkonoszy.
A Wasze wierzchołki jak są chronione przed turystami?
Przed turystami? Przez 19 lat spotkaliśmy w tych górach kilkunastu turystów i to wyłącznie w dolinach, na szczytach nie widzieliśmy nikogo. Trudno sobie wyobrazić tę pustkę znając Tatry, Beskidy, czy Sudety. Za to są zwierzęta, np. owce i kozy, które zjedzą wszystko. Botanik w Tadżykistanie musi być o krok przed owcami... (śmiech). Dlatego do Projektu Gloria wybraliśmy trudno dostępne szczyty nad Doliną Intar.
Botanik w Tadżykistanie musi też zatem być niezłym wspinaczem...
To prawda. Ja na szczęście w górach czuję się dobrze. Aklimatyzuję się szybko i wspinam z przyjemnością. Zresztą byłem aktywnym wspinaczem do czasu, gdy kamień spadł mi na głowę, a młodszy brat zginął w wypadku. Źle znoszę poziom, chyba już nawet kręgosłup mam przystosowany do pionu i zaczyna mi dokuczać, gdy zbyt długo chodzę po płaskim... (śmiech). Choć oczywiście, po tylu latach czuję już minione wyzwania, szczególnie w stawach kolanowych, gdy trzeba kursować po piargach tam i z powrotem.
Nasze prace terenowe nie ograniczają się do spacerku na szczyt i w dół, robienie transektów wymaga wielokrotnego wchodzenia i schodzenia z ciężkim sprzętem. Widzę u młodszych, że nie dają rady, nie są przyzwyczajeni do takiego wysiłku i warunków. Bo po całym dniu pracy nie mamy wygodnych łóżek w hotelach. Śpimy pod namiotami, albo u ludzi na podłodze. Mnie to nie przeszkadza, od dziecka łaziłem po górach, a noclegów na parapecie w Pięciu Stawach nie zliczę, ale nie każdy to lubi. Moja odporność też zresztą ma swoje granice. Kiedyś tak dokuczały mi nocą pchły, że wyszedłem na zewnątrz, tam jednak też zmrużyć oka nie mogłem, bo dookoła wyły psy. Gospodarz bardzo zdziwił się, gdy rano mu o tym powiedziałem. Psy? Tu nie ma żadnych psów, to musiały być hieny. Hieny? Tutaj, w Tadżykistanie? Tym razem ja byłem zaskoczony. Okazało się, gdy - osioł botaniczny - przetrzepałem internet, że to hiena pręgowana... (śmiech).
Czasem zatrudniamy miejscowych jako tragarzy. Ostatnio jeden z nich, wyjątkowy "kozak", po drodze wpadł do rzeki. Tam zazwyczaj nie ma mostów, więc przeprawiamy się korzystając z lin. On się nie zabezpieczył. Stwierdził, że przejdzie na drugą stronę korzystając z siły własnych rąk. Nie przewidział, że z ciężkim plecakiem nie będzie to takie proste. Nie wpadł też na to, że do połowy szerokości nurtu lina obniża się, a od połowy prowadzi do góry, więc potrzeba będzie więcej siły. I w dwóch trzecich wylądował w rzece. Cud, że nic mu się nie stało, bo to jakby wpaść w sam środek Wodogrzmotów Mickiewicza. Ale przemoczył cały ekwipunek, śpiwór i wszystkie ubrania.
Jak zatem do Was wrócił?
Z tym właśnie był kłopot, bo nie mogliśmy dorzucić drugiej liny na jego stronę, aby go przeciągnąć. Wreszcie, gdy chyba po trzech godzinach udało mi się, to kolega, który trzymał jej koniec, zagapił się, puścił ją i cała pofrunęła na drugi brzeg... Kolejnym cudem znaleźliśmy w krzakach podobną linę, widocznie nie pierwsi mieliśmy tu taki problem... Botanika to nie tylko rośliny, ale także niezliczone przygody, bo to praca terenowa. Do dzisiaj w moim gabinecie wisi "karor", czyli wyrok, który dostaliśmy po wyjściu z więzienia w Tadżykistanie. A raz, chcąc nie chcąc, uczestniczyłem w robieniu zakupów dla Osamy bin Ladena. Pominę szczegóły...
Podobno to właśnie w górach odkrył Pan Profesor mityczny raj...
Tak, w Górach Zagros, w Iranie.
Jak to się stało?
W Tadżykistanie, Pamirze, Ałaju, wielokrotnie zdarzało nam się, iż siedząc po pracy wzdychaliśmy, że jest tu pięknie jak w raju. Trwało to latami, aż wreszcie olśniło mnie: przecież opis raju jest ewidentnie botaniczny! Na obszarze, gdzie pracowaliśmy, funkcjonowały cywilizacje, które z pokolenia na pokolenie przekazywały sobie opowieść o cudownym miejscu, bezpiecznym i obfitującym w pożywienie. Zaproponowałem więc mojemu zespołowi, że przenalizujemy Stary Testament i spróbujemy zlokalizować Eden. Postanowiliśmy przebadać typy roślinności, bazując na opisie raju.
Zaczęliśmy od Sycylii, przez Grecję, Turcję, góry Armenii, Mały Kaukaz, Zagros, Góry Alborz, Góry Khopetdag w Turkmenistanie, po Hindukusz, Pamir i Pamiro-Ałaj, uwzględniliśmy też góry w Afryce, w Somalii i Etiopii. W sumie wyznaczyliśmy około tysiąca powierzchni badawczych. Sprawdziliśmy, gdzie jest najwięcej niepsujących się owoców, najdłuższy sezon wegetacyjny, gatunki pastewne (bo Adam obiecał Ewie, że wykarmi owce), gdzie jest przestrzeń, na której z daleka widać wroga i roślinność, wśród której łatwo się ukryć lub uciec (także dziecku, na drzewo) i gdzie występuje najwięcej roślin leczniczych i kulinarnych. Poza tym sprawdziliśmy też inne zgodności z opisem: czy za górami jest złoto, czy jest kadzidło, czy są cztery rzeki. Tych kilkanaście cech przeanalizowaliśmy w różnych algorytmach i okazało się, że najbardziej zbliżonym archetypem ogrodów Edenu, opisanych w Starym Testamencie, są gaje pistacji kindżuk w Górach Zagros. To tam zbiorowisko roślinne jest najbardziej przyjazne i bezpieczne dla człowieka. Góry były najlepszym schronieniem dla naszych przodków.
Warto więc czym prędzej wybrać się w Góry Zagros.
Tak, czym prędzej, bo jeżeli klimat będzie nadal ocieplał się w tym tempie, a wypalanie, wypas i wzrost liczby ludności dołożą swoje, to wkrótce mityczne rajskie ogrody w Górach Zagros będzie porastała trawa...
Góry nie są jednak chyba rajem dla botanika, więcej gatunków roślin jest na przykład nad Amazonką, w dżungli...
Botaników bardziej interesuje jakość, niż ilość. A to właśnie w górach różnorodność biologiczna jest największa. Dlaczego? Bo trudne warunki wymuszają najwięcej przystosowań i modyfikacji. Stres w górach powoduje, że gatunki różnicują się pod jego wpływem. Zróżnicowanie wywołane jest też o wiele różnorodniejszym środowiskiem w górach, niż na nizinach. Oczywiście, w miarę wzrostu wysokości liczba gatunków maleje, np. w Pamirze strefa optymalna dla rozwoju różnorodności rozciąga się pomiędzy 1500 a 2000 m n.p.m. Poza tym w ochronie przyrody liczy się nie tylko samo bogactwo gatunków, lecz także ich unikalność. Góry są ekosystemami rzadszymi, dlatego ich flora jest wyjątkowa.
Np. na obszarze niżowej Polski występuje tylko jeden endemit, a w polskich górach rośnie ich około stu. Z tego właśnie powodu botanicy darzą góry tak szczególnymi względami. W Polsce występuje 2000 gatunków roślin, a w Tadżykistanie 5000 (chociaż jest prawie trzy razy mniejszy od Polski), z czego 30 proc. to endemity. Z tego właśnie powodu darzę ten kraj tak szczególnymi względami, byłem tam już 70 razy. Opisałem około 550 typów roślinności, a - dla porównania - w Polsce, przez poprzednie 15 lat badań nie opisałem ani jednego, bo wszystkie były już znane.
A prowadził Pan badania w polskich górach?
Tak, oczywiście. Najbardziej kompleksowe i zaawansowane - w moich ulubionych Górach Opawskich. Natomiast podczas zbioru nasion do banku, o którym rozmawialiśmy, przeszedłem całe Bieszczady, Tatry, Karkonosze i Sudety. Ale szwendać się po górach zacząłem już w podstawówce - GSB, GSS, każdy pretekst był dobry, by wyrwać się z domu.
W zagraniczne góry też?
Jak najbardziej. Z okazji przyjęcia Polski do Unii Europejskiej postanowiliśmy z bratem, że wejdziemy na najwyższe szczyty wszystkich państw europejskich. To była - o ile wiem - pierwsza polska Korona Europy. Zaczęliśmy w 1996 roku, a ostatni wierzchołek - Korab na pograniczu Albanii i Macedonii - zdobyłem z kolegami, bez nieżyjącego już wówczas brata w 2004. Późno, bo największą przeszkodą okazały się tam nie trudności wspinaczkowe, lecz miny.
Miny?
Pasmo Korab było wówczas zaminowane. Zresztą góry w Tadżykistanie też są w wielu miejscach zaminowane. Koledzy nie chcą tam ze mną chodzić. Na próżno tłumaczę im, że krowy, kozy i owce zdetonowały już wszystko. Oni mają swój rozum, a ja swój... (śmiech)
Czy da się roślinność Gór Zagros przenieść do Powsina?
Marzę o tym, aby pokazać tu archetyp raju, lecz uratować pełnię jego bioróżnorodności można tylko w Iranie.
Dyrektor Ogrodu Botanicznego PAN – Centrum Zachowania Różnorodności Biologicznej w Powsinie. W latach 1996-2004, jako pierwszy Polak, zdobył ówczesną Koronę Europy.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie