Reklama

Orla Perć: Jeden z Trudniejszych Szlaków w Tatrach


Orla Perć, jeden z najbardziej wymagających szlaków w Tatrach, to prawdziwa przygoda dla miłośników wysokogórskich wędrówek. Oferuje niezapomniane widoki i emocje, ale wymaga szacunku i doświadczenia.


 

Fenomen Orlej Perci

 

Józef Nyka, autor kultowego przewodnika po Tatrach, tak o niej pisze: „Wymaga pewności ruchów, niewrażliwości na przepaści i dobrego przygotowania turystycznego. W sezonie uprzykrzają i wydłużają w czasie zatory ludzkie. Trudności znaczne i w dużym nagromadzeniu: 8 km, 8 godzin, tura dzielona zwykle na dwa odcinki”. Lepiej spuentować jej nie można, bo to wszystko prawda. Potwierdzają zarówno ci, którzy przemierzali Orlą w całości, jak i pokonujący ją w partiach. 

Orla Perć jest niezwykłą, wymagającą przygodą, pełną niebezpiecznych miejsc i niewybaczającą lekkomyślności. Oczekuje szacunku, umiejętności oceny własnych możliwości i warunków pogodowych, tym bardziej, że z każdym sezonem odwiedza ją coraz większa liczba turystów. Niestety są wśród nich i tacy, którzy kompletnie nie wiedzą, na co się porywają. 

Reklama

 

Tak to się wszystko zaczęło

Aby zrozumieć fenomen Orlej Perci, trwający zresztą już od ponad 120 lat, trzeba cofnąć się do postaci Franciszka H. Nowickiego, poety okresu Młodej Polski i urodzonego w Krakowie taternika. To on był jednym z inicjatorów powstania tego szlaku, który swoją fascynację tym niezwykłym pasmem pięknie opisał w wierszu „Tatry”: 

 

W dali!… jakby ciągnąc ławą huf kresowy

Z gwiazdami na szyszakach, z proporcem obłoków

Zakamieniał, dotarłszy aż do nieba stoków,

Tak Tatry ciemnym murem zwarły dumne głowy!

 

Wielki jak sny młodości — mroźny kraj śniegowy!

Reklama

Gdzie król burz — halny orkan — błądzi w szacie mroków,

Gdzie wiszą gniazda orłów, gromów i potoków,

Gdzie mistrz świata w obłokach ma tron granitowy! 

 

Tatry!… czemuż jak siedzib szukające ptaki

 

Myśli moje ku waszej zamarłej pustyni

Lecą przez mgłę tęsknoty i przez marzeń szlaki?

O pustyni tatrzańska! bo na tym obszarze

Całej mojej ojczyzny — o skalna świątyni —

W tobie jednej są jeszcze — swobody ołtarze! 

 

W 1901 roku, wspólnie z księdzem Walentym Godowskim, złożyli do wydziału Towarzystwa Tatrzańskiego ten wyjątkowo śmiały jak na tamte czasy projekt, który początkowo budził uzasadnione wątpliwości. Głównym zarzutem była trudność terenu, co publicznie podkreślał Janusz Chmielowski, inna wybitna dla tatrzańskiego i górskiego środowiska w Polsce postać – to w końcu pierwszy zimowy zdobywca Gerlacha.

Reklama

Przeczytaj nowe e-wydanie Magazynu Na Szczycie

Plan jednak ostatecznie zyskał akceptację władz TT i w lipcu 1903 roku rozpoczęto prace przy… Wodogrzmotach Mickiewicza. Tak, tak – przez 30 lat Orla Perć ciągnęła się aż do Polany Pod Wołoszynem, kiedy to Polskie Towarzystwo Tatrzańskie postanowiło zamknąć ten odcinek ze względu na ochronę przyrody.

 

W 1905 roku szlak oficjalnie ukończono na Zawracie, rok później na Świnicy. Dziś ten ostatni odcinek od Zawratu na Świnicę i dalej na Świnicką Przełęcz nie należy do Orlej. Jednak zagorzali pasjonaci Tatr właśnie na przełęczy rozpoczynają jej przemierzanie, świadomie ujmując i ten fragment w terminie „Orla Perć”. 

Reklama

 

 

Orla Perć błędów nie wybacza 

Orla Perć to wysokogórski szlak z prawdziwego zdarzenia, z mnóstwem trudnych, technicznych miejsc, wymagających pełnego skupienia, świetnej kondycji, odporności na ekspozycję i pewnej, stabilnej pogody. Internet często obiegają zdjęcia jej fragmentów, opisywane jako szczególnie niebezpieczne, budzące grozę i przerażenie. Są to na przykład schodząca na Kozią Przełęcz drabinka czy „przepaść" w okolicy Skrajnej Sieczkowej Przełączki. Tymczasem więcej w nich legendy, bo o ile zejście drabinką w skalną otchłań może budzić emocje i należy tam zachować ostrożność, to jest ona stabilna i bezpieczna. Sama też „przepaść” w drodze na Skrajny Granat to miejsce raczej łatwe do przejścia bez technicznych trudności. 

Reklama

 

 

Jednak poza tymi dwoma fragmentami, wymagających miejsc jest naprawdę wiele. Wymienię między innymi partie kapitalnej wspinaczki od Koziej Przełęczy przez Kozie Czuby, Kozią Przełęcz Wyżnią aż po Kozi Wierch, 20-metrowy komin Pod Czarnym Mniszkiem, praktycznie cały fragment od Skrajnego Granatu aż po Krzyżne, ale też miejsca, które są szczególnie niebezpieczne, gdy zalega pokrywa śnieżna – często nawet do połowy lata. Są to przede wszystkim przełęcze i żleby, szczególnie te opadające na północną stronę. Wszędzie tam konieczne są wtedy raki i najwyższy poziom koncentracji. Orla jak nikt błędów nie wybacza.

Reklama

 

Trudności techniczne to jedno, a doskonała kondycja do drugie. Już samo dojście do Orlej Perci jest wymagającą wycieczką, szczególnie jeśli wybieramy się na Krzyżne. Jeśli dodać do tego kilka godzin, które później spędzić trzeba w skale, na częstych podejściach, wspinaczce w prażącym słońcu - wysiłek dla organizmu i psychiki jest ogromny. Warunki zimowe to rozdział osobny, bo jest to już wtedy wyprawa wykraczająca poza amatorskie pojmowanie turystki. 

 

Sześć godzin wędrówki, pięć minut lotu

Ciężko jest nie zakochać się w Orlej Perci. Nawet jeśli dała w kość. Dostarcza kapitalnych wrażeń, niespotykanych na nizinach emocji, szlifuje charakter i pomaga budować pewność siebie. 

Reklama

 

– Orla Perć to najhonorniejszy szlak Tatr i tam dopiero można realnie sprawdzić swoją sprawność. Kusi swą nie do końca dobrą sławą, dlatego też każdy zatracony w górach pragnie się tam znaleźć i nie potrafi się jej oprzeć. Niepowtarzalne widoki, przestrzeń, przepaści, niebezpieczeństwo, przygoda… Wracamy z Orlej odmienieni, lepsi, silniejsi – mówi Maja Sindalska, tatrzańska przewodniczka, twórczyni projektu Aktualne Warunki w Górach i dodaje: - Moim ulubionym miejscem jest Kozia Dolinka, zielone trawy i kozice po nich biegające, zwykle cicha i spokojna, daleka od zgiełku Zawratu.

Reklama

 

Jednak Orla Perć to miejsce równie piękne i fascynujące, co niebezpieczne, o czym i sama przewodniczka swego czasu się przekonała. Dziś tak opowiada o swojej przygodzie:

– Na Orlej Perci miałam wypadek, złamałam nogę. Byłam dobrze przygotowana kondycyjnie, technicznie, sprzętowo, but wysoki, piękna pogoda. Na odcinku bez trudności skoczyłam sobie z jednego głazu na drugi i wylądowałam na maleńkim kamyczku, który tam leżał, wykręcając nogę i z impetem dociskając ją całym ciężarem ciała – wspomina. – Do dziś pamiętam moment, gdy po całym rumorze, jaki tworzy śmigłowiec TOPR-u, ratownik zastukał w moje ramię i otworzyłam oczy, widząc w nim anioła, który ratuje moje życie. Szłam tam sześć godzin, a wracałam pięć minut, lot nad Tatrami był dla mnie niezapomnianym przeżyciem. Rzeczy w Murowańcu, auto przy rondzie, ja w zakopiańskim szpitalu, a w pracy koleżanka jadąca po mnie z misją ratunkową powiedziała szefowi lakoniczne "Maja spadła z Orlej Perci"... Od razu stworzyli wakat.

Reklama

 

 

Wanta, która zaraz się przewróci

Tomek Augustynek znakomity polski operator filmowy, a także świetny wspinacz, pokonuje trudne tatrzańskie ściany, ale chętnie wędruje także turystycznymi szlakami. Orla jest jednym z nich.

 

– Najbardziej lubię to miejsce na Zamarłej Turni, gdzie na płycie stoi wielka wanta, która sprawia wrażenie, że zaraz się przewróci. Stamtąd jest też pionowe zejście po drabince w stronę Koziej Przełęczy, które niejednego przyprawia o zawroty głowy – opowiada Augustynek. - Pierwszy raz przechodziłem Orlą wiosną w bardzo gęstej mgle, co jest zupełnie innym doznaniem niż gdy mamy pełną widoczność. Poza tym to miejsce kojarzy mi się głównie ze…  schodzeniem po wspinaniu na Zamarłej – dodaje.

Reklama

 

Z kolei filmowiec i fotograf Marcin Podgórny swoją przygodę z górami rozpoczął właśnie na Zawracie. O Orlej Perci, również opowiada z nieskrywaną  sympatią.

 

– Orlą Perć lubię za trudności i namiastkę górskiego wspinania. To szlak, który dość szybko nauczył mnie pokory do gór, ale też pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych.

 

A przy tym dostarczył całą masę emocji, które zostają w głowie na zawsze – mówi Podgórny i wskazuje, że to na Zawracie zaczęła się moja górska przygoda, i to zarówno w przenośni jak i dosłownie. – Najprzyjemniejsze wspomnienie to smak miętowej herbaty zaparzonej na topionym śniegu i wypitej chwilę po sytuacji, w której mogłem bardzo mocno docenić fakt bycia związanym liną, a przede wszystkim osobę, z którą byłem nią związany – kończy nieco tajemniczo.

 

Od Pięciu Stawów aż po Halę Ornak

Z Orlą Percią ma też piękne wspomnienia Jerzyk Połoński, reżyser teatralny, dyrektor Teatru Miejskiego w Gliwicach, prywatnie mój przyjaciel, z którym 20 lat temu przeszliśmy wspólnie całą Orlą Perć i Czerwone Wierchy w ciągu jednego dnia. Wtedy szlak z Zawratu na Kozi Wierch nie był jeszcze jednokierunkowy. Rozpoczęliśmy wyprawę w Pięciu Stawach i potem na Krzyżnem, a kończyliśmy ją po 17 godzinach w schronisku Ornak. 

 

– To szlak, w którym skupiona jest cała zaklęta potęga gór - piękne ekspozycje, duże trudności. Wychodząc o odpowiedniej porze daje mi to, czego najbardziej szukam w górach - możliwość całkowitego i osobliwego ich przeżywania. Orla daje mi poczucie małości i  maleńkości człowieka względem siły gór – opowiada Połoński. – Przechodziłem ten szlak wiele razy. Ostatnio policzyłem, że około 20. Nie jest to z pewnością liczba oszałamiająca, ale daje mi pełen obraz tego szlaku, który za każdym razem jest inny, odsłaniając mi jakieś swoje nowe zakamarki i miejsca do zakochania.

 

Na tym szlaku ma wiele ulubionych miejsc, ale chyba najbardziej lubi przejście pomiędzy Kozim Wierchem a Granatami.

 

– Tam jest taki moment, z którego widać pięknie całą Dolinę Pięciu Stawów. A to właśnie ona jest moim ukochanym miejscem w Tatrach. Potrafię tam usiąść na długo i podziwiać kapitalną panoramę niemal całych Tatr Wysokich. Bardzo lubię też Zawrat, który jest początkiem Orlej i gdzie zawsze towarzyszy mi poczucie euforii, że znowu tam idę – mówi Połoński.

 

Orla Perć to zbiór najpiękniejszych emocji, suma górskich przeżyć i kalejdoskop niezapomnianych wrażeń. To siła Tatr i potęga gór, która daje się poskromić. Jednak zawsze należy podejść do niej z rozsądkiem i respektem, by szczęśliwie wrócić do domu.

 

Orla Perć w pigułce

  • Długość szlaku to 4,3 km. Cały czas powyżej wysokości 2000 m n.p.m.!
     
  • Zimą jako pierwsi Orlą Perć od Zawratu po Krzyżne przebyli Zbigniew Jaworowski i Andrzej Manda 17 i 18 kwietnia 1949 r. 
     
  • Ruch jednokierunkowy na odcinku Zawrat - Kozi Wierch wprowadzony został w 2007 roku ze względów bezpieczeństwa. 
     
  • Rekordowy czas przebiegnięcia Orlej Perci wynosi 1 godz. 4 min. i 23 s. Ustanowił go Filip Babicz 6 czerwca 2018 roku.

 

 

Informacje praktyczne

Czas przejścia przez zwyczajnego turystę w dobrych, letnich warunkach to od 6 do 8 godzin – plus szlak podejściowy i zejściowy. Jeśli nocujemy w Zakopanem, to wędrówkę zaczynamy w Kuźnicach i przez Halę Gąsienicową docieramy na Zawrat (ok. 4,5 godz.), powrót z Krzyżnego też zajmie nam ok. 4 godz.

 

Noclegi

Schronisko PTTK Murowaniec
tel. 539 537 910
www.murowaniec.com

 

Szlaki:

niebieski: Kuźnice – Hala Gąsienicowa – Zawrat 4 h 45 min ↑ 4 h ↓

czerwony: Zawrat – Kozi Wierch 2 h 30 min ↑ 

czerwony: Kozi Wierch – Granaty – Krzyżne 4 h ↑↓

żółty, niebieski: Krzyżne – Czarny Staw w Dolinie Pańszczycy – Murowaniec – Kuźnice 4 h

 

W wydaniu drukowanym nr 7(17)/2021 ten artykuł znajdziesz pod tytułem "Wieczna miłość".

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 26/07/2025 16:17
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do